No i taka sytuacja. Zasmucę Was na wstępie wiadomością, że Małż znów zasnął z prędkością komety, a ja... cóż. Flipper in vivo. Moje myśli i procesy zachodzące w głowie przedstawię Wam za pomocą bardzo prostego schemaciku. Każda kuleczka to jedna myśla, jedna sprawa do załatwienia, coś, co zaprząta głowę i odbija się od wnętrza czaszki, trącając po drodze zwisające tu i ówdzie szare zwoje. Oto przystępnie narysowany plan pracy mózgu kobiety przed zaśnięciem:
Męski mózg działa bardzo podobnie, z tym, że wewnątrz znajduje się najprawdopodobniej tylko jedna niebieska kuleczka.
Dodatkowo odkryłam tajemnicę nr2, czyli co się dzieje po położeniu Małżowej głowy na poduszkę. (Nawiasem mówiąc zawsze frapował mnie kształt Jego czaszki).
Prześledźmy zatem szlak kilku namolnych niebieskich kuleczek.
Kuleczka nr 1:
Jakoś tak po północy chyba. Bok zmieniony po raz 251. Ciemno, ale tak ciemno, że naprawdę. U mnie tylko widać zarys świerka na tle nieba. Małż po mojej prawicy wprawia w wibracje błonę bębenkową. Chrrrrrrrrr_____ Chrrrrrrrrrrrr_____ Chrrrrrrrr_____Chrrrrrrrr_____ Chrrrrrrrrr_____ Chrrrrrrrrrrrr_____ Chrrrrrrrr_____Chrrrrrrrr_____ AAAAA!!!!!!!! nie wytrzymam. Zasnąć zasnąć, stracić przytomność i nie słyszeć! Zwijam małżowiny uszne w tutki, nakładam czapę z poduszki.
Wtem na świerku słyszę srokę, kurczę, sroka? W nocy? Może jakaś somnambuliczka z syndromem gniazda, wiosna wszak idzie. Tatatatatata!_____ Tatatatatata!_____ Tatatatatata!_____ Wysuwam spod poduszki jedno ucho i rozwijam je. Ucho kwitnąc lokalizuje dźwięk przytłumiony, jakby zza okna faktycznie. Chrrrrrrrrr_____Tatatatatata!_____Chrrrrrrrrrrrr_____Tatatatatata!_____Chrrrrrrrr_____Tatatatatata!_____Chrrrrrrrr_____Tatatatatata!_____ AAAAA!!!!!
Po czym dochodzi do mnie status quo sytuacji. Małż potrafi chrapać stereo! Kanał lewy, kanał prawy! Pohamowałam chęć zajrzenia w Małżową gardziel i amputację języczka podniebiennego, a co tam, całego podniebienia! Przez chwilę walczyłam z imperatywem zawinięcia Małża w rulon i odwiezienia do cyrku, za to trochę pogwizdałam. Spokojnie, spokojnie.
Jedna owca, dwie owce, kura, krowa, ciężkie powieki, kaczka, świnia, ojej śnię, gęś, owca, mujeju druga owca, owca, owca, owca, owca... wca.... ca.....
AAAAAAA!!!!!!!!!!!!
Baczność! Co za huk piekielny; kakofoniczny dźwięk jednym gwałtownym szarpnięciem odarł noc ze snu jak banana. Oboje w pół sekundy wyskoczyliśmy z łoża (ja wyturlałam się, gwoli ścisłości) i plaskając bosymi stopami pocwałowaliśmy w ciemność do źródła dźwięku. W ciemności jarzyła się para oczu! Jezuniu, po co oglądałam ten straszny film! Oczy wpatrywały się w nas i fosforyzowały zielonym blaskiem błędnych bagiennych ogników. Zbliżały się zbliżały, czułam na mych kostkach ciepłe od ogni piekielnych futro.
- Co się dziwić, Małżowino, że dźwięk był tak doniosły i tworzący nastrój grozy, niczym z filmu Hitchcocka. Trochę szkoda tej trzykrotki w odcieniach fioletu, dobrze, że donica spadając z pianina nie roztrzaskała w proch raz siebie, dwa klawiszy tego zabytkowego instrumentu. Słonie, które były dawcami klawiszy, przewróciłyby się pewnie w grobie.
Zielone ogniki miauknęły i skoczyły na plecy Małża, zwalając przymilnie winę na moce piekielne.
Kuleczka nr 2:
- Małżu Małżu, trącam cię, obudź się. Cóż za dźwięk, słyszysz? Wiatr?
- Jaki wiatr, to buczenie budzika! - bredzi wyrwany ze snu nr 18.
- Ale my nie dysponujemy budzikiem z takim tembrem fonii. Takie UUUUUU, UUUUU! To nieludzki dźwiek!
- Co za noc! - wzdycha Małż po powrocie z pokoju dzieci - przekrzekrzywiłem głowę Mima na bok, dziwny dźwięk z niej się dobywał.
Kuleczka nr 3:
O 3.30 w nocy przypomniałam sobie, że nie jadłam kolacji.
Kuleczka nr 4:
Kuleczka jest jakby bardziej pomarańczowa niż niebieska.
Przysięgłabym, że widziałam, jak wychodzi z wielkim worem przez komin, a
możliwe, że nie był to wór, tylko garb, nie wiem, może 18 tysięcy słów z hakiem można
zwinąć w plik i włożyć do portfela. Talentu ci nie ukradną, sączy się z fb na pocieszenie. Nie żebym ja wielkom pisarkom była, no ale jak złodziej wynosi obraz z muzeum, to też się przychodzi do malarza i klepiąc go po plecach mówi: Co tam,
Klod, machniesz sobie trzy takie plaże?
Skorpion czy serce drwala? Ale cicho sza!
Kuleczka nr 6:
Już niedługo Małż zdobędzie pracę. Wnioskuję to na podstawie
kurczących się zasobów próbek past do zębów i kremów. Czuję, że za
najdalej 3 mydła będę pławić się w luksusach.
COMBO:
Mat, fanatyk olimpijski nastawił sobie budzik na 7.30! W niedzielę! W ferie!
Poskładałam się znów :D Ten plan pracy mózgu to sobie gdzieś zapisze, bedę sie patrzeć na niego przed zaśnięciem.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że M. nie chrapie. Utwierdzam się w przekonaniu, że trafiłam na ideał :D
Gratulacje Anquo! Bezchrapaniec na wagę złota!
UsuńJa się już przyzwyczaiłam, tylko czasem mam ochotę zaszlachtować Małża z tego powodu. Za dnia, z innych stu powodów :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAle zazdraszczam tej umiejętności zasypiania na komendę. Myślałam, że mój tak ma, bo jako doświadczony terenowiec śpi jak żołnierz (jak może), ale widać to ogólna męska cecha. Jak o siódmej rano potomek przychodzi do nas i pakuje się do łóżka po naszych głowach, to ja mam już spanie z głowy, a on śpi dalej :P
UsuńTeż odkryłam, że śpi z jedną nogą zwisającą nad przepaścią, bez kołdry, z ciałem obcym na sobie i pod sobą. Spokój Indianina, szeroki strumień endorfin i rzeka melatoniny :)
UsuńParę lat temu, gdy na koncie mieliśmy 50 zł na całą resztę życia, brak prawa do zasiłku i inne takie, żadnej pracy w promieniu (każdym promieniu), mój mąż zadzwonił do przyjaciela i spytał - jak sądzisz, czy to już jest kryzys? Przyjaciel odpowiedział - tak, to kryzys. Po kilku dniach znalazła się praca. Tak więc, słusznie oceniasz Waszą sytuację, po kończących się próbkach. Praca już się skrada!
OdpowiedzUsuńDziś ja jestem w podobnej sytuacji i mam nocny mózg jak na Twoim łobrazku ...
Pozdrawiam serdecznie!
Myślisz? Zostało mi jeszcze trochę kremów przeciwzmarszczkowych, może zdążę je zużyć?
UsuńDziękuję Ci za wsparcie, Magdo, człowiek od razu się lepiej poczuł, że może to już kres tej gehenny :)
Naprawdę uważasz, że w męskim mózgu jest jedna kuleczka? Optymistka! Ja nie widzę u siebie ani jednej, szczególnie przed snem, ciup na poduszkę i śpimy, tak jest!
OdpowiedzUsuńWojciechu, jakbyś mi w myślach czytał! Chciałąm w opisie rozszaleć się do dwóch kulek, ale przeanalizowałam moją kulką, że dwie wprowadziłyby element zaskoczenia, gdyby zaczęły się zderzać, broń Boże, lub gonić. To zbyt skomplikowane. Tor bezkulkowy - tu padłoby na mnie podejrzenie szowinizmu. Pozostawiłam zatem tę jedną kuleczkę z napisem SEN.
UsuńMacie więcej melaniny, czy jak? Albo melaminy w talerzykach z dzieciństwa? :)
z moich obserwacji wynika, że mężczyzna zasypia jeszcze zanim przyłoży głowę do poduszki, ale jeśli nie wyłączył przedtem telewizora to na 100% obudzi się gdy tylko pomyślisz o wzięciu pilota do ręki. a jeśli chodzi o ilość kuleczek to Pan Wojciech ma absolutną rację ! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEch u nas nie ma fanatyków telewizyjnych, ale z tym pilotem coś jest na rzeczy. Tylko działą, gdy chcę włączyć TV, a nie wyłączyć. Albo zapalić światło. Albo zmienić bok. Chyba słychać wtedy hałas przesypujących się kuleczek, a zgodnie z Wojciechową myślą, w męskich mózgach słodka cisza :)
UsuńPOzdrawiam :)
Czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego jak Wasz kot rozrabia po nocach i nie daje spać, to czuję się winna? ;):)))
OdpowiedzUsuńMyślisz, że w nocy wcielasz się w kota? ;)
UsuńA mój M. to się ze mną wykłóca! Skubaniec jeden! Zwala na mnie, ze to ja chrapię w nocy a nie on! Ale kiedyś go nagram urządzeniem nagrywającym :P i przedstawię niezaprzeczalny dowód...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że i tak się wykręci, oni nigdy nie wierzą! Będzie utrzymywał, że sfabrykowałaś dowody!
UsuńA jak ja mojego budzę, że chrapie, to z fochem rzecze, jakoby przeze mnie spać nie mógł, bo go wiecznie budzę! Szczyt!
Chrapanie stereo - wiem coś o tym :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby tych mydeł było jak najmniej.
O, no chociaż jedna cierpiętnica! Powiało normalnością!
UsuńDzięki, mam nadzieję, że nie będziemy chodzić brudni i obsmarkani ;)
Czytam i coś nie mnie tyka czy ja na pewno kobietą jestem bo zasypiam od razu na raz ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie mnie też usypia stukot niebieskich kuleczek i to całkiem szybko. Niemniej proces musi przebiec przed twardym snem Małża, kiedy traci on kontakt ze światem i zaczyna kruszyć fugi decybelami. :)
UsuńOjej, ja mało kobieca jestem...Walę się w poduchy (a mam ich na swoim księżniczkowym łóżeczku 11) , zaczynam odliczać po chińsku do tyłu...i gdzieś tak przy er zasypiam. Ewentualnie stosuję deklinację po niemiecku. Żadnych zastanawiań się nad życiem, problemami i przyszłością. Wyćwiczyłam to 25 lat temu i rewelacyjnie działa:)))
OdpowiedzUsuńMałż mój inaczej - najpierw posiłek w łóżku, następnie kieliszek wina przed snem na trawienie, potem film dokumentalny przedsenny, następnie ugniatanie poduszek i kołdry, gaszenie komputera i przewracanie sie 3 godziny w łóżku, wstawanie, drapanie się, picie wody w kuchni, rozwiązywanie problemów ludzkości, martwienie się o mnie, przypominanie sobie, że trzeba starszemu psu pazury obciąć, znowu problemy ludzkości...i gdzies tak o 5 nad ranem pierwszy sen.
I dlatego mamy osobne sypialnie:))))
Dziewczyny, moja kobiecość objawia się nie tak znów często :) A jak się już objawi, to trzeba ten fakt uwiecznić, jak widać powyżej.
UsuńWieprzu, czy ja kłopoty ze snem miewam z powodu niedociągnięć lingwistycznych? Nie znam ani niemieckiego, ani chińskiego, co gorsza. Znajomość języków = brak kłopotów z zaśnięciem. Broniarek i inni poligloci byli chyba narkoleptykami!
Pamiętam Twoje opowieści łóżkowe w komentarzach pod postem, pozwolę sobie wkleić link, bo to daje pełen obraz Waszych łóżkowych peregrynacji :)
http://skorpionwrosole.blogspot.com/2013/08/szalona-noc-z-mazem.html