Strony

niedziela, 22 maja 2016

(209) Ławeczka

Cierpię. 
Cierpię na zatwardzenie twórcze. Wyjałowiłam się z mikroflory blogowego płatu mózgu. Brakło mi pożywki, na której spleśniałabym malowniczo i nawiozła sobą ten ugór. Wybaczycie?

     Muszę się do czegoś przyznać. Z powodu tej twórczej niemocy wpadłam w nałóg. Nałóg trzyma mnie od bodajże kilku tygodni, każe wychodzić z domu i spotykać się z dilerem. Kupuję od niego kilo i idę na ławeczkę, by pozażywać przyjemności graniczącej z rozkoszą. Przyjemność jest wielopoziomowa. Truskawki mają boski aromat, takąż konsystencję i smak. Owoc doskonały. Siedząc na ławeczce mogę oddać się kilku przyjemnościom równocześnie. Nie mam małych dzieci, więc siedząc niedaleko piaskownicy nie muszę martwić się, że podczas sprawdzenia, czy mam w torebce klucze, zawieruszę najmłodsze dziecko pod hałdą, a wieczorem z powodu braku niepokojących odgłosów, będę miała wrażenie, ze o czymś zapomniałam... mogę spokojnie obserwować nie swoje dzieci, wózki i akcesoria, a potem po prostu, ot tak, wstać i mieć wolne ręce i głowę. Mogę zamknąć oczy i nie bać się, że kiedy je otworzę, krajobraz będzie pozbawiony owoców moich lędźwi, które wychowuję dużym nakładem rodzicielstwa i finansów. Ale nawet teraz łapię się na tym, że w papierowej torebce szukam owoców tych mniejszych, bardziej zielonych, z niedoskonałością, te najdorodniejsze i czerwone zostawiając dla nich. Brzemię macierzyństwa wbija się w kark w najmniej spodziewanych momentach. 

     Siedzę więc tak, łącząc płynnie krew z owocem i zszywam błękit nieba z tym, co mam pod powieką. Czerwone do czerwonego, niebieskie z niebieskim. Omiatam wzrokiem pieska w abażurze i łapką w zielonym gipsie. Czego to weterynaria nie wymyśli! Dzieci bawią się na boisku, dorośli noszą siatki z chlebem naszym powszednim, gołębie robią kupy, wszystko na ziemi przesuwa się miarowo i przewidywalnie jak igła po płycie.

     Maźnięciem oka zaniebieszczam sąsiednią ławkę, na której, o raju!- same koronki. 

    Staruszeczki siedzą lekko nachylone ku sobie. Złote słońce wylewa na nie swą ciepłą poświatę. Obie delikatne, z białymi loczkami. Wokół ciał muślinowe falbanki, delikatne gipiurki, beżo-biele i kość słoniowa pod białą skórą. Wokół ławeczki lśniło srebrzyście promieniami pajęczych nitek. Głosy miały ciche jak srebrne dzwoneczki przy saniach. Ich świat miał może jakieś metr pięćdziesiąt średnicy i kręcił się wolniej niż nasz. Były w jego wnętrzu, stąpając po jego powierzchni od środka i napędzając go siłą własnych mięśni oddechowych.

    Siedziały tak zanim przyszłam i siedziały jak odchodziłam. Jak w poczekalni przed schodami do nieba. Daję słowo, że pod białymi sweterkami poprawiały skrzydła.
Myślałam, że nazajutrz spotkam je ponownie, żeby zobaczyć, czy są jeszcze bielsze i bardziej przezroczyste niż były dzień wcześniej. 

     Słońce tak samo złociło powietrze, niebo było tak samo błękitne. Ale spóźniłam się chyba, bo na ławce leżało jedynie kilka piór. 


37 komentarzy:

  1. Kolumbijscy biznesmani się załamią, jak się dowiedzą, że u nas taki odlot po truskawkach... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Monciś, dolałaś rumu do tych truskawek? Najgorsze do czytania w lekturach były opisy przyrody, a Ty się ostatnio zaczęłaś w nich specjalizować. Czy Ty chcesz zostać drugą Orzeszkową? Ja jestem prosty Wieprz, komunikat był także prosty - jadłam truskawki. Smakowały! A ja naszych świeżutkich jeszcze nie, ale w piątek lecę do domu....mmmmmm...całuję w pióro. Pisz o seksie. Zawsze dobrze Ci wychodzi:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę o tym, obiecuję ;) Zaraz jak się posklejam :)

      Usuń
    2. Pacz, wychodzi, ze my z Wieprzem z jednego chlewa! Ale, nie, nie nie sprawdzaj, czys jest wielbladem (ze niby jak ci dwoch mowi to powinnas). Ale za to nieustannie wychodzi, ze wiekszosc chce od ciebie o seksie :-)

      Wieprz, Orzeszkowa to jedyna autorka, ktorej opisy przyrody uwielbiam :-) Taka perwersja!

      Usuń
    3. Monisiu nadobny, to chodź w moje ramiona, ja Cię własnoręcznie złożę do kupy. U mnie jest tak żle, że jakbym Ci powiedziała to zaraz być się lepiej poczuła:-))))

      Usuń
    4. Taaa. Wy mi po prostu zazdrościcie tego lyryzmu, nosorożce!

      Oraz wuntpia, Wieprzu, ale możemy się policytować za kurtynką kogo los bardziej obsypuje trądem :)

      Usuń
    5. Dobrze jest! Opisy przyrody obowiązkowo być muszą, seksa i liryzm również, najlepiej na zmianę, w wielu pozycjach.
      Jak czegoś nie zrozumiemy, to się dowiemy w komentarzach. Samopomoc blogerska, silne stadło adoracyjne ;). Wszystko gra.

      Usuń
    6. No i Skorpion Skorpiona zawsze wyniucha! Otóż to! Różnorodność, gadżety i zmienne pozycje mózgowia.
      No właśnie, można dopytać, jak się nie rozumie, chociaż Szymborska nie tłumaczyła o co cho. Liczę, że po śmierci szeroko pojęte społeczeństwo zachłyśnie się moją poetycką prozą i wejdę do kanonu lektur nieobowiązkowych, żeby przyjemnie się czytało i żeby nie czytano wyłącznie bryków.
      :*

      Usuń
  3. Ach te aluzje przejrzyste, wytworne żarty od niechcenia. Cuda, cuda Panie!
    Los darzy, a nie karze Cię PanDemoniu talentu upominkiem. A ponieważ nie dasz rady przechytrzyć przeznaczenia wyjałowieniem, niemocą itp. wymówkami, to rzucaj mu się w ramiona i już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzucę się, Emko, aż mnie będziesz miała dość i będziesz błagała o litość! Och weźcie już tę pandeMonię, zamęczy nas swoją kaskadą słowotwórczą, zalewa nas jej słowotok i własna krew! ;)

      Usuń
    2. Oooo to mnie nie znasz. Będę podtrzymywać Twój kręgosłup, karmić truskawkami - gatunek I, maczanymi w czekoladzie z maxi zawartością magnezu i witamin z grupy B, oraz czule głaskać Twe ego.
      Cmok

      Usuń
    3. O rany, to ja się postaram szybko posklejać, żeby mi te truskawki z czekoladą nie przeciekły wszelkimi otworami i szparami w korpusie. Dzięki, Emko, głaski działają na mnie bardzo mobilizująco! :*

      Usuń
  4. Tez w tamtym tygodniu raczylam sie truskawkami - i to w nader pieknych okolicznosciach przyrody, bo w Norwegii! Ze szwagierka(tez piekna, a co) na tarasie z widokiem na góry. Ahhh.... cudnie bylo. Truskawki byly obficie zalane bialym winem z kostkami lodu, co dodalo im wiele bardzo pozytywnych walorów dodatkowych :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam białe wino. I rozmowy do rana. I truskawki. I Norwegię. I Ciebie, Diable. Hm, umówimy się? :)

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz, jak chetnie! Dlaczego nie mieszkasz w pólnocnych Niemczech? Ewentualnie w poludniowej Polsce?

      Dlaczego wszystkie tam nie mieszkamy???
      (smuteczek) :(((

      Usuń
    3. No bo dopiero w zasadzie od niedawna mieszkamy w Polsce :D Pono my z Bawarii :)

      No właśnie, dlaczego nie mieszkamy? Wystarczyłoby otworzyć jakiś pensjonacik, wrzucić tam farbki, pędzle i notesy. I wyrzucić klucz i mapy dojazdu :)

      Usuń
    4. Ide na to! Tylko nie zapomnijmy o bialym winie. Ostatecznie moze byc jakiekolwiek wino :-)

      Usuń
    5. Nieeee, o winie nie zapomnimy, nie. O zbrodni i owszem.
      Może Kanionek użyczy nam karambola? Carramba!
      Dobra, to ja lecę po leżaczek, bierz hamak, kocyk, ja wezmę jakąś muzę, która nam się będzie wsączać przy sączeniu. Truskawki wziąć? Bo nie wiem czy możesz? Jak nie, to wagonik powinien wystarczyć, przynajmniej do wieczora. Jeszcze ktoś do garów by się przydał. Jezu, znowu wychodzi na Kanionka. Ale Izabelka jest niezła, bierzemy ją? Bebe robi dobre pierogi. Tak, to musi się udać!

      Usuń
    6. Bożena może wino załatwi, ale petycyjka, Madmłazels - na północ PL, nie na południe! Morze, jodzik (nie mylić z jadzikiem), ptaków śpiew. I kaszebska truskawka, najlepsza w powiecie (chociaż droga jak pierun, to Bożena na razie arbuzy pędzluje.). To na północ, na północ, Drogie Panie (i do Norwegii bliżej, jak ktoś akurat w potrzebie po ciemku posiedzieć.)

      Usuń
    7. Akurat teraz to tam jasno, w tej Norwegii. Slonce zachodzilo przed pólnoca i wstawalo o 4 :)
      Ale naprawde, taki pensjonacik bylby czyms przepieknym.

      Do garów? Monika, bedziemy zyc winem, truskawkami (kaszebskimi Bozeno, oczywiscie) a w chwili kryzysu zamówimy pizze. Szkoda czasu na gary!

      Usuń
    8. Bożeno, o jodzik, ptaków śpiew biorę! I szum morza i ciepełko i chrrrrrrrr chrrrrrrrr chrrrrrrrrr, o, parhdą! Zasnęłam?! Zaśpiewaj mi coś! :D

      Usuń
    9. Diable mój, ale zważ, że świat jest pełen zboczeńców i weź pod uwagę, że jednak ktoś może LUBI te gary. Taki wyjątki się zdarzają ponoć.

      Usuń
    10. Ano, jak lubi, to nie bede przeganiac, ofkors ;)

      Usuń
  5. Postuluje cobys sobie pewnego pieknego dnia i bez wyrzutow kupila kilo tych dobroci TYLKO dla siebie i zostawila im co najwyzej te male i niedojrzale.

    Na pohybel brzemionom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakitram się w ostępach i może nawet zjem tak sernik? Tak, jutro tak zrobię. Chrzanić przebrzydłe brzemiona!

      Usuń
  6. Ja tu opisów przyrody a la Orzeszkowa nie widzę. Może dlatego, że jak przerabialiśmy Orzeszkową, to czytałem Stąd do wieczności Jamesa Jonesa, a potem jego Pistolet. Opisów przyrody więc nie rozpoznaję. Wydaje mi się, że przyroda jak przyroda, jakaś tu występuje, owszem, ale głównie klimat. A klimatu nie widać, co by wyjaśniało szybki trucht Wieprza za wonią truskawek, jak za truflami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęła mnie swędzieć żuchwa i poczułam się staro, tak staro, że w lustrze zobaczyłam się z blond brodą. Sprawdzę w dowodzie, czy nie mam na drugie Eliza.
      Klimat i owszem, był bardzo wyjątkowy, dawno nie widziałam takich alabastrowych staruszek. Piękne były.
      Dzięki, Ove :)

      Usuń
  7. Wyczułam zapachy i mię tu zawiało. Kochana, u mnie truskawki w formie płynnej są, podzielę się z Tobą, niech no tylko zajadę w Twe regiony...
    O trądzie piszesz... a u nasz też sypnęło ostatnio. Takie to normalne, nieprawdaż? Aż już się przykro opowiada.
    Nos do góry, zaraz będą czereśnie! ;-))
    P.S. Tulimy tulimy... :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie Cię tu zwabiłam, a roztaczam swój czar i zapach naftaliny dosyć intensywnie! Och, czy mówisz o tej boskiej, co ją to zrobiłaś i była obłędna? Och, pół królestwa za kieliszeczek! Zachodź, zajeżdżaj!
      Ty wiesz jak mnie pocieszyć owocem :)))))
      Tulimy too :) i xoxo jak mawia szalona młodzież.





      (o trądzie przemilczę, może ucieknie?)

      Usuń
  8. Daj Panie Boże każdemu twórcy takie zatwardzenie!
    Kilo truskawek i półtorej strony tekstu - plus ilustracje. Niektórym nawet wagon truskawek by tak pióra nie rozbujał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomnij o kefirze od Kaliny :) Tak, to połączenie może rozbujać!
      Cieszę się, że już wróciłaś z tych Marianów, Psie :)

      Usuń
  9. Tymczasem muszę JESZCZE odszypułkować i umyć 2 tony truskawek, bo się do jutra zepsują... ahu ah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie babrałam się w truskawkach nigdy o 3.12. Fajne to?

      Usuń
  10. ...zanim skończę powinnaś napisać relację obchodów Dnia Matki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skrócie wyglądało to tak, że jak rano martwą uniosłam powiekę, to wzrok mój zaspany upadł na pudełko czekoladek oraz żel do kąpieli z arganem. Zostałam zasypana pocałunkami (w zasadzie sama je musiałam wyrwać, cóż, taki ciężki los matki dwójki nastolatków. TAK nastolatków. Gdyż Mim od dzisiaj na dwie cyfry na liczniku).

      Usuń
    2. Chyba, że jeszcze obierasz i się wyrobię z tymi obchodami? Wiesz, za chwilę Dzień Dziecka, może będziesz w połowie drugiego wagonu?

      Usuń