Uliczka skręcała łagodnie w lewo i obniżała swój bieg płynnie jak koryto górskiego strumienia. Maleńkie domy zrośnięte wspólną ścianą z kamienia stłaczały się po obu stronach niewzruszenie, grzejąc swe blaszkowate grzybie daszki w popołudniowym upale i próbując oddać nagromadzone ciepło skostniałym murom przez spoiny wapiennych żył. Skóra domów z wyprażonych na słońcu kamiennych łusek grzała w plecy mężczyzn siedzących na ławkach przed każdym wschodnim wejściem, zachodnia strona pozostawała w zziębniętym cieniu. Kocie łapy ławek wysuwały i chowały pazury, i mrucząc z lubością, prężyły grzbiety pod dłońmi gładzącymi ich poręcze.
Małe okna porośnięte otoczakami patrzyły na ulicę wzrokiem bazyliszka i mrugały trzecią, mleczną powieką tiulu. Zza powieki wylewały się na ulicę, łza po łzie, życia mieszkańców, zagłodzonej mikroflory miasteczka i spływały suchymi kanałami burzowymi, plotąc historię, od wieków taką samą. Gdy umierali, chowano ich w piżamach, bo szli przecież na wieczny spoczynek, a nie na bal.
Na końcu cichej uliczki siedział skryba, machał drutami i plótł z niej andruty, które upychał ciasno w bibliotece. Mieszkańcy karmili się własnymi opowieściami i rośli jak na drożdżach. Nie chcieli znać nikogo spoza miasteczka, bo i po co? Byli samowystarczalni. Gardzili ichnimi, bo gorsi, mieli w poważaniu miasta ze szkła i stali, kto to widział, panie, żeby mieszkać w akwarium. Zimą ubierali się w puchate kożuszki z pleśni wyhodowanej samodzielnie w winnej piwniczce, gdzie warzyli piwo, którego sami nie mogli wypić, więc wylewali ukradkiem do zlewu. W piwnicach pachniało stęchlizną, wszystkim odbijało się wczorajszym. W miasteczku wszystkie lustra pokazywały wypaczony obraz. Kobiety miały podkowiaste usta, których kąciki obciążały niebieskie kamienie uwiązane na sercu. Każdego ranka kobiety wymiatały spod łóżek łzy na szufelkę i wrzucały do kufra z wianem, posag jak malowany. Związywały ciasno warkocze, by nie pękły na pół, by nie pojawiła się rysa na twarzy, rozpadlina, przez którą widać co mają w środku. Dlatego ich ściśnięta skóra była pomarszczona i matowa.
Ignis Altero pojawiła się nagle. Jechała po ulicy jak burza, a wiatr wydymał jej czerwony spinaker koszuli. Spod metalowych kół dwukolca pryskały iskry, które dzieciaki z piskiem opon mózgowych chwytały w słoiki i karmiły słomkami przez cały wieczór. Pruła w dół, wychylała się na zakrętach, szurając kolanem o ulicę i wysuwając w bok kij, przesuwała go po sztachetach płotów, robiąc w końcu wiele hałasu o coś. Po ulicach niosło się głośne: trrrrrrrrr! Waliła w parapety, budząc mieszkańców, tłukła krzywe lustra. Kocie ławki w popłochu dawały drapaka, a mężczyźni, sięgając bruku, pocierali obolałe zadki i drapali się w porośnięte szczeciną głowy. Podmuch dwukolca wzbijał w powietrze kłęby kurzu i powodował przeciąg od jednej bramy miasta do drugiej. Ulice wymiotło do żywego.
Ignis przyjechała, by zabić skrybę.
Jadąc z powrotem, widziała uśmiechnięte, piękne kobiety ubrane w kwieciste sukienki. Stały w progach jasnych domów, niektóre siedziały na pustych skrzyniach. Poprawiały przycięte włosy, z wdziękiem wspierając bose stopy na obrośniętych kwiatami skalniakach z niebieskich kamieni inkrustowanych tu i ówdzie łzami skurczonymi do wielkości diamentu.
Śmiech Ignis oprawiony w ramy błyskał teraz bielą w miejscu, gdzie kiedyś mieszkał skryba. W bibliotece uruchomiono nowoczesną tkalnię, a materiały, które tam wytwarzali mieszkańcy stały się cenionym towarem eksportowym. Wyburzono część pustostanów, dzięki czemu można było budować warsztaty, dziedzińce i parki. Do miasteczka przyjeżdżali kupcy i turyści z odległych szklanych miast i zawsze częstowani byli herbatą, bo jak wiadomo, herbata jest dobra na wszystko. :)
***
No, to taka opowiastka na dziś, obrazek, który zakwitł mi rano na tylnym płatku mózgowia. A mogło być w sumie gorzej, bo oto co grozi od machania piórem. Są jakieś dodatki za pracę w warunkach szkodliwych?
Poszłabym do kina na jakiś piękny film. Albo obejrzała coś w necie. Coś lekkiego, pięknego, ale nie naiwnego i bronciepanieboze pretensjonalnego. I żeby nie kończyło się źle, bo trochę mi już żyłka się napręża z wysiłku. Coś relaksującego, prawdziwego. Istnieje w ogóle taka kompilacja dla dorosłego?
Chyba proszę o bajkę na dobranoc. Tak, to coś takiego, tylko target inny :) Polecicie coś na porost dobrych myśli?
PS
O, coś takiego jak "Frida" z Salmą H. To apropopo prawdziwych.
"Wojna Domowa" nasza lub ta z Colinem Firthem :)
OdpowiedzUsuńb.
Ale ta "Wojna domowa" z lat sześćdziesiątych, Beniu?
UsuńZ Colinnem wyguglałam zajawkę. O, domek jak Skorpioland, pani siada na psie i musi go zakopać. Biorę :)
W bibliotece uruchomiono nowoczesną tkalnię... zgadzam się, tkany len jest piękny :) Nie wiem, czy oglądałaś Teorię wszystkiego, no ja nie, obejrzałam kilka dni temu, polecam, albo Dziewczynę z portretu :) o!
OdpowiedzUsuńO, tak, taki len powala na kolana. Bardzo lubię. Śpię w lnianej pościeli, wiązanej na troczki :) Kolor jasna kawa z mlekiem.
UsuńNie, nie oglądałam, mało filmów oglądam. Telewizję homeopatycznie. Wpisuję do karnetu, dzięki, Małgoś!
Ale oglądałam w kinie "Dziewczynę z pociągu", bo swojego czasu chodziłam z przyjaciółka cyklicznie, co środę. Polecam!
UsuńObejrzałam Teorię wszystkiego. Chlip. Dziękuję :*
UsuńJa też mało filmów wciągam, ale jak potrzebuję resetu, to muszę, bo nie mogę się inaczej odprężyć. Dziewczynę z pociągu oglądałam, a ryczałam na Teorii jak moja mama na Przeminęło z wiatrem, czyli zanosiłam się od płaczu i tego potrzebowałam. Dziewczyna z portretu przede mną. Ale jak nie oglądałaś z tym samym aktorem fimu http://www.filmweb.pl/film/Fantastyczne+zwierz%C4%99ta+i+jak+je+znale%C5%BA%C4%87-2016-697720
Usuńto polecam. Oczywiście mnóstwo ludzi twierdzi, że to bzdurny film, ale mnie się podoba, bo mnie relaksuje, możliwe, że na Ciebie podziała podobnie.
Teoria wszystkiego mnie nie zresetowała, tak naprawdę to film o cierpieniu i bardzo trudnych wyborach moralnych. Tu nikt nie wygrywa, tu nie ma szczęśliwych rozwiązań. Ale obejrzałam z zaciekawieniem, bo nie znałam faktów z małżeństwa Howkinga. Wiedziałam, że miał żonę i dzieci, ale nie wiedziałam, że się rozeszli.
UsuńPoproszę kolejne filmy bez chorób :* Choroby mnie przytłaczają. Za dużo ich.
A, i jeszcze o Przeminęło z wiatrem. Mama ma stary egzemplarz, do którego wraca ciągle. Nie wiem ile razy już czytała tę książkę, ale za każdym razem płacze. To samo na filmie.
UsuńZerknęłam do zajawki Fantastycznych zwierząt i przypomniało mi się, że to Rowling. Niech sobie ludzie mówią, co chcą, podziwiam ją za wyobraźnię i umiejętność przelania jej na papier. Robi to... fantastycznie.
UsuńRowling, Tolkien, to są moje preferencje. Niestety mnie komedie nie relaksują 👹 muszę się wypłakać, wtedy jest dobrze. ❤️ Na Władcy pierścieni tez chlipię, moze nie aż tak jak na Teorii... ale jednak. 😍
UsuńTolkien nie moja bajka, próbowałam, ale nie.
UsuńNa razie nie mogę oglądać filmów o chorobach, szczęśliwej miłości, ale też ze smutnym zakończeniem i właśnie tak lawiruję, żeby omijać te bolące rafy. Mam same wykluczające się życzenia :)
Dzisiaj w nocy spróbuję tę Dziewczynę z portretu, chyba, że dorzucisz coś jeszcze, eM? Dopiszę :)
A seriale? The Crown albo The young pope. Ten drugi to dodatkowo świetna muzyka 🌷
UsuńJa Tolkiena uwielbiam, "Władca pierścieni" był dla mnie objawieniem. Również ekranizacja. Natomiast od Rowling mnie odrzuciło - od ksiązki, bo co ciekawe, ekranizacja bardzo mi się podobała.
UsuńO właśnie, "Młody papież" z Jude Law, o którym wspomniała eM powyżej jest bardzo wart obejrzenia. Poetycki, subtelny, przepięknie nakręcony i zagrany. No i Jude Law - do schrupania.
UsuńOglądam przy czasie jeden serial o prawniku, jestem od miesiąca w drugim sezonie. Ja i systematyczność nie trzymamy się za rękę, chociaż kocham ją miłością platoniczną i nieodwzajemnioną ;) Ale spróbuję, bo o Crown słyszałam, że gra mistrzowska, a jak Adam mówi, że Law do schrupania to tym bardziej zakąszę!
UsuńLaw po 40. bardzo wyprzystojniał, bo przedtem był tylko śliczny.
UsuńMężczyźni zawsze zyskują po 40 i ten stan trwa wiele, wiele lat. Trochę to niesprawiedliwe :P
UsuńA ja Rowling książkowo bardzo. Nawet "Trafny wybór", chociaż n początku się męczyłam. Natomiast ekranizacja, mimo że mistrzowska, wydała mi się bajką dla dzieci. Podobni emam z Tolkienem. Ale jego nie przeszłam nawet czytelniczo.
UsuńTaki sam rozjazd miałam ze Zmierzchem. Bardzo mi się podobał, trudno :) Ale ekranizacja nie. Ale więcej od Rowling i Tolkiena, więc jakoś ranking w tej trójce się klaruje.
Bardzo niesprawiedliwe nawet. Ja jednak się cieszę:)
UsuńZmierzch... Miałem z tym analogiczną historię jak Ty z Tolkienem. Nie do przejścia po prostu.
UsuńTak, masz powody do radości, Adamie :)
UsuńMoże ja mam wewnętrzne dziecko w innym wieku niż Ty :)
Prawdopodobnie Twoje wenętrzne dziecko jest dużo młodsze od mojego, bo moje wydoroślało, nawet nie wiem kiedy
UsuńJa staram się moje dobrze żywić, żeby nie doroślało. Mam zamiar bowiem utrzymać je przy życiu do później starości :) Wystarczy, że żywiciel jest mentalną staruszką ;)
UsuńA co do powodów do radości z poczterdziestkowego rozkwitu moich walorów, to owszem napawa mnie to radością, choć z odrobiną goryczy, bowiem jakoś tak dziwnie się składa, że moja atrakcyjność bardzo wzrosła w oczach moich rówieśniczek i jestem przez nie podrywany i rwany, natomiast u rowieśników dostrzegam pewien dystans i onieśmielenie - moja przystojność ich chyba przytłacza, zwłaszcze tych 8 kilogrmów ewidentnej nadwagi. Rozczulił mnie zwłaszcza mój profesor od konwersatorium (angielkiego), rówieśnik a jakże, któremu się podobam, a który jednocześnie usiłuje mnie przekonać, że jest hetero, choć ja wiem, że nie jest. I ciesz się tu człowieku wybujałymi po 40. walorami. Ech...
UsuńHm. A co się podoba panom w panom, że nie reagują jak kobiety?
UsuńChwilowo nie ogarniam:)
UsuńMasz na to jeszcze kilka dziesiątek, spokojnie :)
UsuńNie o chorobach i szczęśliwej miłości, voila:
OdpowiedzUsuń"Bernard i Doris" z genialnymi Susan Sarandon i Ralphem Finnes,
"Czas mroku" z oskarowym Gary'm Oldmanem
"Crown" serial o Elżbiecie II, naprawdę znakomicie zagrany i napisany.
To mój reset z ostatnich dni, który świetnie zadziałał.
"Wojnę domową" z Colinem Firthem również oglądałem i bardzo polecam.
A Ignis z kijem bardzo, bardzo. Zwłaszcza opis miasteczka smakowity.
Ooooooooo!!!! Wszystko wygląda apetycznie. Teraz mogę przerwy wysycać wysokoprocentową kinematografią. Sen jest dla mięczaków, odwykłam, więc podszkolę się ciut w tej dziedzinie.
UsuńFajne to miasteczko zobaczyłam trzecim okiem w głowie. Cieszę się, że Ci się tu podoba. Moim niedościgłym marzeniem jest tak pisać, żeby poruszać innym neurony. Najtrudniej mi siebie samą zadowolić, a co dopiero Czytelnika.
Macham przyjacielsko patykiem z północy!
Skoro ja, przyziemny typ, zobaczyłem to miasteczko, z jego przybrudzonymi ceglanymi fasadami i mchem w spoinach, znaczy to, że dościgłaś swoje marzenie:)
UsuńOpisy mi wychodzą ponoć. Może powinnam rzucić wszystko w kąt i pisać przewodniki?
UsuńIstnieją miejsca na mapach wyłącznie do monitorowania, czy są one nielegalnie kopiowane, to się chyba nazywa martwe miasta. Istnieją wyłącznie na mapach i w wikipedii.
Papierowe miasta!
UsuńTaaaak, to praca dla mnie. Napiszę książkę "Życie w papierowym mieście. Przewodnik jak żyć"
UsuńPowstała ksiązka o tym tytule autorstwa Johna Greena i na jej podstawie nakręcono film. Nie czytałem i nie oglądałem.
UsuńCholera.
Usuń"papierowe miasta" powstały, natomiast "Życie w papierowym mieście. Przewodnik jak żyć" zwiastuje prawdziwy bestseller, więc łap za pióro i pisz, a jak juz zaczniesz, daj znać, żebym zdążył zająć sobie kolejkę w Empiku
UsuńDobra. Ale weź wędkarskie krzesełko, to może potrwać.
UsuńFotelik sobie wezmę, taki Ikeowski, na tyle giętki, że i bujnąć się będę mógł od czasu do czasu, żeby sobie urozmaicić oczekiwania:)
UsuńO, weź jeszcze gazetkę, najlepiej roczną prenumeratę :) Kawki?
UsuńŻe rok się pisać będzie? Jak wpadniesz w cug, pykniesz ją w miesiąc:)
UsuńNie mam nałogów! :D
UsuńMiasteczko ciekawe, poruszylo moje nieliczne neurony :)
OdpowiedzUsuńFilmow nie polece, bo jade na ksiazkach, albo glupotach z youtuba.
Ksiazek tez nie polece, bo to przewaznie obyczajowki z historia w tle, i po niemiecku, dla ksztalcenia mojego kulawego jezyka :)
Po niemiecku znam parę zwrotów, głównie wojennych :) A i to wyłącznie w mowie.
UsuńJak się wejdzie w yt to nie można potem wyjść, znaaaamy ;)
Uściski, Basiu!
Big Lebowski:-) Jestem wyznawcą dudeizmu, a ten film to esencja tej wiary:
OdpowiedzUsuńhttps://madeinzen.pl/dudeizm-czyli-jak-zostałem-wyznawcą-dziwnej-religii-i-dlaczego-to-dobra-droga-także-dla-ciebie-ffc9e679ce42
Pamiętam :)
UsuńSłyszałam o tym, ale jeszcze nie widziałam. Obejrzę :)
Co za piekne miasteczko, moge tam zamieszkac? Proooosze!!!
OdpowiedzUsuńNo i Ignis, kobieta z iskra ;)
A widzialas film Czekolada? Staroc, z 2000, ale ogladam raz na kilka lat, bo wlasnie lekkie, ladne optycznie, elementy zabawne tez sa (inteligentnie zabawne, nie ze Janusz wpadl do latryny ahha haaa jakie smieszne) muzyka fajna - no i czekolada jest! Duzo czekolady! :) I mlody Johnny Depp, co tez nie jest minusem, prawda.
(Nie kieruj sie opisem filmu, ze dramat i romans. Nie)
http://www.filmweb.pl/film/Czekolada-2000-4545
Prawda, że z iskrą? Ha!
UsuńW trakcie pisania klarowała mi się jakaś myśl i na końcu się okazało, że myślę podprogowo o Tobie o o tym, że to obrazek ze słów dla Twojego pędzla. Coś jak opis pokoju sprzed paru lat, pamiętasz? Ten wspólny neuron, nono.
Chyba z tą czekoladą utrafiłaś (boję się teraz kopiowac link, bo mi przed chwilą wystrzelił w kosmos cały komć, który napisałam, wrrr). Trzeba mnie po prostu posmarować grubą warstwą czegoś bardzo słodkiego i poczekać, aż porami wchłonę cała glukozę tego świata, bo mam ogromne braki i zakwasy w organizmie. ;*
Tez jestem milosniczka Czekolady i Young Pope, rowniez polecam. Generalnie to ja ogladam jakies takie dziwolagi co nawet do polecenia sie nie nadawaja:)) Bo albo toto mocno polityczne, historyczne lub jeszcze gorzej...
UsuńStar, wiesz jak tutaj jest z polityką i historią. Polityka zmienia historię obecnie, a ludziom krew przemienia w kwas.
UsuńMuszę zatem sięgnąć po te cukry proste i Młodego Pe, skoro tak wszyscy polecają :)
Tak bezwiednie, o mnie?! Co za komplement !!!! Azem wzruszona rumiencem splonela jak ta malwa pod kamiennym murem w swietle zachodzacego slonca :)))
Usuń:* :* :*
O, widzisz jak się wpasowałaś!Idealnie! :* Uwielbiam malwy!
UsuńObejrzałam "Czekoladę"
UsuńDiable, Star, nie uwierzycie... Ale to było to miasteczko, które zobaczyłam. Ten zakręt w lewo. Te mury. Te dachy. I Ignis - ogień, który totalnie odmienia życie mieszkańców...
Nie wiem, co powiedzieć... :O
Ha! I to jest ten moment, kiedy z przeogromna satysfakcja moge powiedziec: "Wiedzialam!"
Usuń:D
Nooo, czekolada była wkusnaja! :*
UsuńPrzypomniał mi się film "Smak curry". Widziałaś?
OdpowiedzUsuńTeż nie. Czytam, że ona gotuje, wysyła mu potrawę. Wątek komediowy pleciony w miłosny. Nie za słodki aby ten film?
UsuńNie dopatrzyłam się tam wątku komediowego... ;-)
UsuńAaaa, to muszę sama zobaczyć, bo przeczytałam recenzję, a tam napisano:
UsuńSubtelność, z jaką Batra filmuje stan zakochania, musi budzić uznanie: reżyser pokazuje, jak przeglądamy się wówczas w innych ludziach, w innych związkach i relacjach. Świetny jest zwłaszcza komediowy wątek irytującego współpracownika bohatera, Aslama, który szuka w Saajanie ojcowskiego autorytetu.
Na każdą pogodę i nastrój polecam coś z polskich staroci "Zmruż oczy" i "Sztuczki" (ten pierwszy bardziejszy, wg mnie), dla rozrywki "U Pana Boga za piecem" i następne, jeśli lubisz podlaskie klimaty, niezawodnie u mnie działają również filmy z Meryl Streep ("Pożegnanie z Afryką" czy też "Co się zdarzyło w Madison County").
OdpowiedzUsuńPożegnanie z Afryką oglądałam sto lat temu, ojej jak dawno. Nie mogę sobie przypomnieć czy mi się podobał :) Błogosławiona demencja! :) Tak samo z Madison. Bardzo lubię Meryl S.
UsuńLubię polskie filmy, bardzo. Konsul jest fantastyczny! To staroć. No i Vabank, Kingsajz itp. No i Kolskiego bardzo bardzo, przynajmniej kiedyś.
Oooooh, Meryl Streep! Tak, tak.
UsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuń