Na początek wszyscy niech staną pod ścianą i wyznają mi szczerze jak nad grobową deską, kto mi zabrał te moje 60 milionów? Bo, że kolektura lotto mnie oszukała, to wiem. Ale ktoś był w zmowie, przecież te worki musiały być naprawdę ciężkie.
Co byście zrobili z taką ładną, tłuściutką sumką? Nawet jedna trzecią sumki? Tej bez ości, od ogona?
Och, ja bym najpierw oszalała, potem wyleczyła zawał własny, czubkiem buta popchnęłabym ciała padłych trupem denatów, by wkulnęli się do dołka, ciała kazała zakopać suto opłaconym grabarzom i dla pewności przywalić drogim, a ciężkim marmurem. Po tym wstępie zassałabym grosiwo i wypluwała je wąską strużką w miejscach egzotycznych i kuszących. Co z pozostałą sumką mojej jednej trzeciej, czyli z 19 milionami, nie wiem. Na pewno jesteście w potrzebie, co? Ktoś mądrzejszy ode mnie bardzo rozsądnie stwierdził, że pieniądze szczęścia nie dają, ale rozwiązują wiele problemów.
Apropopo problemów pierwszego świata. Pragnę nadmienić, że odzyskałam swoją odzież. Nie, żeby mi ją ukradli na basenie, ale radość podobna, bo znowu się w nią mieszczę. Od razu skojarzyłam fakty, kiedy to obywatelka Wasiuczyńska zdradziła mi swojego czasu sekret wzbudzenia szczerego zachwytu nad własnym zdjęciem. Jest bowiem faktem niezbitym, że podoba nam się co dziesiąte zdjęcie własne. Żeby polubić pozostałe dziewięć, należy je schować przed samą sobą na jakiś czas, dajmy na to na dekadę. Po dziesięciu latach wyjmujemy je i nadziwić się nie możemy własnej urodzie! To samo, znam to z empirii, funkcjonuje z wagą. Otóż wróciłam z dalekiej zsyłki wewnętrznej do granic rozmiarówki i wróciłam w swoje własne spodnie sprzed półtora roku. Moja banicja nie trwała dekady, co za radość! Za dekadę bowiem nie będę już chodzić w sukienkach, chociażby dlatego, że mi nie wejdą na gorset ortopedyczny. A sukienki mają przecież MOC!
Odbyłam dziś piesze tournee długości kilku kilometrów odziana w sukienkę długości mini i zrobiłam furorę! Zatrzymałam się przy kiosku Ruchu z groźnie wycelowanym w kioskarkę Magnum o smaku waniliowym w białej czekoladzie z zamiarem nabycia kart piłkarskich, gdy wtem za moimi plecami przystaje samochód rasy peżo wypełniony po brzegi płcią męską brocząca młodym testosteronem. Kończyny górne gibały im się na boki w gestach powitalnych, kąciki ust nawijały sie na uszy, a głowy, słowo, były na sprężynach. Ręce wychynęły poza kontury wozu i machały, wyraźnie do mnie, mimo, że twarze były mi całkowicie nieznane. Odmachiwałam im zapalczywie, a co!
I wyobraźcie sobie, wczoraj (również sukienka mini, lecz inna) zrobiło mi się to samo! Co chwila podchodził do mnie osobnik płci raczej męskiej i mówił dzień dobry. I tak każdy z piątki podpierającej płot. Potem cyklicznie, w ustalonej w poprzedniej turze kolejności, pytano mnie która godzina. I zaprawdę, powiadam Wam, najmniej ważnym był tu fakt nieposiadania przeze mnie zegarka i braku informacji zwrotnej, a zarazem głównej.
Odbyłam dziś piesze tournee długości kilku kilometrów odziana w sukienkę długości mini i zrobiłam furorę! Zatrzymałam się przy kiosku Ruchu z groźnie wycelowanym w kioskarkę Magnum o smaku waniliowym w białej czekoladzie z zamiarem nabycia kart piłkarskich, gdy wtem za moimi plecami przystaje samochód rasy peżo wypełniony po brzegi płcią męską brocząca młodym testosteronem. Kończyny górne gibały im się na boki w gestach powitalnych, kąciki ust nawijały sie na uszy, a głowy, słowo, były na sprężynach. Ręce wychynęły poza kontury wozu i machały, wyraźnie do mnie, mimo, że twarze były mi całkowicie nieznane. Odmachiwałam im zapalczywie, a co!
I wyobraźcie sobie, wczoraj (również sukienka mini, lecz inna) zrobiło mi się to samo! Co chwila podchodził do mnie osobnik płci raczej męskiej i mówił dzień dobry. I tak każdy z piątki podpierającej płot. Potem cyklicznie, w ustalonej w poprzedniej turze kolejności, pytano mnie która godzina. I zaprawdę, powiadam Wam, najmniej ważnym był tu fakt nieposiadania przeze mnie zegarka i braku informacji zwrotnej, a zarazem głównej.
W obu przypadkach byłam bardzo zadowolona poziomem erupcji własnej furory! Wszystko ma jednak swój koniec. W pierwszym przypadku samochód pojechał w siną dal, ale jeszcze przed zakrętem zobaczyłam, jak rodzice uspokajają swoich synków, a w drugim - zadzwonił dzwonek, oznajmiając koniec przerwy w osiedlowej podstawówce.
Tak sobie pomyślałem, że wygranemu wypada przecież odwrócić od siebie uwagę. Mógłby na przykład pytać, kto mu wygraną zwinął sprzed nosa... na pewno pytałby w mini!
OdpowiedzUsuńHub
Nie wiem, Hub, czy mini byłoby w stanie zasłonić ogrom tej sumy. Chyba zawsze wyłaziłaby dołem. Ale główkujesz znakomicie! :D
UsuńO tym bym nie pomyślała, ale Hub ma najprawdopodobniej rację! PandeMoniu, skoro już wygrałaś, to pamiętaj, że ja zawsze bardzo ceniłam Twój dowcip oraz niepospolitą inteligencję i urodę zarazem takoż. Twoja na zawsze - Kalina. ;-)
UsuńDopsz. Przekonałaś mnie swoim lizusostwem! To mnie zawsze rozczula Po sakiewkę musisz stawić się jednakowoż osobiście! MUAHAHA! Możesz podjechać czarnym nissanem. :)
UsuńWiem, że WY bogaci macie własne lądowiska dla helikopterów, ale MY normalni staramy się jak najoszczędniej jeździć po mieście samochodem, bo znalezienie miejsca parkingowego nierzadko jest większym cudem niż wygranie 60 mln. Konkluzja jest taka: przyjdę spacerkiem! Po co mam parkować dalej niż mieszkam?!
UsuńMam kazać służbie upiec ciasteczka? Indyka? Raka? Winszujesz sobie czerwony dywan? Harfistkę? I czy saute?
UsuńOch taka forma prowokuje wprost do łamania serc i sprawdzania giętkości samczych kręgosłupów- uważaj wiec na swą nieśmiertelną duszę!
OdpowiedzUsuńMam jednakże nadzieję, że tę ciastkarską formę wypełnia szczelnie jakaś treść. A dusza dawno stracona! Małż schrupał do kręgosłupa.
UsuńAž sie prosi o foty! I jednakowoż nie bądź wiśnia, obiecałaś kopsnąč dwie banieczki.
OdpowiedzUsuńŻadna fota nie jest w stanie zawrzeć w sobie tyle blasku, jakim tryskam! To już byłoby radioaktywne!
UsuńDwie banieczki są Twoje, Kaszmirowa, kupimy sobie leki w Monte Carlo - tak mi doradzili, że tam najlepsze!
Zabierzcie Bożenę!!
UsuńP.S. Bożena jest w pąsach od pięt po kokardy z a) zachwytu, b) podziwu, c) teżtakchciejstwa. Z zamierzchłych czasów pamięta TO uczucie. Brawa, ukłony, lekki zazdroch ;)
Nie, no Bożeno, co za słowa! Ty się nie krępuj, zazdroch może być duży!
Usuń:**
O proszę jak wolno, to Bożena się przyzna uczciwie, że BARDZO WIELKI ten zazdroch. Nie chciała tak wyjść na czereśniarę, ale skoro wolno, to proszę. ;)
UsuńOch, muszę pochować zdjęcia :) Nie mam w wersji papierowej, idę sprzątać dyski :)
OdpowiedzUsuńTak, Krusz, porób sobie blokady na dziesięć lat :) teraz to nawet hasła internetowe zostawia się w spadku, a co dopiero w depozyt czasowy.
UsuńZ tymi zdjeciami to potwierdzam, znam to doskonale. Bardzo rzadko ogladam swoje wlasne foty - wlasnie dlatego ze ich nie lubie. Ale jak juz otworze jakis folder zprzed kilku lat, to pierwsza mysl jest "Ale bylam zgrabna!!" Oczywiscie te kilka lat temu tego nie myslalam - bylam gruba krowa z gópim ryjem.
OdpowiedzUsuńTaaak. Czas wiele zmienia :)
Oraz z przykroscia informuje, ze tych milionów, chlip, to niestety nie mam, chlip. :( Mozemy sobie "poniemieć" razem.
A ja lubię 10% swoich fot. To i tak dużo, bo ja focę się stosunkowo rzadko. No ale, Diable, z krową łączą Cię jedynie racice. Bardzo możliwe jeszcze, ze rzęsy.
UsuńKurczę, kupiłabyś sobie tron i całą Dawandę, co? Ach!
Tron!!!! :DDDD YEAAAAAH!
UsuńSzczerze podziwiam!
OdpowiedzUsuńMedal Ci się należy za powrót do wagi piórkowej!
Za to uwodzenie nieletnich... to już zupełnie inna para kaloszy ;-))
Dziękuję, dziękuję, tak, to mój największy sukces życiowy, heh.
UsuńMyślisz, że mnie wepchną do lochu o chlebie i wódzie? Ależ ależ! To oni mnie uwodzili!
Taka dieta w lochu przywiodlaby Cie do wagi muszej lub komarzej :) A co za duzo, to tez niezdrowo, prawdaz.
UsuńTak, a od kurczaków z rożna zrobiłby mi się kogucia. Muszę pamiętać, żeby nie jeść słoniny!
UsuńCzyli dowolna liczba osobników w dowolnym wieku i miejscu - Twoim najlepszym lustrem 3d.
OdpowiedzUsuńA metoda badawcza prowadzona za pomocą pieszego tournee nowatorska bardzo i miła dla oka/oczu zarazem.
Gratulejszyn wielkie!!! Sukcesu w przywróceniu odzieży do celów użytkowych w krótkim czasie przede wszystkim.
Nooo, po prawdzie to aż tak świetnie to nie jest... Musze powtórzyc tournee w centrum, a nie po sąsiednich osiedlach...
UsuńA zobacz, to taki recykling bez wywalania, program autorski!
Buziaki, Emko!
Moniu,środki komunikacji miejskiej najlepszym miejscem na przeprowadzenie badań. Sprawdzone w 100%. Otóż pewnego dnia, uczestniczyłam w ważnej dla mnie konferencji. I cóż, zważywszy na okoliczności spódniczka okazała się najwłaściwszą częścią stroju. W tramwaju doznałam olśnienia. Wszyscy osobnicy, od wnuczka po pradziadziusia rzucili się pomagać przy wsiadaniu, ustępowali miejsca, wykazywali cudowne, łechcące me serce zainteresowanie. Czułam się jak królowa prawie.
OdpowiedzUsuńTeraz ochłonęłam nieco i mam wątpliwości, czy to mój urok osobisty zadziałał, czy raczej nieporadność ruchowa z powodu tej niecodziennej dla mnie części garderoby i niezbyt częstego chodzenia w szpilkach /zazwyczaj spodnie i baleriny, a spódnica to dla mnie prawie toples dolnych partii/.
A, nie należy zabierać do próby rekwizytów typu słodycz ociekająca karmelem - na wypadek gdyby trafiła się grupa w wieku 4+
Łooooo, ukłony, ja nigdy nie miałam szpilek na sobie, nawet nie byłam na akupunkturze. Jak kiedyś miałam na sobie sukienkę, to masowo ustępowały mi miejsca kobiety w średnim wieku. Panowie udawali, że mnie nie widzą. Może dlatego, że byłam w zaawansowanej ciąży? ;)
UsuńCudownie cudne turnę! Furora zaś kołem się toczy (najnowsze badania), tak jak wskazówki zegarka, zatem scenografia anegdotek bardzo stosowna.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znowu rozumim o czym piszesz, gdyż czasem (np ostatnio albo przedostatnio, bo nie pomnę) to, jako prostemu wiejskiemu chłopcu, nie starcza mi grosiwa umysłowego na komcia ;) Ale takie rzeczy, że było grubo a jest mini to przełknę bez zmrużenia, ha.
Ukłony.
Aleś ładnie powiedziała o tych kołach :)
UsuńCzasem piszę tak, jak zagraniczny nieboszczyk, tak. Jeśli wierzyć wskazówkom Tuwima, powinnam zostać sławna. Pociągnę Cię za sobą. Do tej sławy znaczy.
Buzi, buzi!
No, ja też wreszcie coś zajarzyłam:-/00 ufff...myślałam, że tylko ja taka płytka, cycata, blondynka...
UsuńNie, Pieprzu, wpadają tu też głębokie, cycate, szatynki ;)
UsuńBożenę znowu zespamowało????!?
OdpowiedzUsuńTak! Siedziała w kuble ze spamem i żarła czipsy :)
UsuńSpaghetti raczej, wege, z kaszą do sosu zamiast mięsa. ;)
UsuńFoty? Co dziwne im jestem starsza tym lepiej na nich wyglądam, albo przestałam się przejmować!:-)
OdpowiedzUsuńA co do 60 milionów, to oprócz nowych organów wewnętrznych dla bliskiej osoby wybudowałabym ogroooooomne schronisko dla starych , niechcianych psów, a obok dom opieki dla starych, niepotrzebnych ludzi. I tańczylibyśmy, i śpiewali, i można by trzymać psa w łóżku, i chodzić na randki. A ja bym tam siedziała z fajką w ustach, psem na kolanach i czytała na głos co weselsze urywki mojej twórczości. I luz!
Przyjmiesz mnie do swojego pensjonatu? Taki przedsionek raju :)
Usuń