Jaki jest najstraszniejszy dźwięk na świecie?
Może ten huk, z jakim samolot staje się szybszy od dźwięku. Strach znika równie gwałtownie.
Naukowcy mają zawsze rację.
Słyszałam ostatnio dźwięk Kosmosu. Przenikliwe tony nieskończonej przestrzeni. Chór zakapturzonych kamiennych mnichów. Nie wiem, który z nich jest tym smagającym gwiazdy, a który tym, co wkłada na kościste palce pierścienie planet. Kto zakrzywionym bezkresnym sierpem ścina dźwięki pola magnetycznego obsianego świecidełkami, które wsiąkają właśnie w czarne dziury kosmicznych lejów. Długie, jednostajne, lekko wibrujące głosy, zwielokrotnione po stokroć. Duchy tańczące na różnych strunach bezczasu. Dźwięki niepokojące, bo nieznane.
A może to tylko wymysł naukowców.
Przerażający jest dźwięk, który słyszy się po zanurzeniu głowy w wannie. Szum płynów na zewnątrz i wewnątrz. Głowa człowieka waży ponoć pięć kilo, ale nie utonie w muszli, coś jak kamień przymocowany do pontonu płuc.
A może jednak naukowcy się mylą.
Może to szum przewalającej się wewnątrz duszy, ocieranie antymaterii o materię?
Naukowcy też nie są nieomylni.
Ale najbardziej przerażający jest dźwięk telefonu. Bałam się każdego przez długie 155 dni. S T O P I Ę Ć D Z I E S I Ą T P I Ę Ć D N I. Kiedy przeszył poranne, wilgotne ośmiopaździernikowe powietrze, wiedziałam, że to ten jedyny. Nie odbierałam. Dźwięk był widoczny i piekący, czerwony laserowy błysk odbijający się jak echo od ścian pustego mieszkania siekał mnie rykoszetem sto pięćdziesiąt pięć razy na sekundę.
To, czego się nie usłyszy i nie zobaczy, nie istnieje, prawda, Tato? /14.11.1943-08.10.1996/
Naukowcy zawsze się mylą.
***