Od maleńkości uwielbiałam szarady, labirynty, zagadki i wszelkie zabawy umysłowe. Moimi ulubionymi są krzyżówki, głównie Jolki oraz homonimy. Pamiętam jak bardzo lubiłam chorować! Okładałam się książkami i stertami krzyżówek. Lubiłam tez pisać. I to na dowolny temat. Moja próbna matura miała wiele, wiele stron, maturę z biologii (!) napisałam w sposób literacki, kończąc fraszkami Kochanowskiego. Znana byłam z tego, że nie znając odpowiedzi na dane pytanie gładko pływałam w akwenie tematu.
Mój Tata często ze mną rozmawiał. jedna z tych rozmów dotyczyła zagadnienia wypowiadania się.
- Moniczko, pamiętaj - po pierwsze, nie musisz, wiedzieć wszystkiego. Nie ma ludzi omnipotentnych. Dobrze by było, gdybyś się we wszystkim orientowała, co jest trudne, wręcz niemożliwe, ale musisz wiedzieć, gdzie trzeba szukać informacji. Po drugie, jeśli czegoś bys jednak o czymś nie wiedziała, a to rzecz pewna, musisz podpierac się wiedzą, którą dysponujesz. Ktoś cię zapyta o słonia. Ty nie wiesz zbyt wiele o słoniu, ale swietnie orientujesz sie w świecie skąposzczetów. Mów zatem: Słoń jest wspaniałym, majestatycznym zwierzęciem, którego trąba jest podobna do wielkiej dżdżownicy. A dalej- już wiesz ;)
Ta wypowiedź Taty uświadomiła mi, że nie muszę odpowiadac na pytania w sposób ścisły i przewidywalny, jak uczono w szkole. Można żonglowac slowem, bawić się nim, uprawiać ekwilibrystykę zdań wielokrotnie złożonych i gimnastykę umysłu.
Teraz co prawda czasu jakby mniej, a i gdy człowiek chory, to i tak musi się zwlec i ogarnąć życie. Poza tym starość w oczy zagląda i zżera demencyjny mózg. Jednakże ochota na umysłowe swawole została. A chciec, to podobno móc.
Teraz uwielbiam zadanka literackie, z chęcią biorę w nich udział. Wcześniej udzielałam się w Książkach Zbójeckich, teraz spodobało mi się w dwóch miejscach:
Jeśli ktoś lubi zabawy słowem, zapraszam na nowy cykl do Fidrygauki. Będziemy bawić się w cyrk słowny, szermierkę na frazy, porzucamy sobie kulistymi metaforami, po arenie będą biegać upersonifikowane psy, a tancerki będą tańczyć na linie wersów.
szczegóły po kliknięciu:
Drugie miejsce, które często odwiedzam to Książkówka. Lubię u Niej poczytać recenzje książek, po które nie będę miała pewnie czasu sięgnąć ;) Ewa Książkówka co miesiąc ze swojego kuferka rozdaje książki plus bon do zrealizowania w sklepie z herbatami, kawami i przyprawami, wiedzieliście?
Obecnie u Ewy trwa Konkurs, w którym biorę udział i do którego zachęcam:
Poniżej zamieszczam moją odpowiedź na pytanie konkursowe, która płynnie, jak słoń z dżdżownicą, łączy się z moim pytaniem do Was. Pytanie ma naturę konkursową i brzmi:
Co autor (czyli ja) miał na myśli?
Kim są bohaterzy opowiadanka i czym jest Dom Tajemnic?
Kim są bohaterzy opowiadanka i czym jest Dom Tajemnic?
Osoba, która odgadnie, zostanie uhonorowana POSTEM DEDYKOWANYM i ku czci. Będzie mogła wybrać temat postu- a ja będę musiała go wyprodukować w wybranej przez laureata formie- wiersza, rymowanki, opowiadania. Oddaję się na chwilę w Wasze ręce. ;)
Rozstrzygnięcie nastąpi 12.12. :)
Odpowiedzi proszę zamieszczać pod dzisiejszym postem.
A oto rzeczone opowiadanko:
- DOM TAJEMNIC?
To taki, w którym...
...właśnie się znalazłaś. - Rubra była
zaskoczona, że usłyszała odpowiedź na swoje pytanie, zanim właściwie jeszcze
pomyślała o nim. Pytania i odpowiedzi, które przepływały przez nią były oczywiste, chociaż pojawiały się mgliście
znikąd jak dejavu, zakwitając od razu wewnątrz jej głowy i oczarowując ją swą
wielopłaszczyznową głębią. Nie była już pewna niczego.. ani gdzie się znalazła,
ani, tym bardziej jak i skąd się tu wzięła. Nieoczekiwanie pojawiła się
zupełnie w nowym i obcym miejscu. Oszołomiona cofnęła się parę kroków i oparła
plecami o karminową ścianę, która, ku jej zaskoczeniu nie była ani twarda, ani
zimna, lecz przyjemnie ciepła i elastyczna. Przesunęła po jej śliskiej powierzchni
otwartym wnętrzem dłoni i skojarzyła jej gładkość ze znajomym aksamitnym dotykiem
gołej kości. Dookoła niej panował tak lepki mrok, że czerwona sukienka, którą
miała na sobie, była namacalnie w nim skąpana i oblepiała jej uda. Rubra czuła
podskórnie, że dzielą ją jedynie dwa kroki od czegoś co zmieni jej życie... Wewnętrzna
siła kazała jej działać. Zaparła się mocno stopami i odbiła gwałtownie od
sprężystej ściany. Skuliła się i pochyliła nieco głowę, by zminimalizować
ewentualne obrażenia. Ale zamiast uderzenia poczuła, jakby napierała na ciepła
membranę, która pod wpływem ucisku zanikła na moment i gładko przepuściła ją na
drugą stronę. Przenikając przez nią, odniosła nieodparte wrażenie, że jej ciało
muska setka oślizłych rąk. Nie było to odczucie obrzydliwe, wręcz przeciwnie,
zaskakująco przyjemne. Pierwszym wrażeniem, jakie dotarło do niej, gdy jeszcze
miała zamknięte oczy, był głośny szum. Rubra powoli otworzyła powieki i zauważyła,
że znalazła się na długim korytarzu, który rytmicznie falował i pulsował
jednocześnie. Dookoła było ciepło i mokro, a jej nogi brodziły w rwącej rzece
przyjemnie ciepłej cieczy. Czuła się tak lekka, jakby unosiła się nad ziemią. Stała
przez chwilę oszołomiona, nie mogąc zdecydować się, co zrobić, ale wewnętrzny
głosy do którego obecności już przywykła, kazał jej... być sobą i słuchać serca.
Podkasała zatem sukienkę i dała się porwać szalonemu nurtowi, wrzeszcząc radośnie
ze wszystkich sił i próbując przekrzyczeć huk wodospadów - tych, małych i tych
dużych, łączących się w zaskakujących miejscach, tworzących kaskady, akwedukty
i kanały. Rubra czuła wielkie podekscytowanie, gdy z prądem bystrych rzek
niespodziewanie wpływała do cichych zatok, w których unosiła się leniwie na
powierzchni, mogąc na chwilę odpocząć od huku fal. Po chwili fluktuacje znowu
porywały jej drobne ciało i z impetem wgniatały w coraz to nowe, fascynujące
krajobrazy, które, rzecz dziwna, oglądała od strony ich wnętrza. Pokonując
rwące strumienie, wpadała do coraz to nowych wąskich kanałów, które miejscami były
tak małe, że przeciskając się przez nie, dotykała stopami i dłońmi ich
sklepień.
Wędrówka była
wyczerpująca. Rubra czuła, że oddała podróży samą siebie. Brakowało jej tchu, a
żywioł miotał jej ciałem jak patyczkiem na wodzie i uderzał o elastyczne
ściany. Jej sukienka pociemniała, a twarz zszarzała. Płuca rozrywał szybki,
bezproduktywny oddech. Przeczuwała, że za moment jej klatka piersiowa rozpruje
się i z trzaskiem uwolni jej wszystkie atomy. Dokładnie w tym momencie, gdy
stała się niemalże pewna, ze rozsypie się na drobinki, a jej umysł był o krok
od oddzielenia się od ciała, wpadła do ogromnej szafirowej komnaty. Płuca łapczywie
zassały życiodajny błękit, a rozgrzane policzki owiała ożywcza kryształowa
bryza. Rubra poczuła, że nie jest sama. Czuła obecność czegoś ważnego, jej wewnętrzny
głos dochodził do niej z niej samej, a jednocześnie ze wszystkich stron
jednocześnie, odbijając się zwielokrotnionym echem od sklepień komnaty. Jej
zmysły przenikał nieokreślony żywy byt. Stanęła przy nim tak blisko, że mogła wyczuć
całą sobą miękkie i rozmyte krawędzie jego postaci. Lividus zdawał się otaczać
ją z każdej strony. W tej chwili czas przestał istnieć, liczyły się tylko
odczucia płynące z okalających ją niebiesko opalizujących plazmatycznych fluidów.
Momentalnie poczuła, że jednocześnie ogarnia ją ogromny spokój, a siły generują się w jej wnętrzu
do niebotycznych rozmiarów i granicy eksplozji. Wtulona w niego, nabrała całą
sobą tyle powietrza, że wydawało jej się, że Lividus wlał się w nią całkowicie.
Doznała poczucia spełnienia i zlania się w jedność tak mistycznego, że wszystko
straciło przy nim blask, a Rubra poczuła się niebiańsko szczęśliwa.
Gdy ich
splecione ciała rozluźniły się, Lividus rozłożył swe efemeryczne ramiona i
wypuścił z nich Rubrę. Nim zniknęła za purpurowym zakrętem, zdążyła jeszcze
usłyszeć:
- Rubro,
będziesz żyła tylko 120 dni. Ale nie martw się, w zamian za krótkie życie, dane
ci będzie ponowne zanurzanie się w jego źródle. Będziesz mogła delektować się
tą najcudowniejsza tajemnicą po wielokroć, za każdym razem, gdy się spotkamy.
Będziesz do mnie wracać co kilka minut, bo tylko na tyle starczy ci oddechu,
Jestem twoim życiem, jestem twoim sensem, jestem częścią Ciebie. A ty będziesz
tym życiem karmić wszystko dookoła. Będziesz do mnie wracać po tysiąckroć i za
każdym razem staniemy się jednością. Pędź!
Lokowanie książkówkowego produktu widzę tu nastąpiło. :) Dzięki! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZachęcona komentarzem fejsbukowym dzielę się tym, co moja głowa zrodziła...
OdpowiedzUsuńOtóż Rubra pasuje mi na erytrocytkę, czyli krwinkę czerwoną, co to żyje tylko 120 dni, pędzi sobie oto ona żyłami, zatokami, aortami, przenosząc życiodajny tlen... Więc idąc tym tropem nasz Lividus pasuje mi na serce, a tajemniczy dom - na żywy organizm...
O i tak to sobie wymyśliłam i już! :)
Ha! Skorpion posiada umysł bystry i płodny , daleko mu do demencji starczej :) Pi.
OdpowiedzUsuńe. była pierwsza, ale myślę nieco inaczej, do zobaczenia u Książkówki.
OdpowiedzUsuńIzabelko, rozwiazania przyjmuję pod tym postem, uprasza się o przelanie swych myśli tutaj :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo:)
Usuńmoja interpretacja bohaterów jest taka: Rubra czyli krwinka czerwona wpada w objęcia życiodajnego tlenu (Lividusa), a Dom Tajemnic to kwrwiobieg,którego jedną z komnat jest serce. Krwinki produkowane są m.in.przez szpik kostny stąd uczucie znajomości z fakturą kości.
No i cóż, że zgadłam bez podglądania komentarzy, jeśli nie byłam pierwsza.
OdpowiedzUsuńbuuu...;((
Rubra to krwinka czerwona, a jej domem jest układ krwionośny. Dlatego ściany są sprężyste.
Rubra jest ubrana w czerwoną sukienkę i łączy się z Granatowym tlenem czyli Liviusem.
Fajnie u Ciebie :)
Zostanę na dłużej, jeśli można :)
Witaj Emmo :) Jak miło! Rozgość się :)
OdpowiedzUsuńWstrzymam się jeszcze od skomentowania pierwszej części komcia ;) Dziękuję za odpowiedź :)
Eee, no nic ciekawszego nie powiem. Albo wszyscy zgadli, albo musimy sobie ajkjiu poprzeliczać na nowo ;) Rubra - czerwona, Lividus - granatowy. Krwinka wędruje po naczyniach krwionośnych :) Swoją dorga nielichego trzeba talentu dla tekiego opisu :)
OdpowiedzUsuńP.S Na maturze z polskiego próbowałam opowiedzieć o trąbie słonia, ale się nie udało ;)
aaaaaaaaaaa! Veni! Dopiero teraz zobaczyłam, że Twój komentarz wpadł do kubełka ze spamem! Niniejszym go wyjmuję, otrzepuję z kurzu- i tadam! prezentuję światu!
UsuńDzięki Veni za deszcz komplementów :)
Powiem Ci, że niektórzy nie chcą słuchać o trąbach i skąposzczetach, nastawieni wyłącznie i zarazem egocentrycznie na celność i zasadność swojego pytania, licząc wyłącznie na taką właśnie odpowiedź :)
Oj, to mogłaś literówki poprawić przy okazji :D
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam :) Może poprzeskakiwały od trzepania? ;)
Usuń