czwartek, 13 grudnia 2012

(34) 12.12.12.

Wyjątkowy dzień uczciliśmy gorąco i kolorowo. Mim ma 38C, kosz kipi zielonymi chusteczkami, a ja buchnęłam czerwonym fajerwerkiem z nosa. Na to dictum moje ciśnienie gwałtownie wzrosło, co w konsekwencji pobudziło przedsionki do serii nieskoordynowanych i nerwowych wyskoków. 
W taki dzień wypada ponoć podsumować to i owo, a i dzień swą datą ku temu nastraja. Dzień wyjątkowy- taki, co to wpada na nas raz na sto lat.  Drugiego takiego nie dożyję. I to kładzie się kolejnym cieniem na moje samopoczucie, bo mam wrażenie, że z racji lubości liczb, ominęło mnie coś wyjątkowego. Bo ominęło. Od kilku dni pamiętałam bardzo intensywnie, by spojrzeć na zegar o godz. 12.12. i zapamiętać jako omen na cały następny rok i stulecie, co w tym poniosłym momencie robiłam. Trzymałam się planu, dopóki nie zaczęłam sprzątać. Zerkam na zegarek- 11.46, zerkam po raz drugi- 12.29. No ja pytam kiedy?!  Jakim cudem?! Godzina X zastała mnie na szmacie. Ok, przyznaje, zatraciłam się. Nie w tej jednej czynności mam ku temu skłonności. Jak coś robić, to na 100%. Już w momencie błyśnięcia pomysłu o świątecznych porządkach trzeba było mi usiąść i poczekać aż przejdzie.

Podsumowań czas zatem. W pajęczą sieć Skorpiona wpadło mniej lub bardziej przypadkowo grono Czytelników, którzy wspólnymi siłami dokonali półtora tysiąca odsłon. Zaczłonkowały sie 3 osoby. Serwery odnotowały, że mniej więcej po 700 wejść dokonali Polacy ramię w ramię z Amerykanami. W mniejszości są Rosjanie, Niemcy, jeden wierny czytacz z Francji, Grecji, Kanady, Anglii, Włoch, Holandii i egzotyczny Malezyjczyk. Panie i Panowie- dziękuję! Jestem bardzo ciekawa kim jesteście. Jest mi bardzo miło, że wpadacie. Podejrzewam jednak, że blogger ma serwery w słonecznej Kalifornii, które używane są jako wiatrak po publikacji każdego posta. Podejrzewam również, że serwery znanego portalu z grą o ślimaku Bobie mają swe siedlisko w pobliżu rzeczonych wiatraków.
 Co prawda Małż ostatnio wraca trochę później z kamieniołomu, ale nie podejrzewam, by wylatywał po kryjomu na Zachodnie Wybrzeże w celu podkręcenia statystyki. Chociaż cera, faktycznie, jakby smaglejsza. Hm.

***

P.S.
Chciałam uprzejmie donieść, że zarówno Nostradamus, jak i Majowie pomylili się. Koniec świata nastąpił wczoraj. Mój kalendarz mi to oznajmił, po wyrwaniu kartki 12.12.12. pojawiła się data 18.12. Uff czyli nie tak źle, to tylko sześciodniowa przerwa. Jestem pierwszą cudownie ocalałą. Czyż to nie wyjątkowy dzień?  
Uczciłam go wysyłając Małżowi dykteryjkę:





Po półgodzinie Małż dzwoni- otrzymałem Twojego maila.



4 komentarze:

  1. ale Koniec ma nadejść 21, więc nawet jak 18 - to jeszcze trzy dni zostały. no ale zaraz po końcu świata, są przecież Święta, sylwester, i zacznie się normalka...;) pomyślności

    OdpowiedzUsuń
  2. Z woli wydawcy kalendarza zdzieraka zaliczyłam już rzeczony Koniec 12.12., a żeby podkreślić wagę wydarzenia, Koniec ów będę czcić dni sześć. Tak więc, Albercie, z uwagi na powyższe, nie będę wpasowywać się już w powszechną konwencję obchodzenia Dnia Końca 21.12. To takie trywialne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak, zacznie się jeszcze marudzenie, że 21-go to wszyscy, i dla wszystkich ten koniec, więc ja nie, ja to bym wolał/ała itd. ;) koniec to koniec! i trzeba by się dostosować. A może nas wszystkich zresetuje i zaczniemy od nowa? W sumie każdy ma coś do stracenia. ..
    P.S. i proszę wyłącz weryfikację obrazkową przy komentowaniu, jest zbędna, a ułatwia kominikację bez kłód przed oczami.

    OdpowiedzUsuń