środa, 31 października 2012

(20) lekcja fizyki

Wiele rzeczy ważnych dzieje się w łóżku. Na przykład kolejne tournee po bezkresach wyobraźni. 

- Mamo, a co jest na świecie najmniejsze? -pyta Mim.

- Powiedziałabym, że cząsteczka, gdyby nie to, że w cząsteczce są jeszcze protony, neutrony, a wokół nich szaleją elektrony...Kwanty to najmniejsza porcja energii.- Nie oszczędzam nigdy synów, jeśli chodzi o ciosanie mózgów. W mojej głowie zaczynają wirować jakieś strzępy wiedzy o kwazarach, małych karłach, oplecione cudnie wijącymi się tęczowymi  fraktalami. Przepędzam je jednym mrugnięciem. Mam tylko nadzieję, że fizyka, od kiedy miałyśmy ostatnią randkę, nie zmieniła radykalnie swych poglądów, choć po wpadce z Plutonem wszystko jest możliwe.

- Kwant? Oooo to ja mam kwanty energii. kwanty szybkośći i kwanty siły! Czuję właśnie, że mam dużo kwantów szybkości! Pokazać?

Zachichotałam wewnetrznie wyobrażając sobie sypiące się  spod bosych stóp Mimka snopy iskier.

- A ja jakie mam kwanty, jak myślisz?- ciągnę za mały język.

- Ty? - zaczął lustowac mnie bardzo uważnie, z lekką nutą litości jak mi sie wydawało...- Ty masz KWANTY WOLNOŚCI!

Łał. Jednak z tą litością nie zgadłam! Wolności rzekł! Poczułam wiatr w żaglach piżamy, poduszka zmieniła się w pierzastego cumulusa. Jak Felix Baumgartner- mogę wszystko, stoję 40 kilometrów nad ziemią.

- Bo jestes taka powolna, mamo.

Łups. Ziemia bezczelnie okazała się nie być tak daleko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz