Otwieram oczęta i pierwszą rzeczą, którą rejestruje mój mózg jest piżamka Mima z zawartością. Zawartość piżamki emituje:
- Mamo, czy możemy od razu przejść do tego momentu, kiedy podajesz mi śniadanie?
Omaryjko...Przechodźmy zatem. Z każdym dniem coraz wcześniej przechodzimy do tego momentu, gdyż nasza gwiazda słoneczna raczy wybudzać Mima o coraz wcześniejszej porze. Mim ma coś w sobie z kury. Muszę przeanalizować i sprawdzić empirycznie jak zawartość piżamki reagować będzie na pokrycie jej nieprzezroczystą tkaniną. Na kanarki ponoć działa.
- Mamo, a ja miałem wczoraj zapłacić karę w bibliotece za przetrzymywanie książki.- wyznaje Mat. -Miałem zapłacić złotówkę, ale utargowałem na 50 groszy!
- Mat, czy Ty się dobrze czujesz? Nie można targować kary! Kara to kara, jest słuszna i należy ją ponieść z godnością, to kara symboliczna, aż nie wypada szarpać się werbalnie z panią bibliotekarką! Dlaczego to zrobiłeś?!- nawiasem mówiąc powoli dociera do mnie, dlaczego biblioteki są w tak fatalnym położeniu...
- No dobra... nie zrobiłem tego. Powiedziałem tak tylko, żeby zrobić Ci przyjemność :P
-O_o ?
- Mam plany na przyszłość - kaliber 6mm w porze śniadaniowej. Mat ciągnie dalej -otóż postanowiłem zapuścić wąsy i mieć zęby.
-No masz przecież zęby. Co prawda niektóre jeszcze w postaci larwalnej, a szczęki twe wyglądają jak wycinanka kurpiowska, no ale są.
- Ale ja postanowiłem ich nie wybić.
A, no to tak się rzeczy mają. Przed oczami staje mi dzień, kiedy Mat wrócił ze spacerku z Małżem z ukruszoną nowiuśką szóstką. Mat był bramkarzem, Małż napastnikiem. Plan niestracenia zębów jest więc planem ambitnym. Może być ciężkawo przy takim trybie życia, jaki prowadzi Mat. Siatkówka, koledzy, zabawy z bratem i kotem, piłka nożna, rakieta tenisowa. Szanse maleją. Ale przynajmniej nie wybije sobie jedynki hetmanem w klubie szachowym.
- Co czytasz Małżowino?- zapytuje Małż, który ugotował się tymczasem do wędrówki po bułeczki do piekarni.
- "Wstydliwy problem młodych kobiet".
- Daj spokój, ty już nie jesteś kobietą!
Po Małżu zostaje dymiąca kupka popiołu.- A Ty Małżu, mógłbyś iść jakoś godniej z tą płócienną siatką? Wyglądasz jak bezrobotny.
Na kuchennej podłodze są już dwie kupki.
Kot produkuje trzecią niedymiącą.
Mat krztusi się herbatą- jak zwykle.
Mim kaszle- jak zwykle.
Na kuchennej podłodze są już dwie kupki.
Kot produkuje trzecią niedymiącą.
Mat krztusi się herbatą- jak zwykle.
Mim kaszle- jak zwykle.
Nihil novi sub sole..Ufff witaj dzionku!
Tu już komentarz jest zbędny :) Przyznać trzeba, iż wesoło jest pod Twoją strzechą :)
OdpowiedzUsuńA dzieci widzę - nie da rady przegadać :D
No i tu dysonans- bo ja kocham ciszę!!!!!!
UsuńMarzy mi się, że się na mnie wszyscy obrazili i mają zamknięte twarze ;)
albo, że wstąpili na chwilę do zakonu klauzurowego wespół z Małżem, mmmmmmm.
O, mam pomysł - JA wstąpię!!
:) Pewnie siłą by Cię z takiego zakonu wyciągnęli. Bo kto by wysłuchał, poklepał po ramieniu...? :)
UsuńCoś czuję, że bez Maminy-Małżowiny to ta wesoła gromadka szybko zamieniłaby się w markotną i stęsknioną :)
Oj siłą by zatrzymywali, nawet progu bym nie powąchała ;)
Usuń