sobota, 12 marca 2016

(202) Mim

     Bardzo ładny numer posta, od początku i od końca taki sam. Tytuł też. Łatwo się zagubić w środkowym zerze i wpaść w nim w cyrkulacje. Lubię liczby. Siedzę z nimi w wannie od miesiąca. 

     Przeliczam, od ilu dni jestem wdową. Na razie, co prawda, słomianą. Pierwszy raz w życiu obowiązki Małża zrobiły nam zsyłkową Kołymę. Planowałam przez ten miesiąc odpocząć, malować paznokcie na czekoladowo i zajmować się wyłącznie rozrywką, rzucić się w morze ludzi i płynąć sobie lekko rozkołysanym kajaczkiem w butelce z białym winem. Fale życia są jednak na tyle duże, że rzuciło mnie na statek widmo. Zahaczam szpilkami o deski na pokładzie i, przewieszona przez burtę, odczuwam mdłości. 

     Z Mimem od miesiąca kiepskawo. Napiszcie tu do niego parę słów, dobrze? Ucieszy się. Jeżeli przez weekend nie zdarzy się ekspresowy cud, to od poniedziałku idziemy do szpitala stawiać diagnozę z klocków. Co prawda ja trzymam się kurczowo dobrych myśli, ale wiecie jak to samemu na morzu...

Całuję
Monia