piątek, 7 sierpnia 2015

(183) Upał, a Pies w swetrze!

     Nie wiem jak poradziłabym sobie w ogródku sama! Zwłaszcza teraz, w upały, kiedy jestem zdolna tylko do trzymania chłodnego węża w dłoni. A najlepiej, gdyby ten wąż oplótł me boskie kształty, wyssał nadmiar mnie samej do rozmiaru 38 i trzymał w ścisłych splotach aż do jesieni, a przynajmniej do wieczora.
     Tymczasem wąż przy pomocy Małża został chirurgicznie zespolony z ogrodowym prysznicem i wułala! mamy takie SPA dla ubogich. O dziwo działa! Robi wokół siebie i w najbliższych przyległościach migoczącą tęczowymi kropelkami chmurkę, w której szczęśliwie unosi się ogrodowe łóżko. Trzeba położyć się na nim, trochę przymknąć jedno oko tak, by widzieć wszystko przez woal rzęs, drugie trochę wybałuszyć, skierować na czubek nosa i z lekka zezując - siup, przenikamy do innych światów. A właściwie inny świat włazi w kontury naszego.
  Jakże inaczej, jak nie fuzją rzeczywistości z fantasmagorią (słówko zaczerpnięte z bogatego wokabularzyka Kaczki) wytłumaczyć bowiem to, że wszystko zakwita punktualnie i obfitością kształtów pieści wzrok, a aromatycznymi puchatymi kłębami łechce nos? No jak? Przecież to niemożliwe! W moim ogrodzie przecież musi wszystko dziać się samo.
 Tak myślałam.
Ale niedawno okazało się, że jednak nie samo. W moim domu mieszkają najpewniej skrzaty i elfy. Tak, tak! Przecież nic nie dzieje się samo! To muszą być one. Na pewno zatrzymują czas, by skrupulatnie rozsypać nawóz ze stajni jednorożców bod rododendron, sypnąć bajkofoską pod piwonie, wyrwać i zutylizować chwasty, albo zapraszać tylko te miłe dla oka - ptasi rdest, powój polny i białą koniczynę.
 Zastawiłam tedy w ogrodzie sidła. Nie jakieś skrzynki z zapadką, wiadomo przecież, że skrzaty ogrodowe nie są takie głupie, żeby dać się złapać na salami. Doszły mnie słuchy, że podobno lubią zupę gotowaną na porannej rosie zbieranej po pierwszej pełni księżyca i podawaną z makaronem z pełnego przemiału muszelek winniczków. No ale przecież nie będę chodzić ze strzykawką przy blasku miesiąca, by spijać nią rosę bo jeszcze mnie wezmą za wampira i zamkną w odosobnieniu. Pozostało więc zastawić fotopułapki. To bardzo proste! Zostawia się aparat fotograficzny z rozładowanymi bateriami w widocznym miejscu, skrzaty, jako stworzenia bardzo pomocne, a zarazem figlarne, ładują baterie wtykając je głęboko w robaczka świętojańskiego (akurat w tym przypadki nieważne jest, w który biegun robaczka się włoży wtyczkę, bo robaczki to lubią) i bawiąc się urządzeniem wykonują serię zdjęć dokumentacyjnych.

Wułala, jakie foty zrobiły - roślinkom i - tak, tak! - sobie! I proszę zwrócić uwagę na sweter, w który odziane jest to niebożę! Chodzi ono w sweterku o każdej porze roku, mimo, że natura obdarzyła je bogatym owłosieniem na całym ciele, a zwłaszcza w okolicach bikini. Dlatego skrzaty noszą na sobie albo krasne uniformy albo błazeńskie swetry. Oczywiście z dzwoneczkiem! I powiem Wam coś jeszcze - te sweterki szyje PIES! >>>Pies w swetrze! Można tu zobaczyć jaka superaśna metka widnieje na karku oraz dowiedzieć się po co został umieszczony rzeczony dzwonek!

Fotografie dokumentują niepozorność skrzata, jego chęć asymilacji z otaczająca przyrodą oraz troskliwe, acz nieśmiałe zatroskanie fauną i florą








Na ostatnim zdjęciu skrzat przypatruje się zdrewniałemu koledze - ponoć skrzaty przyłapane w domostwach zmieniają stan skupienia z widzialno-efemerycznego na zdrewniały.

Poniżej widać Limę, która ponoć jeszcze ułamek momentu wcześniej rozmawiała ze skrzatem na tematy entomologiczne:



O, takie:



Kiedy interlokutor zdrewniał drętwo, zagadywała kolejnego. O tę donicę dba inny skrzat. Tu, znowuż, pod innym stanem skupienia.


A tu kwiatki, o które dbają następni, ci schowali się w porę!



A to zegar z kukułką, który należy do skrzatów. Ma on wymiennego ptaka, raz jest to gołąbek spokoju, jak na fotografii, raz sroka, a raz inny ptak.



A na zakończenie, zobaczcie, co te skrzaty robią mi w domu! Malują tęcząna prawo i lewo, chlapią kolorami, a doprawdy, te barwniki robią tak doskonałe, że wszędzie zostają powidoki!








No i niekiedy zostawiają mi na suficie serduszko ♥



Gdyby ktoś miał ochotę przypatrzeć się przez szkło powiększające, to klika na obrazek, a on magicznie się powiększa!


I, pst! Słuchajcie! Gdyby ktoś chciał podobny sweterek, niech puka do




12 komentarzy:

  1. Jeżu, jaki fajny sweter :D
    Jeżu, jakie fajne SPA :D Nie ma nic lepszego na takie pogody jak mgiełka wodna rozpylona z wysokości :))) Cudnie.
    A czy ten koteł to Wam się daje czesać bez protestów? Bozena kiedyś swojej matce podobnego zwiozła na kwadrat, ale to jest model rasta i woli z dredami chadzać po hasjendzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny cwytr, co? :) Pies węszy za swetrami najwyższej jakości, z jakiejś super-hiper włóczki, potem je łączy jakoś i wychodzi coś oryginalnego, unikatowego, co ma tylko jedna osoba na świecie. I tą osobą jestem ja! Ojacie :)

      Koteł jest jak pies, maine coony z tego słyną. Chodzi za człowiekiem, jest ciekawa co się robi, asystuje przy każdej czynności, podaje łapę, od razu przychodzi do gości. Z sierścią nie ma najmniejszego problemu - dba o nią sama. Czeszę ją bardzo sporadycznie, może raz na dwa tygodnie? Ale sprawa wygląda inaczej, gdy przebywa całe dnie w ogrodzie po deszczu Kiedy jest mokra, sierść bardzo łatwo się zbija, bo jest cieniutka, delikatna, jakby sam podszerstek. No i kiedy mocno się zbije, cóż, trzeba ciąć. A Lima uwielbia wodę! Wodę, deszcz i śnieg :)
      Kota mam pierwszy raz w życiu, zawsze tylko psy i inne stwory - owady, ślimaki. No i tak psiara zakochała się w kocie.

      Usuń
    2. Mejnkun, No tak. Bożena dostarczyła matce 8/9 persa, a to insza inszość. Też puchaty, ale wredny, z anoreksją i jak na kota to brudas.
      Cwetr superaśny :) Bożena byłą już na chwilę u Psa i zaglądała. :) Takie jedyne-w-swoim-rodzaju-i-unikatowe coś to jest zawsze plus 5 do lansu.

      Usuń
    3. Persy patrzą na człowieka z wyrzutem zmieszanym z odrazą, odnoszę nieustannie takie wrażenie ;)

      Zaglądaj, Pies zawsze przyjaźnie merda ogonem!

      Usuń
  2. Stylowe masz skrzaty .I jakie robotne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, co ja bym bez nich zrobiła! A tak szast-prast i wszystko w domu gotowe. Niech mają choć ładne ubranka!

      Usuń
  3. Nominowałam Twój blog do nagrody LBA:
    http://karolki.blogspot.com/2015/08/miedzy-blogami-lba.html
    :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie można patrzeć na swetry, kiedy temperatura na dworze przekracza 36 stopni, Czy ten Pies nie może być Psem w Bikini?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Pies ostatnio żył w klimatyzowanym. Ale zazwyczaj biega na golasa.

      Usuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ktoś czyta posty z 2015! Dziękuję bardzo!
      Nie pisałam już od wieków na blogu, ale kto wie. Korci mnie ciut :)
      Pozdrowienia, Imienniczko!

      Usuń