sobota, 5 grudnia 2015

(193) CZARNY KOŃ I BIAŁA OWCA LITERATURY, czyli Kaczka i Skorpion na czerwonym dywanie!

     Od kilku tygodni żyłam na krawędzi. Od przedwczoraj zmieniłam biegun i żyję na drugiej krawędzi, gdzie odnalazłam i połączyłam się na powrót z rozumem, więc jestem chyba już w stanie streścić Czytaczom co tu się wyrabiało. Podróżowałam mianowicie. Mentalnie, a nawet, czym zadziwię Czytaczy przyzwyczajonych do mej statyki - fizycznie.
    
     Trasa podbiegunowa wiodła z czarnym prądem krwi tryskającej hormonami stresu, poprzez ocean adrenaliny, by wylać się szeroką strugą endorfin. Geograficznie zdarzenia fizjologiczne odbywały się na trasie Poznań-Warszawa-Poznań, chociaż mogłabym przysiąc, że była to trajektoria Poznań-Bajkonur-Księżyc-matka Ziemia.


     O, jaki fajny konkurs, myślę sobie zimą roku pańskiego 2014 i ocieram smarki, które to ta ohizdna pora roku przyniosła mi w swoim hojnym darze. Będę wspaniałomyślna i nie zamieszczę ilustrującej foty jak to siedzę w piżamie pod kołdrą i czytam poniższe obwieszczenie:

Wydawnictwo MG
ogłasza Konkurs literacki
na dokończenie minipowieści Leopolda Tyrmanda:
Wędrówki i myśli porucznika Stukułki.
Patronat: Mary Ellen Tyrmand & Matthew Tyrmand.

    Po czym doznaję spalenia zwojów, uzmysławiając sobie, że PRZECIEŻ TO TYRMAND! Człowiek-legenda! Żeby dokończyć, to, co zaczął, trzeba albo go wskrzesić i zmusić do notatek, albo być osobnikiem jednej z dwóch kategorii: ekspertem lub szaleńcem! Nienienie, nie należę do żadnej z nich!

[A może jednak?

Eeee, nie.

No ale....

Nie! Nie należysz! Zbiór ekspertów jest dla ciebie pusty!

No dobra, ale z drugim lekko wyczuwam pulsację wspólnego neuronu...

Monia, puknij się w czoło i spójrz na chusteczkę, czy nie wysmarkałaś mózgu!]

***

     Minęło kilka miesięcy, jakoś krótko po stworzeniu naszej epopei narodowej w  >Bitwie pod Boschem, kiedy to na którymś z zaprzyjaźnionych blogów >Jarecka rzuciła od niechcenia patyk i linkę do konkursu: 

- Skorpionie, Kaczko, obiecajcie, ze to wy napiszecie!

***

[E, nie da rady.

Jak to nie? 

NO BO TO TYRMAND.

No to co, że Tyrmand? Nie żyje w końcu.

Niby nie, ale sława się snuje za nim stąd aż do Ameryki.

Fakt. Nie da rady].

***

[A może chociaż kupię tego Stukułkę? Co tam, niech przeczytam!]

***

6 marca 2015, po kilku stronach Stukułki:

- Kaczka?! Tu Skorpion! Słuchaj, znasz Ty historię Europy, albo przynajmniej Polski?

- Co ty! Ni w ząb!

- Wspaniale! Nic nas zatem nie ogranicza! Jest bowiem do napisania powieść historyczna.

***

22 maja 2015

- Kaczko, skoro w końcu udało mi się przeczytać to może zaczniemy pisać?

- W zasadzie mogłybyśmy. To mi dobrze zrobi na porost neuronów.

***

   ...I oto zstąpił  duch Tyrmanda jednocześnie na ziemie polskie i niemieckie, posługując się wprawnie zjawiskiem bilokacji. Światem zakręciło, czasoprzestrzeń się zagięła, bo...

***
9 czerwca 2015

Zza offu dochodzi szelest piór i oddalający się dźwięk plaskających płetw.

- Skorpionie, ja już skończyłam, pa! 

***

20 czerwca 2015

- Kaczko, napisałam. Czytamy to jeszcze raz (trzeci), czy oprawiać i wysyłać?

- Ślij.

***

24 czerwca, 6 dni do dedlajnu

- Małżu, jeździmy po całym Poznaniu i to już jest trzecia filia docelowego urzędu pocztowego. Czy ty nie umiesz mnie dowieźć do celu?

- Mówiłem Ci, wyślij to normalną drogą.

- Ty chyba oszalałeś! Przecież listonosz może zgubić rękopis! Albo podłożą bombę pod sortownię przesyłek pocztowych! Albo może ktoś ukraść! - Tulę do piersi kopertę i biegam wzrokiem po wszystkich po zewnętrznej stronie szyby samochodowej. Cała zgraja potencjalnych złodziei! Kidnaperzy kopert wielkoformatowych! Bibliofile i furiaci! Wszyscy czyhają tylko na tę przesyłkę! O nie! Niedoczekanie!

- Wiesz co, należysz chyba do jednej z dwóch kategorii, o których wspominałaś. I to nie do eksperckiej.

Zapachniało siarką, a Małż przeżył wyłącznie dlatego, że po trzech godzinach odnalazła się nasza poczta docelowa. 

Pani pocztówka uśmiecha się zza lady podajnej pięknie prezentując się na ścianie z malutkimi skrzyneczkami:

- Tak, to tu są skrytki pocztowe Wydawnictwa MG, ale nie mogę tak po prostu włożyć tam przesyłki.

- Jak to nie? Ja zapłacę!!! Podwójnie! Za super ekspres!

- Niestety. To niezgodne z regulaminem i dziesięciorgiem przykazań pocztowych, muszę nadać odpowiedni tor i kierunek przesyłce. 

- Jak to? Mam zostawić pani kopertę, by odesłała ją pani do podpoznańskich Komornik, a z Komornik z powrotem w to miejsce, w którym stoimy? Małżu, ja nie wychodzę!!! Rozbijam obozowisko!!! Przynieś mi posiłki!

- Yyyy. Ale my za chwilkę zamykamy urząd. 

- Proszę zamykać, ale ja stąd się nie ruszam! Jestem niewymagająca, wystarczy mi karimata i bułka.

- No to może proszę opłacić znaczki pocztowe, wypełnić blankiet na polecony, a ja przejdę się tylko z przesyłką i nabiję prawidłowo tachometr. Prosz. To wszystko, do widzenia państwu.

***

- Monia, czy możesz odkleić się od tej szyby?

- Nie. Muszę ją przypilnować, czy aby na pewno włoży moją kopertę do skrytki. Jeszcze wrzuci do kosza, albo zmieli. Ci pocztowcy mogą być przecież szaleni!

***

3 grudnia 2015, Muzeum Literatury w Warszawie

- Jacie, dziewczęta, jak to jest stać się eksponatami muzealnymi i to za życia? 

Zatem fotorelacja:

Przed werdyktem.
Jeśli przeczytacie Stukułkę part two, zwróćcie uwagę na niejaką Aldonę
 i wspomnijcie to zdjęcie.

I nareszcie wiadomo kto zasiadł na tronach.
Bałyśmy się, że każą nam jazzowac na fortepianie.

Wywiad dla programu 1 Polskiego radia. Aaaa!
Kaczka mówi, Pani Małgorzata Raducha się śmieje.

Skorpion mówi, Pani dalej wydaje się być rozbawiona, uff.

Potem mówimy już obie, a co tam!


A cośmy opowiedziały, można posłuchać tutaj:




W oddali 3/5 jury spija śmietankę.
Zdjęcie z tyłu, żeby było widać wspólnotę z moim blogowym awatarem.

Po wywiadzie odsapka i zdjęcie z Organizatorami i Jury:
P. Dorota Ewa Grupińska - Wydawnictwo MG
p. Piotr Januszewicz- scenarzysta filmowy
pandeMonia/Skorpion i Kaczka
dr Jarosław Klejnocki - dyrektor Muzeum Literatury
dr Tomasz Makowski - dyrektor Biblioteki Narodowej, przewodniczący jury.

Droga do szampana została odcięta przez Panią z prasy.
Wywiad trwał bardzo krótko i frywolnie, po czym przeszłyśmy gładko
do części nieoficjalnej. Ach, gdybyśmy wiedziały, że Pani jest z PAPu...

A za PAP poszła lawina z naszymi oracyjnymi wygibasami...











Taaaak. Tego dnia wygrałyśmy internety!

A od lewej tadam! Silna grupa wsparcia:
Jarecka! Oklaski!
Ela Wasiuczyńska! Owacje na leżąco!
Czarny koń literatury - Kaczka! Kwiki szaleństwa!
Biała owca literatury - Skorpion primo voto Kręgosłup Oralny, a także pełniąca Posługę literacką - można klaskać
Alcydło Kr. łamane przez MANU - spazmy i wibracje!



Wasiuczyńska jodłuje!

Poruczniku Stukułko, zadanie wykonane!


A dlaczego SKORpion i KAczka? Państwo przeczytali PION CZKA?!
Oto jak się zrobiła kaczka-krzyżówka:




     I tak oto międzymiastowe, międzynarodowe, a nawet intergalaktyczne spotkanie (bo nawet z >Newą) dobiegło końca w jednym miejscu i przeniosło się w inną czasoprzestrzeń Warszawy, gdzie konsumowałyśmy nasz związek do późnych godzin nocnych.