niedziela, 13 października 2013

(95) Kaktus

   I niosę siebie w naczyniu z własnych rąk i uważam, by się nie potknąć i oczy wypatruję, by nie uronić głowy, czy innej kończyny po drodze. Stopy ranię ostrymi słowami, zdzieram strupy z kolan, uparcie brnę przez lata. I daję Ci, mówię pij, dobre. Dojrzałe. Nie piłeś mnie sto lat.
Daj spokój, nie chce, niech nie pije, nie jest spragniony.
Jak będzie mu się chciało pić, to sam poprosi.

Ale zaprawdę powiadam Wam, nie widziałam kaktusa, który by sam prosił o wodę.