Siedziałam na zarośniętym łonie natury, odizolowana od jej bezwstydnej bliskości jedynie mikrometrem bawełny letnich majtek i folią bąbelkową. Bezpośredni kontakt naszych fizyczności eksplodował przy każdym ruchu dobiegającym spod pośladków wstydliwym pyk! pyk!
Nie wiem, gdzie natura ma swoje pośladki, przypuszczam, że albo w Bieszczadach, bo one są tak ułożone pośladkowo, wypięte drzewiastymi półdupkami do słońca, albo w Tatrach, tuż pod Giewontem, bo nad nimi krzyż.
Ale z całą pewnością wiem, gdzie Natura ma twarz. Patrzę w nią, a ona patrzy w niebo, marszczy wodne czoło, a tuż pod jego powierzchnią przepływają myśli jak szybkie okonie. Raz po raz pomiędzy zmarszczkami odbija jej się słońcem i chmurami. Latem jest ciągle pijana od barw i zapachów.
Ale z całą pewnością wiem, gdzie Natura ma twarz. Patrzę w nią, a ona patrzy w niebo, marszczy wodne czoło, a tuż pod jego powierzchnią przepływają myśli jak szybkie okonie. Raz po raz pomiędzy zmarszczkami odbija jej się słońcem i chmurami. Latem jest ciągle pijana od barw i zapachów.
- Pyk! Pyk! - odpowiedziała uwalniając spod wody sznureczek bąbelków.
Ciekawie mówi - wstając, odklejałam nieśpiesznie folię z pośladków. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, że wyglądam tam teraz pięknie, niczym biedronka siedmiokropka do kwadratu, gdy zjawił się przy mnie ON.
- Bardzo ciekawy wzorek - zagaił i znikł za szuwarami. Był nędznej postury, na perkatym nosie dźwigał wielkie okulary, a na wąskim odwłoku wytarte dżinsy.
Pojawiał się to tu to tam, wychylając głowę znad szuwarów i chowając się za drzewem.
Hej, myślisz, ze będę się z tobą bawić w ciuciubabkę? Nie ze mną te numery, jestem na to za stara. - Odwróciłam wzrok, bo co się będę z młokosem ścigać, trawa wszak taka kłująca, piasek drapiący, kamyki boleśnie odciskają piętno na piętach.
- No chodź do mnie, duszko! Chodź! Pocałuję cię w uszko! - droczył się dalej, to padając w trawę, to przysiadając na chybotliwych drewienkach.
Co za idiota, doprawdy.
Podeszłam bliżej, a Natura zaciumkała błotniście i liznęła mnie mokro w stopy. Poczułam jak moja skóra robi się dla mnie za duża. Kurczyłąm się i bardzo mnie swędziało pod łopatkami. Chciałam się podrapać, ale kątem oka zauważyłam, że nie mam już rąk, tylko przezroczyste skrzydła.
No, dobra, jest nieźle, pinglarzu. Tu kwiatek, a tu ty, ok. Kieszonkowe rzeczy, które Natura kitrała po kątach, stały się wielkie.
A co to dopiero będzie, jak się zaręczymy pierścieniami makro!
![]() |
To ON. Samiec ważki rudej, na moje oko. |
![]() |
Tężnica wytworna |
I jakie piękne zdjęcia. Zwłaszcza drugie do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńA, dziękuję. To na lądzie? A co Ci mówi ten okularnik?
UsuńNie takiej on znowu nędznej postury, klatę ma dosyc wypakowaną. No chyba ze ona tylko wzdęta.
OdpowiedzUsuńRaczej wypakowana. Machać takimi czterema wirnikami to jednak ciężkawo, jak sądzę.
UsuńZeby ci tylko tego uszka nie odgryzl! Toz to drapieznik!!!
OdpowiedzUsuńMakro to jest to :))
Sprawdziłam- uszko wydaje się być solidnie przymocowane. Nawet mróz w dzieciństwie mi go nie schrupał, co wydaje się sukcesem, zważywszy na ówczesne zimy.
UsuńNooo, makro musi być super. Może kiedyś :)
Na zarośniętym łonie natury zawsze bardzo przyjemnie, aczkolwiek przyznać muszę, że i na wyskubanym miejskim też całkiem, całkiem:)
OdpowiedzUsuńA pewnie, takie wyskubane jest niczego, ale człowiek pragnie odmiany, przestrzeni, braku płotów, spalin i samochodów. Od razu się wydaje, że kłopoty leża na dnie jeziora z kamieniem u szyi.
UsuńNo proszę, piękne kadry i bez macro :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Kiedyś może zrobię kalę choć w połowie tak dobrze jak Ty. Tymczasem tak sobie fantazjuję o makro, ale makro to dopiero wyzwanie.
Usuńileż w tym przyjemności :)
UsuńTak :) Porównywalnej do tiramisu, mniam.
Usuńo łonach mówi się chyba "niewydepilowane"... ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńskoro wiesz, gdzie leżą pośladki (a przynajmniej uzurpujesz domniemanie), to co z resztą kadłuba? tudzież kończynami? albo innymi częściami galanterii materialnej... zapowiada się nieźle - poproszę o rozwinięcie tematu, jeśli to nie jest nadużycie.
Pośladki są wypiętymi półkulami, więc mniemam, że pośladkami natury na terenie RP są wzniosłości npm. Bieszczady są łagodnie wypiętrzone, więc nasunęły mi się w sposób dla mnie oczywisty.
UsuńReszta kadłuba łagodnie obejmuje wszystko pozostałe, przypuszczam. Natura jest chyba tworem efemerycznym, o konturach zmiennych i niezliczonej ilości twarzy. Może to tak właśnie jest? Albo się przebiera, co też jest wielce prawdopodobne?