Blog Skorpion w rosole powstał 7 listopada 2010 roku. Tego dnia zostały zamieszczone pierwsze dwa wpisy na blogu (to chyba rekord liczebny), po czym życie na tym wirtualnym skrawku kontynentu zamarło tak gwałtownie i niespodziewanie, jak się narodziło. Po ustaniu półtorarocznego okresu zlodowacenia nastąpił interglacjał niosący zasobne w życiodajne składniki mady i tak dzień 22 kwietnia 2012 roku wpisał się jako dzień zmartwychwstania, czy też, nazwijmy to, reanimacji Skorpiona (metodą usta-usta).
Wszystko teraz takie tu takie okrąglutkie, łącznie ze mną:
♣
3
lata bloga
(a trójka chadza z dwoma okrągłymi brzuchami)
♦
100
post
a także okrągłe urodziny obchodzą/obchodziliby duchowi patroni bloga:
♠
♣
3
lata bloga
(a trójka chadza z dwoma okrągłymi brzuchami)
♦
100
post
a także okrągłe urodziny obchodzą/obchodziliby duchowi patroni bloga:
♠
88
(prawda, że dwie ósemki to dwie nieskończoności?)
Whilliam Wharton wł. Albert William Du Aime
(7.11.1925 - 29.10.2008)
(prawda, że dwie ósemki to dwie nieskończoności?)
Whilliam Wharton wł. Albert William Du Aime
(7.11.1925 - 29.10.2008)
♥
70
mój Tata Janusz
(14.11.1943 - 8.10.1996)
pokazywacz gwodździ, ziemi, motyla. Trener i kibic w jednym. Lekarz, psycholog,
zielna babka, kucharz, cieśla, zdun, magister, kierowca, rolnik, poeta, rysownik, lalkarz. Wielbiciel z hiacyntem w dłoni. Mówca, gawędziarz, znawca, talent.
Arcymistrz i ziarno w klepsydrze. Alfa i omega.
Od 17 lat jestem sama w połowie alfabetu. Idę po Jego śladach.
Urodziliśmy się tego samego dnia. Dzieli nas 30 lat i śmierć. To niewiele.
Z każdym dniem przecież Cię gonię, Tato.
70
mój Tata Janusz
(14.11.1943 - 8.10.1996)
pokazywacz gwodździ, ziemi, motyla. Trener i kibic w jednym. Lekarz, psycholog,
zielna babka, kucharz, cieśla, zdun, magister, kierowca, rolnik, poeta, rysownik, lalkarz. Wielbiciel z hiacyntem w dłoni. Mówca, gawędziarz, znawca, talent.
Arcymistrz i ziarno w klepsydrze. Alfa i omega.
Od 17 lat jestem sama w połowie alfabetu. Idę po Jego śladach.
Urodziliśmy się tego samego dnia. Dzieli nas 30 lat i śmierć. To niewiele.
Z każdym dniem przecież Cię gonię, Tato.
Tata w moim wieku. |
•
i moje 20 :P urodziny (ur.14.11.)
i moje 20 :P urodziny (ur.14.11.)
Poza tym - słońce świeci nam w znaku Skorpiona :)
Nie może być lepiej :)
Na świecie nie ma przypadków, albo wszystko jest przypadkiem.
Zatem trutututu!!! Zapraszam na jutrzejszy KONKURS MULTIURODZINOWY!
***
W kolejce po autograf stałam kilka godzin, chyba urwałam się z uczelni, nie pamiętam. Wspominałam o tym spotkaniu na blogu Danusi Awolusi, w komentarzach pod Jej postem o Wieściach:
W Wartonie zakochalam się 20 lat temu. Pierwszą książką był Ptasiek. Następnie cała reszta. Wharton dopiero został odkryty, dla mnie było to odkrycie stulecia. Polska była w czasie wielkich przemian. Dopiero od niedawna nie było kartek. Dziwny świat, taki analogowy i powolny. Taki, jaki powinien być.
Swojego czasu byłam maniaczką whartonowską. Czekałam jak na szpilkach na nową książkę. Nagrywałam na wielkie kasety VHS ekranizacje (Ptasiek, potem W księżycową jasną noc), filmy dokumentalne o Whartonie, zbierałam wycinki prasowe. Aż wreszcie gruchnęła wieść: Wharton odwiedza Polskę! Wiadomość kalibru- Papież albo U2 wpadnie do nas na podwieczorek. Aaaaaaa!
W kolejce po autograf stałam kilka godzin, chyba urwałam się z uczelni, nie pamiętam. Wspominałam o tym spotkaniu na blogu Danusi Awolusi, w komentarzach pod Jej postem o Wieściach:
Przed księgarnią Pod papugami na ul.Podgórnej,w kolejce po autograf Whartona. Zgadnijcie kto to taki biały z lewej strony? ;) Głos Wielkopolski, śr. 24.05.1995 |
Autograf: "Monica have good life" |
Exlibris nr756!, to, prócz autografu pamiątka naszego spotkania. |
Wycinki prasowe, siermiężny plakat, zaproszenia. |
Barwna seria ;) |
Biografie, album malarstwa. |
Tymczasem za kulisami:
Prawda, że Lima idealnie wpasowała się w konwencję? ;) |
:))
O raju, wszystkiego blogowego i literackiego, i twórczego z okazji urodzin. :) Szybko ten czas leci, prawda?:) Twój tata był (i na swój sposób jest) niesamowitą osobą z tego, co czytam... :) A Whartona też pokochałam za "Ptaśka". :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ewo!
UsuńCzas z wiekiem coraz szybciej płynie. Gdzie te długie dni z dzieciństwa, które trwały od świtu do nocy? Teraz zduszone przez zegary.
Ptasiek zrobił furorę, to prawda. Świetnie obmyślona książka.
Wszystkiego najokrąglejszego z okazji tych niesamowitych rocznic! Czekam z niecierpliwością co tam wymyśliłaś :)*
OdpowiedzUsuńOjej, nie życz mi WSZYSTKIEGO okragłego! Zwłaszcza po tych słodkościach! ;)
UsuńNo to cho na KONKURS!
Podjałam, choć po tych "słodkościach" mnie lekko zemdliło ;) i myślę myślę myślę. Szukam tego alter ego... gdzieś było kiedyś, ale chyba je życie skonfiskowało. W każdym bądź razie będę sięgać do pokładów neuronów... A nuż się przypomni, bo konkurs arcyciekawy. :)**
UsuńPS to okrągłe co miałam konkretnie na myśli to niedomykający się portfel :D Rzecz jasna nie od paragonów ino biletów NBP!
:D
UsuńKonkurs wymyśliłam taki, że sama nie podołałabym odpowiedzieć!
cholera, zeżarło mi komentarz
OdpowiedzUsuńpowinnam napisać coś w temacie (różnorakim, jak wyżej), ale czepię się Whartona, po którego sięgnęłam za późno, żeby się nim zachwycać. nie zachwycam się, choć sporo przeczytałam i poza jedną powieścią, która dzieje się na łódce, czytało mi się wcale nieźle
Uuu, jak zżarło, to skrob nowy, ale dłuższy! ;) Ja, nauczona doświadczeniem, najpierw kopiuję swój koment i dopiero potem wysyłam, bo bloger jest łakomy i zachłanny.
UsuńMnie Wharton uderza właśnie w tę "moją" strunę. Nie mogłam tylko przeczytać Domu nad Sekwaną, nudził mnie ten budowlany instruktaż. ale doczytałam do końca, zawsze doczytuje do końca.
Teraz patrzę, chyba o tej samej książce mówimy. :)
UsuńO wow! ale super! Uwielbiam Whartona! Pierwszą książką, jaka wpadła w moje łapki to 'Tato' i się zaczęło :)
OdpowiedzUsuńA jak piszesz o swoim Tacie, to zawsze ogromnie się wzruszam, tyle w Twoich słowach emocji...
Wszystkiego najlepszego - jak zawsze :*
"Tato" jest niesamowity, ja jeszcze czytałam go jak mój Tata żył, a mimo to miałam wagon chusteczek. Teraz chybabym spłynęła Wartą do Bałtyku. Muszę sprobować! Ale mam taki stos nieprzeczytanych jeszcze książek, że tonę!
UsuńPodwójnie Ci dziękuję, e. :***
7-listopada, moje urodziny. 14-listopada, urodziny mojej mamy. Nie ma przypadków.
OdpowiedzUsuńUrodziny dziecka powinno się obchodzić, winszując mamie, w końcu to ona się przysłużyła ku chwale ;)
UsuńSto lat, Wojciechu!
Jednym słowem Mama sobie zrobiła prezent na urodziny :) 100 lat dla obu Państwa !!!
UsuńWszystko zmierza w jednym kierunku, muszę pokochać listopad! :)
OdpowiedzUsuńNo, ale gdzież tort? Chętnie poliżę choćby przez szybkę.
Jak to od jakiegoś czasu czynię (dzięki czemu mam lśniący monitor), objadając się Twoimi słowami ze smakiem. Wszystkiego najlepszego, a niechże ;) przytrafiają Ci się jedynie rzeczy dobre!
Ach, jakaś Ty niecierpliwa, Mirabelko ;) Naści!
UsuńDziękuję :***
Serdeczne zyczenia i gratulacje! Widze, ze dzielimy te same pasje (tez pamietam moj zachwyt Ptaskiem, a potem jeszcze wiekszy gdy do filmu muzyke stworzyl Peter Gabriel - nastepny ulubieniec). No i moja corka urodzila sie 14-ego listopada! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj, Fanie z Belfastu, jak miło, że wpadłeś :)
UsuńJak miło mieć wspólne zainteresowania! Prawda, że ta muzyka, obrazy, to magia? No i aktorzy! Rzadko kiedy lubię ekranizacje powieści, np "Tato" to już nie to... Ale Ptasiek - piękny!
Jak miło, że znowu 14 listopada ktoś zszedł z nieba na ziemię! Pomyślę o Twojej córce tego dnia!
Dziękuję za życzenia :**
Sto lat, sto lat, niech żyje Skorpion nam!
OdpowiedzUsuńTe torciki z posta wyżej, to niektóre, że jak dziękuję o.O ;)
Prawda? Zwłaszcza ten płód donoszony w kolorze z lekka blue. Może zatruty rtęcią?
UsuńDzięuję, Veni! :***
Ładnie napisałaś o tacie :*
OdpowiedzUsuńTeż byłam whartonomaniaczką, ale nie na tyle, żeby stać w kolejkach.
No i takiej kolekcji też nie zebrałam. Będę pożyczać, jak mi wróci ;)
Podejrzewam, że musisz się do mnie wprowadzić. Będziesz miała swój kocyk w bibliotece ;)
UsuńDziękuję bardzo :***