piątek, 23 stycznia 2015

(160) In vino veritas? cz.I

     No, sprawę mojego debiutu mamy już za sobą :D. Dla opornych, ociągających się i leniwych wkleiłam bajkę do poprzedniego postu. A mogliście przecież chociaż trochę pokłamać w komciach, że nie uśniecie, dopóki nie przeczytacie którejś bajeczki przed snem! ;)

   No właśnie. Jak u Was z kłamstewkami? Kłamiecie? Mówicie źle ufryzowanej cioci, że pięknie wygląda? Synowi, który stawia kulfony w zeszycie, że pięknie pisze? Machacie mężowi, który odbiera telefon, że jak zadzwoni Zdzisia, to Was nie ma?


 Drobne, białe kłamstewka.
 A może piszecie usprawiedliwienie dziecku, z którego wynika, że dziecko cierpi na chroniczne bóle brzucha i palca? 

Wychowawczyni Mata z daleka już się uśmiecha, gdy widzi, że chłopak idzie do niej z dzienniczkiem.

 -Uwielbiam usprawiedliwienia twojej mamy! - z radością klaszcze w swoje smukłe dłonie.

Albowiem prawda może być zabawna i dużo barwniejsza od kłamstwa:





     Mat i Mim wiedzą, że kłamstwo ma krótkie nogi. Krótkie, krzywe i włochate. Zauważam, że tylko dzieci w przedziale wiekowym poniżej szkolnego progu mają nóżki zgrabne i alabastrowe. Później zaczynają im się skracać. Mim w szkole obnażył swoje giry - proste i długaśne:



     Nogi mojej rodziny. No właśnie, jakie są? Staram się je prostować codziennie. Fitnes, ożywcze kąpiele w rzeczce prawdy. Umiejętność przyznania się do winy. Nauka trudna. Co jest prawdą, a co białym kłamstwem? Czy lepiej skłamać, by kogoś nie urazić? Ale co zrobić wtedy z własnym poczuciem winy? Czy wina jest obiektywna czy subiektywna? Dlaczego coś, co jest kłamstwem nazywa się dyplomacją? Czy można żyć zgodnie ze swoim sumieniem i przeżyć życie bez kłamstwa? Dobry człowiek kłamie czy mówi prawdę? Dlaczego żyć najprościej jest najtrudniej? :)



     
     Mim dostał od cioci ze stolicy łamane przez Gwiazdor, smartfona. Niestety, telefon pociągnął kilka dni i wyzionął wirtualnego ducha.

- Patrz, pandeMoniu - wzdycha Małż - i kup tu coś naszpikowanego elektroniką! Telefon to pół biedy! Ale jak byśmy kupili taki supernowoczesny samochód? Z każdą pierdółką musiałbym galopować do serwisu.

- Przecież nasz samochód ma 18 lat i jest, jak na nastolatka w szczytowej formie.

- No właśnie, dlatego, że jest najprostszy w użytkowaniu i obsłudze. To tak jak z kobietami! - wzdycha Małż przeglądając gazetę.

Nasz wzrok spotkał się nad nią, spopielając ją w ułamku sekundy i zawisł ciężko nad kupką żarzącego się popiołu.

- Oczywiście, nie myślałem tu o Tobie! Ty, moja żono, jesteś oczywiście wyjątkiem.


18 komentarzy:

  1. :)))))

    Skorpionko, potrafię kłamać jak z nut wszystkim ciociom, ale jakoś nie miałam sumienia zełgać Tobie. Dziecka w wieku bajkowym brak. :(
    Wybaczysz mi to?? Następnym razem będę się bardziej starała ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale o dziecko będziesz się starała? Jeśli tak, wspaniałomyślnie wybaczam!

      Usuń
    2. No proszę Cię! Etap prokreacyjny życia uznałam za zamknięty. :))

      Rety, żebym sobie bociana nie wykrakała ;P

      Usuń
    3. No wiesz - człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. :)

      Usuń
  2. Hmmm, umiejętne kłamanie to ciężka praca, straszliwie obciążająca szare komórki. Bo potem trzeba PAMIĘTAĆ, co się komu nakłamało... Generalnie za leniwa jestem, ale bywały sytuacje, że inaczej się nie dało -> patrz adopcja psa Bazyla -> i w cale, a wcale nie żałuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dlatego pan Alzheimer i ja jesteśmy zgodną, niekłamiącą i nierozłączną parą. W stosunku do Małża bez pardonu powiem, że wygląda fatalnie i wiem, że nie porysze to politury naszego związku.;) Trzeba chyba wiedzieć co komu i kiedy. A i tak nie jest to gwarancją bezkolizyjnego przebiegnięcia życiowego slalomu przez płotki.

      Usuń
  3. usprawiedliwienia nie do odrzucenia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Im prawdziwsze, tym bardziej nieprawdopodobne. Pamiętam jak pisałam usprawiedliwienie, kiedy to po wprowadzeniu się tutaj, obudziła nas w nocy woda sącząca się z dachu. Biegaliśmy na wyścigi z miskami i łapaliśmy przesącz. A rano byliśmy rodziną skostniałych denatów. ;)

      Usuń
    2. Bożena się poczuła tak, jakby ktoś jej coś odebrał. Wyrwał jej, gdy już prawie miała w rączkach i teraz chlipie, jakby z dziurą w miejscu po sercu! Tyle już lat pisze usprawiedliwienia i ŻADNE w ogóle jej się takie nie udało. Ba! Do głowy jej nie przyszło użyć innego wyrazu, niż "z powodu choroby, dziękuję".
      Trochę ją usprawiedliwia fakt bycia tresowaną trzy lata przez jedną megierę wredną o zasuszonej sempiternie i zwojach.
      W zasadzie to ją bardzo usprawiedliwia. (biczowanie w kącie przeniesiono właśnie na inny termin).

      Usuń
    3. Biedna Bożena! Odarta z takich przeżyć! Poczuj się proszę, że to do Ciebie.
      W zeszłym tygodniu Mat wrócił do domu z bolącą stopą po WF-ie. Myśleliśmy intensywnie, co się stało? I moja, jak się później okazało, diagnoza była taka, że za mocno zawiązał sobie but :D

      A takie z zasuszoną sempiterną, co więcej - obustronnie zrośniętą, to dopiero dramat! Biedna, biedna Bożenka! Ale pacz, i tak ludzie z niej wyrośli!

      Usuń
  4. Usprawiedliwienie frytkowe absolutnie fabulous! Śmiałam się bardzo, wyobrażam sobie, że w pracy nauczyciela, oprócz wakacji i ferii, właśnie takie notatki matki nadają pracy niezwykłego uroku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, praca mało wdzięczna i ciężka. Postanowiłam, że sprawię, by to brzemię było choć trochę lżejsze. Na szczęście Mat nie ma nic przeciwko tym usprawiedliwieniom, więc z ochotą je okazuje. Zobaczymy, kto obejmie od września przewodnictwo stada w gimnazjum. Mam nadzieję, że ktoś z poczuciem humoru. Inaczej się nie da w szkole funkcjonować ;)

      Usuń
  5. Są jednostki tak przewrażliwione na własnym punkcie, tak histerycznie niepewne siebie, że prawdą ich specjalnie nie karmię. Kłamać też nie kłamię, ale zaczynam intensywnie zagadywać o pogodzie, awiofaunie lub Mayniowej sempiternie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o sempiternie! Temat rzeka, a i komplement człowiek może usłyszeć niechcący. I to prawdziwy! Ależ Ty musisz mieć inteligentnych rozmówców! Sempiterna! Wieki nie słyszałam tego określenia! :)

      Usuń
  6. Bajki na czytniku a u mnie kryminał na warsztacie... prosze usprawiedliwić niezapoznanie sie jeszcze z owocem Twego geniuszu ale konkurencja w postaci bohatera który jest, cytuję:"gburowaty, wybuchowy ale ciepły i sympatyczny", to przyznasz, nie byle co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jarecka, ale PISZESZ? Przy Gburowatym mój wielonożny duet to kupa przy Giewoncie, masz rację! ;)

      Usuń
  7. A ja lata cale wpisywalam tylko w kólko "z powodu silnych bólów zoladka" tyle ze to akurat szczera prawda byla. I tak sie zastanawialam, czy aby oni w to jeszcze wierza w ogole, i czy by od czasu do czasu nie wpisac czegos innego, chociaz nieprawdziwego... no ale ostatecznie zostalam przy tym zoladku, co bede dziecko uczyc sciemniac.
    Ale to wlasnie jeden z takich przypadków, gdzie latwiej uwierzyc w klamstwo niz w prawde. Wyobrazalam sobie tych nauczycieli po raz którystam czytajacych ten sam tekst, i jak wywracajac oczy do nieba mysla "jesssu, co za baba bez wyobrazni, klamac tez trzeba umiec, a ta ciagle o tym zoladku".
    A frytki!!! aaah!!!! uwielbiam frytki!!!! ze dwa razy na miesiac MUSZE zjesc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sięgam pamięcią, też miałam nudne usprawiedliwienia. Do czasu... aż ich sama nie zaczęłam pisać! Sobie i wszystkim w klasie! Potrafiłam jak kameleon zmieniać na zawołanie charakter pisma :D Teraz, jak widać, mój charakter jest spaczony i jest wypadkową wszystkich charakterów pism wszystkich potencjalnych rodziców w klasie! ;)

      Usuń