środa, 11 lutego 2015

(163) Na morzu


Ahoj, żeglarze!

     Trochę mnie nie było, a to dlatego, że żółw, który niósł płaską bryłę mego świata, pokłusował w nieznane. Świat huknął o skały fizis i rozpękł się na tysiąc kawałeczków, a jeden z nich widocznie dziabnął mnie w serce, które z kolei dostało czkawki. No i poszłoooo. Reakcja łańcuchowa z szeregiem implozji. Czkawka została zdiagnozowana na wykresie ekg i dziabnięta specyfikiem kardio o śpiewnej nazwie, a specyfik tak mię dziabnął w błędnik, że zabłądziłam, dlatego nie mogę trafić paluszkami w wijąca się przede mną klawiaturę, a nóżkami ucelować na mniej chybotliwe fragmenty kry w nurcie dniówki. Wyglądam trochę tak, jakbym powoziła zaprzęgiem trytonów w spienionej kipieli. Prrrr, szalone!

Josephine Wall, Andromeda

     Zakładam tedy czarną opaskę na jedno oko, wyłupuję jadowy ząb na przedzie, a hakiem prawicy wyjmuję śledzie spomiędzy zębów. Spluwam strzykwą i wyławiam, pędząc pośród burz i  pejczy ulewy, smagających boleśnie me pulchne plecki, sieci z wynikami Bloga Roku. Rzucam sflaczałą sieć na pokład. Przecieram oko i dziwuję się: a co tam w tej sieci tak pluska, a co tam wali ogonkiem w deski? Toż to 37 srebrnych rybek! Rybki esemeski od aktywu kolektywu czytaczy! Niby takie malutkie, niby słabiutkie, a czarodziejską swą mocą wciągnęły Skorpiona na 38 miejsce, zostawiając w tyle 239 innych blogów w swojej kategorii Literackie i kulturalne! Hoho!  Jak miło! Dziękuję!
Albowiem piszę tu nie dla siebie, ekhem. To Wy napędzacie to koło zamachowe, a ja na tych galerach wiosłuję jak w galerii.

     Chociaż nie powiem - bezludna wyspa kusi syrenim śpiewem... Zielone pod spodem, niebieskie na górze. I pogoda sterowana pilotem. Żaluzje z chmur, roleta regulująca ilość fotoluksów. Pod falami ukryte pokrętła kaloryferów, wentyle w kamieniach, by sterować ich miękkością. A gdy się znudzi, można zwinąć pejzażyk w rulon i rozwinąć co innego. Rozłożyć jak serwetę na stole. Wyławiać pałeczkami z jego głębin żywe sushi i czesać nimi zielone kłosy ryżu. Potem wskoczyć w pustą miseczkę i powiosłować nimi do drugiego dania. Oj dana dana.