Dobra,
więc opierając brodę na jednej ręce i podwijając wąsa drugą, spróbuję
ubrać w słowa to nagie i krzyczące, które noszę w sobie. Urodzę to, by
zabić i móc nareszcie zasnąć.
Żyję już wystarczająco długo i w miarę uważnie, by zauważyć pewne prawidłowości. Używam tu celowo słów uważnie i zauważyć, gdyż wspólnym rdzeniem obu, tak różnych na pozór wyrazów, jest słowo uwaga. Może być też waga. Spróbuję więc uważnie zważyć jak Ozyrys. Na jednej szali serce, na drugiej pióro prawdy.
Ab ovo...
rys. Raczkowski |
...ad mala.
Chyba 67? Czy coś się zmieniło? Niech będzie 67 zatem. Odczuwam demencję wieku metrykalnie średniego, chociaż w środku od 20 lat mam ich 80. Na przekór fali, że w Polsce trzeba być całe życie pięknym, młodym i bogatym.
Starsza osoba znika
powoli. Najpierw fizycznie. Wskaźnik wagi przechyla się coraz bardziej w
lewo. Oczy blakną, wilgotnieją, patrzą bardziej wgłąb i wstecz. Nie
zauważają. Otoczenie zaczyna też niedowidzieć. Najpierw niby przypadkowo
zaczyna w jej obecności, nie
patrząc jej w oczy, mówić w trzeciej osobie. Omija się ją
spojrzeniem, omiata miotełką słów. Wobec starszej osoby inni zaczynają
pozwalać sobie na niemiłe traktowanie, później wręcz na impertynencje,
najpierw powoli, a gdy nie napotykają oporu, już otwarcie. Ważność i
znaczenie kulają się po pochyłym stole. Starsza osoba zaczyna być
traktowana jak ubezwłasnowolniona. Ot, dwunożny taboret, wzrok basseta.
***
Nie
mówiłabym o tym wszystkim, gdybym tego nie widziała i nie poczuła. Ale
widziałąm. I czułam. Do cholery, kolejny już raz. Chociaż najchętniej zatkałabym
sobie uszy rękami i pofrunęła między chmury, wrzeszcząc ecie-pecie.
Nie pamiętałabym wtedy, że Ciocia leżała na klatce schodowej, nie wiedziałabym, że pielęgniarki ciągle zwracają się do pacjentów z wyższością i lekka dozą obrzydzenia, a co najwyżej obojętności. Nie miałabym pod powiekami widoku stojącej w progu pokoju Cioci pani maleńkiej, zniszczonej, w ciuchach z secondhandu, bezzębnej i zalatującej z lekka wczorajszym alkoholem, bystrymi oczkami wyławiającej kryształowe wazony i biblioteczkę, zauważając ich urodę, zanim jeszcze poznały ich właścicielkę. Nie musiałabym pamiętać, że to pani z PCK.
Mogłabym uznać za własne urojenia, że pomoc społeczna kosztuje 11 zł/h, czyli więcej niż prywatna niania. Zapomnieć, że dostaje przy tym regularną pensję.
Mogłabym uznać za absurd fakty:
W
moim nie tak znowu długim życiu obserwuję więc znowu upadek kolejnego
Jerycha. Kolejne miasto-państwo, które było tak stabilne w mojej
młodzieńczej prehistorii, obsuwa się ze skarpy i rozpada na drobne. Ja
kobaltowy wazon, ty alabastrową główkę. Ja mikser, ty dywan. Po 10
pierścionków i dwa łańcuszki na głowę. Ty patelnię, ja listy sprzed 60 lat. Tym
razem przedśmiertnie na prośbę głównej bohaterki. Ciężko wykonywać
takie prośby, nawet, gdy bohaterka rusza się, przynosi pół chleba i mleko. W powietrzu czuć lekki powiew skrzydeł.
Chyba ostatni raz prasowałam zasłony.
Nie pamiętałabym wtedy, że Ciocia leżała na klatce schodowej, nie wiedziałabym, że pielęgniarki ciągle zwracają się do pacjentów z wyższością i lekka dozą obrzydzenia, a co najwyżej obojętności. Nie miałabym pod powiekami widoku stojącej w progu pokoju Cioci pani maleńkiej, zniszczonej, w ciuchach z secondhandu, bezzębnej i zalatującej z lekka wczorajszym alkoholem, bystrymi oczkami wyławiającej kryształowe wazony i biblioteczkę, zauważając ich urodę, zanim jeszcze poznały ich właścicielkę. Nie musiałabym pamiętać, że to pani z PCK.
Mogłabym uznać za własne urojenia, że pomoc społeczna kosztuje 11 zł/h, czyli więcej niż prywatna niania. Zapomnieć, że dostaje przy tym regularną pensję.
Jeśli masz za małą emeryturę - nie licz na Dom Opieki na stare lata.
Jeśli masz za dużą emeryturę - płać za opiekę państwa, albo lepiej nie licz na nic, tylko na siebie.
Jeżli masz nadmetraż, nie należy Ci się zapomoga. Musisz sprzedać mieszkanie. I zamienić na mniejsze. Wtedy będzie Cię stać na opiekę od państwa.
Mogłabym zapomnieć jak pracownice opieki podają niepoprawne numery telefonów i godziny pracy pielęgniarek. Mogłabym nawet przymknąć oko, co mówiły, gdy przekazałam im zlecenie na zabieg jeszcze dzisiejszego wtedy wieczora. Mogłabym spać spokojnie godząc się na to wszystko. Mogłabym nie gromadzić kamieni w sobie. Mogłabym zapomnieć jak Ciocia wstydzi się chodzić przed obcymi w rajstopach, bez protez piersi, zębów i bez peruki.
Żywię tylko nadzieję, że nie dożyję starości. Choćby dlatego, że nie będzie mnie po prostu stać na to, by państwo mogło mi pomóc. Dura lex, sed lex będzie musiało brzmieć w mojej głowie jako duralex i sedes.
Jeśli masz za dużą emeryturę - płać za opiekę państwa, albo lepiej nie licz na nic, tylko na siebie.
Jeżli masz nadmetraż, nie należy Ci się zapomoga. Musisz sprzedać mieszkanie. I zamienić na mniejsze. Wtedy będzie Cię stać na opiekę od państwa.
Mogłabym zapomnieć jak pracownice opieki podają niepoprawne numery telefonów i godziny pracy pielęgniarek. Mogłabym nawet przymknąć oko, co mówiły, gdy przekazałam im zlecenie na zabieg jeszcze dzisiejszego wtedy wieczora. Mogłabym spać spokojnie godząc się na to wszystko. Mogłabym nie gromadzić kamieni w sobie. Mogłabym zapomnieć jak Ciocia wstydzi się chodzić przed obcymi w rajstopach, bez protez piersi, zębów i bez peruki.
Żywię tylko nadzieję, że nie dożyję starości. Choćby dlatego, że nie będzie mnie po prostu stać na to, by państwo mogło mi pomóc. Dura lex, sed lex będzie musiało brzmieć w mojej głowie jako duralex i sedes.
***
Chyba ostatni raz prasowałam zasłony.
***
Post bierze udział w konkursie Finka z kominka nr 4 pod podwójnym tytułem:
"Czego moje oczy nie widzą, tego po prostu nie ma!
+
pofrunęła między chmury, wrzeszcząc ecie-pecie."
"Czego moje oczy nie widzą, tego po prostu nie ma!
+
pofrunęła między chmury, wrzeszcząc ecie-pecie."
Moje poprzednie finki tutaj:
http://skorpionwrosole.blogspot.com/search/label/Finka%20z%20kominka
Słusznie prawisz. Tako ci u nas jest.
OdpowiedzUsuńErrato, jakże chciałabym się w tym przypadku mylić! Niestety, mam to drażniące uczucie piasku w oku...
UsuńWyczuwam ostatnio tendencję, że ktoś chce z nas zedrzeć wszystko, do kości. Widzę, że też tak masz.
OdpowiedzUsuńNo i masz Ci mój głos. :)
Mirabelko, im dłużej żyję, tym widzę to coraz wyraźniej. Marzy mi się wyspa Miao...
UsuńTy to potrafisz napisać.. .
OdpowiedzUsuńJa nie w temacie, ale od tygodnia gdy tylko o tym pomyślę skacze mi ciśnienie... Zaczęłam pisać, ale krew mi się burzy.
Tu jest legislacyjny Supersedes.
A za to: "wycyckuje swe społeczeństwo, wysysa systematycznie z podziałki jednostkę za jednostką, powoli napełniając swój dziurawy kaban i puszczając bąki przez anus TV" jestem Twoim fanem :)*
Mnie też czasem szlag trafia. Za gardło łapie żal i frustracja. Błogosławieni wszyscy wioskowi głupcy i miastowi klauni, albowiem ich słodka lekkość bytu nie jest zakłócana...
UsuńKłaniam się w pas, Izabelko :*
Najpierw się pośmiałam, potem popłakałam.
OdpowiedzUsuńKażdy uśmiech i każda łza są znakiem, że to, o czym mówię działa. Dziękuję Ci za Twoje emocje.
UsuńTakie to prawdziwe. Smutne i przykre zarazem...
OdpowiedzUsuńŻuniu, nawet czytając od końca smutne. Niestety.
UsuńCóż, nie za bardzo mogę komentować, bo wyjdę na tę wyjechaną sukę, co szczeka na kraj ojców, ale ... eh, system nieprzystosowany do użytkowników i użytkownikom nieprzychylny. Znam to z autopsji (choć sprzed parunastu lat).
OdpowiedzUsuńMam wielką nadzieję (a wręcz wiarę), że te słowa "bo wszyscy zdolni i zdolni do pracy już wyjechali. Zostali patrioci, starcy, marzyciele, renciści, dzieci i nieudacznicy" nie są jednak prawdziwe :/
Niestety wielu Polaków, którzy już się zdecydowali wyjechać (z powyższych powodów), zamykają oczy i mruczą pod nosem: Polska? Polska? A gdzie to jest?
Niektórzy wyjechali na chwilę, zostawiając rodzinę w Polsce. Inna sprawa z tymi, którzy wyjechali z zamiarem osiedlenia się za granicą. Z moich obserwacji wynika, że wnukowie już nie czują się Plakami, są tylko związani z Polską. Ja nie oceniam, widocznie tak było im pisane. A nasz kraj chyba wszystkich chce stąd wykurzyć.
UsuńBuziaki Fidrygauko! Dziękuję :)