sobota, 31 sierpnia 2013

(85) hrabiostwo w Kórniku

- Jak cudnie jak cudnie będzie, pakujcie się, pakujcie i jedziemy! Weźcie bluzy!

Tak, emocjonuję się. Tak, przeżywam. Wyjeżdżamy!!!
Dokąd?

- No na wycieczkę, oj będzie jakieś całe 13 km, a że w stronę wschodnią, to miniemy nawet granicę miasta! Jupi!

Za oknem tak pięknie, uczesane pola pachną wilgotną ziemią, rozwichrzone lasy próbują zrzucić korony poruszając konarami w rytm powiewu ciepłego wiatru, świergot ptaków smakuje leśnymi jagodami, a słońce skapuje na ziemię z ukosa jak miód. Patrzę przez powstały bursztyn z zatopionym wewnątrz światem wprost w słońce i wchłaniam. Pod powieki wpływają puchate chmury podszyte od spodu różem i fioletem, puste w środku i delikatne jak wydmuszki, przeskakują frywolnie po stojącym na warcie polu kukurydzy z kolbami na ramionach w pozycji prezentuj broń, a nad zielonym wojskiem, w oddali, bystrooki myszołów odmierza podniebnym okrążeniem ostatnie minuty zegara biologicznego myszy.

 Jaka szkoda tylko, że tego wszystkiego nie widać zza ekranów dźwiękochłonnych wzdłuż drogi.


Dojechaliśmy. Przechodzimy przez most, wchodzimy do zamku kupujemy okolicznościowy bilet rodzinny, zmieniając równocześnie tryb pracy organizmu z cyfrowego na analogowy. W sieni podkuwamy się w filcowe papucie, przez co nasze ruchy nabierają dostojności, płynności i zwolnienia do 33 obrotów na minutę. Małżowi urósł szustokor, krótkie spodnie i pończochy, mi wystrzeliły krynoliny, a gorset zmiażdżył żebra  pozbawiając chwilowo tchu. Ale Małż i dwójka pacholąt podjechała na czas na filcowych nartach, by stłumić mój upadek w zarodku. Dziecięcia ubrane epokowo, zamiast smyczy na szyjach chwilowo bieluśkie żabociki, oczywista.

- Zważcie, moje dziatki na rzeźbienia, na etażerki, na sekretarzyki i stoliczki nocne, na obraz, który przedstawia Łazienki, w tym oto przybytku jadało się obiadki w każdy czwartek.
Dwie pary oczu osadzonych na wysokościach metr'25 oraz półtora metra wzniosło się nabożnie pod sufit,  by zajrzeć przez okna do pańskich garów. 

- Spójrz Małżu na kobiety przedstawione na tym zapierającym dech w piersi malowidle, czy nie wydaje Ci się, że ta krynolina mogła nieco krępować ruchy? Zważ też na inny aspekt ówczesnej mody - białogłowy odziane suto, okutane w kilka warstw zapewne drogocennych materii, ale dekolt do pępka i buchające z niego piersi na wierzchu. Nie dziwota, że umierały młodo na suchoty, kto to widział tak płuca oziębiać? Wszak spojrzenia męskie powodowały na pewno zawirowania nad tymi górami.

- Racz spojrzeć Małżu i wy, niebożęta - wskazałam dłonią, do której małego palca przylgnęła suto haftowana chusteczka wsunięta za rodowy pierścień - jak szykowny trzewik wyziera spod sukni Białej Damy, która straszyć raczy w zamku gdy noc zapadnie nad Kórnikiem, jaki ma ostry nosek! Trzewik, Małżu, trzewik!

W Małża oczach widziałam projekcję - na filmie krótkometrażowym Biała Dama wsadza mi ten nosek w czułe miejsce jednym celnym kopnięciem, knebluje halką i wrzuca za kotarę.

- O, Małżu. jakież buławy w gablotach się pysznią! Czy wiesz, że berła wyrabiano z zęba narwala? Jakże to ciekawe, zaprawdę, z ZĘBA Małżu, kła dokładnie, koncypujesz?  Jest to tak ciekawe, że trzeba koniecznie spojrzeć tu, żeby zawsze mieć narwala na uwadze, oglądając królewskie insygnia zbroczone ich krwią!

- Macie, stąpaj dostojnie w tych papuciach filcankowych, nie prowokuj Mima, który chłonie jak gąbka, chłoń również! Suń jak na nartach, płyń dziecino po tych wypucowanych do granic bezkresnych połaciach parkietów! 

RRRRYMSSSSS!!!
40 kilo Mata runęło pod artystycznie rzeźbiony, inkrustowany stół. Dzięki Bogu nie rozłupał sobie czaszki, bo musielibyśmy pokrywać koszta czyszczenia chemicznego zabytkowych dywanów i opłacać restauratora zabytków. Przy stanie naszych funduszy musielibyśmy niejako w erzacu zatrudnić się dożywotnio w charakterze chłopów pańszczyźnianych w zamkowym arboretum, by odpokutować winę i zarobić na gazę dla Mata.

- A teraz jesteśmy w zbrojowni, pod biblioteką. Tatuś wam coś opowie, źrenice oczu mych i zdroje srebrzyste młodości!


W muzealnej nabożnej ciszy przetykanej westchnieniami omszonych kustoszek słyszę błyskotliwy wykład Małża:

 - Synowie moi, czy wiecie, dlaczego husarze mieli na plecach te pióra? Żeby nie można było im zarzucić lassa.

Za to wykładowi Małża można było zarzucić wszystko, łącznie ze stryczkiem.
Zostałam w błyskach i hukach porażona globusem o wysokim natężeniu poziomu bólu i do tej pory wychodzę z traumy pourazowej. Natychmiast po wygrzebaniu mnie spod stosu halek, sukien, fiszbin i atłasów, podano mi sole trzeźwiące na mojej chusteczce z mereżką i poluzowano gorset ściskający fiszbinami białe jak alabaster ciało. Tlenu!

Synowie, dla własnego dobra, módlcie się, by Wasza matka żyła jak najdłużej... ;)

19 komentarzy:

  1. Uśmiałam się w kułak, gdyż dziedzice śpią jeszcze...;)
    Ciśnienie mi spadło przy "tu";)

    Czy może mi ktoś wytłumaczyć dlaczego zagramaniczne muzea nie ubierają swych odwiedzających w te denne papucie? Mam głośną nadzieję, że wkrótce podzielą one los jednorazowych paputów ze szpitali, o!
    PS ojciec dziedziców też ma czasem takie alternatywne wytłumaczenia... dalibóg myślę wówczas to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to bardzo mi miło!
      I nie miło z powodu spadku ciśnienia tętniczego.

      A ja uważam, że papucie rzecz święta :)
      Ile korzyści:
      1. Dzieciaki mają frajdę.
      2. Dorośli chyba tez, sądząc po chichotach.
      2. Ty masz spokój, bo nagle odkrywają, że potrafią przemieszczać się chodząc, a nie tylko dzikim pędem.
      3. Podłogi są zakonserwowane.
      4. Dajesz pracę panu kapciowemu, który układa je w skrzyni - parami i oddziela mniejsze od większych
      5. Zostawimy trochę podłóg następnym pokoleniom, bo te podłogi to majstersztyk sam w sobie. Tu nawet chodzi się po zabytkach.
      6. W zamku odbywają się śluby, ale chyba bez kapci :P

      Ja mam chęć opublikować post z szeregiem takich wypowiedzi Małża, niestety są one tak nagminne i weszły do codzienności, że na połowię już nie zważam.

      Usuń
    2. niezła numeracja, hm.
      Sama sobie mówię: pała, siadaj.

      Usuń
    3. Ja jestem za zatrudnianiem i dawaniem pracy; jak nie, jak tak...
      Ale kapcie są brrrr ... i powiem bez ogródek - mi one śmierdzą.... ;):P
      ad 1. ...pod warunkiem, że nie będą wymagały wizyty u stomatologa potem
      ad. 2 ... a gdzie ja to rrrrymssssss wyczytałam? Nikt się nie połamał, oj naprawdę szkoda ;)
      ad. 2 ;) ...myślę, że wątpię.. naprawdę się to udało? nie odkryli 5 biegu? ;)
      ad.3 wypolerowane ;)
      ad. 4 bez kapci dałabym jeszcze pracę panu który by tu musiał odświeżać parkiety (tylko nie cyklinować)
      ad. 5 - to może wystarczyłoby wyznaczyć ścieżki pokryte jakąś wykładziną? ;)
      ad. 6 - a ja mam nadzieję, że w kapciach!!! No bo jak - oni na szpilkach mogą całą noc cwałować, a ja spokojnie nie mogę przejść? Podejrzewam, że mniejszą szkodę wyrządzają sportowe buty turystów, niż szpileczki współczesnych dam :P

      Usuń
    4. łooooooo, no ale mnie wypunktowałaś :)
      Na obronę pisnę, że kapcie nie śmierdziały, słowo!, ot rakiety śnieżne z gumką.

      ad ad ad:
      1. e, no są gorsze rzeczy - zjezdżalnie, lodowisko, brat...
      2. chichotała zagramaniczna wycieczka
      2.próbowali, ale cechuje ich subordynacja i wyczucie chwili :P mat nazajutrz równiez zaliczył glebe w Rogalinie. On się potyka o własne stopy rozmiar 40. tak, ma za chwilę 11 lat, nie 18 :)
      3.tak, zakonserwowane i wypolerowane, bo smarują je jakimś mazidłem mniemam
      4. ten pan wyglądał mi na magistra sztuki, dorabiał pewnie w kapcowni
      5. e, to juz nie to samo tak łazic po tych wielkich salach jak chomiki w kieracie
      6. Izabelko, tylko śluby cywilasy, bez tańców. Ale tez o szpilach pomyślałam. hm. Może nakłada sie na obcas piłeczkę?
      6.

      Usuń
  2. A ja trafilam kiedys do mieszkania w kamienicy w Krakowie i kazali mi pod nogi takie filcowe szmatki... Do dzis rze na samo wspomnienie. Zapolska wiecznie zywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W domu prywatnym?! A może zatarłabyś ślady wokół stołu, które wydeptał pan domu idąc na Kopiec Kościuszki?
      A może miała tam miejsce zbrodnia?
      a może kto sławny tam żył?
      I musiałaś kluczyć między dywanami?
      matko na niebie! podobno ludzie tez przyszywają mopy do śpioszków raczkujących dzieci...

      Usuń
    2. W najprywatniejszym. Kamienice pozeral zab czasu, grzyb i finansowa niewydolnosc kamienicznika, nad wersalka (wczesny Gierek) portret przodka (wczesny Boticelli w oryginale), ale parkiet bez zarzutu. Dywanow chyba nie bylo, bo zagrozenie molowe. Ojciec pani domu strzelal przez okno z procy do golebi,zamalowywal zacieki na scianach pejzazami wlasnej produkcji,a do trumny podobno kazal zlozyc sie bez butow. Pani domu miala bardzo radykalne opinie na temat konserwacji zarowno sreber, jak i czci niewiesciej.
      Brakowalo jedynie Zbyszka :-)



      Usuń
    3. Bo Zbyszek u Hanki ;)
      Srebra i cześć niewieścią konserwowała tak samo? Wiem, że można papką z popiołu, no ale teraz pewnie jakieś chemię wymyślili.
      Może to wyznawcy jakiejś mniej znanej sekty?

      Usuń
    4. Nie wiem, czego uzywala do konserwacji, ale twierdzila, ze jedno i drugie konserwowac koniecznie nalezy. Do zamazpojscia. Oraz potem.
      I zdaje sie, ze to Hesia sie tam wyprowadzila do Zbyszka :-))) Ale cala historia jest tak... no sie nie nadaje, zeby publicznie, zreszta chyba bym nie ogarnela tej opowiesci, bo przynajmniej jej polowa mi sie nie miesci w glowie.
      Troche sie boje wracac do Krakowa, bo mi rzekli, ze sa typowymi przedstawicielami gatunku.

      Usuń
    5. e, typowi przedstawiciele gatunku to kwiecie pod stopy rzucają albo kieliszki, a nie szmaty. Bo rzucają, prawda?
      No, historia przednia, może się pokusisz o całą przy czasie?

      Usuń
  3. Podłogi wyfroterowali i Pani Gienia straciła robotę. :P

    A husarze na lasso z cicha pęd!!!

    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam było bardzo dużo pań Gień, w każdej sali po jednej. czy tak to się odmienia? Śmiszne takie.
      pewnie wieczorami siadały do brydża i naleweczki wiśniowej

      Usuń
  4. Następnym razem pędzę z Wami oglądać trzewiki i krynoliny :) Dobrze, że te sole były pod ręką ;)
    Poprzez gorsety i inne masakry, miałam ciąg myślowy odnośnie tego, co kobiety są gotowe zrobić, aby wyglądać bosko (według tychże niewiast oczywiście) i przypomniał mi się widok z przed półtora tygodnia, kiedy to dziewczę młodę po plaży, po piasku matko bosko, lazło w butach na obcasie... Nie miałam pojęcia w ile stron nogi mogą się wyginać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sole Małż zawsze nosi zamiast kwiatka w butonierce ;)
      hahaha serio?! Obcasy?! ale desperatka :) Kobiety od lat cierpiały dla wyglądu. Najbardziej przerażają mnie medyczne wtręty w modzie, jak np kobiety Karen z obręczami na niebezpiecznie rozciągniętej szyi, afrykańskie plemiona ścinały wewnętrzną część górnych siekaczy kobietom, chyba do tej pory jest to w modzie i wyznacza kanony piękna. Oj jeszcze możnaby mnożyć przykłady.
      Z jednej strony kobieta chce, z drugiej działa pod presją otoczenia.
      z jednej strony uinaczej wygląda to z punktu widzenia dorosłej kobiety, z drugiej zabiegi wykonuje się na małych dziewczynkach.
      Nic nie jest czarne ani białe ;)

      Usuń
  5. Kórnik! Jakoś tak ładniej na Twoim zdjęciu wygląda niż w rzeczywistości albo ja rzeczywistość źle pamiętam, bądź źle odbierałem w tamtym czasie. ;-) Czy tam było też jakieś arboretum, pamięć mnie nie zawodzi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kórnik jest piękny! Wnętrza są niesamowite, opowieści o Białej Damie mrożące krew w żyłach, wewnątrz zbrojownia, dzieła sztuuki, a w pokoju myśliwskim eksponaty z dalekiej Australii i Oceanii- ostatni właściciel,hrabia Władysław Zamoyski (zodiakalny skorpion!) przywiózł stamtąd wiele eksponatów, w tym budzący od lat podziw moich synów- naszyjnik z zębów ludzkich.

    Ponadto- warto się tam wybrać, jak wiadomo urodziła się tam Szymborska. Teraz właśnie można oglądać w zamku wystawioną dla publiczności zawartość tajemniczej teczki, którą zostawiła Bibliotece Kórnickiej, nie zdradzę co było wewnątrz ;)
    Jest wystawa jej "wycinanek" - fantastyczna! Wyeksponowany jest także tył kartek- z osobistymi dedykacjami WS.

    a wkoło zamku arboretum z bogatą kolekcją okazów flory. Tu warto wpaść wiosną, gdy kwitnie olbrzymia ilość magnolii i rododendronów.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłem tam prawie 20 lat temu a kapcie pewnie dalej te same :) Już one powinny być eksponatem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Hubercie :)
      Może i tak być sądząc po obluzowanych gumkach ;)

      Usuń