Powoli kończy mi się zapas liter, które noszę w środku.
Jestem jak dwustronna łodyżka maku. Na jednym końcu pusta makówka, w której grzechoczą ostatnie ziarna, owoce sezonu który mija. Pisałam maczkiem, pilnie. Orałam białe pola stron, siałam historie. Wypisałam cały atrament z klawiatury, aż mnie pióra bolą. Jestem obolała i chcę zasnąć makowym snem.
Z drugiej strony łodyżki jestem zielonym i prężnym pąkiem, z pulsującym sokiem pod omszoną skórką i jeszcze złożoną czerwoną, pomarszczoną spódniczką, która tylko czeka na to, by wysunąć się z futerału i rozkwitnąć szkarłatem. Czekam na plony. Jestem pełna nadziei i nie chcę zasypiać. Szkoda czasu, trzeba w końcu urodzić samą siebie. To ja jestem początkiem do każdego celu.
Ostatnio jestem bardzo do środka, podszewką do góry. Strasznie przyklejają mi się do niej paprochy świata, z których w środku toczę perły jak beczki. Toczę beczki śmiechu, czasem toczę łzę i wojny.
Zobaczymy, jak to się potoczy. Bądźcie ze mną ♥
Powodzenia! Gdziekolwiek trafisz, cokolwiek wybierzesz!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Wybrałam dobrze, niusy wkrótce, na blogu oczywiście, wbrew proroctwom poniżej :D
UsuńTo wspaniale ze kończysz już. Sama w końcu dojrzałaś do dobrej decyzji i nie będziesz, mamy nadzieję, dalej nas męczyć twoim pisaniem. Daj sobie już spokój dziewczyno !!!
OdpowiedzUsuńProponuję czytać post ze zrozumieniem. Ale, jak mówisz, nie piszę dla ciebie na szczęście, człowieku z rozdwojeniem osobowości.
UsuńA tak między nami, szepnę ci na uszko, że hejterzy podnoszą staty bloga, nie wiesz o tym? :)
Czekam na efekty Twojego pracowitego układania liter:)
OdpowiedzUsuńZadzieram kiecę i lecę, Adamie! Już jestem prawie gotowa!
UsuńCzyli książka blisko, bardzo dobrze, bardzo :) uściski
OdpowiedzUsuńMałgo, już spoza zapachu odzieży moich nastolatków przedziera się subtelny zapach farby drukarskiej!
UsuńI nie zasypiaj!
OdpowiedzUsuńNie wolno Ci się JUŻ bać
wreszcie nadszedł TWÓJ czas...
Oooo, to mi się skojarzyło z utworem punkowej kapeli, niestety starość zatarła siwą kitą jego nazwę. Ale dźwięczy mi w uchu deathmetalowym barytonem :)
UsuńPo kazdym sezonie przychodzi nastepny :)
OdpowiedzUsuńZycze soczystych pąków, mila moja Panienko Makowa! A ze spódniczka sie pieknie rozwinie, to nawet nie wątpie.
I na szczupłej nóżce w dodatku wszak.
UsuńWszak jestem jako ten grzyb! :*
UsuńDopiero się rozkręcasz! :-)
OdpowiedzUsuńSerio? Niech mnie ktoś wyciągnie z tego kołowrotka!
UsuńDawaj te perły!
OdpowiedzUsuńPodpisano: wieprz.
Sypne, sypnę, będziemy śmiać się perliście, mocząc protezy w musztardówkach, Jarecko :*
UsuńGdyby coś...to ja mam taką specjalną szczotke do paprochow....takze wewnętrznych:-)
OdpowiedzUsuńOoooo, Wieprzu, jak się spotkamy to mi zrobisz coś tą szczotką? To miłe jest w ogóle?
UsuńSiała baba mak. Mniam, będzie makowiec :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńTak, Amisho! Co więcej, na pewno nie będzie to figa z makiem! :)
UsuńCzekam na to rozkwitnięcie szkarłatem...
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że te małe nawet paprochy czasem tak uwierają.
Dzięki, Iw. O, moje paprochy są solidne! Gdzież im do kruszynek po ciasteczkach! :D
UsuńDobrze będzie ! :)
OdpowiedzUsuńTak, jest! Będzie dobrze, Tupajo!
UsuńPowodzenia i zaparcia w temacie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zolza73.blogspot.com
Na zaparcia nie cierpię, bogudzięki, czego i Tobie życzę, JJ! Jestem zdeterminowana jak wędkarz o czwartej rano! Dzięki!
UsuńBuziaki, cmok cmok!