Priwiet riebjata, że tak zagaję z francuska!
Szalenie podoba mi się reklama pewnego płynu bogów, która nakłania do tego, by Ż, bo jest już później niż myślimy, a żona bez Ż to tylko ona. Ach, ekwilibrystyka słowna, tak prosta, a jakże fascynująca! I ja, wyobraźcie sobie, powinnam opływać w dostatek i złocistą ciecz (nono!) począwszy od dzisiaj, aż po kres dni moich, albowiem wyłapałam i bezbłędnie wypełniłam ten przekaz niemal podprogowy w stu procentach, stając się tym samym znakomitym targetem dla owej kompanii, zwłaszcza podczas piekielnych upałów. Kompanię tę, gdyby nie mur i roślinność wysokopienna, nieomal widzę z okna, więc winszowałabym sobie, by w nieodległej przyszłości kompania rozpieszczała mnie dostawą ciągłą czasowo. I to nie kroplówką, ale - powiem posługując się językiem z wyżyn marketingu, że coś jak door to door. Ż nie umierać, co?
I ja właśnie już jakiś czas temu postanowiłam Ż. Pełną piersią, a nawet dwoma, którymi w końcu mogę nabrać powietrza tak głęboko, że falują mi troczki w szortach i falbany pod nimi.
Oto biorę moje Ż we własne ręce. Obracam w dłoni i patrzę że, kurczę, tu się wyklepie, tu podmaluje, tu polakieruje i będzie jeszcze prawie jak nówka! Jako Żona zabieram więc całe swoje Ż i zostawiam tylko oną. I pewnie w tym momencie skórę potylicy drąży Wam myśl jak świerzbowiec i nie wiecie, czy się podrapać, czy od razu walić młotkiem. Podrapcie się ze spokojem, przygładźcie przedziałki, bo i tak wieść ta Was ogłuszy. Czy to oznacza to, co myślicie? Tak. Wystąpiłam o rozwód. Nie da się dłużej grać wyłącznie niebieskimi kartami. Ktoś musi powiedzieć: atu!
A to jeszcze nie koniec rewelacji!
Najpierw jednak pozwólcie, że skondensuję tę moją drogę po kocich łbach do wielkości stwierdzenia, że warto było po nich jechać, choćby po to, żeby po 20 latach wrócić do siebie, tej prawdziwej. Błysnę zatem diamentową myślą, która krystalizowała się w warunkach podwyższonej temperatury i ponadnormatywnie wysokiego ciśnienia przez tyle lat, a zmieniła się w brylant kiedy to odpoczywałam sobie na ganku i patrząc w niebo słuchałam bicia własnego serca. Zadałam sobie tylko jedno pytanie: Skorpionie, czy chcesz się zestarzeć z tym człowiekiem? W tym momencie świat z wielkim zgrzytem giętych w swym jądrze blach z niklu i żelaza stanął w miejscu, bo odpowiedź była jednoznaczna: NIE. Świat z ulgą odetchnął wiatrem i poturlał się dalej.
A mówię o tym wszystkim nie bez celu. Otóż okazuje się, że jestem tą osobą, dzięki której będziecie mogli zrealizować swą fantazję, by móc demotywator wcielić w czyn, zwłaszcza, że bardzo pomaga w tym wujek Alzheimer. Wejdziecie do księgarni i bez pardonu zapytacie o niebieską książkę. Człowiek nigdy nie wie kiedy, co i kogo spotka, prawda?
A skoro spotyka się Newę, która po mistrzowsku włada niebową kredką, zakochuje się bez pamięci, to nie mogło być inaczej!
Przedstawiam Wam nasze dziecko, które już we wrześniu ukaże się w księgarniach całego kraju nakładem wydawnictwa Akapit Press, czyli wydawnictwa, w którym rodzi się dla świata Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz. Należy kliknąć Bazanka w pępek, by przenieść się w nieodległą co prawda, ale jednak - przyszłość.
Kłaniamy się nisko!
I ja właśnie już jakiś czas temu postanowiłam Ż. Pełną piersią, a nawet dwoma, którymi w końcu mogę nabrać powietrza tak głęboko, że falują mi troczki w szortach i falbany pod nimi.
Oto biorę moje Ż we własne ręce. Obracam w dłoni i patrzę że, kurczę, tu się wyklepie, tu podmaluje, tu polakieruje i będzie jeszcze prawie jak nówka! Jako Żona zabieram więc całe swoje Ż i zostawiam tylko oną. I pewnie w tym momencie skórę potylicy drąży Wam myśl jak świerzbowiec i nie wiecie, czy się podrapać, czy od razu walić młotkiem. Podrapcie się ze spokojem, przygładźcie przedziałki, bo i tak wieść ta Was ogłuszy. Czy to oznacza to, co myślicie? Tak. Wystąpiłam o rozwód. Nie da się dłużej grać wyłącznie niebieskimi kartami. Ktoś musi powiedzieć: atu!
A to jeszcze nie koniec rewelacji!
Najpierw jednak pozwólcie, że skondensuję tę moją drogę po kocich łbach do wielkości stwierdzenia, że warto było po nich jechać, choćby po to, żeby po 20 latach wrócić do siebie, tej prawdziwej. Błysnę zatem diamentową myślą, która krystalizowała się w warunkach podwyższonej temperatury i ponadnormatywnie wysokiego ciśnienia przez tyle lat, a zmieniła się w brylant kiedy to odpoczywałam sobie na ganku i patrząc w niebo słuchałam bicia własnego serca. Zadałam sobie tylko jedno pytanie: Skorpionie, czy chcesz się zestarzeć z tym człowiekiem? W tym momencie świat z wielkim zgrzytem giętych w swym jądrze blach z niklu i żelaza stanął w miejscu, bo odpowiedź była jednoznaczna: NIE. Świat z ulgą odetchnął wiatrem i poturlał się dalej.
A mówię o tym wszystkim nie bez celu. Otóż okazuje się, że jestem tą osobą, dzięki której będziecie mogli zrealizować swą fantazję, by móc demotywator wcielić w czyn, zwłaszcza, że bardzo pomaga w tym wujek Alzheimer. Wejdziecie do księgarni i bez pardonu zapytacie o niebieską książkę. Człowiek nigdy nie wie kiedy, co i kogo spotka, prawda?
A skoro spotyka się Newę, która po mistrzowsku włada niebową kredką, zakochuje się bez pamięci, to nie mogło być inaczej!
Tadaaam!
Przedstawiam Wam nasze dziecko, które już we wrześniu ukaże się w księgarniach całego kraju nakładem wydawnictwa Akapit Press, czyli wydawnictwa, w którym rodzi się dla świata Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz. Należy kliknąć Bazanka w pępek, by przenieść się w nieodległą co prawda, ale jednak - przyszłość.
Kłaniamy się nisko!
ilustracje:
Ewa Newska czyli -------> Newa!
tekst:
Monika Krauze, choć jeszcze Dyrlica (stąd na początku notki dygresje), czyli ja - Skorpion pandeMonia (co bardziej spostrzegawczy zauważyli pewnie zmianę szyldu w prawym górnym rogu. Wraz ze zmianą nazwiska zmieniło się logo firmy i sukcesywnie zmieniać się będą dekoracje na stronie -----> USŁUG LITERACKICH, także na fb. Jeśli komuś się zachce opowiadania dla połowicy, bajki dla wnuka sąsiadki, biografii albo innych wiązanek słownych, zapraszam :) ).
Tym, którzy będą tęsknić do Dyrlicy, przypominam, że ciągle w księgarniach jest dostępna książka, którą popełniłyśmy z Kaczką, wygrywając w cuglach konkurs na dokończenie powieści Leopolda Tyrmanda. Tym, którzy boją się powieści historycznych powiem, że ani Kaczka, ani tym bardziej ja nie znamy się na historii. Tak więc wszystkie fakty zostały wyssane z wydatnej piersi weny.
To może teraz wyartykułuję podziękowania, a kiedy książka się ukaże, po prostu je skopiuję, co? :)
Bardzo dziękuję tym, którzy pomagali mi zawodowo i prywatnie, wiele Wam zawdzięczam: przetwory w słojach, miody, imbir, sery, książki, rysunki, maile, prawdziwe listy, porady wszelkiej maści, liczenie cyfr w słupku, mądre rozmowy, także znad Tamizy, odwiedziny w realu i wirtualne, naprawy psujących się urządzeń, naprawę kolan, zakupy, sprawdzanie literówek, wiarę we mnie, ocieranie nosa, gdy było ciężko i kopanie w tyłek, kiedy było jeszcze ciężej. Nie dałabym rady bez Was ♥
Bazanek ma dwie matki chrzestne, które namawiały mnie na książkę od wielu lat. --->Katachreza uzmysłowiła mi, że młodzieżówki to jest to, w czym czuję się najlepiej, a bohaterów i tematy mam w domu postaci Mata i Mima, --->Bebe od zawsze równolegle mówiła to samo.
Podziękowania dla Kaszmirowej, Kaliny, Diabła w buraczkach, Izabelki, mRufy, Kanionka, Momarty, Dorotki, mojej Madzi PS, Magdy G., Ani, Kingi, Marcina, Mariusza.
A największe podziękowania wkładam do maczanego w słonecznej herbacie dzioba kosa i wysyłam w podniebną drogę na południe. ♥ DZIĘKUJĘ ♥
Wieprzu - dziękuję. Odrzucamy człony rakiety!
3... 2....1....0....
START!!!!!!!!!!
Tym, którzy nie lubią młodzieżówek (chociaż chyba tu nie ma takich?), powiem na ucho, że jesienią* ukaże się też mój zbiór opowiadań dla dorosłych :) Chyba jeszcze nikt nie zrobił czegoś podobnego, bo partner jest zacny i szacowny!
*a może wiosną
:-)))))))) !!!!CO TU PISAĆ? Strzelak w nieboskłon, siostro!
OdpowiedzUsuńA jak! Ostrą amunicją! Obym tylko jakiegoś janioła nie ustrzeliła.
Usuńnooo pięknie i Ewa moja kochana, wspaniale, że tak! Brawo brawo, że aż klaszczę w dłonie!
OdpowiedzUsuńO, w Ewie kochają się tłumy! A teraz to już w ogóle będziemy się musiały wpisywać w Jej karnecik. Brawo Ty, M!
UsuńStatystycznie, to ja Ewę widzę raz na trzy lata, więc idę się wpisać :P
UsuńMogę Cię wpisać, chcesz? Widziałam że ma wolny termin na kwiecień 2018, to już niedługo, zupełnie jakbyś się zapisywała do specjalisty.
UsuńUhu, będę w Warszawie z czerwcem najszybciej. No właśnie, specjalistka...
UsuńNie mogęż się już Bazaneczka w wersji książkowej doczekać!
OdpowiedzUsuńPobiegnie do Ciebie ubrany odświętnie w białą kopertę. Powiedział mi na ucho, że bardzo się cieszy, że spotka Ciocię Elę!
UsuńDiamencie Ty!
OdpowiedzUsuńCzysty węgiel, Katachrezo :)
UsuńSiostro, jesteś zbyt łaskawa, ja jestem tylko skromną ciotką Kreską ;). Chociaż skoro mówi się, że sukces ma wielu ojców, to może nas powinnaś przedstawić jako ojców. Nas wszystkich. Dlaczego nas nie przedstawiłaś jako ojców? Zamiast tego każesz szczypać dziecko w pępek, uh.
OdpowiedzUsuńLudzie, ludzie chodźcie tu i naprostujcie hippocampus Ewy na właściwe tory! Koniec z tą skromnością, przyszła na Ciebie pora. Nie, że od razu kostucha zapuka do Twych wrót, ni ema tak łatwo. Na początek wianuszek psychofanów i wydawców. To może Ty się schowaj, faktycznie. Jeszcze mi się wymydlisz, albo co, a musi Cię starczyć na całą Bazankomanię!
UsuńKaszmirowa poprosi zatem o ałtograf. I gratuluje najszczerzej!
OdpowiedzUsuńMoja złota Kaszmirowa będzie miała ałtograf nawet od samego Emila Bazanka! ♥
Usuńkaczka jako ojciec! Chrzestny, prawda? :P
OdpowiedzUsuńKaczko, wiadomo! Tyś capo di tutti capi!
UsuńI taka Ciebie lubie! Do przodu pelna piersia, a nawet dwiema :P
OdpowiedzUsuńBebe, mam skromną klatę, wypnę zatem brzuch, żeby wyglądać dostojniej, dobra? I zrobię podwójny podbródek. To dodaje +10 do splendoru.
UsuńNic nie zrobilam, ale ciesze sie epicko, to moze to za to :D. Onwards and upwords droga pandeMoniu, bracie moj zodiakalny, znaczy siostro i matko chrzestno medialno :D
OdpowiedzUsuńdyslektycznie, jak to tylko ja potrafie :D
UsuńmRufo, Córko, zrobiłaś, zrobiłaś. Oraz dla Michała zrobiłaś, a to coście uczynili moim braciom, mnieście uczynili, jak doczytałam w pewnym komiksie.
UsuńCholera, wiedzialam, ze z wydaniu komiskowym lepiej by sie trawilo ;) A tej tasmy z kregoslupem jeszcze Ci nie wyslalam, ale nie psuje sie i wysle jak mi sie troche meandry codziennosci zalagodza (bo zeby sie wyprostowaly to cud by byl, a ja tylko "rzeczy niemozliwe od reki zalatwiam" ;) )
UsuńTeraz musisz mi wysłać taśmę z kolanami! Miałam naonczas takie szykowne plajstry reha umiejscowione wzdłuż mych kolan smukłych, wyglądałam jak błękitna niebieskooka ważka.
UsuńNiech Ci się prostuje! Cuda się zdarzają.
chciałam napisać coś błyskotliwego ale mi odebrało mowę więc tylko dokładam 1cm w biuście
OdpowiedzUsuńpowodzenia
O, ja to mam często Kimo! Jakżeż miło, że wpadasz na rosół! Wiesz, że ciągle noszę kolczyki Od Ciebie? ♥
UsuńWpadam,wpadam coraz bardziej onieśmielona
UsuńCieszę się, że kolczyki prowadzą ciekawe życie z Tobą :-)
O, nawet ciekawsze! Widzą, co się dzieje za mną, a noce spędzają w łazience, gdzie skowyczy tajemniczo w rurach.
UsuńO"żesz kurde Ale jestem z Ciebie dumna! W marzeniach sennych autograf. Będę się chwalić sąsiadkom Irenkom, spadną z prycz i moje notowania jeszcze wzrosną. Już widzę jak lepią
OdpowiedzUsuńkolejny serniczek.
Monia jesteś wielka a Twoim ojcom sukcesu też gratuluję.
No i gratuluję Pani Wolna Ono.
Jejku, a weźmiesz mi kawałek? Odczuwam niemożebną słabość do serniczków. Jestem wielka! Mam 1,7 metra w kłębie i postaram się wygrać tę Pardubicką! Albo chociaż nie złamać nogi, bo mnie zastrzelą.
UsuńSerdecznie gratuluję. Na równi dzieci literackich jak decyzji życiowej - jest cholernie trudna. Trzymam kitę, żeby nowa dróŻka zaprowadziła Cię w dobre miejsce w Ż.
OdpowiedzUsuńI tu wysuwa mi się z tylnego płatka mózgowia na powieki kawałek filmu "Brunet wieczorową porą", jak to Łazuka wypełniony procentami wraca po torach do domu :) Obym szczęśliwie dotarła do zajezdni! Jest to tak trudne, jak obliczanie odchylenia standardowego na doświadczalnictwie. Aż dziw, że zaliczyłam.
UsuńDzięki, Lisie puchaty! :*
Moniu robisz tu pandemoniczne zamieszanie!
UsuńŁazukę do zajezdni prowadził tor tramwajowy w "Nie lubię poniedziałku" !
I czekam aż się obajwi to objawienie.
Sic.
Internet i Izabelka nie zapomną nigdy! :D
Usuńw "Brunecie" tylko wpadł na orgietkę z flaszkami.
Usuńgratulacje z okazji kaming ałtu.
O, to musiało mi namieszać ;)
UsuńEr, no jaki kaming ałt, ja tu ciągle jestem duchem :)
no dobrze, pobawiłyście się... a teraz oddawaj blogosferze tę Ewę Newską, czy jak jej tam naprawdę... bo nudno i przeciągi.
UsuńJeszcze nie doszłyśmy z Bazankiem do finału. Znaczy, nie widać końca Bazanka. Eeeee, jeszcze chwilka! Już w oddali słychać werble i trzeszczenie urodzinowych balonów!
UsuńMonia gratuluję powieści, ciesząc się bardzo. Zanabędę, jak i zbiór opowiadań dla dorosłych, kiedy się ukażą. Odnośnie bardzo trudnej życiowej decyzji powiem, jak jedna z moich koleżanek nauczycielek w szkole, w której onegdaj uczyłem: "Cyc do przodu i więcej pałera". Teraz, jak już odzyskałaś siebie, wreszcie możesz.
OdpowiedzUsuńJejku, Adame, z cycem do przodu mogę mieć techniczne kłopoty, jak wspomniałam wyżej. I jeszcze więcej pałera? No dobra, mam jeszcze tabun koni mechanicznych pod maską! Wio!
UsuńI tu się nie zgodzę, choć znawcą, ani tym bardziej koneserem nie jestem. Wydaje mi się, że "cyc do przodu" rozmiarem umiarkowanym dużo łatwiej technicznie zrobić niż nadobfitym, przed którego razami trzeba się uchylać:))))))
OdpowiedzUsuńUmiarkowanym owszem :)
UsuńAbstrahując od cycków - czy Twoja powieść i jesienne opowiadania 18+ ukażą się również w formacie ebook?
UsuńMusiałabym wybrać się za miasto do pieczary, gdzie hoduje pieczarki znajoma wróżka i zapytać ją o to.
UsuńOpowiadania mogą być też 18-, nie ma momentów. Ale i to popełnię w swoim czasie :)
"Nie lubię poniedziałków" Łazuka z procentami:))
OdpowiedzUsuńO! Co za czujność! To dlatego, że Łazuka był jeszcze wtedy brunetem. Dzięki!
UsuńCiechoroba, to pozamiatałaś! :D
OdpowiedzUsuńKonragtualcje serdeczne z powodu natłoku decyzji i ich skutków :))))
A, bo ja wprawna w multidyscyplinarnej sztuce mioteł jestem.
UsuńNatłok ogromny, in progress :) Ale zegnę się jeszcze w ukłonie, Bożenko, a jak! :*
jest moc w człowiekach że ho. HO. w tych wszystkich co wsparli a wsparli bo wierzyli ,że jak wesprom to rakieta odpali wysoko. wysokich lotów więc! #sieciesze już na lekturę. uwielbiam książki dla młodzieży/o młodzieży bo sama mimo wieku podejszłego nadal mentalnie się tam plasuję, pewnie z tęsknoty za tym czymś co się wtedy ma a co się z wiekiem utlenić potrafi :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
b.
Beniu, jest moc! I faktycznie jak się dzieli, to się mnoży, a potem wraca jak bumerang i wali człowieka w perukę. Niech się to nigdy z nas nie utlenia! To nadtlenek duszy!
UsuńWypada pogratulować. Nie posiadają na mieliźnie😂😁😀byle do przodu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zolza73.blogspot.com
Do przodu z wypiętą piersią! Aż mi guziki w koszuli jęczą z wysiłku! Cmok, Joanno!
UsuńMoniś, moja Gwiazdo! Ściskam!
OdpowiedzUsuńPrzygadał kocioł garnkowi! :D
UsuńGwiazda jest gazowa! Tym bardziej podziwiam, jak sobie z tym radzisz. Ścisk gwiazdy powoduje wzrost ciśnienia, coś tam na fizyce mówili.
Och.
OdpowiedzUsuńPo długiej przerwie zalogowałam się do interneta a tu od razu taki strzał! Ogłuszonam.
Niech Moc nieustająco będzie z Tobą. W sensie, że ja jej dobrze radzę, żeby trzymała się blisko Ciebie, bo nikt nie umie zrobić takiego Wielkiego Wybuchu. Bez wrzucenia nadświetlnej się nie obędzie, ani chybi.
Momarto, czy podać Ci patyczki do uszu, żebyś sobie odetkała wloty? Postaram się ogłuszać bardziej delikatnie, jakoś tak z wdziękiem może. Siądź proszę na podusi, obok mnie, po dobrej stronie Mocy. Tu nie wieje :) Dziękuję :*
UsuńNo czlowiek pomaga jak moze w tym porodzie miesiacami, a potem odwróci sie na chwile od lózka (no, dobra, na 3 tygodnie ;) , patrzy zpowrotem - a tu juz blizniaki leza gotowe!!!! Rozwód i Bazanek, imiona niekonwencjonalne, ale wrózace dobra przyszlosc i rózowy horyzont z tecza w tle :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze choc troche udalo mi sie wesprzec Sprawe ;)
Nooo, a na końcu tęczy garniec złota. Nie myśl, że ja nie wiem, skąd Ty bierzesz te złote farbki!
UsuńPodobno Bazanek ma ekstra horoskop. Jestem o niego nad wyraz spokojna.
Cmokam w kopyto!
e, no to jak zapisane w gwiazdach, to stoi na fest :P
UsuńNie było mnie tu przez chwilę i dzisiaj postanowiłem sobie poradować się jakąś zgrabną historyjką na Twej stronie a tu raptem taka ciężka artyleria. No, no - powodzenia i szczęścia życzę a i książkę zamówię niechybnie.
OdpowiedzUsuńO, Fanie, jakże mi przykro, że radość tu nie była z gatunku tych frywolnych i falbaniastych. Ale Bazanek zrekompensuje Ci to z nawiązką, zapakowałam do niego beczkę śmiechu.
UsuńArtyleria ciężka, ale artylerzystka uśmiechnięta i zadowolona, o tak: :))))))))))))))
Czytałam jakiś czas temu to wydanie Tyrmanda z ciągiem dalszym, a teraz zupełnie przypadkiem trafiłam tutaj... Kolejny dowód na to, że świat jest mały. ;) Chyba sięgnę po coś jeszcze. :) Powodzenia zycze w życiu zawodowym i prywatnym.
OdpowiedzUsuńO, fajnie, że Cię tu przywiało, Agol! Wielki netowy Golfsztrom powoduje, że prędzej czy później każdy się o siebie ociera. Czasem zaiskrzy coś przy pocieraniu. Znam taki przypadek, że takie spotkanie było jak pożar w Kairze! The Cure o tym ma pioseneczkę. Rozgość się, wzajemnie najlepszości!
UsuńWybaczasz mi swoją winę??
OdpowiedzUsuńTo nie jest miejsce na takie rozmowy. Mój telefon i adres znasz.
Moniu, bardzo cieszę się ze wszystkich nowości w Twoim życiu, Trzymam kciuki za sukces Bazanka i chętnie sięgnę także po opowiadania dla dorosłych.
OdpowiedzUsuńChuda, to dla mnie zaszczyt! Dzięki za zajrzenie do rosołu i dobre słowo :* Wkładam je do kieszonki koszuli :)
Usuń