tag:blogger.com,1999:blog-27824121711434310012024-03-13T19:07:05.289+01:00SKORPION W ROSOLESkorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.comBlogger270125tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-12054035247588659482019-07-29T17:41:00.001+02:002019-08-09T21:31:21.899+02:00(269) Radio Dzieciom, ale Dorosłym też się coś należy<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Ufffff upał, co? W książce też upał, w dodatku bracia Bazankowie nie mają szans na porządne wakacje. Tata w pracy, mama łapie bozony w Stanach, więc chłopaki muszą coś wymyślać, żeby nie zemrzeć z nudów w Poznaniu. Czasem opiekuje się nimi sąsiadka z góry, artystka Eurydyka Kociemba, która na swoim poddaszu ma prawdziwy raj, łacznie ze stołem ping-pongowym i ladą chłodniczą z ciastami. Czasem ciotka Rajecka, która przyjeżdża do Bazanków z 3/5 swoich dzieci. I to właśnie dzieciaki muszą rozwikłać sekret jęczących rur, tajemniczych oprychów, którzy najprawdopodobniej montują ładunki wybuchowe w ścianach domu, do tego podejrzenia o współudział padają na rachitycznego studenta z sutereny i posępnego stomatologa z parteru. Wszyscy są podejrzani!<br />
<br />
W książce można znaleźć sporo akcentów ze Skorpionowego życia, stali Czytacze pewnie poczują tę nutkę. A i dom jest prawdziwy :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli jeszcze nie czytaliście książki, zapraszam przed odbiorniki radiowe, jak to się kiedyś mówiło. Dzisiaj wystarczy uruchomić smartfon i wprost w ucho wpłynie głos Draculi z filmu Hotel Transylvania... chwila..., a może Niemamocnego? Foki z Madagaskaru? A może ktoś usłyszy, jak przemawia do niego Noe? Wszystkim postaciom (i wieeeelu innym) użyczył głosu Tomasz Borkowski, a teraz ożywił Bazanków. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę się denerwuję, bo mi dzieci w świat poszły! Emilu, Jonaszu, trzymajcie się dzielnie, dawajcie znaki jak Was przyjął wielki świat. Wielki świecie, dbaj o te dzieciaki! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka przeznaczona jest dla dzieci 9+, ale tak naprawdę jest też dla takich starych koni jak my, którzy wychowali się na przygodówkach, lektura łaczy pokolenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Endżoj zatem, jak mawiają Rosjanie. A ja pójdę poszydełkować, czy coś. Czy tam umyję pralkę od środka. Albo przeliczę skarpetki w szafie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-HLAw81fSsmQ/XT8SInjTkdI/AAAAAAAADr0/6NYuTNs7ni0d2TdLzwXwa5_JO2YclFBqACLcBGAs/s1600/fb_bazanek-w-jedynce.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1200" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-HLAw81fSsmQ/XT8SInjTkdI/AAAAAAAADr0/6NYuTNs7ni0d2TdLzwXwa5_JO2YclFBqACLcBGAs/s640/fb_bazanek-w-jedynce.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
A kto nie zdąży, bo na przykład jest teraz na Bora Bora albo pilnie musi przeliczyć swoje sztabki złota, czy wyprowadzić lamę na spacer, może sięgać po Bazanka w dowolnym czasie bezpośrednio na stronę Jedynki, o <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524">>>> TUTAJ <<<</a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2349434,Bazanek-i-szczerbaty-usmiech-losu-Monika-Krauze">JEDYNKA O KSIĄŻCE</a> <<<</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2348225,Nie-ma-wakacji-od-czytania">CZĘŚĆ 2</a> <<<</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2348878,Dziurawe-spotkanie">CZĘŚĆ 3</a> <<<</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2349568,Wycieczka-tropem-historii">CZĘŚĆ 4</a> <<<<br />
<br />
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2350293,Tradycja-Jarmarku-Dominikanskiego">CZĘŚĆ 5</a> <<<<br />
<br />
>>><a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2350452,Dzien-Delfinow-i-Morswinow"> CZĘŚĆ 6</a> <<<<br />
<br />
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2351189,Smiecenie-to-obciach">CZĘŚĆ 7</a> <<<<br />
<br />
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2352689,W-Szczebrzeszynie-chrzaszcz-brzmi-w-trzcinie">CZĘŚĆ 9</a> <<<<br />
<br />
>>> <a href="https://www.polskieradio.pl/7/524/Artykul/2353132,Roztocze-jest-urocze">CZĘŚĆ 10</a> <<<<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.polskieradio.pl/7/524"><br /></a>
</div>
</div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-1464449776329065752019-06-18T19:41:00.001+02:002019-06-19T07:33:24.813+02:00(268) Nigdy nie miałam problemu z tutułem posta...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
...aż do tej pory. Postanowiłam, że w sumie najpodpowiedniejszym będą "Zmiany".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Heloł, kochani Skorpioczytacze!</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo Wam dziękuję, że odwiedzacie me progi, podczas, gdy ja krzątam się ciągle w kuchni. No, ale cieszy mnie to, że wiecie o tym, że wejść można i częstować się rosołem też. Niezmiernie jestem zadziwiona faktem, że miesięcznie to nie są pojedyncze zagubione duszyczki. Nawet nie dziesiątki osób. A nawet nie setki... Schodzi mi koło 3 tysięcy talerzy. A jeśli goszczą się tu tylko auotoboty albo jedna osoba macha 3 tysiące razy łyżką, to i tak jest mi bardzo miło, bo siedzą tu wytrwale bez gospodyni od 11 miesięcy i ja im przyznaję order z ziemniaka i dożywotnią maślankę.<br />
Aż tak długo mnie tu nie było? Spróbuję się poprawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyłażę z kuchni, bo w końcu ile można! Zwłaszcza, że ja tak nie lubię gotować! </div>
<div style="text-align: justify;">
A jak tu sobie siedzimy w kameralnym gronie, to zdradzę Wam, że moją fanaberią, jedną z pierwszych po wygraniu milijonów w Totka, będzie zatrudnienie ogrodniczki i kucharza. Do ogrodu będzie zalatywać puchata Zielona Sowa. Usiądzie na grubym konarze wierzby i będzie Wam czytać książkę. A komu będzie przeszkadzał nieco skrzekliwy głos Sowy, to sobie może jutro pójść do księgarni, kupić i samemu przeczytać :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-cJ647TGL-nY/XQkg3W-2zOI/AAAAAAAADrc/djfJP5IyFro-RvF9m8s1I9B4YvgC7O52ACLcBGAs/s1600/9788381541350_Bazanek_strona.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1105" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-cJ647TGL-nY/XQkg3W-2zOI/AAAAAAAADrc/djfJP5IyFro-RvF9m8s1I9B4YvgC7O52ACLcBGAs/s640/9788381541350_Bazanek_strona.jpg" width="441" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Premiera 19.06.2019 r.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-27520330543531537022018-07-29T17:33:00.001+02:002018-07-29T17:35:35.452+02:00(267) Encyklopedia zwierząt alternatywnych - Porzeczkowiec krwisty<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<b>Porzeczkowiec krwisty</b> - jeden z najniebezpieczniejszych ostrykodów. Mięso porzeczkowca cenione jest głównie z powodu wysokiej zawartość pektyn i hemetytów, zawierających prekursory syntezy hemoglobiny. Z uwagi na powyższe polecany anemikom. Sposób aplikacji - okłady.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ssak gorącokrwisty. Temperatura ciała porzeczkowca w stanie spoczynku wynosi 43C. Podrażniony strzyka piekącym jadem i osiąga 52C, dlatego polecany jest na zimę, zwłaszcza do rozniecania ognia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Utrzymywany w domu jako zwierzę domowe. </div>
<div style="text-align: justify;">
Futro porzeczkowca jest niezwykle cenne z uwagi na wybitne walory estetyczne - mieni się od karmazynu po rubin. Futro zwierzę zrzuca co pół roku. Do zdejmowania futra służą mu rogowe wyrostki ukryte pod pachami i w pachwinach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Żywi się liśćmi bumerangowca bezpowrotnego i odchodami kolcogłówki wyniosłej (mocz kolcogłówki jest silnie toksyczny, zawiera między innymi siarczki pirydoksyny. Kolcogłówki mają nerki w kształcie malin i każda banieczka produkuje inną substancję). W warunkach domowych porzeczkowiec żywi się także krwawicą, dzięki czemu jego futro nabiera barwy opalizującego w ciemnościach szmaragdu. Tak rozpoznaje się porzeczkowce domowe od wolnożyjących.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekwostką jest to, że porzeczkowiec, w odróżnieniu od pozostałych ostrykodów, wymienia chwiejki, czyli zęby mleczne drugiej generacji na uzębienie półstałe w drugim roku życia, kiedy to przechodzi z pokarmu płynnego (mleko porzeczkowe matki) na pokarm stały. Zęby w żuchwie wyrastają w dwóch rzędach, a w szczęce w jednym, tworząc wspólnie świetny układ tnący, wyspecjalizowany w odcinaniu kolców kolcogłówkom. Wcześniej uważano że aparat tnący służy im do odcinania pędów kolokwii wyniosłej. Jednakże prof. A.D. Dedicow w kluczu do oznaczania flory i fauny błot Florydy zamieścił dowód, że pędy kolokwii odcina malinowiec błotny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Porzeczkowiec krwisty w warunkach naturalnych występuje co trzeci południk, co związane jest z cyklicznością dobową. Populacje nie mieszają się ze sobą, co wzbudza szereg uzasadnionych nadziei na odkrycie syntetycznego hormonu, antagonisty felpeminy, która, jak wiadomo pełni kluczową rolę w procesie zasypiania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Etologia - porzeczkowiec z natury jest zwierzęciem płochliwym, formy dzikie cechuje wysoki stopień antropofobii, ale po udomowieniu błyskawicznie zmienia się ona antropofilię. Zwierzęta mikrostadne. Grupie przewodzi samica, której futro jest zbliżone do pasma podczerwieni, co wiąże się ściśle z właściwościami termicznymi i wydaje się, że w tym kierunku przebiegają procesy ewolucyjne (Wild Science 2016, Evolution and subspecies 2014). Dlatego obserwuje się u gatunku zjawiska partenogenetyczne. Osobniki z pokoleń bezpłciowych mają 8n+2 chromosomów, co nasuwa przypuszczenie, że porzeczkowce są blisko spokrewnione z morskimi baklacjami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-6PhW3rba1KY/W13bX7XG9_I/AAAAAAAADj0/x2uKmDhbkks_n1EflPJ1PhfVxEtKjFs3gCLcBGAs/s1600/DSC_0600%2B1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="266" src="https://2.bp.blogspot.com/-6PhW3rba1KY/W13bX7XG9_I/AAAAAAAADj0/x2uKmDhbkks_n1EflPJ1PhfVxEtKjFs3gCLcBGAs/s400/DSC_0600%2B1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">klik! Powiększ</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hosanna! Zdybałam takiego u siebie! Zobaczył mnie i przycupnął za kabaczkiem, udając niewiniątko. Dobrze, że zanim sięgnęłam po aparat, zdążyłąm schować kolcogłówki do kredensu, bo mogłaby być jatka. Luuuudzie, ani dnia spokoju! U Was też się zalęgły?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-13420071519366117872018-07-22T20:33:00.001+02:002018-07-23T00:19:47.006+02:00(266) Kadr dnia - małe rzeczy Natury<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-sMS2psQzmBI/W1TK34fiFaI/AAAAAAAADi0/N18ZHSbSG7IUNMDXeQ9_LYroKkwh3zvdACLcBGAs/s1600/jezioro.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="266" src="https://4.bp.blogspot.com/-sMS2psQzmBI/W1TK34fiFaI/AAAAAAAADi0/N18ZHSbSG7IUNMDXeQ9_LYroKkwh3zvdACLcBGAs/s400/jezioro.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Siedziałam na zarośniętym łonie natury, odizolowana od jej bezwstydnej bliskości jedynie mikrometrem bawełny letnich majtek i folią bąbelkową. Bezpośredni kontakt naszych fizyczności eksplodował przy każdym ruchu dobiegającym spod pośladków wstydliwym pyk! pyk!</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, gdzie natura ma swoje pośladki, przypuszczam, że albo w Bieszczadach, bo one są tak ułożone pośladkowo, wypięte drzewiastymi półdupkami do słońca, albo w Tatrach, tuż pod Giewontem, bo nad nimi krzyż.<br />
Ale z całą pewnością wiem, gdzie Natura ma twarz. Patrzę w nią, a ona patrzy w niebo, marszczy wodne czoło, a tuż pod jego powierzchnią przepływają myśli jak szybkie okonie. Raz po raz pomiędzy zmarszczkami odbija jej się słońcem i chmurami. Latem jest ciągle pijana od barw i zapachów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Pyk! Pyk! - odpowiedziała uwalniając spod wody sznureczek bąbelków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawie mówi - wstając, odklejałam nieśpiesznie folię z pośladków. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, że wyglądam tam teraz pięknie, niczym biedronka siedmiokropka do kwadratu, gdy zjawił się przy mnie ON.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo ciekawy wzorek - zagaił i znikł za szuwarami. Był nędznej postury, na perkatym nosie dźwigał wielkie okulary, a na wąskim odwłoku wytarte dżinsy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pojawiał się to tu to tam, wychylając głowę znad szuwarów i chowając się za drzewem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hej, myślisz, ze będę się z tobą bawić w ciuciubabkę? Nie ze mną te numery, jestem na to za stara. - Odwróciłam wzrok, bo co się będę z młokosem ścigać, trawa wszak taka kłująca, piasek drapiący, kamyki boleśnie odciskają piętno na piętach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No chodź do mnie, duszko! Chodź! Pocałuję cię w uszko! - droczył się dalej, to padając w trawę, to przysiadając na chybotliwych drewienkach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co za idiota, doprawdy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podeszłam bliżej, a Natura zaciumkała błotniście i liznęła mnie mokro w stopy. Poczułam jak moja skóra robi się dla mnie za duża. Kurczyłąm się i bardzo mnie swędziało pod łopatkami. Chciałam się podrapać, ale kątem oka zauważyłam, że nie mam już rąk, tylko przezroczyste skrzydła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No, dobra, jest nieźle, pinglarzu. Tu kwiatek, a tu ty, ok. Kieszonkowe rzeczy, które Natura kitrała po kątach, stały się wielkie. </div>
<div style="text-align: justify;">
A co to dopiero będzie, jak się zaręczymy pierścieniami makro! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4w16NlaFzo4/W1TLcnZ272I/AAAAAAAADjE/-E3a0iKRCxcsolFoGuT44dyIlwwnfldIQCLcBGAs/s1600/wa%25C5%25BCka1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-4w16NlaFzo4/W1TLcnZ272I/AAAAAAAADjE/-E3a0iKRCxcsolFoGuT44dyIlwwnfldIQCLcBGAs/s400/wa%25C5%25BCka1.jpg" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To ON. Samiec ważki rudej, na moje oko.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-z9A2j6rD0x4/W1TLcRVIEOI/AAAAAAAADjg/55QXt5gRHrMX5de1BIvWZt05G0ggpJGDgCEwYBhgL/s1600/wa%25C5%25BCka2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-z9A2j6rD0x4/W1TLcRVIEOI/AAAAAAAADjg/55QXt5gRHrMX5de1BIvWZt05G0ggpJGDgCEwYBhgL/s400/wa%25C5%25BCka2.jpg" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ByzHEflE_u4/W1TLcT35a1I/AAAAAAAADjo/BMDBcWV0L_s2T9Qtc4IRvYpIVclNjXHlgCEwYBhgL/s1600/wa%25C5%25BCka3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="266" src="https://3.bp.blogspot.com/-ByzHEflE_u4/W1TLcT35a1I/AAAAAAAADjo/BMDBcWV0L_s2T9Qtc4IRvYpIVclNjXHlgCEwYBhgL/s400/wa%25C5%25BCka3.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-4SZrETYJUhw/W1TLdMmFvqI/AAAAAAAADjY/gTSMTJin85gUDfORwI6C7QLHVvq5lwlKACEwYBhgL/s1600/wa%25C5%25BCka4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="266" src="https://3.bp.blogspot.com/-4SZrETYJUhw/W1TLdMmFvqI/AAAAAAAADjY/gTSMTJin85gUDfORwI6C7QLHVvq5lwlKACEwYBhgL/s400/wa%25C5%25BCka4.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-UI9suClF7Mw/W1TLd5I7dGI/AAAAAAAADjg/IyrHbgnhn_M-udSZD1WbkUW-UJ-V8YbXwCEwYBhgL/s1600/wa%25C5%25BCka5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-UI9suClF7Mw/W1TLd5I7dGI/AAAAAAAADjg/IyrHbgnhn_M-udSZD1WbkUW-UJ-V8YbXwCEwYBhgL/s400/wa%25C5%25BCka5.jpg" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tężnica wytworna</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-WvZ5LmKxd7w/W1TLdwLsR2I/AAAAAAAADjo/AIFkSWiyGOY_4R7B0NTiwdOCoTOwRyjDQCEwYBhgL/s1600/wkwiat1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-WvZ5LmKxd7w/W1TLdwLsR2I/AAAAAAAADjo/AIFkSWiyGOY_4R7B0NTiwdOCoTOwRyjDQCEwYBhgL/s400/wkwiat1.jpg" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-2YVreKV6iUY/W1TLd_fl8EI/AAAAAAAADjk/VruZn1We-KoHq_1hm5-T79DQygtj7sDfQCEwYBhgL/s1600/wkwiat2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-2YVreKV6iUY/W1TLd_fl8EI/AAAAAAAADjk/VruZn1We-KoHq_1hm5-T79DQygtj7sDfQCEwYBhgL/s400/wkwiat2.jpg" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-31814000949991523492018-07-14T15:28:00.000+02:002018-07-14T17:02:15.801+02:00(265) Kadr dnia - święty, święty<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-uxCTHeucUXE/W0n6OgDenyI/AAAAAAAADio/r7J27L0YMR4ASz6oFNIz6UmlM3CPB28hQCLcBGAs/s1600/Jan%2BChrzciciel.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="266" src="https://1.bp.blogspot.com/-uxCTHeucUXE/W0n6OgDenyI/AAAAAAAADio/r7J27L0YMR4ASz6oFNIz6UmlM3CPB28hQCLcBGAs/s400/Jan%2BChrzciciel.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracałam z Mimem do domu, gdy wtem!<br />
<br />
Jan Chrzciciel wydawał się znużony czekaniem. Dwa tysiące lat z hakiem to nie przelewki. Zmieniła się moda, pojawiły smartfony. Jordan jakiś wąski teraz, w betonowej niecce, pod sznurek, tak jak chcieli hydrotechnicy. A może nie chcieli, tylko tak im wyszło. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ludzie się nie garną, każdy zajęty jest swoimi sprawami, a jakby im podsunąć pod nos drzazgę z drabiny jakubowej, to powiedzą, że na stacji drewno za 9,90, sto razy lepsze i spieprzaj, dziadu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekajcie, ja wyduszę wam tego diabła spod skóry. Trzeba zmyć komuś głowę na to, co się dzieje na świecie i w mieście - wojny, gwałty, góry śmieci, obojętność, Święty Marcin rozkopany. Woda w chrzcielnicy już podgrzana, by nie wywołać szoku termicznego - myśli sobie, wspierając się o udo. - Jakoś ciągle nie widać, tego, który maczał w tym wszystkim palce. Jeździ osiemnastką czy jedynką? Przyjedzie? Pewnie jest zabiegany. Na tafli wody.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczekam, mam czas, ławkę i reklamówkę z chlebem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-28779463133921733162018-06-21T23:14:00.001+02:002018-06-21T23:18:10.519+02:00(264) Podlewajcie kwiaty podczas podróży!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; margin-bottom: 6px; margin-top: 6px;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-72GrmPehGG8/WypgDL2iudI/AAAAAAAADiY/xB30I4W_k48Bjn49MjyPlUf6oMtPIm7OwCLcBGAs/s1600/IMG_6992.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://4.bp.blogspot.com/-72GrmPehGG8/WypgDL2iudI/AAAAAAAADiY/xB30I4W_k48Bjn49MjyPlUf6oMtPIm7OwCLcBGAs/s400/IMG_6992.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Mary Oliver<br />
<br />
"Podróż"</div>
<div style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; margin-bottom: 6px; margin-top: 6px;">
Pewnego dnia wreszcie się dowiadujesz<br />
Co musisz zrobić i zaczynasz<br />
Pomimo, że wszystkie głosy wokół Ciebie<br />
Ciągle wykrzykują złe rady.<br />
Pomimo, że cały dom zaczął drżeć</div>
<div style="background-color: white; color: #1d2129; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; margin-bottom: 6px; margin-top: 6px;">
I ciągle czujesz kulę przyczepioną do Twojej kostki.<br />
„Napraw moje życie”<br />
Krzyczą te głosy<br />
Ale Ty wyruszasz.<br />
Wiesz co musisz zrobić<br />
Mimo, że wiatr atakuje swoimi zawziętymi palcami<br />
Same fundamenty Twojej egzystencji i pomimo, że jego melancholia<br />
Jest taka straszna.<br />
Było już i tak dosyć późno,<br />
A noc jakaś taka dzika,<br />
Pełna połamanych konarów i kamieni.<br />
Ale krok za krokiem, pomału,<br />
Głosy za Tobą zaczynają cichnąć<br />
I gwiazdy na niebie zaczynają świecić,<br />
Przebijając się przez płaszcz chmur.<br />
I pojawił się nowy głos,<br />
Który rozpoznałaś jako swój własny.<br />
Dotrzymuje Ci on towarzystwa, kiedy<br />
Idziesz dalej i dalej w świat,<br />
Zdeterminowana aby zrobić<br />
Jedyną rzecz jaką zrobić możesz.<br />
Zdeterminowana aby ocalić jedyne życie jakie możesz ocalić.<br />
<br />
[tłum.Małgosia Dawid-Mróz]<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mentalnie jestem w podróży szmat czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam żadnej stałej rzeczy w życiu, nawet nie wiem, gdzie będę mieszkać. Oby się już nie przyzwyczajać. Szukam szóstego miejsca na ziemi. Mój system korzeniowy jest coraz płytszy, zdolności przystosowawcze coraz większe, mniejsze zapotrzebowanie na wodę i składniki pokarmowe.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale... wiem, że kaktus zakwita najpiękniej.<br />
I jeszcze to, że kwiat kaktusa zapamiętuje się na całe życie.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Kurdebalans. A zawsze myślałam, że jestem stokrotką.<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-4325567622401313992018-05-21T22:42:00.004+02:002018-05-23T17:40:33.122+02:00(263) "Białe na białym" już w księgarniach<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
21 maja Rosjanie obchodzą Dzień Polarnika. Nie było tak zawsze, bo święto zostało ustanowione przez wodza Rosji dopiero w 2013 roku, by upamiętnić powołanie do życia w 1937 roku arktycznej stacji badawczej <i>Biegun Północy I</i>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nasza, Polska Stacja Polarna Hornsund obchodziła niedawno swoje 60 urodziny. A w tym roku Instytut Geofizyki Polskiej Akademii Nauk zdmuchuje 65 świeczek na białym torcie. Zapraszam do zerknięcia na stronę stacji:</div>
<h1 style="background-color: white; box-sizing: border-box; clear: both; color: #141412; font-family: "Source Sans Pro", Arial, sans-serif; font-size: 30px; line-height: 1.3; margin: 33px 0px; text-align: center;">
<a href="https://hornsund.igf.edu.pl/">Polska Stacja Polarna Hornsund</a></h1>
<h2 style="background-color: white; box-sizing: border-box; clear: both; color: #141412; font-family: "Source Sans Pro", Arial, sans-serif; font-size: 30px; line-height: 1.3; margin: -34px 0px 25px; text-align: center;">
<a href="https://hornsund.igf.edu.pl/">im. Stanisława Siedleckiego</a></h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A kto chciałby poczytać coś o życiu naukowców, ale w kompletnie innej, niespodziewanej odsłonie, może sięgnąć po książkę, którą napisałam na podstawie rozmów z osobistościami z Instytutu Geofizyki PAN w Warszawie. Nie są to stricte reportaże, chociaż kilka opowiadań reportażopodobnych też powstało, jest to zbiór opowiadań literackich. I to bardzo różnych opowiadań. Każde jednak zawiera dawkę nauki :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-1CaWG-Nggwg/WwMhEKaG_sI/AAAAAAAADiI/-1UNXMZJGhkOYWvCvDzBYCa6ABzYQ_UFgCLcBGAs/s1600/PAN%2Bokladka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="890" data-original-width="655" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-1CaWG-Nggwg/WwMhEKaG_sI/AAAAAAAADiI/-1UNXMZJGhkOYWvCvDzBYCa6ABzYQ_UFgCLcBGAs/s400/PAN%2Bokladka.jpg" width="293" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No to zamieszczę fragmencik opowiadania, które napisałam po rozmowie z Panem dr hab. Grzegorzem Lizurkiem z Zakładu Sejsmologii:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Pan od geofizyki</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam nadzieję, że dzisiaj w końcu uda się nam wysadzić szkołę w powietrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo żałuję, że nie mamy na lekcjach przyrody jakichś doświadczeń z materiałami</div>
<div style="text-align: justify;">
wybuchowymi, bo to znacznie ogranicza mi pole manewru. W klasach nie ma nawet</div>
<div style="text-align: justify;">
palników gazowych na ławkach, bo jestem dopiero w podstawówce i nie mamy</div>
<div style="text-align: justify;">
jeszcze ani fizyki, ani chemii. W zasadzie pozostaje zwarcie instalacji elektrycznej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siedzę w ostatniej ławce przy ścianie i od dwóch tygodni usiłuję wydłubać cyrklem</div>
<div style="text-align: justify;">
przewody elektryczne. Z racji niezawodności cyrkla zaczynam wierzyć, że</div>
<div style="text-align: justify;">
matematyka faktycznie jest królową nauk. Dzisiaj wyskrobałem sporo tynku. Mam</div>
<div style="text-align: justify;">
nadzieję, że nie przekopię się do klasy obok, bo tam jest piąta C, a ja jestem już w</div>
<div style="text-align: justify;">
szóstej i szkoda byłoby mi stracić ten rok. Wiedzę czerpię ze światowego kina.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skazanych na Shawshank oglądałem chyba ze cztery razy, to było bardzo</div>
<div style="text-align: justify;">
pouczające. Nauczyłem się, że trzeba fedrować umiejętnie, więc to, co wydłubię,</div>
<div style="text-align: justify;">
wsypuję do kieszeni, a na dużej przerwie spaceruję wzdłuż ogrodzenia boiska i</div>
<div style="text-align: justify;">
pozbywam się dyskretnie obciążających dowodów. Potem co prawda mam trochę</div>
<div style="text-align: justify;">
problemów na wuefie, bo pani jest zła, że wnoszę na salę w butach tyle piachu, no</div>
<div style="text-align: justify;">
ale cel uświęca środki. Poza tym wuefistka się myli, bo buty zmieniam, a piasek</div>
<div style="text-align: justify;">
wnoszę w skarpetkach. A ćwiczenie bez skarpetek jest niewskazane, wręcz karalne</div>
<div style="text-align: justify;">
kropką w dzienniku, więc jestem całkowicie usprawiedliwiony a nawet niewinny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj nareszcie zakwitła mi w piersiach nadzieja, bo właśnie przyjechał do</div>
<div style="text-align: justify;">
naszej szkoły pan od geofizyki. I to od razu sejsmolog! Byłem przekonany, że co</div>
<div style="text-align: justify;">
dwie głowy, to nie jedna i nie zawiodłem się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spotkanie odbyło się w auli. Spędzono nas tu wszystkich w czasie lekcji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę szkoda, bo przez cały czas myślałem o moich kablach w ścianie i martwiłem</div>
<div style="text-align: justify;">
się, że robota mi się nie posuwa do przodu, ale starałem się potraktować to</div>
<div style="text-align: justify;">
spotkanie jako profesjonalne szkolenie. Kto wie, czy jeszcze kiedyś będę miał okazję</div>
<div style="text-align: justify;">
spotkać żywego naukowca?</div>
<div style="text-align: justify;">
Los mi sprzyjał, bo udało mi się zdobyć miejsce w pierwszym rzędzie, więc</div>
<div style="text-align: justify;">
wszystko doskonale widziałem i słyszałem. Nawet potem trochę żałowałem, że nie</div>
<div style="text-align: justify;">
można niektórych rzeczy odsłyszeć i odzobaczyć, na przykład pytania tego</div>
<div style="text-align: justify;">
szczerbatego Józka z piątej A. Co to za dzieciak! Zapytał naszego pana od geofizyki,</div>
<div style="text-align: justify;">
co się stanie z Krecikiem, kiedy trzęsienie Ziemi pojawi się tam, gdzie nieszczęśnik</div>
<div style="text-align: justify;">
ma swoje kretowisko. Jak można poważnemu sejsmologowi zadawać tak infantylne</div>
<div style="text-align: justify;">
pytanie!? Myślałem, że się spalę ze wstydu, ale naukowiec nie miał wcale Józkowi</div>
<div style="text-align: justify;">
tego za złe, a nawet długo się zastanawiał nad odpowiedzią, ale w końcu wyjaśnił mu</div>
<div style="text-align: justify;">
wszystko i to bardzo ciekawie, aż sam się tym problemem zainteresowałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawe, że w zależności od tego, jak daleko Krecik będzie znajdował się od źródła</div>
<div style="text-align: justify;">
drgań, jego szanse na przeżycie będą rosły. No, ale tak czy siak na pewno nie</div>
<div style="text-align: justify;">
wpłynie to pozytywnie na jego samopoczucie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejne pytanie zadała moja koleżanka z klasy, taka wystrzałowa Weronika.</div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu zrobiło mi się lepiej, nie tylko z powodu jej porażającej urody, ale przede</div>
<div style="text-align: justify;">
wszystkim intelektu i tego, że uratowała honor klasy, zadając pytanie na poziomie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapytała, czy można uniknąć spotkania się z falą sejsmiczną, na przykład</div>
<div style="text-align: justify;">
przeskakując nad nią. No nareszcie coś poważnego! Dowiedziałem się, że fale</div>
<div style="text-align: justify;">
sejsmiczne dochodzą z wnętrza Ziemi, więc albo uderzają od spodu, albo ruszają w</div>
<div style="text-align: justify;">
poprzek. I nie jest to jedna fala, tylko cała seria, a żeby je przeskoczyć, trzeba by</div>
<div style="text-align: justify;">
posiąść niełatwą sztukę lewitacji. Weronika jest wysportowana, więc w jej wypadku</div>
<div style="text-align: justify;">
jest to chyba tylko kwestią czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pan geofizyk powiedział, że bardzo lubi spotkania z dziećmi (no nie wiem, ja</div>
<div style="text-align: justify;">
się zaliczam już do młodzieży), że są one zawsze zaskakujące dla naukowców i</div>
<div style="text-align: justify;">
wymagają od nich uruchomienia supermocy myślowych, bo dorośli już nie wpadają</div>
<div style="text-align: justify;">
na tak fantastyczne pytania. Chyba człowiek szybko dorasta, bo pan orzekł, że</div>
<div style="text-align: justify;">
gimnazjaliści i licealiści już są gorsi w te klocki niż podstawówkowicze, bo nie dość,</div>
<div style="text-align: justify;">
że się krępują, to jeszcze często są już zblazowani. (Muszę sprawdzić w necie co to</div>
<div style="text-align: justify;">
znaczy zblazowany). Wspomniał, że wielu naukowców chciałoby pozostać w</div>
<div style="text-align: justify;">
zakresie sposobu myślenia na etapie dziecka. Chciałem się zgłosić i pocieszyć pana,</div>
<div style="text-align: justify;">
że mój dziadek mówi, że każdy dziecinnieje na starość, ale w tej chwili zaczął on tak</div>
<div style="text-align: justify;">
ciekawie opowiadać, że machnąłem na to pocieszanie ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pan geofizyk opowiadał o swojej pracy. O dziwo, jego praca nie polega prawie</div>
<div style="text-align: justify;">
wcale na jeżdżeniu po świecie w poszukiwaniu trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów,</div>
<div style="text-align: justify;">
ale głównie na siedzeniu przed komputerem, pisaniu programów, a potem liczeniu i</div>
<div style="text-align: justify;">
mierzeniu. Czasem naukowcowi zdarzy się coś spektakularnego, zanim jeszcze</div>
<div style="text-align: justify;">
zdąży dojechać do pracy. Niektórzy to mają szczęście! Pan geofizyk na przykład w</div>
<div style="text-align: justify;">
drodze na zajęcia z dziećmi zobaczył we własnym samochodzie przez ułamek</div>
<div style="text-align: justify;">
sekundy ducha. Po chwili zorientował się, że to nie jest jednak duch, tylko poduszka</div>
<div style="text-align: justify;">
powietrzna, która wystrzeliła mu znienacka przez nosem, gdy najechał kołem na</div>
<div style="text-align: justify;">
kanał ściekowy. Chwila, w której poduszka się nadyma, jest podobno tak krótka, że</div>
<div style="text-align: justify;">
nie zdąży jej nawet zarejestrować ludzkie oko. Nawet naukowca!</div>
<div style="text-align: justify;">
Pan geofizyk opowiedział też, że na drodze do pracy natknął się na zwalone</div>
<div style="text-align: justify;">
chwilę wcześniej pod ciężarem śniegu drzewo, bo miejscem jego pracy było wtedy</div>
<div style="text-align: justify;">
obserwatorium na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego, do którego dojeżdżało</div>
<div style="text-align: justify;">
się malowniczym wąwozem porośniętym lasem. Drzewo całkowicie uniemożliwiło mu</div>
<div style="text-align: justify;">
dotarcie do celu samochodem, więc wysiadł i pieszo, przez śnieg poszedł po pomoc</div>
<div style="text-align: justify;">
w postaci kierownika obserwatorium i leśniczego, którzy rozprawili się z pniem przy</div>
<div style="text-align: justify;">
pomocy piły spalinowej (muszę zapamiętać, by sprawdzić, czy piła sprawdza się w</div>
<div style="text-align: justify;">
przypadku kruszenia ścian).</div>
<div style="text-align: justify;">
No i potem nasz pan rozgadał się na temat utrudnień w drodze do pracy, na</div>
<div style="text-align: justify;">
które natykają się sejsmolodzy. To było ogromnie ciekawe, bo ja do szkoły idę pieszo</div>
<div style="text-align: justify;">
i docieram do niej, niestety, bez większych przygód. Chyba, że idę ze szkoły z</div>
<div style="text-align: justify;">
powrotem do domu, wtedy zabiera mi to więcej czasu, bo mijamy z kumplami plac</div>
<div style="text-align: justify;">
zabaw z taką fajną dziuplą w drzewie, do której chowamy różne rzeczy, a one jakoś</div>
<div style="text-align: justify;">
znikają, a potem bijemy się z chłopakami z szóstej B i jest fajnie. No ale wracając do</div>
<div style="text-align: justify;">
naszego pana – z tych jego opowieści wynika, że sejsmolodzy mają wszędzie pod</div>
<div style="text-align: justify;">
górkę. Jadą na przykład do pracy w terenie, bo czasem się to zdarza, i okazuje się,</div>
<div style="text-align: justify;">
że bez samochodu z napędem na cztery koła nie da rady się tam dostać, bo trzeba</div>
<div style="text-align: justify;">
jechać przez błotniste pola, albo garbatą polną drogą do stacji, która stoi właśnie w</div>
<div style="text-align: justify;">
szczerym polu. To także powód, dla którego chyba mógłbym zostać geofizykiem, bo</div>
<div style="text-align: justify;">
oni mają do dyspozycji takie świetne samochody.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy naukowcowi uda się w końcu jakoś dotrzeć do swojego komputera, to</div>
<div style="text-align: justify;">
czasem nie sposób go od niego oderwać. Pan od geofizyki opowiedział, jak to jego</div>
<div style="text-align: justify;">
kolega został zaskoczony podczas pracy we własnym gabinecie wtargnięciem ekipy</div>
<div style="text-align: justify;">
straży pożarnej w pełnym rynsztunku. Był tak pochłonięty programowaniem i</div>
<div style="text-align: justify;">
analizowaniem danych, że nie zwrócił uwagi, że trwa ewakuacja Instytutu. To się</div>
<div style="text-align: justify;">
chyba nazywa słuch wybiórczy. Mam to samo, kiedy mama mnie o coś prosi, gdy ja</div>
<div style="text-align: justify;">
gram na komputerze – kompletnie wtedy głuchnę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem nasz pan od geofizyki opowiadał o tym, jak skandalicznie mogą</div>
<div style="text-align: justify;">
zachowywać się naukowcy. I to po konferencji naukowej, w apartamencie w samych</div>
<div style="text-align: justify;">
Włoszech. W pokoju mieszkało dwóch Polaków i jeden Grek, ale z racji, że Grekowi</div>
<div style="text-align: justify;">
ciężko było mówić po polsku, a i tak naukowcy posługują się językiem angielskim,</div>
<div style="text-align: justify;">
rozmawiali więc po angielsku. No i dyskutowali tak zawzięcie na temat artykułu, który</div>
<div style="text-align: justify;">
chcieli wspólnie napisać, że po godzinie dwudziestej drugiej przyszedł ich uspokoić</div>
<div style="text-align: justify;">
roztrzęsiony sąsiad zza ściany, który wyraził opinię, jakoby nigdy w życiu nie słyszał</div>
<div style="text-align: justify;">
takiej burdy. Zagroził nawet wezwaniem policji. A oni tylko kulturalnie dyskutowali na</div>
<div style="text-align: justify;">
tematy naukowe i, jak podkreślił nasz pan, bez kropli alkoholu! (Ale po spotkaniu z</div>
<div style="text-align: justify;">
dziećmi, kiedy wszyscy już wychodzili, a ja stałem, żeby się o coś zapytać,</div>
<div style="text-align: justify;">
usłyszałem jak pan geofizyk powiedział naszemu panu od matematyki, że dopiero ta</div>
<div style="text-align: justify;">
wieczorna wizyta wytrąciła ich z równowagi na tyle, że poszli dla uspokojenia kupić</div>
<div style="text-align: justify;">
butelkę wina i opróżnili ją już po cichu).</div>
<div style="text-align: justify;">
To bardzo przypominało mi sytuację zaistniałą w szkole, kiedy to z kolegą</div>
<div style="text-align: justify;">
Stanisławem dyskutowaliśmy podczas lekcji na temat tego, czy w kosmosie da się</div>
<div style="text-align: justify;">
pisać długopisem. Kolega Stanisław położył się więc pod ławką, by udowodnić mi w</div>
<div style="text-align: justify;">
symulowanych warunkach nieważkości, że długopis nie jest wydolny działać do góry</div>
<div style="text-align: justify;">
nogami, a ołówek i owszem. Panią od polskiego zwabiła na koniec klasy nasza</div>
<div style="text-align: justify;">
naukowa dyskusja, a gdy znalazła kolegę Stanisława leżącego pod ławką, wlepiła</div>
<div style="text-align: justify;">
nam obu uwagi. Faktycznie, nie jest łatwo zostać naukowcem, bo od dzieciństwa</div>
<div style="text-align: justify;">
wszyscy rzucają człowiekowi kłody pod nogi. (...)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak dalej potoczyło się spotkanie z panem od geofizyki? Czy udało sięwysadzić szkołę w powietrze? Odpowiedź w książce! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po rozmowie z naukowcem z Zakładu Paleomagnetyzmu, kierownikiem Zakładu Badań Polarnych i Morskich, Panem prof.dr.hab. Markiem Lewandowskim powstała taka opowieść:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Yerba Mate</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdzieś na krańcach świata, tam gdzie magia splata się z rzeczywistością, a</div>
<div style="text-align: justify;">
przeszłość z przyszłością, nad rzeką, w której mętnych wodach pływa kobieta-ryba,</div>
<div style="text-align: justify;">
leży Wielkie Miasto, a na jego peryferiach stoi Zamek Magów. Zamek z zewnątrz nie</div>
<div style="text-align: justify;">
wyróżnia się niczym szczególnym. Dla niepoznaki ma kształt typowo miejski, by jego</div>
<div style="text-align: justify;">
liczne, eklektyczne wieże i fikuśne portyki nie wzbudzały zbytniego zainteresowania</div>
<div style="text-align: justify;">
ludności. Budowla wzniesiona jest na planie prostokąta i wtapia się w otoczenie,</div>
<div style="text-align: justify;">
przypominając zwykły, szary osiedlowy blok. Na jego bocznej ścianie umieszczono</div>
<div style="text-align: justify;">
dla niepoznaki napis „Instytut Geofizyki PAN”, ale każdy wtajemniczony wie, że to</div>
<div style="text-align: justify;">
tylko kamuflaż. Mieści się tu Instytut Geomagicznych Fuzji przy Państwowej</div>
<div style="text-align: justify;">
Akademii Magii, ale dawno temu kreseczka od litery M została odłamana przez</div>
<div style="text-align: justify;">
smoka pilnującego wejścia i zrobiono z niej różdżkę dla głównego maga. Nikt z</div>
<div style="text-align: justify;">
przechodniów nie zwraca uwagi na dziwny fakt, że zamek ma zaskakująco dużo</div>
<div style="text-align: justify;">
okien. Za każdym z nich kryje się osobna komnata. Sądząc po ich ilości, których z</div>
<div style="text-align: justify;">
jednej strony zamku jest prawie sto osiemdziesiąt, nie licząc pomieszczeń</div>
<div style="text-align: justify;">
technicznych i okien na klatkach schodowych, można by pomyśleć, że</div>
<div style="text-align: justify;">
pomieszczenia są maleńkie, ale to powszechny trick, mający zafałszować</div>
<div style="text-align: justify;">
rzeczywistość. Każdy, kto miał okazję dostać się do środka, wie, że komnaty są na</div>
<div style="text-align: justify;">
tyle duże, by można było w nich zagrać w boule. Dowiedziałam się, że magowie</div>
<div style="text-align: justify;">
bardzo lubią tę grę, ze względu na mnogość możliwości zastosowania metalowych</div>
<div style="text-align: justify;">
kul, ale nie widziałam, by kiedykolwiek oddawali się tej rozrywce. Kiedy tam byłam</div>
<div style="text-align: justify;">
(aby wejść, trzeba znać zaklęcie usypiające smoka), widziałam, że każdy mag</div>
<div style="text-align: justify;">
pochylał się nad swoim stołem i był pochłonięty przez własny kawałek magii. Byłam</div>
<div style="text-align: justify;">
umówiona z magiem Lavenderem. Na korytarzach pięciu pięter zamku, po których</div>
<div style="text-align: justify;">
błądziłam, często widywałam żurawia, który pod skrzydłem nosił gruby brulion i</div>
<div style="text-align: justify;">
bacznie mi się przyglądał. Poruszał się bezgłośnie, charakterystycznie unosząc</div>
<div style="text-align: justify;">
długie nogi i pojawiał się zawsze tam, gdzie ja. A może to nie był jeden żuraw? Do tej</div>
<div style="text-align: justify;">
pory nie wiem, jaką funkcję pełnił w zamku, ale musiał być kimś niezwykle ważnym,</div>
<div style="text-align: justify;">
bo wiedział dokładnie, kto gdzie pracuje i jak mnie do niego pokierować. Zerknęłam</div>
<div style="text-align: justify;">
kiedyś do jego komnaty gdy siedział tyłem do wejścia i pochylony nad swym stołem</div>
<div style="text-align: justify;">
machał zamaszyście żurawim piórem, podliczając skrupulatnie słupki cyfr. Jego</div>
<div style="text-align: justify;">
komnata była maleńka, ale tak jak kompetencje, magicznie rozciągała się, zgodnie z</div>
<div style="text-align: justify;">
napisem na stojącej na biurku tabliczce: „Strefa pracy żurawia”. Teraz, stojąc przed</div>
<div style="text-align: justify;">
jednymi z setek drzwi, nieznacznym, ale uprzejmym skinieniem skrzydła i głowy</div>
<div style="text-align: justify;">
kierował mnie do właściwego pomieszczenia, po czym odfrunął klatką schodową w</div>
<div style="text-align: justify;">
dół, pięknie i zwinnie szybując na zakrętach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lavender siedział przy stole i prowadził rozmowę z kimś, kogo nie było widać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaprosił mnie do środka, eleganckim ruchem dłoni wskazując krzesło. Usiadłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czułam się nieco dziwnie, nie tylko z powodu nieobecności, albo raczej</div>
<div style="text-align: justify;">
niewidzialności jego rozmówcy, ale też z powodu języka, którego kompletnie nie</div>
<div style="text-align: justify;">
rozumiałam. Starałam się przyzwyczaić choć trochę do tego, że magowie,</div>
<div style="text-align: justify;">
najprawdopodobniej ze względów bezpieczeństwa, posługują się niezrozumiałym dla</div>
<div style="text-align: justify;">
zwykłego śmiertelnika, tutejszym slangiem. Lavender miał siwe, zaczesane pod górę</div>
<div style="text-align: justify;">
włosy, wysokie czoło, a pod silnie zarysowanymi, ciemnymi brwiami tkwiły zmrużone</div>
<div style="text-align: justify;">
oczy o groźnym wzroku jastrzębia. Gestykulował oszczędnie, bo splecione dłonie</div>
<div style="text-align: justify;">
głównie trzymał pod podbródkiem. Mogłam rozejrzeć się dyskretnie po jego pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszędzie stały grube księgi napisane w języku magów, o tytułach tak dziwnych, że</div>
<div style="text-align: justify;">
nie sposób ich zapamiętać. Spryciarze! Dwa stoły były zapełnione czasopismami,</div>
<div style="text-align: justify;">
fotografiami i dziwnymi przyrządami, których przeznaczenia nie znałam. Gdy</div>
<div style="text-align: justify;">
skończył rozmowę, uśmiechnęliśmy się do siebie. Odczułam podwójną ulgę, bo po</div>
<div style="text-align: justify;">
pierwsze okazało się, że mag miał zestaw głośnomówiący, a po drugie, że nie jest</div>
<div style="text-align: justify;">
taki groźny, na jakiego wyglądał na pierwszy rzut oka. Miał dobrotliwy uśmiech, który</div>
<div style="text-align: justify;">
topił leżące na półce świece i serca rozmówców. Moje na pewno. Zdjął migotliwie</div>
<div style="text-align: justify;">
iskrzącą szatę w kolorze głębokiego indygo, a ona pofrunęła i zawisła sama na</div>
<div style="text-align: justify;">
wieszaku. Teraz wyglądał prawie zwyczajnie. Garnitur, krawat w kolorze dojrzałych</div>
<div style="text-align: justify;">
malin, kapelusz.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Minus i plus przyciągają się. – Mrugnął jastrzębim okiem spod iskrzącego</div>
<div style="text-align: justify;">
srebrnymi diamencikami stetsona.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na kapelusz jakoś nie działa, nie pofrunął, mimo że wygląda tak samo jak eee…</div>
<div style="text-align: justify;">
pański płaszcz – zauważyłam przytomnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kapelusz nie jest magiczny. Po prostu lubię robić wrażenie – wyznał prostodusznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Napije się pani kawy czy herbaty? Osobiście polecam herbatę. Ma magiczny smak.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Magiczna herbata? – zapytałam z niedowierzaniem. – To w herbacie kryje się</div>
<div style="text-align: justify;">
magia?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście. Opowiem pani pewną historię o herbacie. Pani bowiem przyszła do</div>
<div style="text-align: justify;">
mnie po historię, prawda? – Lavender podszedł do czajnika i zakrzątnął się przy</div>
<div style="text-align: justify;">
filiżankach. – Co prawda zdarzenie, o którym wspomnę, zostało później odpowiednio</div>
<div style="text-align: justify;">
zamaskowane, gdyż rozumie pani, czym groziłby wyciek informacji o specyficznym</div>
<div style="text-align: justify;">
spektrum naszych działań… Nie możemy sobie na to pozwolić. Nikt nie może</div>
<div style="text-align: justify;">
dowiedzieć się o magicznych właściwościach niektórych przedmiotów czy zjawisk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wolimy, by ludzie pijąc określony rodzaj herbaty, skoro jesteśmy przy niej,</div>
<div style="text-align: justify;">
spodziewali się takich a nie innych, nazwijmy to, medycznych, czy paramedycznych,</div>
<div style="text-align: justify;">
efektów, dzięki czemu czują, że mają wpływ na własne życie, a my możemy je</div>
<div style="text-align: justify;">
niezauważenie ułatwiać. Niech tak pozostanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– A jaką herbatą zostałam poczęstowana? – Przede mną pojawiła się filiżanka z</div>
<div style="text-align: justify;">
niezwykle aromatyczną zawartością.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Lawendową, oczywiście. – Mag skłonił się nieznacznie i usiadł naprzeciwko mnie,</div>
<div style="text-align: justify;">
podając mi cukierniczkę. – Ma cudowne właściwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Napar był mocny, aromat esencjonalny, przyjemność sprawiało nie tylko</div>
<div style="text-align: justify;">
kosztowanie takiej herbaty, ale i jej wąchanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Czy opowieść która usłyszę dotyczy właśnie lawendowej herbaty? – Nie mogłam</div>
<div style="text-align: justify;">
się doczekać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie. To będzie coś dużo bardziej egzotycznego. – Lavender zawiesił głos i zamknął</div>
<div style="text-align: justify;">
oczy, marszcząc brwi u nasady nosa, jakby o czymś intensywnie myślał. – Ale</div>
<div style="text-align: justify;">
opowiem ją pani inaczej, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
– To znaczy jak? – zdziwiłam się.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Opowiem ją w taki sposób, w jaki pani się spodziewa ją usłyszeć, a nie tak, jak było</div>
<div style="text-align: justify;">
naprawdę. Zamienię po prostu kilka słów. Nieznacznie, ot tak, by historia nabrała dla</div>
<div style="text-align: justify;">
pani znamion prawdy i nie wydała się zbyt, hm… nieprawdopodobna. – Lavender</div>
<div style="text-align: justify;">
uśmiechnął się. – Będę mówił często o właściwościach magnetycznych, ale</div>
<div style="text-align: justify;">
wiadomo, że wtedy będę miał na myśli właściwości magiczne, dobrze? Tak będzie</div>
<div style="text-align: justify;">
prościej. (...)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O czym opowiedział mi Mag Lavender? Jesteście ciekawi? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No to dla zobrazowania różnorodności może jeszcze fragmencik opowiadania, które napisałam po spotkaniu z kierownikiem Zakładu Obrazowania Geofizycznego, Panem profesorem PAN dr hab.Michałem Malinowskim:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Palec Opatrzności</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Ależ dzisiaj ziąb! – Siwy mężczyzna zatarł ręce i chuchając w nie podniósł</div>
<div style="text-align: justify;">
się z drewnianego kuchennego krzesła, by podpalić palnik pod staromodnym</div>
<div style="text-align: justify;">
czajnikiem z gwizdkiem. Rozległ się trzask pocieranej o draskę zapałki, której</div>
<div style="text-align: justify;">
pełgający gorący jęzor polizał wiekowe zagłębienia wyrzeźbione dłutem czasu na</div>
<div style="text-align: justify;">
jego twarzy i nałożył na nią ciepłą, drżącą poświatę. Dłoń obciągnięta pergaminową</div>
<div style="text-align: justify;">
skórą przybliżyła i skłoniła płonący łepek zapałki ku kuchence, przelewając jej</div>
<div style="text-align: justify;">
zapałczane krótkie życie w buchające narodziny fioletowo-żółtych płomieni,</div>
<div style="text-align: justify;">
wydobywających się z koncentrycznie ułożonych dziurek palnika. Życie nie kończy</div>
<div style="text-align: justify;">
się nigdy, tylko zmienia swą formę. Nadzieja na nieśmiertelność mieszka w</div>
<div style="text-align: justify;">
metamorfozie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stary otworzył szafkę, wyjął z niej dwie błękitne filiżanki z lekko obtłuczonym</div>
<div style="text-align: justify;">
szkliwem na kobaltowym pofalowanym rancie, pieczołowicie otworzył torebkę z kawą</div>
<div style="text-align: justify;">
i nasypał do każdej z nich po czubatej łyżeczce brązowego, lekko wilgotnego</div>
<div style="text-align: justify;">
proszku. Na końcu delikatnie popukał łyżeczką o ich krawędź, by odpadły od niej</div>
<div style="text-align: justify;">
ostatnie drobiny. Spojrzał w bok na czajnik i zapatrzył się na ledwie widoczną</div>
<div style="text-align: justify;">
smużkę pary wodnej unoszącej się z jego dziubka. W tej pozycji można było</div>
<div style="text-align: justify;">
dokładnie przyjrzeć się ostremu profilowi mężczyzny. Podłużne nozdrza prostego,</div>
<div style="text-align: justify;">
wydatnego nosa poruszały się lekko w rytm jego oddechu. Na bladej, dokładnie</div>
<div style="text-align: justify;">
ogolonej twarzy zaciskała się sieć głębokich zmarszczek, a spod opadających</div>
<div style="text-align: justify;">
kącików powiek błyskały wodniście niebieskie, wypłowiałe tęczówki. Odwrócił się,</div>
<div style="text-align: justify;">
oparł tyłem o szafkę i skierował oczy na syna siedzącego przy stole.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wychodzisz dziś? – Pytanie wyrwało młodszego mężczyznę z zadumy. Wpatrywał</div>
<div style="text-align: justify;">
się gdzieś w dal, mimo że za oknem nie było nic widać. Kompletnie nic. Biel, zupełnie</div>
<div style="text-align: justify;">
jak mleczna biel zamalowanych witryn nieczynnych małych sklepików, zamarłych w</div>
<div style="text-align: justify;">
oczekiwaniu na kapitalny remont. Za oknem ktoś malował na szybie koronkowe</div>
<div style="text-align: justify;">
gałązki.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiesz, tato, myślę o tym, czy jestem jeszcze komukolwiek potrzebny...</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oczywiście, że jesteś. Dlaczego w to wątpisz? Zawsze byłeś i pewnie długi czas</div>
<div style="text-align: justify;">
jeszcze będziesz. – Głos starego był niski i ciepły jak szal z najdelikatniejszego</div>
<div style="text-align: justify;">
moheru. Czajnik odezwał się najpierw nieśmiało kilkoma krótkimi, krztuszącymi się</div>
<div style="text-align: justify;">
piśnięciami, a potem zagwizdał przeciągle i wibrująco.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jestem potrzebny tylko wtedy, kiedy trzeba coś zrobić, wiesz, jak chłopiec na</div>
<div style="text-align: justify;">
posyłki. Zrób to, pomóż w tym, tamto daj. A kiedy już jest po robocie, w zasadzie</div>
<div style="text-align: justify;">
staję się zbędny i niewidoczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Hm. Mnie jesteś potrzebny, Christof. Tak po prostu. – Stary położył nacisk na słowo</div>
<div style="text-align: justify;">
“mnie”, nalewając wody do filiżanek. Za każdym razem wkładał wskazujący palec</div>
<div style="text-align: justify;">
lewej ręki do kobaltowo wykończonego wnętrza. – Jesteś moimi oczami,</div>
<div style="text-align: justify;">
przedłużeniem mojego istnienia. Żyję w tobie. Wiem, że wychowywałem cię dla</div>
<div style="text-align: justify;">
świata, dla innych ludzi, a nie dla siebie. Tak powinno być, to prawidłowe i dobre dla</div>
<div style="text-align: justify;">
obu stron. Myślę, że mi się to nawet nieźle udało, a to dziwne, przecież jestem</div>
<div style="text-align: justify;">
debiutantem, bo jesteś jedynakiem. Ale mimo to, niezależnie gdzie właśnie jesteś,</div>
<div style="text-align: justify;">
potrzebuję cię. Nie musisz być przy mnie fizycznie, wystarczy mi świadomość, że</div>
<div style="text-align: justify;">
gdzieś tam sobie żyjesz. – Stary położył kawę przed synem i sam ze swoją usiadł</div>
<div style="text-align: justify;">
naprzeciwko. Pociągnął z lubością mały łyk i przymknął powieki. – Oczywiście</div>
<div style="text-align: justify;">
najbardziej cieszę się, gdy mam cię tuż obok, ale w miłości wystarczy świadomość</div>
<div style="text-align: justify;">
istnienia kogoś bliskiego. Możesz być gdziekolwiek, byle byś był. I myślę, że z</div>
<div style="text-align: justify;">
pozostałymi potrzebującymi jest tak samo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Christof patrzył w swoją filiżankę. Pianka unosząca się na powierzchni kawy</div>
<div style="text-align: justify;">
wirowała coraz wolniej, aż wreszcie zatrzymała się, po czym zaczęła kręcić w</div>
<div style="text-align: justify;">
odwrotnym kierunku. Spod stołu wydobyło się ni to ciche skomlenie, ni ziewnięcie i</div>
<div style="text-align: justify;">
dźwięk otrzepywania się, więc mężczyzna oderwał wzrok od kubka. Pianka zwolniła.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Manitou, psino, obudziłeś się. Jak tam twoje sprawy? – Stary sięgnął dłonią pod</div>
<div style="text-align: justify;">
blat i zaraz potem poczuł, jak wsunął się pod nią puszysty i ciepły łeb huskyego. –</div>
<div style="text-align: justify;">
Pójdziemy na spacer? – Głowa zwierzęcia przechyliła się pod ręką człowieka,</div>
<div style="text-align: justify;">
wychynęła spod stołu, a jego błękitne oczy poszukały ludzkich. – Spacerek, co? –</div>
<div style="text-align: justify;">
Pies szczeknął radośnie i merdając ogonem przylgnął przednią częścią ciała do</div>
<div style="text-align: justify;">
podłogi, po czym ponownie otrzepał się i rozsiadł w oczekującej pozie niedaleko</div>
<div style="text-align: justify;">
drzwi. – Pójdziemy w trójkę, a potem zagramy z Christofem w statki, dobra? – Stary</div>
<div style="text-align: justify;">
potrącił ręką cukiernicę, wysypując z niej maleńkie kryształki, ale za to zdołał</div>
<div style="text-align: justify;">
bezbłędnie zlokalizować psa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Christof spojrzał na rozsypany cukier, a ten posłusznie wpełzł chrzęszczącymi</div>
<div style="text-align: justify;">
strumyczkami z powrotem do cukiernicy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– No, no! Tylko bez cudów! – roześmiał się siwowłosy, dopijając kawę. Chodźmy!</div>
<div style="text-align: justify;">
Na zewnątrz faktycznie było bardzo chłodny, ale nadspodziewanie słoneczny</div>
<div style="text-align: justify;">
poranek. Zima przetoczyła się białą kulą na północ, a w powietrzu zamiast jej</div>
<div style="text-align: justify;">
wysysającej pustki czuć było wiosnę. Unosił się w niej ten charakterystyczny zapach</div>
<div style="text-align: justify;">
obietnicy i poczucie pełni możliwości, jakie przynosi z sobą dziewiczy rok pełen</div>
<div style="text-align: justify;">
szans nowych poranków. Wspólnie odgarnęli topniejący śnieg z oparcia ławki</div>
<div style="text-align: justify;">
stojącej na ganku, zostawili na nim zimowe kurtki i poszli w stronę leżącego w sercu</div>
<div style="text-align: justify;">
ogrodu niewielkiego pagórka, na którym rosła samotna jabłoń. Ziemia pod ich</div>
<div style="text-align: justify;">
stopami w okamgnieniu pokrywała się trawą, która z każdym ich krokiem stawała się</div>
<div style="text-align: justify;">
wyższa i wpełzała w górę wzniesienia, wyprzedzając ich znacznie jak rozwijający się</div>
<div style="text-align: justify;">
żywy dywan, a wysuwające się z ziemi mniszki zakwitały intensywną żółcią i wabiły</div>
<div style="text-align: justify;">
swoim nektarem owady. Christof schylił się po patyk i rzucił go w kierunku drzewa. Kij</div>
<div style="text-align: justify;">
przeleciał ze świstem między konarami porosłymi młodą zielenią i bladym różem</div>
<div style="text-align: justify;">
delikatnych kwiatów i zniknął w chaszczach na końcu ogrodu. Manitou pognał za</div>
<div style="text-align: justify;">
aportem jak wiatr, jego kontury zamazywały się w błyskawicznych ruchach, a kudłata</div>
<div style="text-align: justify;">
postać była tylko szarym śladem na płótnie świata. Zanim wrócił, na jabłoni</div>
<div style="text-align: justify;">
czerwieniły się już owoce. Stary zerwał zwieszające się, brzemienne sokiem jabłko i</div>
<div style="text-align: justify;">
wgryzł się w chrupiący miąższ. Drugie rzucił od niechcenia za siebie. Ślepy traf lub</div>
<div style="text-align: justify;">
on sam chciał, że wprost w ręce syna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wieczność nie jest fascynująca, nie wiem, co ludzie w niej widzą. – Christof</div>
<div style="text-align: justify;">
przeżuwał spokojnie odgryziony kęs. – Cykliczność staje się ciągiem zdarzeń, przez</div>
<div style="text-align: justify;">
co ich znaczenie traci na wyjątkowości. Czy takie trwanie jest celem ludzi? O to im</div>
<div style="text-align: justify;">
chodzi?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mimo swojej niedoskonałości, to jest bardzo pociągająca wizja, zauważ. – Stary</div>
<div style="text-align: justify;">
obrócił głowę w kierunku czegoś, co było za płotem ogrodu, a co obszczekiwał</div>
<div style="text-align: justify;">
Manitou. – Chodzi tylko o wyzbycie się cierpienia. Strachu, bólu. Ludzie są w stanie</div>
<div style="text-align: justify;">
zrobić wiele, by pozbyć się tego, co ich uwiera. Sami próbują to robić na różne</div>
<div style="text-align: justify;">
sposoby, ale prędzej czy później wołają też ciebie. Ludzie boją się tylko nieznanego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Próbują więc okiełznać rzeczywistość, by ujarzmić przyszłość. Nie wiem, czy jedno i</div>
<div style="text-align: justify;">
drugie jest dla nich wykonalne. Mimo że mają w sobie pierwiastek boskiej mocy</div>
<div style="text-align: justify;">
sprawczej, to spalają ją w pogoni za mrzonkami, zamiast żyć, robiąc coś</div>
<div style="text-align: justify;">
pożytecznego i dobrego dla innych. To jest prawidłowa droga, więcej nic nie trzeba.</div>
<div style="text-align: justify;">
To właśnie droga sama w sobie jest sensem. (...)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kim jest mądry starzec, jego syn Christof i pies Manitou? Domyślacie się? Przeczytajcie wszystkie historie, w antologii jest 26. Zobaczycie inny świat, niedostępny dla nas, zwykłych ludzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Serdecznie zapraszam. Nie będzie nudno!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książkę można kupić na Allegro, wpisując "Białe na białym", można też w księgarniach:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://xlm.pl/ksiazka/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania">https://xlm.pl/ksiazka/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.empik.com/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania-o-przygodach-geofizykow-z-polskiej-akademii-nauk-krauze-monika,p1201162036,ksiazka-p?gclid=Cj0KCQjw3InYBRCLARIsAG6bfMSZS_89P8o3Yol2h3frELWohuDRw-dqTPCwH8IRCXxdKewzDg9pnvcaAiAiEALw_wcB&gclsrc=aw.ds">http://www.empik.com/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania-o-przygodach-geofizykow-z-polskiej-akademii-nauk-krauze-monika,p1201162036,ksiazka-p?gclid=Cj0KCQjw3InYBRCLARIsAG6bfMSZS_89P8o3Yol2h3frELWohuDRw-dqTPCwH8IRCXxdKewzDg9pnvcaAiAiEALw_wcB&gclsrc=aw.ds</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://merlin.pl/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania-o-przygodach-geofizykow-z-polskiej-akademii-nauk-monika-krauze/7941262/?gclid=Cj0KCQjw3InYBRCLARIsAG6bfMQ3AHGkua3pEOWq9GNKBzq1CtSy5j5giGosvZCXXeSuGChBrsWzm1saAvKqEALw_wcB&gclsrc=aw.ds">https://merlin.pl/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania-o-przygodach-geofizykow-z-polskiej-akademii-nauk-monika-krauze/7941262/?gclid=Cj0KCQjw3InYBRCLARIsAG6bfMQ3AHGkua3pEOWq9GNKBzq1CtSy5j5giGosvZCXXeSuGChBrsWzm1saAvKqEALw_wcB&gclsrc=aw.ds</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://livro.pl/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania-o-przygodach-geofizykow-z-polskiej-akademii-nauk-krauze-monika-sku1201162036.html?gclid=Cj0KCQjw3InYBRCLARIsAG6bfMQHFfda_XqUGlQyjo2L_VUBk6XY-Bo_FoAG5y0co1A1gBYl_OCRir8aArkgEALw_wcB&gclsrc=aw.ds">https://livro.pl/biale-na-bialym-i-inne-opowiadania-o-przygodach-geofizykow-z-polskiej-akademii-nauk-krauze-monika-sku1201162036.html?gclid=Cj0KCQjw3InYBRCLARIsAG6bfMQHFfda_XqUGlQyjo2L_VUBk6XY-Bo_FoAG5y0co1A1gBYl_OCRir8aArkgEALw_wcB&gclsrc=aw.ds</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
i innych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No, to jeszcze może jednak reportaż, co? :) Rozmawiałam tym razem z zastępcą dyrektora ds naukowych, Panem dr hab Mariuszem Majdańskim, prof.PAN.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Bohaterowie mimo woli</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Człowiek goni marzenia, a człowieka – przygoda. Optymalną prędkością, z</div>
<div style="text-align: justify;">
jaką powinno się to robić, okazuje się być prędkość dziesięciu węzłów, czas jaki jest</div>
<div style="text-align: justify;">
na pogoń potrzebny, to czterdzieści dni, miejsce – Svalbard. W łapaniu marzeń</div>
<div style="text-align: justify;">
jedynie cena wydaje się być przeszkodą, bo jest tak słona, jak otaczające archipelag</div>
<div style="text-align: justify;">
morza. Cena 100 000 euro dziennie za wynajęcie statku gdzieś na Zachodzie może</div>
<div style="text-align: justify;">
nieco zniechęcić, dlatego 26 000 złotych za statek polski wydaje się być ceną</div>
<div style="text-align: justify;">
niewygórowaną, a przez to nawet kojącą.</div>
<div style="text-align: justify;">
W czasie gdy przygoda łapała nas w Storfjorden, mieliśmy wspólnie</div>
<div style="text-align: justify;">
osiemdziesiąt trzy lata, wiek, w którym doświadczenie i wiedza zdobyte przez</div>
<div style="text-align: justify;">
jednego człowieka są w miarę wystarczające do tego, by móc pływać po zdradliwych</div>
<div style="text-align: justify;">
i niebezpiecznych wodach Arktyki. Ale była nas trójka i każdy z nas miał wtedy po</div>
<div style="text-align: justify;">
jednej trzeciej dzisiejszego doświadczenia. Jedno, co mieliśmy w nadmiarze, to</div>
<div style="text-align: justify;">
szczęście. Dużo szczęścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Był rok 2005. Miałem wtedy dwadzieścia siedem lat i wspólnie z Mateuszem</div>
<div style="text-align: justify;">
Moskalikiem, moim kolegą z roku, również fizykiem, jako młodzi doktoranci</div>
<div style="text-align: justify;">
uczestniczyliśmy w wyprawie polarnej. Przez trzy tygodnie naszym domem była</div>
<div style="text-align: justify;">
kajuta na statku szkoleniowo-badawczym Akademii Morskiej w Gdyni. Statek</div>
<div style="text-align: justify;">
Horyzont II miał pływać nieco zygzakiem po wodach oblewających wschodni brzeg</div>
<div style="text-align: justify;">
Spitsbergenu i zachodni wyspy Edgeøya, byśmy mogli przeprowadzić nasz</div>
<div style="text-align: justify;">
eksperyment dotyczący badań podziemnych i podwodnych struktur geologicznych</div>
<div style="text-align: justify;">
tego rejonu Arktyki. Badania przeprowadzało się w ten sposób, że detonowało się</div>
<div style="text-align: justify;">
ładunki wybuchowe na otwartym morzu, a stacje sejsmiczne ustawione na</div>
<div style="text-align: justify;">
wybrzeżach zbierały dane, które potem przetwarzaliśmy. Naszym zadaniem było</div>
<div style="text-align: justify;">
właśnie rozstawienie takich stacji na wybrzeżach obu wysp. I to tyle, jeśli chodzi o</div>
<div style="text-align: justify;">
pracę. Cała reszta, która pozostała do wykonania, była już wyłącznie czystą zabawą</div>
<div style="text-align: justify;">
– mieliśmy rejestrować drgania sejsmiczne wygenerowane przez wybuchy na morzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
No i musieliśmy jeszcze uciekać co sił w silniku przed linczem marynarzy, którzy</div>
<div style="text-align: justify;">
brali nas za piratów, chcących celowo wysadzić w powietrze ich statek, obrabować z</div>
<div style="text-align: justify;">
cennego ładunku i odrzeć z tajemnicy o ich lokalizacji. Łatwizna!</div>
<div style="text-align: justify;">
Do tej roboty byliśmy wprost idealni. Młodzi, niedoświadczeni, szybcy, a przy</div>
<div style="text-align: justify;">
tym ambitni, ciekawscy i odważni, tacy, którzy z właściwą dla młokosów butą umieli</div>
<div style="text-align: justify;">
śmiać się życiu prosto w twarz, wydłubując kryl spomiędzy zębów, a przy tym nie</div>
<div style="text-align: justify;">
bali się ryzyka. Jednym słowem – żółtodzioby.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że do przedsięwzięcia przygotowywaliśmy się</div>
<div style="text-align: justify;">
pieczołowicie, a przy tym bardzo entuzjastycznie. Zaczęliśmy od najważniejszego –</div>
<div style="text-align: justify;">
usiedliśmy za biurkiem z gorącą herbatą. Potem wyznaczyliśmy punkty na mapie, w</div>
<div style="text-align: justify;">
których zainstalujemy materiały wybuchowe i rozstawimy sprzęt sejsmiczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, z dużą dozą prawdopodobieństwa po przybyciu na miejsce mogło się</div>
<div style="text-align: justify;">
okazać, że teren przeznaczony pod stację jest już zaanektowany przez stado</div>
<div style="text-align: justify;">
morsów albo usiany szkieletami wielorybów. Wyznaczenie tych punktów na mapie to</div>
<div style="text-align: justify;">
tylko początek. Potem trzeba się w ogóle dostać na teren badań, odnaleźć</div>
<div style="text-align: justify;">
wyznaczone miejsca i odpowiednio je przygotować do przeprowadzenia</div>
<div style="text-align: justify;">
eksperymentów. Dopiero gdy to wszystko się powiedzie, można działać dalej –</div>
<div style="text-align: justify;">
podłączać komputery, łapać łączność satelitarną, cały czas przy tym sporządzając</div>
<div style="text-align: justify;">
notatki terenowe. Oczywiście wszystko pod gołym niebem. Kontakt ze światem jest</div>
<div style="text-align: justify;">
możliwy jedynie przez telefony satelitarne i radio o zasięgu kilku kilometrów. Aby</div>
<div style="text-align: justify;">
kompleksowo przygotować punkt badań sejsmicznych potrzeba zatem trojga ludzi:</div>
<div style="text-align: justify;">
naukowca, który zna się na sprzęcie badawczym, zainstaluje go i obsłuży, człowieka</div>
<div style="text-align: justify;">
z bronią, który będzie miał baczenie na niedźwiedzie polarne i marynarza do obsługi</div>
<div style="text-align: justify;">
pontonu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nasz eksperyment wymagał rozlokowania od czterdziestu do pięćdziesięciu</div>
<div style="text-align: justify;">
punktów ze stacjami sejsmicznymi, więc trzyosobowe ekipy trasę od statku do</div>
<div style="text-align: justify;">
wybrzeża wyspy Edgeøya i z powrotem pokonywały wielokrotnie. Każda taka</div>
<div style="text-align: justify;">
wyprawa trwała cztery, pięć godzin. Cała ekipa liczyła pięciu naukowców,</div>
<div style="text-align: justify;">
dwudziestu studentów marynarki wojennej i kilku oficerów, a wszyscy musieli uwijać</div>
<div style="text-align: justify;">
się jak w ukropie, mając na uwadze, że jeden dzień wynajęcia statku kosztuje</div>
<div style="text-align: justify;">
majątek – godzina jest warta przeszło tysiąc euro. Doprawdy, motywujący imperatyw</div>
<div style="text-align: justify;">
dla tempa pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wybiła moja godzina. Z pokładu padło kluczowe pytanie:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mariusz, a pływałeś kiedyś w ogóle pontonem?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Raz, na Mazurach – odparłem zgodnie z prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili niezręcznej ciszy usłyszałem coś w rodzaju pełnego zrozumienia</div>
<div style="text-align: justify;">
chrząknięcia:</div>
<div style="text-align: justify;">
– Yhm, no to cóż, płyń…</div>
<div style="text-align: justify;">
(...)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To dopiero była przygoda, mówię Wam! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ściskam Was Skopioczytacze! Płyńcie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-14448810320570376942018-04-29T12:11:00.000+02:002018-04-29T13:35:30.343+02:00(262) KOCIM PAZUREM: nie trzeba jechać do Peru, żeby mieć perskie dywany, czyli jak łatwo pozyskać gada<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<i>[z offu dochodzi pukanie w mikrofon przerywane zmiennie posapywaniem przeplatanym z ocieraniem się o kable z płynącym w nim strumieniem miziających elektronów, co ładuje atmosferę dodatnim ładunkiem, bo plus do minusa, te sprawy. Aż w końcu gładką taflę ciszy z tej strony ekranu rżnie głos...]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Halo? Słychać mię?!<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>[szur szur, mrrr, kkkrrrkkkk]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Atansją! Tu Lima. L I M A. Mówiem! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moja Matka Zastępcza jest zajęta, więc obejmuję dowództwo nad tym kawałkiem intehnetu. Thudno, nie trzeba było zostawiać otwahtego komputeha...</div>
<div style="text-align: justify;">
To ja może szybko napiszę, chociaż mi thochę thudno pukać w klawiatuhę, bo znowu uhosły mi paznokcie. Hybhydowe! A ponieważ ja się dobrze żywię w tym siedmiogwiazdkowym hotelu o inthygującej nazwie Skohpioland, więc to zhozumiałe, że mi wszystko ładnie hośnie. Dzięki czemu hasłem naszego domu jest hasło "Tu żywią i bhonią". Bhonią to akuhat mowa o mnie, bo jestem świetnym sthóżem. Wystahczy, że śpię w wiathołapie i żaden obcy nie ma odwagi przekhoczyć phogu, zważając nawet tylko na moje gabahyty i ghoźny wygląd bultehieha. Ale o czym ja, aha. Przycina się, przycina te moje paznokcie, maniukiuhy hobi, a one spod spodu pyk!, wyłażą jak sztylety. Ja tam nie narzekam, bo spoko się takimi hybhydami orze krzesła, ale moja Matka tego chyba nie lubi. No nie wiem, mnie tam się podobają te krzesła tehaz. Takie thochę indiańskie, a thochę kowbojskie. Podobnoż fhędzle są ciągle w modzie i ja w tym domu jako jedyna staham się nadążać za modą. Oczywiście nikt tego nie docenia, banda skostniałych oldskuli!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No ale o czym to ja. Aha.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mama przyszła do mię w czasie sjesty popołudniowej, hozkosznie przeciągniętej do hana dnia następnego, ze wzhokiem mętnym, z jednym okiem wywalonym na lewą sthonę, że to białe tak ładnie błyskało i już już miałam chęć skoczyć na to, bo przypominało mi bahdzo piłeczkę pingpongowa, ale whóciło na swoje miejsce, czyli niebieskim do przodu. A to już przygasza jakby zabawę, atmosfeha siada, hozumiecie. Popęd w dół, postawa nocnego sthóża, mahazm, nihilizm, phawie zgon, czyli stan konstans czy jakoś tak, z tendencją jakby zniżkową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Matka najpiehw mię skrzyczała, to znaczy nie, że wokalnie, bo ona spojrzała tylko tym swoim krzywym okiem z błyskającym białkiem i powiedziała - oj Lima, Lima, jaki ty masz ghuby tyłek. A sami wiecie, a już szczególnie osobniki ze zdublowanym chhomosomem X, jak się odbieha takie uwagi. GHUBY TYŁEK. No nie. I to tylko dlatego, że wygniotłam thochę krzaczki lawendy, tak na amen, czyli dokonałam wielokhotnej deflohacji. Zdeflohowałam oghódek, uszczuplając go haptem o dwie do trzech lawend i połać skalniaków, któhe tak cieszyły to kaphawe oko mej Matki Zet. Ale moje ciało cieszyły bahdziej, o koci haju, jakie one były puszyste! Tehaz muszę namówić Matkę na powtóhny zakup tych dywanów, bo thochę ciągnie od klepiska i jeszcze się pochohuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale o czym ja, aha.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Matka po tych przydługawych dyghesjach na temat mej wagi pióhkowej i jej ponoć thagicznych konsekwencji dla oghodu i finansów (haha, dophawdy), przeszła do klu: łopocząc rzęsami, dosyć długo hozpływała się nad tym, jak to w sklepie zoologicznym trzymała w hęce i tu uwaga, bo pojawi się stek bzduh, mętnych dywagacji balansujących na poghaniczu zdhowego hozsądku, wahiacji emocjonalnych i taczka przesadnej puchatości. Otóż dowiedzieliśmy się bahdzo dokładnie, przez jakie to stany emocjonalne przepływała, gdy trzymała w hęce... DZIECKO GEKONA. Otóż miał być ponoć słodki, śliczny, mięciuchny, miał konsystencję żelka Haribo i tehaz uwaga, najlepsze - MIAŁ DELIKATNE, CUDNE HĄCZKI i cały był kochany, co wphawiło Matkę w stan uniesienia i hozdętej czułości. Jeszcze się nabawi odmy od tego i zemrze w kwiecie wieku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ołmajgad...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tehaz widzicie, co się może stać z człowiekiem, kiedy trzyma w hęku ohizdnego jaszczuha. Jak można popadać w taką emfazę nad gadem? Thochę się obawiam, że go tehaz przywlecze do Skohpiolandu i będzie hołubić jak zamohską księżniczkę, a wiadomo, że księżniczka jest tylko jedna - JA. Konkuhencję staham się dyskhetnie likwidować, w czym pomaga mój wydajny układ pokahmowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę zmykać, bo Matka whaca, nie mówcie jej że pisałam, dobha? Jeszcze wrzucę zdjęcie, żebyście zobaczyli, w jakich skandalicznych wahunkach muszę tu spać. Spahta, jak phagnę zdhowia. I nie daj kociborze (kocibóh to takie kocie bóstwo, któhe hozdaje siedem do dziewięciu żyć, no ale to każdy gópek wie), że zmuszą mnie do odstąpienia od łoża na rzecz tego pahchatego gada!<br />
<br />
No to pa! Idę deflohować oghódek! Wschodzące piwonie są takie kuszące! Meh!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-JsAT9LBY-WA/WuWZ31AV5aI/AAAAAAAADho/o1g0BYaNVPMzu-fms-IzI34_2A0a3R2QACLcBGAs/s1600/262%2BLima.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="266" src="https://3.bp.blogspot.com/-JsAT9LBY-WA/WuWZ31AV5aI/AAAAAAAADho/o1g0BYaNVPMzu-fms-IzI34_2A0a3R2QACLcBGAs/s400/262%2BLima.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS<br />
Jakby wasi szefowie mieli otwahty komputeh, to piszcie do mnie! Kotki i kocuhy, opanujmy intehnety! Chomiki, szynszyle, ptaszohy też mogą, w końcu co. Oghanicza nas tylko bhak przeciwstawnego kciuka! (Nie dotyczy węży, ale węże i tak nie są hozmowne). Hyby niech może dyktują migowym.<br />
<br />
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-25388889673855603612018-04-14T12:58:00.001+02:002018-04-18T09:26:16.294+02:00(261) O kobiecie, która zawróciła bieg rzeki kijem<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Uliczka skręcała łagodnie w lewo i obniżała swój bieg płynnie jak koryto górskiego strumienia. Maleńkie domy zrośnięte wspólną ścianą z kamienia stłaczały się po obu stronach niewzruszenie, grzejąc swe blaszkowate grzybie daszki w popołudniowym upale i próbując oddać nagromadzone ciepło skostniałym murom przez spoiny wapiennych żył. Skóra domów z wyprażonych na słońcu kamiennych łusek grzała w plecy mężczyzn siedzących na ławkach przed każdym wschodnim wejściem, zachodnia strona pozostawała w zziębniętym cieniu. Kocie łapy ławek wysuwały i chowały pazury, i mrucząc z lubością, prężyły grzbiety pod dłońmi gładzącymi ich poręcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Małe okna porośnięte otoczakami patrzyły na ulicę wzrokiem bazyliszka i mrugały trzecią, mleczną powieką tiulu. Zza powieki wylewały się na ulicę, łza po łzie, życia mieszkańców, zagłodzonej mikroflory miasteczka i spływały suchymi kanałami burzowymi, plotąc historię, od wieków taką samą. Gdy umierali, chowano ich w piżamach, bo szli przecież na wieczny spoczynek, a nie na bal. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na końcu cichej uliczki siedział skryba, machał drutami i plótł z niej andruty, które upychał ciasno w bibliotece. Mieszkańcy karmili się własnymi opowieściami i rośli jak na drożdżach. Nie chcieli znać nikogo spoza miasteczka, bo i po co? Byli samowystarczalni. Gardzili ichnimi, bo gorsi, mieli w poważaniu miasta ze szkła i stali, kto to widział, panie, żeby mieszkać w akwarium. Zimą ubierali się w puchate kożuszki z pleśni wyhodowanej samodzielnie w winnej piwniczce, gdzie warzyli piwo, którego sami nie mogli wypić, więc wylewali ukradkiem do zlewu. W piwnicach pachniało stęchlizną, wszystkim odbijało się wczorajszym. W miasteczku wszystkie lustra pokazywały wypaczony obraz. Kobiety miały podkowiaste usta, których kąciki obciążały niebieskie kamienie uwiązane na sercu. Każdego ranka kobiety wymiatały spod łóżek łzy na szufelkę i wrzucały do kufra z wianem, posag jak malowany. Związywały ciasno warkocze, by nie pękły na pół, by nie pojawiła się rysa na twarzy, rozpadlina, przez którą widać co mają w środku. Dlatego ich ściśnięta skóra była pomarszczona i matowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ignis Altero pojawiła się nagle. Jechała po ulicy jak burza, a wiatr wydymał jej czerwony spinaker koszuli. Spod metalowych kół dwukolca pryskały iskry, które dzieciaki z piskiem opon mózgowych chwytały w słoiki i karmiły słomkami przez cały wieczór. Pruła w dół, wychylała się na zakrętach, szurając kolanem o ulicę i wysuwając w bok kij, przesuwała go po sztachetach płotów, robiąc w końcu wiele hałasu o coś. Po ulicach niosło się głośne: trrrrrrrrr! Waliła w parapety, budząc mieszkańców, tłukła krzywe lustra. Kocie ławki w popłochu dawały drapaka, a mężczyźni, sięgając bruku, pocierali obolałe zadki i drapali się w porośnięte szczeciną głowy. Podmuch dwukolca wzbijał w powietrze kłęby kurzu i powodował przeciąg od jednej bramy miasta do drugiej. Ulice wymiotło do żywego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ignis przyjechała, by zabić skrybę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jadąc z powrotem, widziała uśmiechnięte, piękne kobiety ubrane w kwieciste sukienki. Stały w progach jasnych domów, niektóre siedziały na pustych skrzyniach. Poprawiały przycięte włosy, z wdziękiem wspierając bose stopy na obrośniętych kwiatami skalniakach z niebieskich kamieni inkrustowanych tu i ówdzie łzami skurczonymi do wielkości diamentu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Śmiech Ignis oprawiony w ramy błyskał teraz bielą w miejscu, gdzie kiedyś mieszkał skryba. W bibliotece uruchomiono nowoczesną tkalnię, a materiały, które tam wytwarzali mieszkańcy stały się cenionym towarem eksportowym. Wyburzono część pustostanów, dzięki czemu można było budować warsztaty, dziedzińce i parki. Do miasteczka przyjeżdżali kupcy i turyści z odległych szklanych miast i zawsze częstowani byli herbatą, bo jak wiadomo, herbata jest dobra na wszystko. :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No, to taka opowiastka na dziś, obrazek, który zakwitł mi rano na tylnym płatku mózgowia. A mogło być w sumie gorzej, bo oto co grozi od machania piórem. Są jakieś dodatki za pracę w warunkach szkodliwych?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-B1n7hOEpfIg/WtHeYoVwk7I/AAAAAAAADgw/TaxRrdvqxt4JAQn-uNyO5vno9VYnxcapwCLcBGAs/s1600/warunkiszkodliwe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-B1n7hOEpfIg/WtHeYoVwk7I/AAAAAAAADgw/TaxRrdvqxt4JAQn-uNyO5vno9VYnxcapwCLcBGAs/s400/warunkiszkodliwe.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poszłabym do kina na jakiś piękny film. Albo obejrzała coś w necie. Coś lekkiego, pięknego, ale nie naiwnego i bronciepanieboze pretensjonalnego. I żeby nie kończyło się źle, bo trochę mi już żyłka się napręża z wysiłku. Coś relaksującego, prawdziwego. Istnieje w ogóle taka kompilacja dla dorosłego?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba proszę o bajkę na dobranoc. Tak, to coś takiego, tylko target inny :) Polecicie coś na porost dobrych myśli?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
PS<br />
O, coś takiego jak "Frida" z Salmą H. To apropopo prawdziwych.</div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com63tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-5844092158955883082018-04-06T10:24:00.000+02:002018-04-06T10:49:21.620+02:00(260) Dla ludzkości jest nadzieja!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Mim, dziecię moje drugorodne, które dopiero martwą uniosło powiekę, zmachane życiowo influenzą przebiegającą z widowiskowymi hołubcami, które to dziecię wyczyniało po chwilowej utracie świadomości, a z której wyrywał je ratownik medyczny ujeżdżający karetą, to ten właśnie, ten sam synek mamusi po pierwszym dniu w szkole:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamusiu (albowiem upatrzyli sobie obaj to słowo, uważając je chyba wielce żartobliwym). A więc - Mamusiu, mam dla ciebie dwie wiadomości - dobrą i złą. Którą chcesz najpierw?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Złą oczywiście, bo potem będzie mi dwakroć przyjemniej. A ja lubię jak mi jest przyjemnie - co jest najszczerszą prawdą, ponieważ jestem hedonistką pełną gębą i chciałabym, żeby zawsze było mi dobrze, a świat mówił do mnie kici-kici i smerał pod pulchną bródką różowym piórkiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
No i teraz chciałam być pomiziana różowym piórkiem, to się od razu nadstawiłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mim wciągnął powietrze do swych wymizerowanych chorobą płucek, które przed chwilą przeganiał po Orliku, i z których mogłyby wydostawać się okrzyki niewybredne, jakie tylko niespełna dwunastolatek wydobyć potrafi, z cyklu - no podaj, jak podajesz ośle garbaty, tudzież kaloszu parchaty, psia twoja nać. No mogłyby, ale niestety gra w ciszy. </div>
<div style="text-align: justify;">
No więc wciągnął i używając tego powietrza, przedmuchał je przez struny głosowe, artykułując tak oto:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Zacznę zatem od dobrej wiadomości, która brzmi: nie dostałem kropki za nieprzygotowanie z religii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Brawo, synu! Hosanna! Cóż za spektakularny sukces! - napuszyłam się od razu, bo nie dostać kropki jest rzeczą wielką, zwłaszcza przy zaawansowanej sklerozie i postępującej wybiórczej demencji Mima. - To teraz ta zła wiadomość, nic nie może zmącić mej radości!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- A zła jest taka, że w wiadomości numer jeden skłamałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-oIukuegOzZI/Wscs-RTTWCI/AAAAAAAADf8/XbIUaK7Kq_QQp1IZh-LhjwMkjTr5tcz3gCLcBGAs/s1600/ziarno.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="450" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-oIukuegOzZI/Wscs-RTTWCI/AAAAAAAADf8/XbIUaK7Kq_QQp1IZh-LhjwMkjTr5tcz3gCLcBGAs/s320/ziarno.png" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No, spuchłam z dumy. Rośnie mi niebywałej rangi dygnitarz państwowy. Tak powinno się przekazywać niewygodne wiadomości, o na przykład:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- O, ma pan syna, śliczny chłopak! Podobny do tego hydraulika, co to do państwa przychodził, prawda? Jaki on jest przystojny! Jak Adonis! Gratulacje!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Albo:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kupiłem mamusi cudne kolczyki, ale w tym roku przebijemy tylko uszy, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Albo:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Był wypadek samochodowy, nie udało się nikogo uratować, prócz pana. Ale pocięte zwłoki, które przewoził pan w walizce, ocalały!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-16072889421127160292018-03-31T23:01:00.003+02:002018-04-04T08:14:14.595+02:00(259) Może skusicie się na książkę, jakiej nie było?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Kochani Skorpioczytacze!<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Doprawdy, nie wiem, co jest w tych świętach, że na tuż przed mam w domu taki burdel. One zawsze przychodzą nie w porę. Jeszcze chwilę wcześniej miałam czyste okna (a potem złośliwie sikało po nich brudną wodą), miałam też czyste podłogi (dopóki nie spadł na nie mak, twaróg i kocie kłaki), czyste łazienki dopóki (noooo, dopóki się ich nie używało) i w ogóle wszystko było gites, świąteczne i pachnące. Powinnam chyba robić dokumentację fotograficzną, a potem złożyć sobie wszystko w HDR i napawać się sterylną czystością i ordnungiem. No niestety, takie luksusy to nie dla mnie. Wszystko na świecie jest labilne i nic nie lubi próżni, więc w Skorpiolandzie wygląda jak co dzień, ale co ja się mam przejmować. Ważne, że mamy drożne przejście do lodówki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem na świat powoli wystawia głowę dziecko, które zostało poczęte w efekcie ścisłej współpracy z naukowcami Instytutu Geofizyki PAN w Warszawie. Jeździłam do Instytutu i miałam okazję rozmawiać ze światowej klasy specjalistami, z samego czubeczka Mount Everestu nauki. To było dla mnie niesamowite przeżycie. Co to za ludzie! Co za historie! Jakie umysły!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-60mvLZHnyuc/Wr_sLq1yvXI/AAAAAAAADfo/vDFw6wzEnAUgij8m5MEar_AwMDEGZ_LZQCLcBGAs/s1600/PAN%2Bokladka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="890" data-original-width="655" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-60mvLZHnyuc/Wr_sLq1yvXI/AAAAAAAADfo/vDFw6wzEnAUgij8m5MEar_AwMDEGZ_LZQCLcBGAs/s640/PAN%2Bokladka.jpg" width="468" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nasze dziecko składa się z 26 opowiadań powstałych na kanwie przygód, które przeżyli naukowcy. Muszę z satysfakcją przyznać, że sporo tam namieszałam piórem i nie są to reportaże. Zwiedzimy stację Hornsund na Spitsbergenie, popłyniemy z Antarktydy do Rio, popływamy po Narwi. Opowiadania są dowcipne, wzruszające, zaskakujące a czasami z niespodziewanym efektem łał. Można sobie we własnym fotelu poprzeżywać całą gamę emocji i dowiedzieć się przy okazji ciekawych rzeczy. Książka uczy, bawi i rozrywa. Będę zaszczycona, jeśli będziecie mieli ochotę sięgnąć po nią. Już za chwileczkę już za momencik! Aktualizacje na stronie Instytutu na Fb: <a href="https://www.facebook.com/igfpan/">https://www.facebook.com/igfpan/</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to jedna strona medalu. Radość i zadowolenie, że się udało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A było ciężko. Bardzo ciężko. Wtedy, kiedy trwały prace nad książką, już podjęłam decyzję o rozwodzie. Mąż robił mi piekło na ziemi. A ja - byłam zmotywowana jak nigdy w życiu. Pisałam w piekielnie trudnych warunkach. Jestem podwójnie dumna, że mi się udało i to na wysokim poziomie. Nie poddałam się. I nigdy nie poddam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A to, co przeżyłam, to materiał na świetny poradnik dla kobiet. Ale to już inna historia :) Cieszę się, że się do mnie odzywacie, gratulujecie odwagi. Ale odwaga to tylko przezwyciężanie strachu. Tylko i aż, bo to bardzo trudne. Dziękuję, że się ze mną dzielicie swoimi historiami, trzymam za Was kciuki, Kobiety. Dacie radę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy z kolei trzymają za mnie kciuki, nawet nie wiecie jak wiele sił mi to daje. Bardzo potrzebuję :* Bo sprawa ciągle w toku od blisko roku, że tak sobie zarymuję frywolnie :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miejcie dobre dni, Kochani!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-89238655122067447102018-03-04T11:32:00.000+01:002018-03-04T12:30:38.620+01:00(258) Dzień Pisarza, który wszyscy obchodzili wczoraj, a ja dzisiaj<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaskoczę Was, ale wczoraj był Dzień Pisarza. Na razie jakoś obchodzę go nieprzesadnie, może z racji braku wielbicieli on line - bez czerwonych dywanów, wiechci kwiecia i sypania płatków róż na prześcieradło. Za różami nie przepadam, ale i tak byłoby to bardzo miłe, niemniej kto by to potem sprzątał? I tyle prania, bo kwiatki puszczają kolorowe soki, które trudno sprać.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
O, tu może wtrącę patent dla artystek z okolic, jak zrobić sobie metodą chałupniczą domowy batik bez wosku. Otóż na tkaninę kładziemy kwiatuszki i bezdusznie roztrzaskujemy je młotkiem, przez papier do pieczenia (woskowany hehe), aż do puszczenia posoki. Chabry mają ładną krew, bratki też. Odciskają swoje piętno piękna na przykład na bieluchnej pościeli. Potem trzeba to zaprasować, żeby utrwalić i przypieczętować związek chemicznie i termicznie. Czyli tak, jak w życiu. Lekki ciepły nacisk wzmaga homogeniczność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do Dnia Pisarza. Otóż w domu mam takie dwa pisarskie przypadki, które łechcą mnie mile w okolice serca i mózgu. I nie chodzi tu o zdolności nawet, ale o chęci i walkę na pióra zamiast pięści, o co w sumie nietrudno, jeśli ma się potomków płci męskiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Znalazłam w swojej drewnianej skrzynce po winie, w której trzymam listy, kartki i dowody sympatii od Was, Braterską, acz Jadowitą Bitwę na Słowa, którą toczyli moi synowie rok temu, w imieniny Mima. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mim do starszego brata pisze:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Macie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Nieudaczniku drogi,</div>
<div style="text-align: justify;">
Co stoi koło drogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Co z ciebie wyrośnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba róża na sośnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tyś żywej skolopendry* nie widział,</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo jej niedowidział.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak masz żyć bez okularów,</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak samo jak rolnik bez swych psów...Azorów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* skolopendra jest ulubionym zwierzątkiem Mima.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pisownia oryginalna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Mat, buchając obłoczkiem siarki z nozdrzy na początku i hamując epitety bezpośrednie, a skłaniając się ku tym zawoalowanym, spreparował taki oto odzew, który od połowy do końca skapuje już czystą miłością. Cały Mat!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ze tak powiem, mój Braciszku,</div>
<div style="text-align: justify;">
Beznadziejne wiersze piszesz!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie one są bez sensu,</div>
<div style="text-align: justify;">
A te rymy... bardzo dupne...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwalić Ciebie - jak tak można?</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu Tyś Mickiewicz nie jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo wszystko ktoś Cię ceni,</div>
<div style="text-align: justify;">
komuś się podobać może.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zajmij się czymś innym, Bracie,</div>
<div style="text-align: justify;">
Boś z wierszami nie po drodze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przyrodnikiem, ekologiem,</div>
<div style="text-align: justify;">
Byle nie wierszopisarzem!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ach, mój Mimku, mój kochany,</div>
<div style="text-align: justify;">
Cóż o Tobie można mówić?</div>
<div style="text-align: justify;">
Że wierszami się zajmujesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę Ci to nie pasuje...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak powiem Ci w sekrecie:</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak chcesz - pisz te wiersze dalej,</div>
<div style="text-align: justify;">
Mózg też ładnie swój rozwijaj,</div>
<div style="text-align: justify;">
Byś nie skończył jako prostak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A ponieważ imieniny</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj masz mój Mimku drogi,</div>
<div style="text-align: justify;">
Życzę Ci, byś ładniej pisał</div>
<div style="text-align: justify;">
I marzenia swoje spełniał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-v72jh8VzZr0/WpvIFQXmiEI/AAAAAAAADfY/uQuv9S_oEwI3-z0EiB9KmESHt5SzyXT6wCLcBGAs/s1600/15317919_10211881010531450_622504362548696158_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://2.bp.blogspot.com/-v72jh8VzZr0/WpvIFQXmiEI/AAAAAAAADfY/uQuv9S_oEwI3-z0EiB9KmESHt5SzyXT6wCLcBGAs/s400/15317919_10211881010531450_622504362548696158_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale Mim chyba nie zostanie poetą, tylko pisarzem idącym własną ścieżką, choćby miała nurt przeciwny do mainstreamu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oto jakie słowa znalazłam pod jego ostatnim wypracowaniem z polskiego o Ani z Zielonego Wzgórza (nie mógł strawić). Adresatką jest polonistka:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS</div>
<div style="text-align: justify;">
Wypracowanie nie jest długie nie dlatego, że mi się nie chciało, ale dlatego, że wybrałem taki krótki rozdział (niestety).<br />
<br />
o_O</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niech żyją zatem wszyscy pisarze - nieboszczyki, ci w fazie żyjącej, acz larwalnej, ci w kwitnącej i płodnej, i ci, którzy piszą do szuflady. Ściskam wszystkich Znajomych i Zaprzyjaźnionych Pisarzy! :*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A kto pragnie, niech mi śle kwiaty i białe półsłodkie wino. Także bez okazji i w wielkościach nielimitowanych!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-37913662971696285702018-02-11T14:09:00.001+01:002018-02-11T15:23:25.271+01:00(257) 11. 02 .2018 - piękny dzień!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
I nadszedł ten wielki dzień.<br />
Dzień, którego koniunkcja planet i zbiegi okoliczności uczyniły wyjątkowym. Co jest wyjątkowego w 11.02.2018? Me przenikliwe trzecie oko od razu to zobaczyło. Przekazało impuls do drugiego mózgu, który w okamgnieniu przetrawił dane wypluwając w trymiga wynik:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
dzień: 1+1=2</div>
<div style="text-align: justify;">
miesiąc 0+2= 2</div>
<div style="text-align: justify;">
rok: 2+0+1+8=11, a to jak wąż łyka swój ogon, dając obraz nieskończoności: 1+1=2</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień parzysty, dzień par, doskonałe konotacje na zrobienie czegoś w dwójkę. Dzisiaj wszystko się może udać!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i właśnie dzisiaj o północy, w pierwszej minucie tego niesamowitego dnia, zakończyła się licytacja książki, którą w miesiąc piórem machnęła Kaczka, kolcem rył Skorpion, a nieboszczyk Tyrmand jako jedyny, normalnie, jak człowiek napisał długopisem. I to otworzyło drzwi postawione na progu krętej ścieżki kariery, wszak Tuwim odkrył już dawno, ze aby mieć u czytelników powodzenie trzeba albo umrzeć, albo być obcokrajowcem, albo pisać perwersyjnie. Najlepszy zaś sposób to być zagranicznym perwersyjnym nieboszczykiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rola nieboszczyka była już obsadzona. A kto wziął się za perwersję w książce, też wiadomo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Licytacja "Wędrówek i myśli porucznika Stukułki", alternatywnej i kontrowersyjnej wersji drugiej wojny światowej toczyła się między dwoma Paniami. --><a href="http://absolutnienieperfekcyjna.blogspot.com/">Momarta</a>, jak Frankenstein, rażona życiodajnym piorunem licytacji zmartwychwstała z hibernacji blogowej, uszczęśliwiając swą obecnością czytelników. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
EEG zadała cios młotkiem do licytacji, oferując 130 złotych polskich, czym ustanowiła również rekord Guinnessa ceny książki napisanej przez trójce nie tak świętą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Laur z liści bobkowych należy się obu Paniom, bo Momarta, nie bacząc na wynik walki, od razu na początku wpłaciła na poczet rehabilitacji Michała okrągłą sumkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziękuję Wam moje Panie! Jesteście Wielkie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/co6WMzDOh1o/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/co6WMzDOh1o?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i dzisiaj jest rocznica ślubu Michała!<br />
<br />
Po wtóre - Michał pojedzie na rehabilitację! Do zbiórki dołączyła <a href="https://wcieniuskrzydel.blogspot.com/">Małgosia Południak</a>. Przekazała na ten cel swoje książki, kapiące od pięknej, dojrzałe poezji. Bez Jej pomocy nie dalibyśmy rady. Dziękuję raz jeszcze, Małgosiu!<br />
Dziękuję Wam wszystkim, którzy włączyliście się w akcję!!!!! ♥</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjazd Michała to nie wszystko, czego potrzeba, by zahamować chorobę. Bo nie o wyleczenie chodzi, to choroba nieuleczalna, tylko o to, by nie posuwała się tak szybko. Najlepiej byłoby ją zatrzymać teraz. Michałowi potrzebna jest też rehabilitacja domowa, pieniądze na leki. Cały czas można wpłacać na konto Zrzutki </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">TUTAJ:</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><a href="https://zrzutka.pl/2e9waw">https://zrzutka.pl/2e9waw</a></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Można tez przekazywać Michałowi 1% swojego podatku. Trzeba jedynie wypełnić dwa pola w deklaracji podatkowej PIT:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">KRS <strong style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #333333; font-family: "Open Sans", sans-serif; text-align: left;">0000338878</strong></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "open sans" , sans-serif; text-align: left;">W polu </span><strong style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #333333; font-family: "Open Sans", sans-serif; text-align: left;">CEL SZCZEGÓŁOWY</strong><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "open sans" , sans-serif; text-align: left;"> należy wpisać: </span><strong style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #333333; font-family: "Open Sans", sans-serif; text-align: left;">MICHAŁ MALECKI</strong></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><strong style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #333333; font-family: "Open Sans", sans-serif; text-align: left;"><br /></strong></span></div>
<div style="text-align: justify;">
EEG, daj proszę znać na uslugiliterackie[małpa]gmail.com, dogadamy szczegóły :)<br />
<br />
No, a teraz lećcie robić tak, by ten dzień stał się jeszcze piękniejszy! Cmoook!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-12670877064303436572018-02-02T20:28:00.002+01:002018-02-02T20:29:17.496+01:00(256) Dlaczego przykułam się łańcuchem do kaloryfera i nie mogę swobodnie olśniewać (jeszcze)<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Za dwa tygodnie... Jezu, nie! Już za tydzień! Za tydzień, w związku z moją zawrotną karierą literacką i nie tylko, mam odbyć sesję fotograficzną. I dodam, że to nie ja będę robić zdjęcia, żeby była jasność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zostałam uprzedzona, że będę musiała przebierać się i to chyba kilkukrotnie, w zależności od światła i innych czynników przyrodniczo-fotograficzno-socjologicznych. Ja tam bym wolała w całkowitych ciemnościach, żeby skryć swe rysy i nie mówię tu o wyniosłości biustu npm, bo to ledwo Gubałówka. </div>
<div style="text-align: justify;">
W związku z powyższym zostałam zmuszona przez wewnętrzne, naglące głosy, które założyły mi skutecznie nelsona na moją odzieżową ignorancję, do wędrówki przez knieje, chaszcze, kręte dróżki upstrzone wilczymi dołami jak lustro w ośrodku pomocy socjalnej, do przedzierania się przez ostępy najeżone ostrokołami, pokonywania smoków i szalonych wiewiórek z zębami jak dłuta, nie mówiąc o drapieżnych pająkach wielkości bernardyna. No, krótko mówiąc zmusiły mnie do zrobienia porządku w szafie. Jak Skorpioczytacze zapewne się domyślają, skończyło się katastrofą, bo kto jak kto, ale ja celuję w życiowych katastrofach. Takie mam hobby jakby. No. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza katastrofa, której kwaśny smak jest znany wszystkim Paniom, pulsuje mi na języku czerwonym neonem: ALE JA NIE MAM CO NA SIEBIE WŁOŻYĆ. Może dlatego, że wyrzuciłam z szafy jakieś 300 kilo niepotrzebnych, jak się okazało, ciuchów, to znaczy wyleciało prawie wszystko, prócz sukienek, koszul, białych spodni i dżinsów, bowiem kto zna Skorpiona, ten wie, że odziewa się on w koszule i takież spodnie notorycznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to by było pół biedy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Druga tragedia ścina krew w żyłach i miesza zmysły w ciągu nanosekundy: JESTEM GRUBA. No niby stan znany Paniom również, ale w moim wydaniu stało się to NAGLE. Sama nie wiem kiedy, bo do tej pory piżama, w której chodzę całą dobę, ciągle na mnie pasuje. A jednak stało się. Potrzebuję na gwałt namiot. Dwójkę. No, może nie na gwałt, ale na sesję. Wolałabym chyba sesję z genetyką i biochemią, a więc z przedmiotami, które wchodziły mi na studiach tak boleśnie jak wchodzi drzazga pod paznokieć albo wątróbka. A tu będzie sesja jeszcze gorsza. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zwłaszcza, że uznałam, że mam złą fryzurę. Jakoś mi nie pasowało coś. Przycięłam sobie zatem trochę boki przy uszach. No nie, żebym miała takie opony sięgające wysoko pod uszy, no nie. Włosy podcięłam. Musiałam wyrównywać. Potem wyrównałam grzywkę, która stałą się jakoś nienormalnie długa. No i ją też musiałam wyrównać. A potem jeszcze raz. Na końcu okazało się, ze włosy były ok, nie ok za to było z twarzą, no ale jakby nie mam drobnych na operację plastyczną, a nawet gdybym miała, to nie zdążę się zagoić. Cóż. Czytałam, że akurat rozpoczął się konkurs na projekt plakatu promującego Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych. Moje szanse rosną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cóż bis... Wyciągnęłam zgrzewkę wody z garażu, zapleśniałe suchary zza szafek i przykułam się grubym łańcuchem do kaloryfera, po czym związałam sobie dla pewności ręce sznurem do bielizny, uprzednio wyrzuciwszy nożyczki, żeby mnie nie kusiło wyrównywać ponownie. Moi synowie mają zakaz reagowania na moje ciasteczkowe rozkazy, zakaz ulegania błaganiom i szantażom różnej treści, a także mają nie lękać się moich gróźb karalnych. (Ja tam bym się bała strasznie). Pod żadnym pozorem nie mają dać się zwieść mojemu słodkiemu głosowi syreny, mamiącemu, że tylko to jedno maleńkie i to z wydłubaną czekoladą. NIE. Żadnej wydłubanej czekolady z piegusków! Zakaz jabłeczników, serników i ciastek pod groźbą wydziedziczenia i wprowadzenia ostrych restrykcji czasowych w korzystaniu z xboxa. Co jak co, ale to ostatnie działa niewymownie. Od godziny łkam, żeby mi ktoś odgarnął włosy z oka. Paluszkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Boże! Świeć Panie nad moją tuszą!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-YoEPHMbNN6c/WnS7dWuELRI/AAAAAAAADe8/HRy9mxzLVxwGBXXrm2EP5B8F00JxO2pLQCLcBGAs/s1600/ciasteczka3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="525" data-original-width="700" height="300" src="https://4.bp.blogspot.com/-YoEPHMbNN6c/WnS7dWuELRI/AAAAAAAADe8/HRy9mxzLVxwGBXXrm2EP5B8F00JxO2pLQCLcBGAs/s400/ciasteczka3.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A one się tak do mnie śmieją!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-71526300205570635832018-01-31T11:00:00.002+01:002018-01-31T11:49:52.942+01:00(255) A u nas szaleństwo! Licytacje, damsko-męskie akrobacje!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
1. Proszę ja Państwa, co tu się wyrabia! Do akcji SOS dla Michała, skorpionowego kolegi w niedoli dołączyła się owocnie <a href="https://wcieniuskrzydel.blogspot.com/">Małgorzata Południak</a>. No i teraz szaleństwo! Tomiki poezji wyprzedane, ale można posiąść te oto torbę przecudnej urody, licytacja trwa na fejsie! Przekazała ją przyjaciółka Małgosi - Sonia. Dziękuję, Dziewczyny! ♥</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<img alt="Zdjęcie użytkownika Malgorzata Poludniak." height="320" src="https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/27336484_10213451278134749_7909421603436337480_n.jpg?oh=97c5ef042a2df9f781f237ea43add921&oe=5B18738F" width="239" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Licytacja torby TUTAJ:</div>
<h1 class="chip-title dont-break-out js--chip-offs" style="background-color: white; box-sizing: border-box; font-family: "Open Sans", sans-serif; font-size: 18px; font-style: italic; letter-spacing: 0.1px; line-height: 1.4; margin: 0px 0px 10px; text-align: center; white-space: pre-wrap; word-wrap: break-word;">
<span style="color: #3d85c6;">------> <a href="https://www.facebook.com/malgorzata.poludniak/posts/10213451298215251?pnref=story">Torba borba!</a></span></h1>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Dołączam z książką, która popełniłam z Kaczką. Oddaję swój prywatny egzemplarz, dwa ostatnie zostawiam dla moich Synów. Książka jest nowa, może być z dedykacją lub bez, wedle uznania. Jeżeli ktoś wybierze opcję "Z", obiecuję napisać na jej karcie strofkę-rymowankę ku czci Wygrywańca licytacji lub na temat, jaki Wygrywaniec wybierze.<br />
Wygrywaniec wpłaca kwotę na zrzutkę Michała <a href="https://zrzutka.pl/2e9waw">TUTAJ</a> i przesyła swoje namiary naziemne na mój adres mailowy uslugiliterackie[at]gmail.com, a ja wysyłam Mu książkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cena wywoławcza... no nie wiem. Hm, na ile wyceniacie jęzor Skorpiona i pióro Kaczki? 3 dyszki? Niech będzie!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6;"><span style="color: #3d85c6;">Cena wywoławcza 30 zł</span>. Koniec licytacji w sobotnią noc 10 lutego o północy.</span></div>
<br />
Licytacja w komentarzach pod postem, bo może na Fb trudno wszystkim trafić? Kto da 3 dyszki? Kto przebija?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-D9ldR6_JbkM/WnGO4Y1PMtI/AAAAAAAADeg/PBA7sCdSnjYCbpC-ENWC3-DgIEEjBXpwgCLcBGAs/s1600/W%25C4%2599d%25C3%25B3wki-i-my%25C5%259Bli...-powie%25C5%259B%25C4%2587-doko%25C5%2584czona.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="703" data-original-width="500" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-D9ldR6_JbkM/WnGO4Y1PMtI/AAAAAAAADeg/PBA7sCdSnjYCbpC-ENWC3-DgIEEjBXpwgCLcBGAs/s320/W%25C4%2599d%25C3%25B3wki-i-my%25C5%259Bli...-powie%25C5%259B%25C4%2587-doko%25C5%2584czona.png" width="227" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
O książce można poczytać <a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/307076/wedrowki-i-mysli-porucznika-stukulki-powiesc-dokonczona">-----> TUTAJ</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Oczywiście ciągle można wpłacać bezpośrednio na stronie ze zrzutką. Nie krępujcie się wpłacać nawet małych kwot. Można anonimowo! ;) Naprawdę, każde 2 złote się mnoży. Żeby każdy wpłacił po dwójeczce, już dawno sumka byłaby zebrana. Mamy już 2325 złotych! Czyli do upragnionych 3200 już niedaleczko. Nie ma przeciwskazań, by przekroczyć tę sumkę, a co! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. A może ktoś chciałby przekazać swoje dzieło albo srebra rodowe na zbożny cel? Hę? Niech pisze do mua, dopiszemy go tu albo wstawię w poście link do licytacji u niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zbieramy TUTAJ:</div>
<h1 class="chip-title dont-break-out js--chip-offs" style="background-color: white; box-sizing: border-box; font-family: "Open Sans", sans-serif; font-size: 18px; font-style: italic; letter-spacing: 0.1px; line-height: 1.4; margin: 0px 0px 10px; text-align: center; white-space: pre-wrap; word-wrap: break-word;">
<a href="https://zrzutka.pl/2e9waw"><span style="color: #3d85c6;">Michał zbiera na bilet na dalsze życie - turnus rehabilitacyjny</span></a></h1>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A teraz clou programu! Dwa wieczorne słowa od Michała! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dy5ilF1WlwYBZsr-pmU6VQijyC_6vGyMoWReL3SzGcV4ga8bqgMoozjZ2Nt3VONXW6Ds89VZtIQOcyLGL0uxA' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
Tutaj jest dwuminutowy program z TVP Gdańsk o Michale,w którym wypowiada się on sam, jego mama i lekarz. Zachęcam, byście zerknęli mimo okrągłej minuty reklam przed.<br />
<br />
<a href="https://gdansk.tvp.pl/28698302/oddal-pieniadze-ale-sam-potrzebuje-pomocy">https://gdansk.tvp.pl/28698302/oddal-pieniadze-ale-sam-potrzebuje-pomocy</a><br />
<a href="https://gdansk.tvp.pl/28698302/oddal-pieniadze-ale-sam-potrzebuje-pomocy"><br /></a>
<br />
<br />
A na słodki deser z mojego drugiego bloga <a href="https://oralny.blogspot.com/">--->Kręgosłup Oralny</a> (jakby kto nie wiedział, no ale chyba nie ma takich, hę? No ja mam nadzieję, bo tyle śmichu z chorób tam, ze może grozić anatemą), przeklejam post o sanatorium w którym poznałam Michała w listopadzie 2016 roku. Wierszyk mój, ofkors, taki mogę stworzyć i wpisać na kartę wylicytowanego Stukułki.<br />
<br />
<h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="background-color: white; font-family: "IM Fell DW Pica SC"; font-size: 22px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: normal; line-height: normal; margin: 0.75em 0px 0px; position: relative; text-align: start;">
Sanatorium</h3>
<div class="post-header" style="background-color: white; font-family: Cantarell; font-size: 12.6px; line-height: 1.6; margin: 0px 0px 1.5em; text-align: start;">
<div class="post-header-line-1">
</div>
</div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-3863689725759484474" itemprop="description articleBody" style="background-color: white; font-family: Cantarell; font-size: 15.4px; line-height: 1.4; position: relative; text-align: start; width: 502px;">
<div dir="ltr" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Obiecałam Wam, że będę okrutna i będę Was raczyć opowieściami o sanatorium. Dzisiaj tę groźbę spełnię, ale ubiorę ją w śpioszek opowiadania, bo chciałam zdać relację, ale mnie zniosło. Co tam relacje! I tak jak piszę prawdę, to brzmi jak kryminał albo komedia i mi nie za bardzo pewnie wierzycie. Cóż! Taki los artysty. Zatem zróbcie sobie herbatkę z pigwowcem, marchewki do podgryzania, chleb z mortadelą i jedziemy! Goooooooł!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I jeszcze wierszyk:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">Do sanatorium zjeżdżają umrzyki,</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">co ledwo powłóczą nogą,</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">w kolejce stoją dziś same pryki,</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">co łyżki utrzymać nie mogą.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">Ile masz lat, stareńka babino</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">pytam ja panią w niebieskim.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">Pani mi mówi ze skrzywioną miną</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">mam ich, o raju, trzydzieści!</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">Po trzech tygodniach, nie uwierzycie</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">tłumek się bardzo zmienił:</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">we wszystkich nagle wstąpiło życie,</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;">bo stan pań się nagle odmienił :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-W0VyaqoYhXo/Wg8VGm0huyI/AAAAAAAADcM/2yXikTRntbIUJHoroVvzKGI9wDDHh-yzACLcBGAs/s1600/masaz.png" imageanchor="1" style="color: #888888; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-decoration-line: none;"><img border="0" data-original-height="463" data-original-width="800" height="231" src="https://1.bp.blogspot.com/-W0VyaqoYhXo/Wg8VGm0huyI/AAAAAAAADcM/2yXikTRntbIUJHoroVvzKGI9wDDHh-yzACLcBGAs/s400/masaz.png" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border: 1px solid rgb(238, 238, 238); box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.1) 1px 1px 5px; padding: 5px; position: relative;" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: medium;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt; text-indent: 35.4pt; white-space: pre-wrap;"> - Jak to nie ma wolnej jedynki?! - prawie zemdlałam, kiedy służbowy ciepły alt wypływający gdzieś spod recepcyjnego kontuaru sanatorium "Nenufar" przebił mi się do uszu przez nasączone Amolem kulki z waty, po czym wkręcił się boleśnie w bębenki. Ledwo ustałam, trzymając się blatu, wykończona całodzienną, ale zwycięską walką toczoną z PKP na wielu frontach Polski, począwszy już od linii demarkacyjnej Warty, a skończywszy na rozgrzebanym dworcu w Międzyzdrojach, dlatego marzyłam już tylko o tym, by złożyć swoje kości i poliwęglanową protezę nogi w ustronnym i cichym miejscu. Za mną ustawiali się już inni chętni do zagarnięcia komfortowego lokalu, więc skrzypnęłam złowieszczo kolanem, co zawsze robi mocne wrażenie i opanowując czerwoną mgłę przed oczami, wbiłam grube szkła krótkowidza w stojącą za kontuarem maleńką, śliczną brunetkę o aparycji ekskluzywnej hostessy, a to już samo w sobie wystarczyło, żeby mnie bardzo zirytować.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Proszę pani - syknęłam na wydechu, uśmiechając się kwaśno - ja tu przyjechałam wypocząć! Czy zdaje sobie pani sprawę, jak heroicznego wysiłku wymagała ode mnie sama podróż tutaj? Pomijam już nawet sam fakt konieczności poddania się oględzinom kwalifikującej do tutejszego sanatorium komisji lekarskiej, która z niemą satysfakcją przegania człowieka po gabinecie w samej bieliźnie i ćwiczy jak rasowego kuca na padoku. - Tu musiałam przerwać wywód i przymknąć oczy, by policzyć do trzech i uspokoić drżenie lewej brwi na samo wspomnienie tego żenującego spotkania i otulającego go anturażu. A potem już poszło lawinowo. Jednocześnie z liczbą "trzy" lotem błyskawicy przemknęły mi przez głowę inne, acz równie bolesne wspomnienia, uwalniając w niej echem bełkotliwy głos dworcowego megafonu oznajmiający o trzygodzinnym(!) spóźnieniu pociągu i możliwych utrudnieniach w emisji sygnału wifi. Pamiętam to tak wyraźnie, bo to był dokładnie ten moment mojego życia, w którym stałam się agnostyczką w kwestii boskości trójki. Za to sygnał wifi jest mi całkowicie zbędnym, bowiem w domu posługuję się niezawodnym arsenałem sygnałów niewerbalnych i kilkoma wyuczonymi komendami wygrywanymi na myśliwskiej sygnałówce zięcia. Potrafię też nadać lampką nocną sygnał SOS, na co niestety domownicy przestali reagować już po trzecim (!) razie, kiedy to najpierw zachciało mi się kabanosa, potem delicji szampańskich i na końcu podania pilota. Pominę też przykry fakt, że pociąg był nieogrzewany (tak, mój wagon miał numer trzy) i to, że osobie ze schorzeniami narządu ruchu ZUS powinien każdorazowo przydzielać osobistego szerpę, by dokonywał niemożliwych dla chorego bohaterskich czynów polegających na uniesieniu walizki nad głowę i wtłoczenie jej pod sufit, do przegródki wielkości chlebaka. Wszak samemu nie ma co strugać heroicznego Atlasa. No chyba, że atlas anatomii, ze szczególnym uwzględnieniem osteologii i terapii manualnej ordynowanej w pakiecie z przystojnym fizjoterapeutą.</span><br />
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"> Rozglądam się i widzę, że za mną przed sanatoryjnym kontuarem rośnie ogonek. Z wyższością łypię na nerwowo cmokającego na mnie rumianego mężczyznę odzianego w jesionkę na watolinie z lat siedemdziesiątych i już wiem, że musi być on wieczny, więc chyba da radę odstać jeszcze te kilka minut. Za cmokaczem kiwają się na wysokich obcasach jakieś blond lafiryndy z lordozą i sztucznymi rzęsami, które przykleja się pewnie pół doby, więc one też zdołają odstać jeszcze kilka chwil, zanim rozpłyną się w basenie z solanką. Za lordozami pręży się dumnie wyprostowany młokos lat pięćdziesiąt i dalej jakiś garbus z laseczką, którego od razu pewnie naprostuje żelaznoręki masażysta. Chryste! Sami symulanci.</span></div>
<div style="text-indent: 48px;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;"> W recepcji robi się na tyle ciepło, że muszę uwolnić się z wielkiej kremowej puchówki, która spowija me boskie kształty od góry do dołu jak kokon jedwabnika, dzięki czemu kojarzę się miło z puchatą maskotką Michelin. Ale to tylko pozory. W moich żyłach płynie rozpuszczony w adrenalinie testosteron, dzięki którym recyklinguję energię z rozpadu opony na brzuchu do glukozy.</span></div>
<div style="text-indent: 48px;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Proszę Pani - ciągnę nieustępliwie, - bardzo proszę o sprawdzenie, ja na pewno jestem ujęta na liście do aneksji jedynek. Tutaj również przyjechałam pierwszą klasą,więc sama pani rozumie - poprawiam wymownie apaszkę, wysuwając na wierzch metkę z dużym napisem YSL. (Ale, że to tania podróba za dwieście, wiem tylko ja).</span></div>
<div style="text-indent: 48px;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Przykro mi - rozkłada ręce brunetka. Mało tego, że ładna, to jeszcze o seksownym głosie, więc mam ochotę natychmiast udusić ją kablem od drukarki, zrolować w dywan i porzucić w schowku na szczotki. Liczę więc do trzech, z pominięciem feralnej trójki. Równocześnie postanawiam kupić więcej Neospasminy i środków na obniżenie ciśnienia.</span></div>
<div style="text-indent: 48px;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">Z obrzydzeniem odbieram z jej ręki klucz od dwójki, uważając, by nasze palce się nie spotkały. Ciągnę swoją ciężką, chorą nogę po wykładzinie, zostawiając po sobie kreskę jak ślimak. Wjeżdżam windą na trzecie(!) piętro i otwieram pokój. Siedzi na łóżku. Cholera jasna, jaka ta baba jest wielka! Jak tur. Pewnie może zmieścić w sobie balon wina i to bez opróżniania go.</span></div>
<div style="text-indent: 48px;">
<span style="font-size: 12pt; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Kładę się i ledwo mogąc podnieść nogę, opieram ciężką jak grzech protezę o kaloryfer. Brzęk pełnych butelek dochodzących z jej wnętrza zwraca uwagę współlokatorki i wywołuje na jej twarzy błogi uśmiech. Szlag by to. Na nas dwie nie wystarczy. W końcu to aż trzy tygodnie!</span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-65339401827445766502018-01-23T01:07:00.000+01:002018-01-23T01:16:59.213+01:00(254) Tu się śpiewa i tańczy!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Wiadomo, że sprawiedliwość nie istnieje. Temida rżnie w kości i pokera, unosząc znad oka opaskę z tiulu, kiedy nikt nie patrzy. Ten co prał żonę opływa w dostatek i grzeje kości przy kominku, a taki, który pomagał innym, choruje na raka. Każdego może dopaść nieszczęście i nie jest ono skoligacone nawet w bocznej linii z dobrem, które się kiedyś wygenerowało z siebie. Nie ma kary za winy i nie ma nagrody za dobre uczynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
To los jest ślepy, nie Temida. Raz dwa trzy, na kogo wypadnie na tego bęc. Temu garb, temu udar, śpiączkę albo zawał. A temu wygraną w totka i zdrowe zęby.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i padło też na Michała. I próżny trud pytać za co, dlaczego ja, dlaczego nie ten z trzeciego piętra, co ma kochankę, samochód i dobrą pracę? Jałowe pytania, od których nie sposób uciec, bo taka jest ludzka natura. Nikt nie poczuje jak kogoś innego boli noga.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale jest coś co łagodzi cierpienie. Empatia. No dobra. Los trącił kostropatym paluchem, nawiwijał, ale już poszedł. I teraz trzeba z tym bałaganem żyć. Bo się da, a co najważniejsze, bo się chce! O, jak bardzo się chce! Trzeba posprzątać, posklejać i iść dalej. Najlepiej na własnych nogach. I o to właśnie chodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://skorpionwrosole.blogspot.com/2017/01/235-sos-dla-michaa.html">----> Michała</a> już znacie. Młody, dwumetrowy facet, dla którego ratunkiem jest rehabilitacja. Przedwczoraj założyliśmy konto, by uzbierać, tak, jak w ubiegłym roku, na turnus rehabilitacyjny. W sumie nie tak wiele, bo 3200zł. W zeszłym roku ta sztuczka się udała i to w dużej mierze dzięki Wam Michał spędził kilka tygodni ćwicząc rzetelnie i poddając ciało tym wszystkim zabiegom, które mają z nim zrobić porządek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz też damy radę, co? :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://zrzutka.pl/2e9waw"><span style="font-size: large;">Wystarczy klinknąć <span style="color: blue;">--->TUTAJ</span> i dzięki nowoczesnej technice zobaczycie Michała!</span> </a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Na stronie jest magiczny przycisk "wpłać"</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
(na ucho Wam powiem, Kochani Skorpioczytacze, że Michał...</div>
<div style="text-align: center;">
DZISIAJ!!! OJEJ DZISIAJ!!!! MA ... 37 URODZINY!!!!!!!!)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
To może zaintonuję STO LAT i się przyłączycie?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/zEMFC2ShFdw/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/zEMFC2ShFdw?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-85993023071409100062018-01-09T01:30:00.002+01:002018-01-09T01:30:23.976+01:00(253) Prezent od mężczyzny nie może być banalny<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Przeczytałam coś tak pięknego, że skóra zaczęła mi się iskrzyć jak futro jednorożca, a zamiast krwi przesuwały się w żyłach kłębuszki waty, łechcąc mnie delikatnie pod różową podszewką.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Takie niby nic!</div>
<div style="text-align: justify;">
A zaczyna się jak bajka:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ich ojciec nie był zbyt bogaty, chociaż mieszkał w Stanach. Był wręcz biedny. Oksymoron, co? Przecież wiadomo, ze jak myśli się o Ameryce, to widzi się Amerykańca z korpo, ewentualnie jakiegoś innego nowojorczyka pędzącego żółtą taksówką, albo metrem, spieszącego się do banku, wynajmowanego domu albo po prostu biegnącego po hot-doga. Chyba, że myśli się o kobiecie, wtedy staje przed oczami pani z shitsu pod uperfumowaną pachą, nastolatka w sneakersach, wielka Murzynka, sprzedawczyni lub biurwa. Albo wręcz przeciwnie - myśli się o homelessach zasiedlających kawałek kartonu po pampersach. Nikt w naszej potocznej wizji Amerykanina jakoś nie mieszka na wsi, a tak się śmiesznie składa, że chyba większość USA to wieś. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i ojciec mieszkał na wsi właśnie. Żeby było ładniej, nazwiemy to farmą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zbliżały się urodziny córek, może i bliźniaczek, a on nie kupił im żadnego prezentu. Hm, teraz się zastanawiam, że może to nawet nie były bliźniaczki? Niemniej to ojciec, czyli osobnik domyślam się, płci męskiej, więc mógł nie zdążyć z tym całym kramem zakupowym, miał za mało czasu, by ogarnąć nawet w rozpiętości urodzin odległych o pół roku. Co tu zrobić? Do najbliższego sklepu sto dwadzieścia strzałów z łuku, ale i tak niema baksów, nie uplecie też na poczekaniu bikini z kory, nie nazbiera muszelek na naszyjnik, choćby dlatego, że do oceanu jest hoho, a może i dalej, fermentacja alkoholowa też odpada z racji niedoborów czasowych i ścisłych zakazów stanowych dotyczących upajania nieletnich, a już tym bardziej własnych. Prawdę powiedziawszy nie wiem, czy tak pomyślał, więc chyba trochę zmyślam, ale to co zdarzyło się później, wydarzyło się naprawdę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-B95-Zzxc2TY/WlQJoDn00LI/AAAAAAAADeQ/8UWUpdwfYD4ZRDtQ7pBqgR6SmHliimJVQCLcBGAs/s1600/najczestszy-prezent..jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="434" data-original-width="600" height="288" src="https://1.bp.blogspot.com/-B95-Zzxc2TY/WlQJoDn00LI/AAAAAAAADeQ/8UWUpdwfYD4ZRDtQ7pBqgR6SmHliimJVQCLcBGAs/s400/najczestszy-prezent..jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słońce skrwawiło się linką horyzontu, rozlewając się z sykiem po piachach pustyni i przesiąkało leniwie na drugą stronę Ziemi, skapując tam porankiem. Tymczasem tutaj, po stronie zdarzeń, wlewała się z góry czerń kosmosu inkrustowana błyszczącymi diamencikami gwiazd. Całość prezentowała się nietandetnie, więc ojciec zabrał swoje córki właśnie tam, na pustynię pod wypięte na nich niebo. U nas ojciec wyprowadził Jasia i Małgosię do lasu, ale tu jest Ameryka!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybierzcie sobie którąś gwiazdę, to prezent ode mnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyny były zachwycone. Wybrały sobie po jednej i wpatrywały się w podarki uszczęśliwione. Okazało się, ze jedna wybrała sobie Wenus, trochę się więc pospierali czy może dostać planetę, w końcu miały dostać równo po gwieździe. Finalnie stanęło na tym, że jedna wybrała sobie... tu wypikam, bo nie wiem co widać na niebie letnią nocą nad Stanami, a nie chcę wymyślać farmazonów paranaukowych, że mogła być to jedna z gwiazd konstelacji Oriona - ładnie brzmi, ale bez riserczu nie da się tego dokładnie orzec, a jest już po pierwszej w nocy,więc nie będę zgłębiać astronomii o tej porze. Mam czytelników, którzy znają się na ciałach, i to nie tylko niebieskich, pewnie wstawią w kropki coś ładnego. </div>
<div style="text-align: justify;">
Druga dziewczyna dostała Wenus, tu już nie mam wątpliwości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
**</div>
<div style="text-align: center;">
(dwie gwiazdki, słodki Jezu w morelach!)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i taka to właśnie opowieść poruszyła me wątpia. Mieć własną gwiazdę! Ba! Mieć planetę na własność! Kto tak ma? Ja też chcę, niech mi ktoś podaruje jakieś ciało! Przecież to jest płynny romantyzm, co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com40tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-21540956894172313932018-01-01T02:49:00.000+01:002018-01-01T16:27:34.703+01:00(252) Bąbelki w nosie, na zdrowie!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
No, to koniec. </div>
<div style="text-align: justify;">
Stary rok padł z wycieńczenia tuż za progiem i wyzionął ducha woniejącego siarką z chińskich fabryk fajerwerków. Okazało się jednak, ze to samica i o północy zdążyła powić kląskające młode. Teraz będzie rosło, żarło, chorowało i znosiło do domu różne rzeczy. Części z nich się domyślam, bo znam jego matkę i wiem co ona zdążyła nazbierać przez 365 dni swojego żywota. O, na przykład taki Mat, źrenica oka mego, pierworodny z krwi i nakładów finansowych, zlepek z genów, smartfona i dowcipu odziedziczonego po mamusi, zebrał takie kwiatki:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamusiu (bo Mat tak się zwraca do matki, co ją niemiłosiernie bawi, zwłaszcza w powiązaniu z zabawnym faktem, że Mat ją przerósł o 7cm, a matka jednak do ułomków nie należy). Mamusiu - wydaje mi się, że jestem bardzo brzydki!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, synu, przecież mówią, że jesteś jak skóra zdjęta ze mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Mim poszedł w stronę skrócenia szczebli drabiny wiodącej prosto w górę kariery pracownika NASA:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamo, czy mogę już nie ubierać choinki? Chciałbym teraz porozwiązywać sobie zadania dodatkowe z matematyki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O_o</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i taki będzie ten 2018. Wierna kontynuacja roku już minionego, wyprowadzana na smyczach z DNA.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No chyba, że się jest mną, to czekają same nowości, mną, która właśnie wypisała się ze szpitala na własną prośbę. Pobyt w placówce resuscytacji zdrowia nie jest codziennością w moim przypadku, choć z Kręgosłupa Oralnego można by wyciągnąć odmienne wnioski. Jest barwnie z tym, że tak powiem, ale nieprzesadnie :) </div>
<div style="text-align: justify;">
No i mam teraz na grzbiecie brzemię anatemy rzuconej przez ordynatora o nazwisku jak płaz: <i>jeśli pani opuści progi naszego oddziału, już nigdy, przenigdy nie przekroczy go pani w druga stronę. Zaprawdę, powiadam to pani przy czternastu świadkach zgromadzonych w tym oto gabinecie zabiegowym, w którym czynię obchód, a siedzę. Takie cuda!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
W zasadzie profesor był jak wielkie, noworoczne chińskie ciacho z dobrą wróżbą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak sobie teraz pomyślałam, jako że będzie to, mam nadzieję rok mojego zakwitu na stawie literatury dla dzieci i młodzieży, że niech będzie wróżbą pierwsze zdanie, które napisałam w nowym roku. No i zdanie to brzmi: <i>Tym szampanem nie da się upić</i>. Więc pijmy, pijmy i oby nam bąbelki nie uderzyły do głów! (O, dzisiaj przeczytałam nowinę internetową, że nie da się gniewnie powiedzieć słowa: bąbelki). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bądźcie szczęśliwi, Skorpioczytacze z przyległościami! (Po świętach moje przyległości rozpasały się nadto, pocieszcie mnie, że Wasze też, co?).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-Id7ogaJw0As/WkmRisXzdhI/AAAAAAAADd4/IKOvCvIM_dck8113eAYGT3mHbtiz0TBlwCLcBGAs/s1600/10675647_747827091970016_4070579535942217680_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="516" data-original-width="560" height="367" src="https://3.bp.blogspot.com/-Id7ogaJw0As/WkmRisXzdhI/AAAAAAAADd4/IKOvCvIM_dck8113eAYGT3mHbtiz0TBlwCLcBGAs/s400/10675647_747827091970016_4070579535942217680_n.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jeanne Lorioz</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com45tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-24661776318828450772017-12-20T00:41:00.001+01:002017-12-20T02:22:04.838+01:00(251) Piekło w buraczkach<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
To było piekło na ziemi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale nie uprzedzajmy faktów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęło się w zasadzie niewinnie, moje spóźnienie wyniosło tylko jakieś circa dwie-trzy minuty, praktycznie nie było o czym mówić, nie był to nawet przedsionek piekła, chociaż droga do niego wybrukowana jest dobrymi chęciami, a ja dobre chęci raczej zawsze mam. No i teraz też miałam, ale cóż. Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi, a Diabłu ogarek, czy jakoś tak. W ogóle skandal, żeby pociąg zza granicy przyjeżdżał punktualnie, co do minuty. Kto by się spodziewał! Ale, (tu jednak uprzedzę fakty), na szczęście kolej poprawiła się w drodze powrotnej, omijając rozkład jazdy szerokim łukiem o 40 minut, potem o 80, następnie obiecała skrócić męczarnie do 70, czym momentalnie zaskarbiła sobie ciepłe uczucia oczekujących podróżnych na całe 3 minuty, by po upływie tego czasu zrzucić ich w krainę chaosu i rozpaczy wynoszącą 115 minut. Plus z Berlinie kolejne kilkadziesiąt. No. A już się zaczęłam martwić o kondycję taboru, jak się jednak okazało, zupełnie niepotrzebnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Diabeł w buraczkach czekał cierpliwie na peronie drugim i nawet jakby nieco ucieszył się na mój widok. Szok. Gdyby nie stał sam, tylko w morzu ciżby ludzkiej, to i tak poznałabym go po rogach. Serio, chcę taką czapkę. Kopytka Diabeł ukrył sprytnie w obuwiu, więc nie stukał po bruku, ogon schował pod pięknym grafitowym seterkiem, dzięki czemu można było zapomnieć, że to Diabeł z krwi i kości. Jacie! Ta myśl przeszywająca i jasna walnęła mnie dopiero teraz: Diabeł bardzo szybko i całkowicie uległ mi i oto już był w Poznaniu! Ecce diabolus!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyprowadziłam niezwłocznie Diabła na manowce, a więc na Dworzec Zachodni, który od niepamiętnych czasów bardzo skutecznie straszy zasłonami z płyt paździerzowych, wyrwanymi płytami z kolejowego trotuaru i nieziemskimi odgłosami nawiertów dochodzącymi zza płyt. Taka lokalna płytoteka poznańska. Ta szopka, która tam się odstawia, to chyba jakaś zasłona dymna, bo tak naprawdę to właśnie w Poznaniu znaleziono złoty pociąg i teraz tną go na kawałki, plotą z nich na miejscu łańcuszki i inne precjoza, a finalnie wynoszą po fajrancie na własnych szyjach i w miejscach po ekstrakcji trzonowców. W przeciwieństwie do uzębienia, ekipa pracująca jest zawsze w komplecie. O ile w ogóle jest, bo czasami w kazamatach dworca zalega niepokojąca cisza. Połowa załogi, ubrana w waciak stała właśnie na rusztowaniu na zewnątrz i zajmowała się elewacją. Dokładnie nie wiem co robiła, ale z ruchów dłoni odczytałam, że chyba głaskała spękany tynk i pocieszała nadwątloną budowlę, by nie obróciła się raptownie w mak i perzynę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W sumie spóźnienie moje wróżyło dobrze, trawestując powiedzenie, że dobre złego początki. Dlatego o ciąg dalszy pobytu byłam raczej spokojna. I tu teraz zza pleców dochodzi mnie chichot historii i ducha Skorpiolandu, którą to fuchę piastował Mat. Podczas niespełna trzydniowego pobytu Diabła w Skorpiolandzie, Mat wychynął raz jedyny ze swojej pieczary, odziany li i jedynie w piżamę i kapelusz kowbojski, skrywający higienicznie nadwątlone chorobą owłosienie. Wychynął na wózku inwalidzkim, który jest od dłuższego czasu, jak wiecie, bardzo intensywnie eksploatowany przez Mata, Mima i kota.<br />
<br />
Skorpioland powitał gościa miłym ciepełkiem wsączającym się z ogrzewanych podłóg bezpośrednio w stopy, a potem już wprost do krwioobiegu. Górna część Diabła została zalana rosołem. Chwilę później dojechały, tak tak! Kalina i Izabelka, na tę okoliczność została wykonana stosowna dokumentacja fotograficzna. Dostałyśmy od Diabła relikwie w postaci dwóch malunków, jednego kamiennego magnesu z Sardynii oraz plakatu rybiego, którego pożądanie można zaspokoić i posiąść go w <a href="https://pl.dawanda.com/shop/Devil-in-the-beet-field">Le Szopie</a>. Kwików i szaleństwa było po pachy, bo wiadomo, że każdy ich pożąda, by sprzedać za jakiś czas po cenie zbytu Damy z łasiczką, a tak naprawdę z gronostajem.<br />
Po konsumpcji i bogato zdobionej konwersacji zapadła noc, która nie objęła w Skorpiolandzie swym ramieniem ani Izabelki, ani Kaliny. Może i miały szczęście...<br />
Głuchą nocą łóżeczko było miłe, godziny przelewały się leniwie po tarczy Księżyca, błoniaste skrzydła snu muskały znaczną część domowników, duch kaszlał gruźliczo co minutę, a moje ciało nie mogło wpaść w koleiny snu. Tymczasem... piekło jakby zamarzało, by o poranku osiągnąć temperaturę mrożącą krew w żyłach i soki trawienne, czyli niespełna 17C. Dramat, albowiem Diabeł przyjechał się głownie ogrzać i leżeć na golasa na podłodze, by wchłonąć megadżule ciepła, skumulować je i uwolnić dopiero we własnym domostwie. Na domiar złego ciężkie, wiszące nisko chmury rozpruły się i z dziury zaczął wysypywać się ten parszywy biały puch i ilościach po miliard płatków na głowę każdego mieszkańca od zera do 114 lat.<br />
W Skorpiolandzie odbywały się w tym samym czasie sceny dantejskie (sic!) na temat ogrzewania i może tutaj napomknę dlaczego. Otóż cąły Skorpioland działa na paluszki, prąd i fale radiowe. Aby włączyć ogrzewanie, trzeba zsynchronizować elektronikę, która połączona jest bezprzewodowo magicznym eterem fal radiowych ze sterownikiem, który raczył paść. Głowili się nad tym mędrcy świata, monarchowie, którzy pospieszyli do Skorpiona bez tchu, rzucając to, co mieli w rękach, za co jestem im dozgonnie wdzięczna (napomknę tylko, że podlewanie ziem przynależnych do posiadłości jest również automatyczne, a wręcz skomputeryzowane, obejmuje zasięgiem pięć sektorów, ale nie żeby tu były hektary, o nie. Trzy skrawki ziemi wielkości latającego dywanu każda, roszone były równo od godziny trzynastej określoną ilością monotlenku diwodoru, w określonych sekwencjach i nie ma że boli, nawet w czasie deszczu. Tak się nagłowiłam nad tym komputerkiem, łącząc się z NASA, że już przez całe lato nie ruszałam tej enigmatycznej, a zarazem jednak skutecznej sekwencji, bo nie pamiętałam w jaki sposób ją ustawiłam. Tak więc, deszcz nie deszcz, podlewanie musowe. Tak napomykam, bo Skorpioland idzie pod młotek, więc może ktoś akurat pragnie mieć takie zbytki? Na nic tu płacz Skorpioniątek i pęknięte maleńkie serca, można ustawiać się w kolejce. Selawi, jak mawiają Rosjanie.<br />
<br />
Ad rem. Piekło jakby zaczęło się ocieplać, więc udałyśmy się na <a href="http://ckzamek.pl/wydarzenia/224-frida-kahlo-i-diego-rivera-polski-kontekst/">wystawę Fridy Kahlo</a>, polecam gorąco! Kto jeszcze nie był, niech bieży!<br />
Po wystawie czekały na nas nieprzebrane, wielorękie i mnogonożne tłumy, ale po chwili już wiedziałyśmy, że to nie nas będą podziwiać, tylko <a href="http://www.wroznestrony.pl/2017/12/10/festiwal-rzezby-lodowej-poznaniu-12-2017/">Festiwal Rzeźb Lodowych</a> na Starym Rynku. Miałyśmy miejsce w loży honorowej, z okien pierwszego piętra zabytkowej kamieniczki, zajadając pierogi i popijając je winem patrzyłyśmy na ustrojony bożonarodzeniowo Stary Rynek, podświetlane rzeźby, padające wielkie płaty śniegu na lodowe żelki Haribo nadnaturalnych rozmiarów, czyli wielkości stojących na sobie dwóch krasnali (tak, Kaczko!). Bajka! I jak w bajce wracałyśmy w malowniczej śnieżycy, która ścigała Diabła aż zza Odry i dopadła tutaj. Było biało i magicznie. A po powrocie do domu, okazało się, że piekło znowu zamarzło.... Ale w nocy buchnęło żarem, dochodzącym do temperatury panującej na Bora Bora w okresie urlopowym. Piekło na ziemi!<br />
<br />
Po wyjeździe Diabła piec osiągnął apogeum aktywności, po czym wszystko wróciło do normy... I tak trwa do dzisiaj.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-R8y6HQRGbbs/WjmeEMYyjdI/AAAAAAAADdo/THYsi-lHnAI5yz67PJdNZ8kZd5jd947bwCLcBGAs/s1600/195472_kobieta-bez-diabla.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="483" data-original-width="683" height="282" src="https://1.bp.blogspot.com/-R8y6HQRGbbs/WjmeEMYyjdI/AAAAAAAADdo/THYsi-lHnAI5yz67PJdNZ8kZd5jd947bwCLcBGAs/s400/195472_kobieta-bez-diabla.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-5922167910051898582017-12-08T01:55:00.003+01:002017-12-08T02:07:02.308+01:00(250) List w butelce<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Na świecie żyje tylu fantastycznych ludzi. Taki truizm wypowiedziany w nocnej godzinie, kiedy nikt nie słucha, może nie zabrzmi jak truizm? Wszystkich podziwiam. Niektórzy mnie inspirują, wielu mnie ciekawi, a pozostałym zazdroszczę :) Garstkę znam osobiście. Dla Instytutu Geofizyki PAN w Warszawie napisałam opowiadania, które spięłam w książkę. Powstały na kanwie rozmów, jakie przeprowadziłam z pracownikami IgF z okazji 60-lecia powstania Polskiej Stacji Polarnej w Hornsundzie na Spitsbergenie, a które dotyczyły ich niesamowitych przygód, nie tylko polarnych. To właśnie tej książki się spodziewamy, Skorpioczytacze. I to między innymi właśnie grupka tych niesamowitych ludzi, naukowców, odcisnęła się we mnie liniami papilarnymi swoich historii. Na przykład ----> <a href="https://www.igf.edu.pl/prof-dr-hab-marek-lewandowski.php">ten Pan</a>. W opowiadaniu w książce występuje jako Mag Lavender. Bo są to opowieści różniste literacko :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
On zwraca się do mnie per Moniko, ja do Niego Marku. I o ile ja dla Niego jestem może i jakąś tam Moniką, tak On dla mnie jest Profesorem. Otóż wpadł On na pomysł. Genialny i śmiały - taki, o którym mogą myśleć tylko naukowcy i dzieci:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: x-large;"><a href="https://innowacje.newseria.pl/news/naukowcy-z-polski,p761156044#">KAPSUŁA CZASU</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: x-large;"><a href="https://innowacje.newseria.pl/news/naukowcy-z-polski,p761156044#">KLIK!</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I wiecie co? Zrobię sobie taką kapsułę czasu. Zakopię tylko w sobie znanym miejscu, daleko stąd, butelkę po szampanie, który tam wypiję, wśród zieleni. W środku będą listy i zdjęcia. Włos. I moje marzenie - zorza. Może się spełni. Myślę, co jeszcze...<br />
Nie przetrwa ona pól miliona lat, raptem może kilkadziesiąt, a to i tak w sprzyjających warunkach, o ile ktoś nie zechce tam postawić bloku, lub odwrotnie - może przyroda nie wyda swojej tajemnicy już nikomu. A może butelka stłucze się, papier się rozłoży, zostanie wchłonięty przez korzenie drzewa, które potem zetną, zrobią papier i wydrukują na nim jakąś książkę. Może tak tu wrócę, kto wie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #6fa8dc; font-size: large;">A Wy co byście włożyli do swojej kapsuły czasu?</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #6fa8dc; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-cL3BA-pk_Uw/WingOVwLO7I/AAAAAAAADc0/SfdnaFmuz2E7T6mjK0ks1S64_cAUriunQCLcBGAs/s1600/10672435_10152879014532718_767709887197896616_n.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="444" data-original-width="809" height="218" src="https://3.bp.blogspot.com/-cL3BA-pk_Uw/WingOVwLO7I/AAAAAAAADc0/SfdnaFmuz2E7T6mjK0ks1S64_cAUriunQCLcBGAs/s400/10672435_10152879014532718_767709887197896616_n.png" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-5VgL_z1ILSE/WingRhpAfUI/AAAAAAAADc4/Ua-EBI9o9UYpLsynSOOqs9deuYxaI-wfQCLcBGAs/s1600/10609502_10152879014502718_2097319769480896342_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="523" data-original-width="930" height="223" src="https://2.bp.blogspot.com/-5VgL_z1ILSE/WingRhpAfUI/AAAAAAAADc4/Ua-EBI9o9UYpLsynSOOqs9deuYxaI-wfQCLcBGAs/s400/10609502_10152879014502718_2097319769480896342_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-m3JQVSY-KVg/WingVXMkdqI/AAAAAAAADc8/IgRYNkiPvo00-1_qts2phe3cX-As9FE5gCLcBGAs/s1600/1794796_10152879014482718_2397125318502419294_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="539" data-original-width="960" height="223" src="https://2.bp.blogspot.com/-m3JQVSY-KVg/WingVXMkdqI/AAAAAAAADc8/IgRYNkiPvo00-1_qts2phe3cX-As9FE5gCLcBGAs/s400/1794796_10152879014482718_2397125318502419294_n.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kakslauttanen Arctic Resort w fińskim Lapland</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-1664473925485747762017-11-25T09:57:00.001+01:002017-11-29T11:24:49.057+01:00(249) Odgrzewane kluchy i Skorpion w TV<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Cztery lata tamu napisałam dobry tekst. Mam kilka takich, które uważam za dobre i cenne. Jeden mi się tak spodobał, że przemyciłam go w całości do Bazanka.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
W zeszłym tygodniu miałam urodziny, moje włosy zamieniają się barwą z oślim mlekiem, pszenica za grykę, miód za kredę. Młodość to echo życia, obija się o ściany poczekalni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj obudziłam się z myślą o poniższej notce, zaskoczona tym, jak jest kompatybilna z moją sytuacją życiową, mimo że minęło już sporo czasu. Wklejam ją tutaj, ale odsyłam do <a href="https://skorpionwrosole.blogspot.com/2013/07/79-podroz-w-czasie.html">----> źródła,</a> bo tam są komentarze, które w świetle bieżących wydarzeń brzmią jeszcze silniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2 class="date-header" style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 11px; font-stretch: normal; line-height: normal; margin: 0px; min-height: 0px; position: relative; text-align: start;">
<span style="color: #2288bb; letter-spacing: 3px; margin: inherit; padding: 0.4em;">poniedziałek, 29 lipca 2013</span></h2>
<div class="date-posts" style="background-color: white; color: #333333; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 14px; text-align: start;">
<div class="post-outer">
<div class="post hentry uncustomized-post-template" itemprop="blogPost" itemscope="itemscope" itemtype="http://schema.org/BlogPosting" style="margin: 0px 0px 45px; min-height: 0px; position: relative;">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="7614243450889573307"></a><br />
<h3 class="post-title entry-title" itemprop="name" style="font-family: "Rock Salt"; font-size: 22px; font-stretch: normal; font-weight: normal; line-height: normal; margin: 0.75em 0px 0px; position: relative;">
(79) podróż w czasie</h3>
<div class="post-header" style="font-size: 12.6px; line-height: 1.6; margin: 0px 0px 1.5em;">
<div class="post-header-line-1">
</div>
</div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-7614243450889573307" itemprop="description articleBody" style="font-size: 15.4px; line-height: 1.4; position: relative; width: 602px;">
<div dir="ltr" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Sto lat temu beztrosko cięłam krajobraz, bryzgając kolorami na słoneczne pola rzepaku po prawej i fiolety ogórecznika po lewej. Moje dłonie odkładały skiby puszystych szmaragdowych zarośli i rozchylały kłujące gałęzie strzelistym sosnom. Przesypywałam przez palce miliardy ziaren piasku z dzikich plaż, nabierałam w płuca ciemne, pachnące jeziorem powietrze, a jedyny świadek nocnych kąpieli bezwstydnie wpatrywał się we mnie opalizująca tarczą. Wpychałam w oczy zachody słońca, spadające gwiazdy, polne drogi inkrustowane migoczącymi kałużami i kocimi łbami. Wcierałam w skórę zapach miodu i morskich wodorostów. Biegłam łapczywie na wprost, szybko, upojnie, a wyciągniętymi do góry rękami orałam niebo i darłam paski błękitu. Biegłam przez pagórki, z młodzieńczą ciekawością co dalej, co za horyzontem. Jak gdzie indziej pachnie ziemia, jak słychać szelest leśnych cieni i jak smakuje nieznane. Tajemnica czaiła się za każdym zakrętem, po skórze skakało to, co niecodzienne i niezwykłe, muskając ją każdą ze stu łaskoczących łapek. Lecznicza akupunktura małych niespodzianek. Wszystko zależało od losu, on rozdawał karty - gdzie i kiedy się obudzę, co zjem na kolację, jakie widoki zobaczę. Która stacja przytuli mnie na 3 godziny albo 3 dni.<br />
Sto lat temu pod puchową poduszkę i przez dziurki w skrzynce wpływały strużki wierszy: <i>Siedząc na małej stacyjce czekam na pociąg, trzymając głowę na udach ukochanej kobiety. Marzę tylko o tym, by ten pociąg nigdy nie nadjechał.</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kalendarze zafurkotały i przerzuciły mnie o dziesiątki lat świetlnych naprzód. W XXI wieku nie jeżdżę już koleją. W szoferce cichutko szumi klimatyzacja, a śliskie podmuchy przefiltrowanego chłodnego powietrza omywają opalone ramiona. Zmęczona nieustannym brzękiem ciągniętych za sobą kotwic, zakładam kosmyk włosów za ucho niezmiennym od lat, płynnym ruchem i wyciągam strudzone stopy z pedantycznie pomalowanymi paznokciami. Cel podróży - wiadomy. Zaplanowane posiłki 3 razy dziennie, a ściany hotelu nie pachną brezentem i dymem z pizzerii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Za oknami auta wieczór tasuje migające w pędzie krajobrazy. Już nie kantuje i nie przechowuje asów w rękawie. Do środka wpada miarowy pomruk silnika kabestanu zwijającego liny kotwiczne, które wciągają mnie do doku.<br />
<br />
Po wycieczce na tylna kanapę rzucam podejrzanie lekko pytanie: i jak, podobało się Wam?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-bNynCuK9ibI/UfV-rIffevI/AAAAAAAAAz0/ubr_SkqzIQw/s1600/popr2.jpg" imageanchor="1" style="color: #6ea1bb; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-decoration-line: none;"><img border="0" height="300" src="https://3.bp.blogspot.com/-bNynCuK9ibI/UfV-rIffevI/AAAAAAAAAz0/ubr_SkqzIQw/s1600/popr2.jpg" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border: 1px solid rgb(238, 238, 238); box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.1) 1px 1px 5px; padding: 5px; position: relative;" width="400" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Super! - woła uradowany Mim</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Noo.- mruczy do szyby Mat. - A mały, obleśny rachmistrz siedzący w mojej metryce, śliniąc wskazujący palec, skrzypiącym piórem dodaje w słupku kolejne 10 lat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bo nagle świat objawił mi z rozbrajającą szczerością swoją prawdę - Mat jeszcze tylko kilka razy spędzi z nami wakacje. Potem będą ważniejsi koledzy, dziewczyna. Teraz jego kolej fastrygować ścieżki swoimi krokami, i wysiadywać jajka niespodzianki na małych polanach.<br />
Tymczasem wydaje mi się, że mój patchwork jest gotowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z tyłu głowy matka Nieuchronność ciągnie za cieniutkie żyłki i zaciska na mej twarzy siatkę zmarszczek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
A z innej beczki, to w październiku zostałam zaproszona jako </div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-7y75hjN9jxo/WhktrbDe43I/AAAAAAAADcc/xCyPWJhFT18y9uNerM8tANYMA8awYYeqwCLcBGAs/s1600/krauze_logo_%2BNOWA%2BWERSJA.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="468" data-original-width="1054" height="88" src="https://3.bp.blogspot.com/-7y75hjN9jxo/WhktrbDe43I/AAAAAAAADcc/xCyPWJhFT18y9uNerM8tANYMA8awYYeqwCLcBGAs/s200/krauze_logo_%2BNOWA%2BWERSJA.png" width="200" /></a></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
<br /></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
do programu profesora Jana Miodka "Słownik polsko@polski", który będzie transmitowany na falach TV Polonii dzisiaj o godz.17.00. Można go będzie oglądać w wersji nonstopicznej tutaj: ----><a href="https://vod.tvp.pl/video/slownik-polskopolski,25112017-1700,34693147"> https://vod.tvp.pl/video/slownik-polskopolski,25112017-1700,34693147</a></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
<br /></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
W bibliotece Instytutu Geografii Uniwersytetu Wrocławskiego było mniej więcej tak:</div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-8yNahSAu9M4/WhkuYMft1GI/AAAAAAAADck/aZs-qSWoWokZFTifTTOU1TYtvoe9tgG3wCLcBGAs/s1600/22310534_1548100591903296_641921739656179412_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="540" data-original-width="960" height="225" src="https://4.bp.blogspot.com/-8yNahSAu9M4/WhkuYMft1GI/AAAAAAAADck/aZs-qSWoWokZFTifTTOU1TYtvoe9tgG3wCLcBGAs/s400/22310534_1548100591903296_641921739656179412_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
<br /></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
<br /></div>
<div style="color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium;">
Ja obejrzę post factum, bo nie mam TV Polonii i skończyła mi się waleriana. Dajcie znak jak było, czy nie poodpadały Wam guziki od koszul i nie pękły odbiorniki. Si ju! ♥</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-79542565206017653882017-11-10T20:09:00.001+01:002017-11-10T22:28:21.016+01:00(248) Wózek inwalidzki i nalewka czyli jak to smutek z radością się przeplata<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Dom wariatów! Jak pragnę zdrowia, dom wariatów. Chciałam się tylko podzielić tą refleksją, która zakwitła kwiatem dorodnym i czerwonym, kiedy patrzyłam na naszą uszczuploną rodzinę, że w zasadzie nic się nie zmieniło w tym zakresie. Norma. Nawet po napisaniu tytułu, czytam: <i>jak to sutek z radością się przeplata</i>. W sumie niby prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ad rem. Otóż staliśmy się szczęśliwymi, acz tymczasowymi posiadaczami dwóch wózków inwalidzkich. Jeden pojechał do ---> <a href="https://skorpionwrosole.blogspot.com/2017/01/235-sos-dla-michaa.html">Michała</a>, czerwony jak bolid Ferrari, drugi, niebieski jak niebo w południe, został u nas na przezimowanie. Nie wiedziałam, że brakuje nam wózka, dopóki nie przybył. Od tej chwili okazało się, że to sprzęt pierwszej potrzeby i rzadko stoi bezczynnie. Dzieci skorpiońskie oszczędzają nogi i ujeżdżają po Skorpiolandzie zamiennie. Czasem chcą popchać swą matkę, czyli mnie. Matka, jak to matka, zgadza się prawie na wszystko. W sumie bardzo słusznie, bo kto wie, co człowieka czeka, niech się młodzież przyzwyczaja. Chcą pchać, tym lepiej. Jak nie stara rodzicielka, to i tak czeka ich wózek-gondola z oseskiem. Siadam więc i jestem pchana, to zupełnie jak taksówka w skali mikro. Mim spożywa na nim także posiłki, a krótkie momenty, kiedy wózek stoi bezczynnie, wykorzystuje kot i zasypia na nim z lubością. Ale śpi tylko chwilę, bo zaraz wózek zaczyna jeździć z tym biednym zwierzęciem po domu, pchany troskliwie przez Mata i Mima. Faktycznie, kot jeżdżący na wózku inwalidzkim budzi nad wyraz opiekuńcze instynkty. Proszę poruszyć kołowrotkiem wyobraźni i rozczulić się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sprzęt pomocniczy traktujemy jako sprzęt i tyle. Nie ma potrzeby się go bać. Zauważam bowiem, że społeczeństwo jest zabobonne, a jednocześnie traktuje zaopatrzenie ortopedyczne jak relikwie. Nie dotykaj! Nie siadaj! Dlaczego? Bo zachoruję? Bo dosięgnie mnie palec losu i utrąci kręgosłup za karę? Nie sądzę. Laska, kula, wózek, o ile nie służą jako rekwizyty do szykan, wyśmiewania się, poniżania drugiego człowieka, są zwykłym sprzętem. Ot i cała sprawa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
W domu siedzę niemalże na walizkach. Nie wiem w którym momencie będziemy musieli opuścić to miejsce, które tak kochamy. Żegnać się z kolegami dzieci, zmieniać szkoły, okolicę. W tym roku nie zasadziłam kwiatów w donicach przed domem, nie miałam surfinii jak co roku. Na stole trzymam dokumenty, których używam, bo sprawy urzędowe mnożą się w postępie geometrycznym. Śpię jak zając.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wczoraj dopadło mnie dziwne uczucie. Coś podobnego do końca żałoby, kiedy ma się już siłę przerzucać rzeczy po zmarłym. Wkładając wyprane i wyprasowane pościele na górną półkę szafy, wzrok mój padł na półki, gdzie były ubrania męża. Do tej pory zionęły pustką. Minęło już pół roku. Wczoraj postanowiłam, że położę na niej swoje ubrania. Dziwne uczucie. Jeszcze tego nie zrobiłam, ale chyba już mogę. Chyba schowam dokumenty. Może nawet zasadzę kwiatki w donicy... Ostatni raz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-Npzx4KPUABs/WgXzv9UbBII/AAAAAAAADbo/lyhZwz3aWHs9seDWtePndmOQT1LkLzVoACLcBGAs/s1600/mural.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1102" data-original-width="620" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-Npzx4KPUABs/WgXzv9UbBII/AAAAAAAADbo/lyhZwz3aWHs9seDWtePndmOQT1LkLzVoACLcBGAs/s640/mural.jpg" width="360" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,105531,19511602,murale-z-poezja-w-poznaniu-rozewicz-szymborska-herbert-jak.html<br />
Znamienne, że ten mural jest obok biura mojego adwokata.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<center style="font-family: verdana; font-size: 11px;">
<span style="font-family: "verdana";"><b><br /></b></span></center>
<center style="font-family: verdana; font-size: 11px;">
<span style="font-family: "verdana";"><b>Jeżeli porcelana to wyłącznie taka</b></span><br />
<span style="font-family: "verdana";">Stanisław Barańczak</span><br />
<hr size="1" width="90%" />
</center>
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 11px;"></span><br />
<ul style="font-family: verdana; font-size: 11px; padding: 0px 40px; text-align: start;"><span style="font-family: "verdana";"></span><ul style="padding: 0px 40px;"><span style="font-family: "verdana";">Jeżeli porcelana to wyłącznie taka<br />Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,<br />Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby<br />Nie było przykro podnieść się i odejść;<br />Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,<br />Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,<br />Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć<br />gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki<br />na inna ulicę, kontynent, etap dziejowy<br />lub świat</span><span style="font-family: "verdana";">Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?<br />Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?<br />Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy<br />w świecie<br />czuł się jak u siebie w domu?</span><br />
<span style="font-family: "verdana";"><br /></span></ul>
</ul>
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z rzeczy fajnych i przyjemnych mam ogłoszenie! Nie wiem, czy Wam w ogóle o tym mówić, bo zrobicie mi nie lada konkurencję, ale co tam, zawsze miałam dobre serce. Tak mówią ci, co zjedli je po wysmażeniu i doprawieniu kurdemolem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Izabelka zaprasza na </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: large;">--> <a href="https://karolki.blogspot.com/2017/11/wielki-powrot-rozgrzewajki-czyli-idzie.html">ROZGRZEWAJKĘ!</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://karolki.blogspot.com/2017/11/wielki-powrot-rozgrzewajki-czyli-idzie.html"><img height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-wT_iazW_Nv0/Wf7wEjGNoSI/AAAAAAAAHZU/XdtKfSC8dkcXJK_f7FBrYf_lqi7aC_yOgCLcBGAs/s400/Rozgrzewajka%2B2.jpg" width="261" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do wygrania dwa zestawy utensyliów (ja się ustawiam po nalewki). Idźcie tłumnie, zapisujcie się i pamiętajcie kto Wam o tym powiedział! No. Powodzenia, druzja. I niech szczęscie sprzyja potrzebującym! Asasasa!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-82403658284726677212017-11-01T11:27:00.001+01:002017-11-02T07:33:53.662+01:00(247) Kierunek - południe!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div style="text-align: justify;">
Druzja!</div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, że w moim życiu dzieje się tak dużo, że nienadanżam, jak mawia klasyk, a większość zdarzeń nie nadaje się na bloga, gdyż jest tak śmieszna, że można by skonać natychmiast w męczarniach, a ja nie chcę nikogo narażać na uszczerbek, tako coś rzeknę, ale dopiero na końcu, byście nie pobiegli nie doczytując do końca tego króciutkiego, aczkolwiek najeżonego najeżkami posta. W ogóle jak człowiek się rozwodzi, to dowiaduje się rzeczy niesamowitych, przeżywa coś na wzór spływu kajakowego Amazonką i to wśród rozlicznych stad uzębionych, zielonych czających się w wodzie aligatorów, jadowitych pająków w gęstwinach, ślicznych, gumiastych drzewołazów, które można wziąć za żelki Haribo, ale tylko raz. To samo z satynowym boa owijającym się rozkosznie wokół szyi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na plecach ma się bazukę, która mu trochę ciąży jednak, ale nie na tyle, by ją wyrzucić do wody, w zębach zgrzyta muł i piasek rzeczny, wiatr i cebula wyciskają łzy z oczu. Idzie się, idzie, nie wiadomo kiedy koniec tej wędrówki, ale wiadomo, że za lasem czekają ciepłe gatki i pularda pod beszamelem.</div>
<div style="text-align: justify;">
No i wędrówka ta będzie trwała i trwała jeszcze jakiś czas, więc aby Czytelnika, który jest na wagę złota i towarem deficytowym nie zamordować (nakręcono film o owcach, który trwa chyba siedem godzin, co na początku jest bardzo śmieszne i zajmujące, ale później, tak po godzinie, film traci gwałtownie na atrakcyjności), tako na razie może przekieruję tłum PT Skorpiofanów, na ----> <a href="https://oralny.blogspot.com/2017/10/przychodzi-baba-do-rakarza-3.html?showComment=1509486350655#c6240429280622528209">Kręgosłup Oralny</a>, gdzie będę napomykać o intymnych kontaktach ze Służbą Zdrowia, co? Wczoraj nadałam odcinek 3 i ostatni o ZUSie, za chwilę barwne i umajone wspomnienia z sanatorium.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz zapodam kawałek wstrząsającego dzieła - opery-baletu barokowego mistrza Rameau, w której jeszcze nikt nie ma ciepłych gatek, ani beszamelu, ale chyba pulardę widziałam. I jabłko. Tam jest wycinek Skorpioniego Raju, no, taka komórka. I Skorpion tam występuje, bardzo by chciał tak wystąpić w epizodzie życia z 3.14-3.40, bo jest to esencja prawdziwej Skorpioniej, wewnętrznej natury. Skorpion może i wygląda trochę na hippiskę, ale jest bardzo mono i analog.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">--> <a href="https://vimeo.com/157784522?ref=fb-share&1">FILMIK</a></span><br />
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-33117580324823629032017-10-09T19:16:00.000+02:002017-11-02T07:33:40.642+01:00(246) Bazanek i chochliki<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Nie, nie można być na świecie niczego pewną! Mówią, że pewne są tylko podatki i śmierć. To też nieprawda, choćby z powodu rozlicznych meandrów prawa finansowego, nie mówiąc już o postępach, jakie czyni medycyna i krioterapia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swojego czasu wspominałam ----> <a href="http://skorpionwrosole.blogspot.com/2016/06/220-co-robia-skrzaty-w-promocji-oraz.html">tutaj</a>, co się wyrabia w podziemiach empików. Wiecie teraz, że dzieją się tam rzeczy gorszące i zrywające bielmo z oczu od pierwszego wejrzenia. Już sama aparycja mieszkańców kazamatów jest wielce odrażająca, a jeśli dodać do tego ich grubiańskie i wulgarne zachowanie, to daje poniekąd pełen obraz ich zerowych kompetencji i ponadprzeciętny poziom kunsztu we wszelkich możliwych psotach, psujstwach i psikusach wszelkiej maści. Tak, to one - chochliki drukarsko-księgarskie. Stwory zasiedlające wszystkie struktury rynku wydawniczego, począwszy od zacisza pokoju pisarza, a kończąc na księgarniach.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko zaczyna się już u autora. To tu chochliki składają jajka. Rozmnażają się przez dzieworództwo jajeczne, a jako, ze w warunkach naturalnych występują one w płci nijakiej, zbliżonej fenotypowo do ludzkiej męskiej, więc proces ten zwany jest prawicorództwem (od słowa prawiczek). Istnieją co prawda przekazy, że widziano osobniki żeńskie tego gatunku, ale to pogłoski, mające siać ferment w świecie chochlików i podburzać ich do migracji konnych w celach towarzyskich oraz do nadużywania urlopów macierzyńskich. Ab ovo. Wracajmy do jaj. Jaja inkubują się w cieplarnianych warunkach pisarzy. Zazwyczaj jest to pokój odosobniony, po którym przechadzają się wolnym, chybotliwym krokiem nieśmiałe kosarze, bo zakaz wstępu ma tu wszystko, co porywa notatki w przestrzeń, z odkurzaczem i świeżym powietrzem w postaci przeciągów włącznie. Procesy myślowe pisarza rozgrzewają powietrze do 21C, wilgotność z racji wydzielania siódmych potów i toczenia łez niemocy twórczej, sięga punktu rosy. W takich warunkach klują się pierwsze chochliki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jaja, wiadomo, są zielone. Ale tylko w środku, bo z zewnątrz pokryte są lustrem fenickim, żeby nie było ich widać. Czasem tylko słychać jakieś niezdefiniowane trzaski podczas wylęgu, albo snuje się po kątach zapach o niewytłumaczalnej etiologii. Proces inkubacji trwa około trzech miesięcy. Już od chwili wyklucia chochliki nie grzeszą urodą, a do tego są ślamazarne i leniwe, często więc spędzają jeszce jakiś czas w skorupach. Większość ich późniejszych wybryków nie wypływa z jasności umysłu i inteligencji, ale właśnie z wrodzonej gułowatości i lenistwa. Czasem także z powodu uwarunkowanych genetycznie cech, jak daltonizm i czysta złośliwość. W ich żyłach nie płynie krew tylko atrament z jadem. W połączeniu z powietrzem i celulozą tworzą niezwykle kleksogenny i wypalający związek dihumorku menelu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chochliki podlegają brawurowym procesom ontogenezy, prowadzącym wprost do zaskakującego poziomu ewolucji tego gatunku. W obecnych czasach potrafią już prawie wszystko. Począwszy od wywracania i znikania plików, zamiany kolejności rozdziałów, zawieszek dysków twardych na podchwytliwych pod żebro hakach lub wręcz inaktywacji i wyrywaniu całych płyt głównych i brukowaniu sobie nimi trotuarów w kazamatach księgarń (do księgarń przenoszą się drogą pośrednią przez wydawnictwa z chwilą osiągnięcia dojrzałości płciowej tylko po to, by zasiedlić tam nowe woluminy, z którymi trafiają do kolejnych domostw. Jeśli trafią na pisarza - proces zatacza koło).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To właśnie przytrafiło się Bazankowi! Już, już miał wystawić głowę na świat w Krakowie, już była znana data narodzin, gdy tymczasem złośliwe chochliki namieszały tak w jego akcie urodzenia, że przeniosły poród na przyszły rok, postanawiając, że jednak urodzi się w Poznaniu. No i dobrze, bo tutaj w końcu mieszka. Co więcej - chochliki pomieszały też w fizjonomii książki, ale miejmy nadzieję, że okładka, ajko się rzekło, będzie niebieska.:)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla osłody domek, w którym mieszkają Bazankowie podebrany z ----> <a href="http://newarysuje.blogspot.com/2017/05/domeczek.html">bloga Newy:</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<img src="https://3.bp.blogspot.com/-uP4-lXWs5sU/WSTNUI5TWhI/AAAAAAAAD7g/XFCY3P3VMPYASjkeKvsRgRNiJEc-ksSPwCKgB/s640/dom-zebuszka-newarysuje.jpg" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednakże nie macie co patrzeć w okna willi, bo w tym momencie Bazanków w niej nie ma. Zwykle mieszkają na pierwszym piętrze, tam, gdzie widzicie balkon, ale właśnie teraz włóczą się z mieszkanką poddasza po Muzeum Archeologicznym, więc podaję fragmencik rozdziału, cytuję tytuł:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0216-6af0-83b7-e06435e2cfe0"></span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0216-6af0-83b7-e06435e2cfe0"><span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">w którym gubimy się w korytarzach Muzeum Archeologicznego, zwojach mumii i własnych domysłach oraz dowiadujemy się, że w pomieszczeniach służbowych jest najciekawiej.</span></span><br />
<br />
(...)</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774"><span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Chodź tędy – zakomenderował Emil i pociągnął brata za rękę. Sam nie wiedział dokąd go właściwie prowadzi, bo stracił zupełnie orientację w topografii muzealnych sal. Błąkali się, bezowocnie usiłując znaleźć wyjście już nie tyle z sytuacji, ale chociaż z plątaniny pomieszczeń ekspozycyjnych, korytarzy i schodów. Nie pamiętali już skąd przyszli, ale błądzenie po muzeum było bardzo zabawne. Rozradowani weszli do małego pokoju na końcu korytarza, jedynego, które miało drzwi. Skoro były tam drzwi, więc zamknęli je za sobą. Żaden z nich nie zauważył widniejącej na nich małej tabliczki z napisem “Zakaz wstępu. Pomieszczenie służbowe”. Naprzeciw wejścia rozpościerało się duże okno, na które wpadały właśnie gnane wiatrem pierwsze, ciężkie krople deszczu, rozbijając się o szybę z głuchym plaśnięciem. W środku nie było zbyt dużo sprzętów. Wzdłuż przeciwległych bocznych ścian stały wysokie regały w ciepłym kolorze wiśniowego drewna, wypełnione jednakowymi, szarymi kartonami, skrupulatnie opisanymi z frontu równym, kaligraficznym pismem. Środek pomieszczenia zajęty był przez duży, trochę dziwaczny stół, bo pozbawiony blatu. Zamiast niego była metalowa, ogromna taca z wywiniętymi na zewnątrz rantami, tworząc coś na kształt dużej, płytkiej miski. Na misce leżało coś, co przykryte było białym obrusem, tworząc pod nim szereg wybrzuszeń przypominający pasmo Beskidu Sądeckiego. Bazanek zobaczył, że za regałem, tuż przy oknie, były uchylone drzwi, prowadzące do małego kantorka. Ktoś tam był. Słychać było jakieś westchnienia, mamrotanie, a po chwili odezwał się męski niski głos:</span></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-style: italic; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-style: italic; white-space: pre-wrap;">Niechaj me zmysły płoną w zachwycie</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-style: italic; white-space: pre-wrap;">nad pięknem twoich oczu!</span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-style: italic; white-space: pre-wrap;">Chociaż ich nie ma, uciekło życie,</span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-style: italic; white-space: pre-wrap;">nie ma też w tobie moczu.</span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; font-style: italic; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774">
</span>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774"><span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bracia odskoczyli w tył, by ukryć się za regałem, bowiem coś szurnęło jak szura odsuwane krzesło i usłyszeli zbliżające się kroki. Nad białym całunem spoczywającym na specyficznym stole pojawił się osobnik płci męskiej w kitlu i maseczce chirurgicznej na twarzy, zza której wystawał fragmentarycznie bujny zarost. Maseczka poruszała się w rytm jego oddechu, tworząc na przemian wybrzuszenie i wklęśnięcie w miejscu, gdzie powinny tkwić usta osobnika. W jednej ręce trzymał kojarzące się bardzo nieprzyjemnie narzędzie, przypominające skrzyżowanie obcęgów i nożyczek, a w drugiej wacik na długim patyczku, jakby miał zamiar czyścić ucho słoniowi. Podniósł płachtę skrywającą wyniosłości spoczywające na stołowej tacy, odsłaniając coś, co na pierwszy rzut oka przypominało wielka rolkę krzywo nawiniętego papieru toaletowego. Pochylił się nad nią i pociągnął energicznie za końcówkę rolki, wprawiając ją w ruch wirowy, inicjując pociągnięciem stopniowe wyłonienie się zawartości zawiniątka. W tym momencie Bazanka ogarnęło dziwne przeświadczenie, że skądś zna tego człowieka i że chyba domyśla się co skrywają zwoje. Zrobiło mu się podwójnie nieprzyjemnie, bo zobaczył, że jego przypuszczenia nie odbiegały od prawdy – na stole spoczywał fragment ludzkiego ciała. Dokładnie górny. Mężczyzna pochylał się nad nim i wrażał mu w oczodół wacik do pobierania wymazów, rozszerzając otwór swoim makabrycznym przyrządem, co doprowadziło Bazanka na granice szaleństwa i z powrotem. Za to Jonasz zaczął się szamotać i wyrywać, pokazując na migi, że koniecznie musi zajrzeć do czaszki mumii. Mężczyznę zafrapowały podejrzane szelesty dochodzące zza regału z archeologicznymi eksponatami. Przerwał swoje czynności dokonywane nad ludzkimi szczątkami sprzed czterdziestu wieków z hakiem, podniósł powoli wzrok i skierował go bezbłędnie na źródło dźwięków. Bazankowie struchleli z dwóch powodów. Pierwszym było to, że mężczyzna flegmatycznie sięgnął do kieszeni kitla i wyjął stamtąd ludzką, wysuszoną dłoń o skórze pomarszczonej i czarnej jak smoła oraz krogulczo zagiętych palcach, którymi z rozmysłem, ku zgrozie Bazanków, podrapał się po głowie. Drugim było to, że Emil przypomniał sobie skąd zna tego człowieka. O, zgrozo! To był ........ <i>(tu wykropkowuję hehehe, żebyście nie wiedzieli, Skorpioczytacze!)</i></span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774">
</span>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774"><span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Wśliznęliście się tu jak węgorze… – wycedził powoli – nie zdrętwiały wam karki? – jego głos zabrzmiał złowrogo na tle błyskawicy, która przeszyła niebo, rozświetlając łuną tę mrożąca krew w żyłach scenę. Chwilę potem powietrze przeszył trzask pioruna. Bracia B. wybiegli przerażeni z pokoju.</span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774">
</span>
<br />
<div>
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774"><span style="background-color: white; color: #333333; font-size: 12pt; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-ed5afcf4-0215-5c96-aae9-8e9d1f154774">
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2782412171143431001.post-72639998653646844102017-09-18T18:16:00.001+02:002017-11-02T07:33:09.423+01:00(245) Zaraz wiosna!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Juhu! A wiecie, że jeszcze trzy miesiące i dzień zacznie się wydłużać? I to ekspresowo! My już szybko odfajkowaliśmy pierwsze jesienne przeziębienia, a może i zaraz zrobimy Wigilię łączoną z Sylwestrem, żeby już mieć to za sobą i uniknąć tłumów w aptekach i sklepach, no i wyłącznie dla nas pozostanie czyste cieszenie się czekaniem na wiosnę. Calusieńkie dla nas, nietknięte brudnym zębem czasu i nierozprute wskazówkami zegara. Że też na to nie wpadłam wcześniej! Wszyscy będą biegać, uwijać się jak w ukropie z zakupami, prezentami dwunastoma daniami, a my spuścimy ze smyczy nasze życie, które położy się pod drzewem i wywalając mokry różowy jęzor będzie czekać na fiołki, upał i cień rzucany przez zielone listowie. Będziemy je klepać po brzuchu, a czekanie umilimy sobie od niechcenia szkołą, ale nieprzesadnie, herbatą z cytryną, będą koledzy, tenis i łucznictwo, a ja jednym okiem będę spozierać na to miłe bractwo, a drugim łypać w swoje litery i pasać teraźniejszość, aż nabierze wagi i kolorów.<br />
A gdy dzień nareszcie zacznie się wydłużać jak paznokieć, niezauważenie, z zawrotną prędkością mikrona na godzinę, nasze życie ruszy się spod lipy, otrzepie się radośnie, podskoczy może nawet, ale my będziemy się już trzymać krzepko w siodle, jak rasowi kowboje, którzy mogą z podniesionym czołem zniknąć w malinowej salaterce zachodzącego słońca.<br />
<br />
Po tym nader optymistycznym wtręcie, mam dla Was wieść cuchnącą odorem tragedii. Otóż nie mogę umyć okien. I nawet już nie z powodu wrodzonego lenistwa. Na parapecie łazienkowego okna siedzi bowiem bydlę. Wielkie, spasione i włochate. Stoi, macha halabardą i mówi - <i>dalsze nielzja!</i> Skandal. Wlepia we mnie te czarne niewinne oczęta i halabardą dłubie sobie w zębie, w którym utknęła czaszka ofiary. Nawet nienadgryziona. Spluwa kością udową jakiegoś nieszczęśnika, który kiedyś coś tam chciał zmajstrować przy oknie, ale już nawet najstarsi mieszkańcy domu nie pamiętają co to było... (halo, mamo! ....mamo!..... MAMO??)<br />
- Czego? - pada z góry.<br />
- Dzień dobry - poprawiam chusteczkę pod brodą i wycieram ręce w granatowy kitel z drelichu. Wbijam wzrok w swoje stopy ozute w obuwie marki ortopedki, w których macham swobodnie odkrytymi paluchami pod wielką kokardką - ja tu tylko sprzątam, czy można?<br />
- Nie teraz! Nie widzi, że hamakuję?<br />
- No... widzę, ale to chyba nie takie pilne? Może pan przesunąć nogę? Chociaż machnę tu szmatą, co? - zerkam na jego długie kończyny całkowicie pokryte bujnym owłosieniem. Brunet niefarbowany, myślę. Faceci się nie depilują, no ale, żeby włosy na stopach również? Hm. Może wtedy się cicho stąpa, albo nie trzeba już używać skarpetek - myślę sobie - albo nawet na butach przyoszczędzić. I już wiem, że sama zapuszczę włosy na stopach.<br />
- Jak nie pilne? Bardzo pilne! Niech przyjdzie później!<br />
- Yyy, jest 23.07, to kiedy?<br />
- A nie wiem, później niech spróbuje. Koło niedzieli pewnie.<br />
- W niedziele to ja mam wolne - próbuję wypertraktować jeden dzień wolnego.<br />
- A kto latał w zeszłą niedzielę na miotle i omiatał pajęczyny, hę?<br />
- No tak. Człowiek wyrywny, zamiast siedzieć i nakładać maseczkę na twarz, ma jakieś dziwne fantazje na temat porządku.<br />
- No właśnie, to niezbyt normalne.<br />
- Nie? Jak zaniecham, będzie tu śmietnik, muchy będą latać... - krzywię usta, jeden kącik spada mi na brodę.<br />
- Przepraszam, a gdzie ja jestem?! - włochaty wstaje z hamaka i rozgląda się rozpaczliwie na boki- miałem wszelkie podstawy by tak mniemać!<br />
- Yyy, muszę niestety zniweczyć pańskie nadzieje. Chociaż niedużo mi już brakuje, serio. Jeszcze ciut i czuję, że już osiągnę ten stan.<br />
- Brawo, kobieto. Oby tak dalej. Chociaż, jak cię oglądałem w niedzielę, na czworakach, z wypiętymi we mnie pośladkami, to zwątpiłem już w ludzkość.<br />
- Dziękuję. Dlatego pana nie zabiłam.<br />
<br />
No i widzicie, nie mogę umyć tego okna, bo on tam ciągle siedzi i siedzi. I czeka na muchy. Na razie chyba żyje miłością i rosą z pajęczyny.<br />
<br />
A my czekamy na wiosnę!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/RRnFG-5_Ces/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/RRnFG-5_Ces?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
Skorpion pandeMoniahttp://www.blogger.com/profile/07471802242228874977noreply@blogger.com13