czwartek, 5 grudnia 2013

(105) KONKURS i blogerskie zabawy literackie :)

     Od maleńkości uwielbiałam szarady, labirynty, zagadki i wszelkie zabawy umysłowe. Moimi ulubionymi są krzyżówki, głównie Jolki oraz homonimy. Pamiętam jak bardzo lubiłam chorować! Okładałam się książkami i stertami krzyżówek. Lubiłam tez pisać. I to na dowolny temat. Moja próbna matura miała wiele, wiele stron, maturę z biologii (!) napisałam w sposób literacki, kończąc fraszkami Kochanowskiego. Znana byłam z tego, że nie znając odpowiedzi na dane pytanie gładko pływałam w akwenie tematu.  

Mój Tata często ze mną rozmawiał. jedna z tych rozmów dotyczyła zagadnienia wypowiadania się.

- Moniczko, pamiętaj - po pierwsze, nie musisz, wiedzieć wszystkiego. Nie ma ludzi omnipotentnych. Dobrze by było, gdybyś się we wszystkim orientowała, co jest trudne, wręcz niemożliwe, ale musisz wiedzieć, gdzie trzeba szukać informacji. Po drugie, jeśli czegoś bys jednak o czymś nie wiedziała, a to rzecz pewna,  musisz podpierac się wiedzą, którą dysponujesz. Ktoś cię zapyta o słonia. Ty nie wiesz zbyt wiele o słoniu, ale swietnie orientujesz sie w świecie skąposzczetów. Mów zatem: Słoń jest wspaniałym, majestatycznym zwierzęciem, którego trąba jest podobna do wielkiej dżdżownicy. A dalej- już wiesz ;)

Ta wypowiedź Taty uświadomiła mi, że nie muszę odpowiadac na pytania w sposób ścisły i przewidywalny, jak uczono w szkole. Można żonglowac slowem, bawić się nim, uprawiać ekwilibrystykę zdań wielokrotnie złożonych i gimnastykę umysłu. 
 
 Teraz co prawda czasu jakby mniej, a i gdy człowiek chory, to i tak musi się zwlec i ogarnąć życie. Poza tym starość w oczy zagląda i zżera demencyjny mózg. Jednakże ochota na umysłowe swawole została. A chciec, to podobno móc.

Teraz uwielbiam zadanka literackie, z chęcią biorę w nich udział. Wcześniej udzielałam się w Książkach Zbójeckich, teraz spodobało mi się w dwóch miejscach:

     Jeśli ktoś lubi zabawy słowem, zapraszam na nowy cykl do Fidrygauki. Będziemy bawić się w cyrk słowny, szermierkę na frazy, porzucamy sobie kulistymi metaforami, po arenie będą biegać upersonifikowane psy, a tancerki będą tańczyć na linie wersów.

szczegóły po kliknięciu:

http://szeptywmetrze.blogspot.com/2013/12/pisze-sie-piszesz-sie.html

        Drugie miejsce, które często odwiedzam to Książkówka. Lubię u Niej poczytać recenzje książek, po które nie będę miała pewnie czasu sięgnąć ;) Ewa Książkówka co miesiąc ze swojego kuferka rozdaje książki plus bon do zrealizowania w sklepie z herbatami, kawami i przyprawami, wiedzieliście?
Obecnie u Ewy trwa Konkurs, w którym biorę udział i do którego zachęcam:

http://www.ksiazkowka.pl/2013/11/konkurs-u-ksiazkowki-wygraj-dom.html

Poniżej zamieszczam moją odpowiedź na pytanie konkursowe, która płynnie, jak słoń z dżdżownicą, łączy się z moim pytaniem do Was. Pytanie ma naturę konkursową i brzmi:

Co autor (czyli ja) miał na myśli?
Kim są bohaterzy opowiadanka i czym jest Dom Tajemnic?

 Osoba, która odgadnie, zostanie uhonorowana POSTEM DEDYKOWANYM i ku czci. Będzie mogła wybrać temat postu- a ja będę musiała go wyprodukować w wybranej przez laureata formie- wiersza, rymowanki, opowiadania. Oddaję się na chwilę w Wasze ręce. ;)

Rozstrzygnięcie nastąpi 12.12. :)

Odpowiedzi proszę zamieszczać pod dzisiejszym postem.

A oto rzeczone opowiadanko:


- DOM TAJEMNIC? To taki, w którym...
  ...właśnie się znalazłaś. - Rubra była zaskoczona, że usłyszała odpowiedź na swoje pytanie, zanim właściwie jeszcze pomyślała o nim. Pytania i odpowiedzi, które przepływały przez nią  były oczywiste, chociaż pojawiały się mgliście znikąd jak dejavu, zakwitając od razu wewnątrz jej głowy i oczarowując ją swą wielopłaszczyznową głębią. Nie była już pewna niczego.. ani gdzie się znalazła, ani, tym bardziej jak i skąd się tu wzięła. Nieoczekiwanie pojawiła się zupełnie w nowym i obcym miejscu. Oszołomiona cofnęła się parę kroków i oparła plecami o karminową ścianę, która, ku jej zaskoczeniu nie była ani twarda, ani zimna, lecz przyjemnie ciepła i elastyczna. Przesunęła po jej śliskiej powierzchni otwartym wnętrzem dłoni i skojarzyła jej gładkość ze znajomym aksamitnym dotykiem gołej kości. Dookoła niej panował tak lepki mrok, że czerwona sukienka, którą miała na sobie, była namacalnie w nim skąpana i oblepiała jej uda. Rubra czuła podskórnie, że dzielą ją jedynie dwa kroki od czegoś co zmieni jej życie... Wewnętrzna siła kazała jej działać. Zaparła się mocno stopami i odbiła gwałtownie od sprężystej ściany. Skuliła się i pochyliła nieco głowę, by zminimalizować ewentualne obrażenia. Ale zamiast uderzenia poczuła, jakby napierała na ciepła membranę, która pod wpływem ucisku zanikła na moment i gładko przepuściła ją na drugą stronę. Przenikając przez nią, odniosła nieodparte wrażenie, że jej ciało muska setka oślizłych rąk. Nie było to odczucie obrzydliwe, wręcz przeciwnie, zaskakująco przyjemne. Pierwszym wrażeniem, jakie dotarło do niej, gdy jeszcze miała zamknięte oczy, był głośny szum. Rubra powoli otworzyła powieki i zauważyła, że znalazła się na długim korytarzu, który rytmicznie falował i pulsował jednocześnie. Dookoła było ciepło i mokro, a jej nogi brodziły w rwącej rzece przyjemnie ciepłej cieczy. Czuła się tak lekka, jakby unosiła się nad ziemią. Stała przez chwilę oszołomiona, nie mogąc zdecydować się, co zrobić, ale wewnętrzny głosy do którego obecności już przywykła, kazał jej... być sobą i słuchać serca. Podkasała zatem sukienkę i dała się porwać szalonemu nurtowi, wrzeszcząc radośnie ze wszystkich sił i próbując przekrzyczeć huk wodospadów - tych, małych i tych dużych, łączących się w zaskakujących miejscach, tworzących kaskady, akwedukty i kanały. Rubra czuła wielkie podekscytowanie, gdy z prądem bystrych rzek niespodziewanie wpływała do cichych zatok, w których unosiła się leniwie na powierzchni, mogąc na chwilę odpocząć od huku fal. Po chwili fluktuacje znowu porywały jej drobne ciało i z impetem wgniatały w coraz to nowe, fascynujące krajobrazy, które, rzecz dziwna, oglądała od strony ich wnętrza. Pokonując rwące strumienie, wpadała do coraz to nowych wąskich kanałów, które miejscami były tak małe, że przeciskając się przez nie, dotykała stopami i dłońmi ich sklepień.
Wędrówka była wyczerpująca. Rubra czuła, że oddała podróży samą siebie. Brakowało jej tchu, a żywioł miotał jej ciałem jak patyczkiem na wodzie i uderzał o elastyczne ściany. Jej sukienka pociemniała, a twarz zszarzała. Płuca rozrywał szybki, bezproduktywny oddech. Przeczuwała, że za moment jej klatka piersiowa rozpruje się i z trzaskiem uwolni jej wszystkie atomy. Dokładnie w tym momencie, gdy stała się niemalże pewna, ze rozsypie się na drobinki, a jej umysł był o krok od oddzielenia się od ciała, wpadła do ogromnej szafirowej komnaty. Płuca łapczywie zassały życiodajny błękit, a rozgrzane policzki owiała ożywcza kryształowa bryza. Rubra poczuła, że nie jest sama. Czuła obecność czegoś ważnego, jej wewnętrzny głos dochodził do niej z niej samej, a jednocześnie ze wszystkich stron jednocześnie, odbijając się zwielokrotnionym echem od sklepień komnaty. Jej zmysły przenikał nieokreślony żywy byt. Stanęła przy nim tak blisko, że mogła wyczuć całą sobą miękkie i rozmyte krawędzie jego postaci. Lividus zdawał się otaczać ją z każdej strony. W tej chwili czas przestał istnieć, liczyły się tylko odczucia płynące z okalających ją niebiesko opalizujących plazmatycznych fluidów. Momentalnie poczuła, że jednocześnie ogarnia ją  ogromny spokój, a siły generują się w jej wnętrzu do niebotycznych rozmiarów i granicy eksplozji. Wtulona w niego, nabrała całą sobą tyle powietrza, że wydawało jej się, że Lividus wlał się w nią całkowicie. Doznała poczucia spełnienia i zlania się w jedność tak mistycznego, że wszystko straciło przy nim blask, a Rubra poczuła się niebiańsko szczęśliwa.
Gdy ich splecione ciała rozluźniły się, Lividus rozłożył swe efemeryczne ramiona i wypuścił z nich Rubrę. Nim zniknęła za purpurowym zakrętem, zdążyła jeszcze usłyszeć:
- Rubro, będziesz żyła tylko 120 dni. Ale nie martw się, w zamian za krótkie życie, dane ci będzie ponowne zanurzanie się w jego źródle. Będziesz mogła delektować się tą najcudowniejsza tajemnicą po wielokroć, za każdym razem, gdy się spotkamy. Będziesz do mnie wracać co kilka minut, bo tylko na tyle starczy ci oddechu, Jestem twoim życiem, jestem twoim sensem, jestem częścią Ciebie. A ty będziesz tym życiem karmić wszystko dookoła. Będziesz do mnie wracać po tysiąckroć i za każdym razem staniemy się jednością. Pędź!