rys.Magda Pawełkiewicz-Sakowska |
pierwszy
...
wracali
w jej oczach szmatka z nieba
w jego haust morskiej wody
ona boso on nie miał śmiałości
w zielonych spodniach przecież to kolor nadziei
w białych koszulach tak czystych jak ich dusze
przejrzystych
aż widać karmin ognistych serc
splecione ręce
i włosy
i życie
nad głowami pęka nabrzmiała lipcowa chmura
wylewa swe wnętrze
ona wspina się na palce by dosięgnąć ust
on schylony jak do modlitwy
w złożonych rekach jej twarz
na ofiarę
krople tańczą na rzęsach
jak pięknie wyglądasz w deszczu
spływają po włosach i twarzach wprost do ust
zmieniając się w wino
cud najprawdziwszy
szum deszczu w głowie
głośne oddechy
i żar pod warstwą mokrego płótna
świat skurczony do granic skóry
tonęli
utonęli
w objęciach i ulewie
...
a naokoło deszcz zmywał dokładnie wszystko
bardzo powoli i skutecznie
najpierw pozbawiał konturów
by wypłukać barwy
i grunt pod nogami na wiele lat
potem nie było już nic
tylko klakson samochodu
jak trąba Jerycha
oto rozwarło się niebo
ukoronowani dwoma MM