wtorek, 19 lutego 2013

(49) od koguta do kurczaka

   Zauważam główną różnicę pomiędzy mamą Mata a mamą Mima.

Mama Mata była od momentu powicia ww Matką Prowadzącą.
Proponowała zabawy, łamigłówki, dyktanda. Omawiała, naprowadzała, prostowała. Poszerzała, czytała, demonstrowała. Dbała, by zmysły syna były cały czas stymulowane. Każda chwila, gdy nie ćwiczył ciała lub umysłu, a zwłaszcza umysłu, była dla Matki chwilą straconą. Tak się przynajmniej Matce prowadzącej wydawało. W wieku 3 lat Mat znał litery, umiał liczyć i znał różnice między układem geo- i heliocentrycznym. W wieku lat 5 był już dziecięciem w pełni piszącym i czytającym. Niestety, z racji swej nieśmiałości i niechęci błyskania wiedzą poza domostwem, ukrywał się ze swoimi umiejętnościami do czasu zerówki. A dokładniej do grudnia. Nie wiem doprawdy jak te 4 miesiące utrzymał w tajemnicy fakt, że prócz pisania i biegłego czytania posiadł już dawno umiejętność dodawania i odejmowania w pamięci. I to nie w zakresie 10, czego wymagał program zerówki. Gdyby tabliczka mnożenia nie była w tak powszechnym użyciu, byłabym pewna, że jej odkrywcą jest Mat. Po prostu kiedyś w rozmowie zagaił:

- Mamo, zobacz jakie to fajne- jedna czwórka to 4, dwie czwórki to 8, trzy czwórki to 12...

Tiaaaa.

Matka Prowadząca z biegiem czasu ewoluowała w Matkę Wodzoną, a dokładniej Dającą się Prowadzić. Nie zawraca nieletniego umysłu ze ścieżki, by wskazać prawidłową drogę, lecz sama jest ciekawa dokąd kręte ścieżki mózgowych zwojów, które sama wyhodowała, ją zaprowadzą.

Oto stenograficzny zapis procesu zasypiania Mimka po lekturze "Pana Twardowskiego":

- O, jak fajnie lecieć na kogucie! A ten diabeł z Twardowskiego to jakiś dziwny jest. Diabły wyglądają inaczej. Mają ogon i rogi z takimi prążkami. A dlaczego te prążki, hm?

Opowieść matki o wytworach skóry i naskórka. Przyrosty prążków na rogach krów świadczą o ilości przebytych ciąż. Matka zaczyna się sama zastanawiać, czy diabły to samice? Charakterologicznie nawet by to pasowało.

- A wiesz, mamo, jaki jest znak diabła? Wąż. Bo wąż kusił pierwszych ludzi.

Opowieść matki o drzewie wiadomości dobrego i złego, beztroskim wiecznym życiu w Niebie, a potem na ziemi już z chorobami i śmiercią :/

- Ja nie skusiłbym się na jabłko, o nie!

- O?

- Nie. Stanowczo nie zjadłbym jabłka od tego złego węża, BO NIE LUBIĘ JABŁEK. A skąd się w ogóle wzięły diabły?

Krótka historia o strąceniu aniołów z Nieba do piekieł.

- To ja bym rozwalił jednym kopniakiem to piekło!

Wizualizacja matki jak rozwalenie piekła jednym kopniakiem wpłynęłoby na dalsze losy uwolnionych tym uczynkiem dusz morderców i innych złoczyńców oraz ich ponowne panoszenie się po świecie.

- Uuu, to nie rozwaliłbym, bo Hitler by wyszedł. Hitler jest w piekle. Strzelił sobie w głowę.

Wywód o samobójstwach, wykrystalizowanie ścisłej korelacji pomiędzy tchórzostwem i samobójstwem. Ukazanie na ww tle odwagi by żyć i stawiać czoło przeciwnościom losu, których życie niestetyż, ach niestetyż, nie szczędzi.

- Czyli w piekle są wszyscy mordercy i wszyscy, którzy zabili kogoś na wojnie?

Ha! Błyskotliwy monolog nt przymusu do wykonania rozkazu i zwolnienia od grzechu ciężkiego, na tle bezwzględnych i wyjątkowych warunków wojennych. Rozmowę taką matka odbyła jakiś czas temu  z rodzinnym duchownym, bo sama była tego ciekawa.

- Mamo, a były dwie wojny światowe, wiesz? I wiele walk. Ciekawe czy tak zginął Hipolit Cegielski. On był młody jak umarl, miał 55 lat. A podczas wojny zginął KURCZAK.

- Kurczak?

- No ten, który ocalił dzieci.

- KORCZAK może? Janusz Korczak?

Opowieść matki o ostatnim heroicznym czynie Korczaka w Treblince.

- Tak, tak własnie! A wiesz, że Korczak to nie Korczak tylko GOLFISTA?

- Chyba GOLDSZMIT? Henryk Goldszmit?

- Tak! O Cegielskim i Korczaku mieliśmy w szkole na projektach!




   Matka Prowadząca i ewolucyjnie doskonalsza Matka Prowadzona prężąc seksownie obie półkule, wysuwają hipotezę, że gdyby po raz trzeci dane im było matkować, zostałyby wspólnie Matką Prawie Idealną.

2 komentarze:

  1. Jako iż parę dni wolności od pracy posiadam - wykorzystuję ten czas bardzo rozsądnie, czyli zapędzam się w otchłanie blogów i w ten oto sposób wpadłam jak śliwka w... rosół :)
    Przepysznie tutaj, zczytałam wszystko i jeszcze mi mało. Będę zaglądać bo poczytuje się wybornie!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, jak miło, że wpadłaś :) warzę mniej więcej dwa gary tygodniowo, wpadaj zatem, zapraszam :)
      dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń