piątek, 16 maja 2014

(124) MAT - życie i twórczość

     Nadejszła wiekopomna chwiła, żeby wyprowadzić ze stajni jednego z koników Mata. Mat jest miłośnikiem sportu, zarówno biernym jak i czynnym. I pobocznym, jak się okazuje, bo zbiera autografy. Kolekcja tak się rozrosła, że w końcu tama puściła i wylała się nowym blogiem Blogspota. Inwentaryzacja ocierając łezkę, załkała w rękaw, że oto nowe pokolenie blogerów rośnie, kąsa po piętach staruchów i że generalnie chyba czas skierować się powolnym i dostojnym krokiem na fotel bujany (to ja). Ciocia Newa jak zwykle w formie, zaszczyciła nas tymczasowo dziełem swych rączek, piórka i PSa. Dziękujemy!





    Jeśli macie dzieci, które lubią sport, Discovery i różne takie, to zapraszam do odwiedzin, komentowania, wielbienia, podlinkowywania, a co, niech chłopaczek się ucieszy. Albo jeśli sami macie takie hobby. Oferty matrymonialne w drugiej kolejności, z Kaczką wstępnie jesteśmy już bowiem umówione na podwójny mariaż Dynia-Mat, Biskwit-Mim. Tak, więc przyszłość międzynarodowa wydaje się być zapewniona, jak i zacieśnianie związków polsko-niemieckich w pokoleniach przeszłych, obecnych i następnych, tudzież. Optymistyczne. Cóż za wnuki byśmy miały! Aż się zabojałam i zadrżałam jelitem wewnętrznie. Polecam tym, którzy myślą o dzieciach, własnych lub cudzych, naprawdę niezapomniane wrażenia, lepsze niż wesołe miasteczko i szalety miejskie w jednym.

Mat jest gotów uraczyć Was takimi nowinami, jak ta, dlaczego Cesarstwo Rzymskie upadło. Otóż wykoncypował, że przyczyną śmierci Rzymian były ołowiane rury w akweduktach O_O.

Albo:
R.I.P. oznacza Spoczywaj w Groszku.

Mat czasem skarży się na brata:

-Mamo! A Mim użył brzydkiego słowa na "ch" i to w narzędniku!
(nawet nie chcę wiedzieć jakiego, wmawiam sobie, że to cholipka ).

Ostatnio przydybałam Małża w łóżku Mata, na końcu domu. Łaknął spokoju i ciszy. Jako, że i ja bardzo lubię takie mariaże i jestem dobra jako kompan do różnych wspólnych inicjatyw, zaległam również. Po chwili przyszedł kot. Wlazł na plecy Małża. Zaraz potem jedyną wolną flankę Małża zdobył Mat. Potem przycwałował Mim, no i rozgorzała regularna bitwa. Nie będąc rodzicem, człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, jak krzepiące mogą być dwie minuty snu. Wychodząc z pokoju, po którym fruwały poduszki, okulałam, myśląc, że to starość i osteoporoza  nadeszła w trybie przyspieszonym, ale okazało się, że to tylko kopyści w skarpetkach, które mi tam brać wetknęła. 

Mimochodem przypomnę, że jestem równocześnie na Kręgosłupie Oralnym i prezentuję tam swoją twarz w poście tym razem modowym :) Zapraszam :)

Wszystko, co pociągające
jest albo szkodliwe, albo nielegalne