piątek, 2 maja 2014

(123) raz dwa trzy most budujesz Ty!

     Mosty są dobre. Z mostów widać to, co przed i co za. Może i wydają się niepotrzebne, gdy się jest po jednej stronie. Ale kiedy się znajdzie po drugiej... Owszem, można sobie siedzieć na brzegu i krzyczeć do tych, co zostali. Albo wręcz przeciwnie, obserwować ich zza krzaka. Albo, co gorsza, pójść sobie dalej.

     A ja lubię się cofać. Lubię patrzeć na to, co za mną, na tych ludzi, którzy kiedyś blisko, a teraz bliżej. Porównywać, czy trawa faktycznie zieleńsza. Patrzeć na to samo niebo, które wtedy i dziś i jutro. Nie, stanowczo nie jestem z tych, co palą mosty.


    Ja lubię wracać i szukać zarośniętych już ścieżek. Z radością odkryć, że w miejscu zgliszczy urosły nowe wioski, że coś poszło tak,  a nie inaczej. Co miało być, a miało z założenia być inaczej, a nie tak. Chociaż kto to wie, co by było gdyby.

Wiecie, że na świecie są ludzie, którzy do niedawna żyli w przekonaniu, że wojna trwa? Że trzeba się bać i chować w lesie? Warto ich odszukać!

Mnie wystarczy świadomość, że most jest. Taka, zbita z desek, tęczokładka. Że, gdyby co, mogę pobiec i pogadać ze swoim odbiciem w rzece. A może ktoś wyjdzie z lasu.

 I tak sobie myślę, że dużo ludzi siedzi przy brzegu rzeki zamiast budować mosty.
 Bo mosty są dobre.

18 komentarzy:

  1. nawet rzeka zmienia łożysko i odsłania ziemię

    (...) kładąc się na grzebiecie ze złożonymi rękoma
    nawlekam na palcę wodę i odszczekuję brzegi (...)
    K.R-Z

    Tak mi się skojarzyły Twoje nie/spalone mosty, pozwoliłam więc sobie zacytować fragment z pewnego "klasyka" ;))) czyli samą siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się to nawlekanie rzeki na palce! Lubię taka zabawę!
      Ale, że nurt zmienia bieg - nie wzięłam tego pod uwagę! To się nie dzieje w czasie jednego pokolenia. A więc- po mnie choćby potop, cytując innego klasyka (nie, nie siebie ;) )
      Mirabelko, do piór!

      Usuń
  2. A ja, jak już pewnie wiesz, siedzę sobie na brzegu tej rzeki, żuję źdźbła trawy i pluję do wody zieloną śliną.

    ;-)

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i patrzysz spokojnie jak po drugiej stronie jakaś dziewczyna w dżinsach zbija kolejne deski ;)
      A może po tej samej.

      Usuń
  3. WUNTPIA;))
    Zielony mosteczek ugina się, trawka na nim rośnie, niesie Kasię, traaaaaaaa...chchchch!
    Tak też bywa:) Szczególnie jeśli się za często tym mostkiem wraca.
    Można być też o jeden most za daleko. (chociaz poprawne tłumaczenie to - o jeden most dalej) I wtedy się okazuje, że niepotrzebnie żeśmy się bąbli na piętach dorobili bo zilion kilometrów wcześniej już wygodne przejście było. Ech, tego uczucia nie lubię!
    I można budować mosty dla pana starosty. :) Wytrzymałośc takiego mostu jest proporcjonalna do sympati jaką darzymy starostę. Jeśli letnia, mamy wielki plusk:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Wieprzu! Te mosty to dla tych, do których warto. Jasna sprawa. Nie będę budować na bagnach ani na pustyni. Coś musi łączyć, choćby te dwa spinające brzegi. Szaleństwo od głupoty jednak się czymś różnią.
      Ale ja nie mam letnich uczuć. U mnie głównie dwie wielkości - Gorunc i mróz. Mało jakoś obojętności. Chyba odwrotnie ma cały świat?

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, faktycznie. Ale jakby pójść dalej tym tropem, to musiałabym napisać o barce, żaglówce, parostatku i okręcie wojennym aaaa! A kto wie, czy nie doszłabym do łodzi podwodnej. Taka łódź podwodna ma super rzecz na stanie - peryskop!
      Niemniej tratwa ma w sobie tę młodzieńczą pasję i magię, która lubię :)

      Dobrze, Hubercie, że wróciłeś! :)

      Usuń
    2. Hubercie, ach Hubercie! Ja Cię bardzo przepraszam za usunięcie Twojego pięknego komentarza! O ja gópia baba, zdublowałam swój po prostu i swój chciałam usunąć, ale na pewno zrozumiesz, ja też mam wadę wzroku :)))
      Ratunku i przybywaj!

      Usuń
  5. A pisałem Tobie wcześniej o tratwie. To tratwa jest ta dobra. Potrzebuje mniej drewna niż most potrzebuje. Mosty są tylko dobre prawie. Wprawdzie głośno teraz o MOSTowiakach, ale pamiętać należy, że był ktoś taki jak Szewczyk Tratewka tylko mu nazwisko niechcący przekręcili. Poratowałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Bardzo! Przypłynąłeś jak rycerz rączo na tratwie! :) Z literaturą i filmem pod pachami! ;)

      Usuń
  6. Jestem za mostami i tunelami, ale nie mam nic przeciwko tratwom. Tylko jak od xx lat karetka na sygnale czeka na tratwę, żeby dopłynąć do takiego dajmy na to Schweineausgang (moje tłumaczenie ;) , to lepiej by było gdyby most tam już od dawna był. Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zapomniałam o tunelach. :)
      W chwilach kryzysowych lata się tam awionetką ;)

      Usuń
  7. Jasne, że są dobre.
    I też należę do tych, którzy nie palą mostów. Najwyżej nimi nie chodzą, ale takich mam bardzo mało, o ile w ogóle jakiś. Bo zwykle pachną mi też zarośnięte ścieżki i możliwość sprawdzenia, co urosło, a co zwiędło po drugiej stronie.
    Są dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mosty są do chodzenia albo do wiszenia tylko :) Ale są, dają możliwości.

      Usuń
  8. A ja, jesli most stawiam to zawsze porzadny, trwaly i wszstko przejsc po nim moze... ale jak juz go zburzam - to dynamit, wybuchy i brzeg na dobre ominowany - tak, ze nawet tratwa sie nie przecisnie. Ale nad brzegiem posiedziec lubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ radykałka z Ciebie, e.! A jak Ci się zachce przejść na drugą stronę? Tratwę z zaroślach trzeba mieć, a jak! Albo chociaż lornetkę ;)

      Usuń
    2. A tak mi sie radykalnie ostatnio zrobilo :) na razie, jak cos, to nad brzegiem posiedze, pogdybam... moze kiedys i lornetke sprawie :)

      Usuń