Doznałam ostatnio iluminacji. Objawiła mi się rzecz najprostsza i najoczywistsza, która tkwi tuż przed nosem, a więc paradoksalnie jest najtrudniej zauważalna.
Człowiek skupiony jest na celach. Co chce. Osiągnąć, mieć, do jakiej wyspy na tej zagmatwanej mapie życia dotrzeć, co na niej zbudować i kim zostać jak dorośnie.
O ile kiedyś dorośnie.
O ile kiedyś dorośnie.
Piotruś Pan nie dorósł i miał fajnie. No ale on tak postanowił i był konsekwentny, więc można mu wybaczyć tę niesubordynację względem czasu.
Ale! Równie ważne jest wiedzieć, czego w życiu się nie chce. Odważnie spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć jakich cech się nie toleruje, o co boleśnie haczy dusza wirująca w ciele, do których wysp nigdy nie dopływać. Wiedzieć, czego się nie chce to już ogromnie dużo.
Ale marzeń sobie nie odmawiam. Zwłaszcza tych malinowych. Niech idą w boczki.
Dzisiaj Dzień Marzyciela. Ktoś z Was się poczuwa do świętowania przy mentalnym torcie? Palec pod niezabudkę!
Zaraz zrobimy kawę. Wprawdzie nie mam kawy, filiżanek i pieniędzy,
ale od czego jest nadrealizm, metafizyka, poetyka snów.
Tadeusz Różewicz
A Ty? Kim będziesz, jak dorośniesz?