piątek, 10 listopada 2017

(248) Wózek inwalidzki i nalewka czyli jak to smutek z radością się przeplata

     Dom wariatów! Jak pragnę zdrowia, dom wariatów. Chciałam się tylko podzielić tą refleksją, która zakwitła kwiatem dorodnym i czerwonym, kiedy patrzyłam na naszą uszczuploną rodzinę, że w zasadzie nic się nie zmieniło w tym zakresie. Norma. Nawet po napisaniu tytułu, czytam: jak to sutek z radością się przeplata. W sumie niby prawda.
     
     Ad rem. Otóż staliśmy się szczęśliwymi, acz tymczasowymi posiadaczami dwóch wózków inwalidzkich. Jeden pojechał do ---> Michała, czerwony jak bolid Ferrari, drugi, niebieski jak niebo w południe, został u nas na przezimowanie. Nie wiedziałam, że brakuje nam wózka, dopóki nie przybył. Od tej chwili okazało się, że to sprzęt pierwszej potrzeby i rzadko stoi bezczynnie. Dzieci skorpiońskie oszczędzają nogi i ujeżdżają po Skorpiolandzie zamiennie. Czasem chcą popchać swą matkę, czyli mnie. Matka, jak to matka, zgadza się prawie na wszystko. W sumie bardzo słusznie, bo kto wie, co człowieka czeka, niech się młodzież przyzwyczaja. Chcą pchać, tym lepiej. Jak nie stara rodzicielka, to i tak czeka ich wózek-gondola z oseskiem. Siadam więc i jestem pchana, to zupełnie jak taksówka w skali mikro. Mim spożywa na nim także posiłki, a krótkie momenty, kiedy wózek stoi bezczynnie, wykorzystuje kot i zasypia na nim z lubością. Ale śpi tylko chwilę, bo zaraz wózek zaczyna jeździć z tym biednym zwierzęciem po domu, pchany troskliwie przez Mata i Mima. Faktycznie, kot jeżdżący na wózku inwalidzkim budzi nad wyraz opiekuńcze instynkty. Proszę poruszyć kołowrotkiem wyobraźni i rozczulić się.

     Sprzęt pomocniczy traktujemy jako sprzęt i tyle. Nie ma potrzeby się go bać. Zauważam bowiem, że społeczeństwo jest zabobonne, a jednocześnie traktuje zaopatrzenie ortopedyczne jak relikwie. Nie dotykaj! Nie siadaj! Dlaczego? Bo zachoruję? Bo dosięgnie mnie palec losu i utrąci kręgosłup za karę? Nie sądzę. Laska, kula, wózek, o ile nie służą jako rekwizyty do szykan, wyśmiewania się, poniżania drugiego człowieka, są zwykłym sprzętem. Ot i cała sprawa. 

      
     W domu siedzę niemalże na walizkach. Nie wiem w którym momencie będziemy musieli opuścić to miejsce, które tak kochamy. Żegnać się z kolegami dzieci, zmieniać szkoły, okolicę. W tym roku nie zasadziłam kwiatów w donicach przed domem, nie miałam surfinii jak co roku. Na stole trzymam dokumenty, których używam, bo sprawy urzędowe mnożą się w postępie geometrycznym. Śpię jak zając.

    Wczoraj dopadło mnie dziwne uczucie. Coś podobnego do końca żałoby, kiedy ma się już siłę przerzucać rzeczy po zmarłym. Wkładając wyprane i wyprasowane pościele na górną półkę szafy, wzrok mój padł na półki, gdzie były ubrania męża. Do tej pory zionęły pustką. Minęło już pół roku. Wczoraj postanowiłam, że położę na niej swoje ubrania. Dziwne uczucie. Jeszcze tego nie zrobiłam, ale chyba już mogę. Chyba schowam dokumenty. Może nawet zasadzę kwiatki w donicy... Ostatni raz.

http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,105531,19511602,murale-z-poezja-w-poznaniu-rozewicz-szymborska-herbert-jak.html
Znamienne, że ten mural jest obok biura mojego adwokata.

Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Stanisław Barańczak


      Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
      Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
      Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
      Nie było przykro podnieść się i odejść;
      Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
      Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
      Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
      gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
      na inna ulicę, kontynent, etap dziejowy
      lub świat
      Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
      Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
      Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
      w świecie
      czuł się jak u siebie w domu?


***

    Z rzeczy fajnych i przyjemnych mam ogłoszenie! Nie wiem, czy Wam w ogóle o tym mówić, bo zrobicie mi nie lada konkurencję, ale co tam, zawsze miałam dobre serce. Tak mówią ci, co zjedli je po wysmażeniu i doprawieniu kurdemolem. 

Izabelka zaprasza na 



Do wygrania dwa zestawy utensyliów (ja się ustawiam po nalewki). Idźcie tłumnie, zapisujcie się i pamiętajcie kto Wam o tym powiedział! No. Powodzenia, druzja. I niech szczęscie sprzyja potrzebującym! Asasasa!