Czy tylko moje pacholęta dziczeją w dni wolne od szkoły? Ich dni wolne oznaczają ni mniej ni więcej, tylko dodatkowe tobołki obciążające moją Psyche. W niedzielne popołudnia nie wygląda ona już tak kwitnąco jak w dni powszednie. Moja Psyche siedzi wykończona w mentalnym kącie, łypie złowrogo, ma zmierzwiony włos, podniesiony głos, zmarszczoną brew, wzburzoną krew, ramiona do ziemi i wysokie ciśnienie.
Bo Psyche woli pięć tonów ciszej. I żeby zwolnić z 45 na 33 obroty. Spójrzcie czasem jak się czuje, nauczcie się wyłapywać, jeśli nie pierwsze, to chociaż środkowe symptomy zmęczenia materiału. Wygładźcie trójpasmówkę na jej czole, nie myląc z linią EKG. Zasypcie rowy mariańskie biegnące od skrzydełek nosa ku kącikom ust.
Potraficie to jednym słowem.
Wiem.
Potraficie to jednym słowem.
Wiem.
Psyche, Jacques-Louis David |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz