Widziałam bardzo wyraźnie, że Małż leży na czymś, obejmuje to, przygważdża brzuchem i podryguje przy tym niedwuznacznie. Jego włochate nogi są figlarnie rozrzucone na boki, ręce takoż i, co tu kryć - król jest nagi! Pupa jego biała jak szczyt Kilimandżaro, tak śmiesznie podskakująca, półkule pośladków jędrnie plaskające. I już, już miałam wybuchnąć rubasznym śmiechem nad tym ociekającym nieskrywaną frywolnością obrazkiem, gdy z całą mocą dotarło do mnie, że jednak, mimo, że jest zabawnie, to heloł! jednak mnie, bądź co bądź, ten Małż zdradza. I to z czym! Auuu! To coś było monstrualnych rozmiarów. Wypasione na najdroższych witaminach. Choćby nie wiem jak Małż się rozkraczył, to nie zasłoni tego zjawiska własnym ciałem. Błyskało spod niego to tu, to tam, swą nabrzmiałą i gładką czerwonością. Błyszczące, rumiane i pachnące. Roztaczające wokół siebie drżącą aurę letnich wypadów na łono, słodkości wypełnienia czary obietnic, ugaszenia nienasyconego głodu i erupcji nieposkromionych żądz. Pod podrygującym na wysokościach ciałem Małża prężyło się apetycznie tego wszystkiego ucieleśnienie. ONA! GARGANTUICZNA TRUSKAWKA!
Nakładanie się na siebie fonii i wizji w moim prywatnym ośrodku kojarzeniowym trwało bardzo długo i było procesem wręcz zapalnym, by nie rzec - nowotworowym. Dźwięki, obraz i wspólny wydźwięk zdarzenia nałożyły mi się wreszcie ze zgrzytem klucza w wiekowym i zardzewiałym pasie cnoty w jedną całość, której żmudne przepychanie pod górkę w zamkowej wieży mego organu zostawiło za sobą na schodach mokrą, czerwoną, pulsującą bólem smugę.
Stop klatka. Małż zamiera z rozrzuconymi na wszystkie strony świata członkami i wpatrując się maślanym wzrokiem w dal, rzecze głosem jak roztopiona czekolada:
-Wiesz, a może i ty chciałabyś spróbować? To nawet całkiem przyjemne.
Obrazek dzięki uprzejmości Malwiny Krusz. Ferenz z Dzieciowo mi :) |
Pytanie Małża zrzucone z wysokości dwumetrowego owocu nawet nie wydało mi się aż tak idiotyczne. Tak samo z czynem, by wdrapywać się w fazie plateau na truskawkę. Kątem oka zarejestrowałam, że w strategicznym miejscu ma ona odpowiednio wyprofilowane wgłębienie, hm. Wdrapałam się na szczyt. Żeby nie spaść musiałam wzorem Małża, a nawet rozgwiazdy, rozrzucić swe kończyny jak róża wiatrów. Powierzchowność truskawki była bardzo przyjemna. Ciepła od słońca, nieco elastyczna, pachnąca tak kusząco... pachnąca... pachnąca... nie wytrzymałam więc. Nie mogłam się oprzeć i uległam. Rozdziawiłam swe usta, zawijając górną wargę nad czołem, błysnęłam perłą zęba i z rozmachem opuszczając głowę, wpiłam się z impetem w miąższ. Sok ściekał mi po brodzie, skapując obficie na dekolt. Mmmm truskawki w lutym! Orgia!
Mam nadzieję, że nasz trójkąt wyda owoce! Za jakiś czas nasza brzemienna truskawka zaowocuje i powije soczki w kartonikach.
No, co? Nie macie snów erotycznych?
Bożena ma ostatnio sny erotyczne wyłącznie w zakresie kapiacej wody, pękniętej rury, zalanego mieszkania własnego, zalanego mieszkania sąsiadki itp. Żadnej fantazji, żadnych truskawek! (dramat.)
OdpowiedzUsuńBiedna, biedna, biedna Bożena! Zrób coś choćby z tą rurą! Takie pole do popisu!
UsuńRura faszerowana truskawkami w sosie z rozwodnionej śmietany ... Co Bożenie przyszło na myśl pierwsze, to nie powie przypiekana węglem :P
UsuńTo się tera nazywa pole dance!
UsuńRozdziawiłam, jeszcze nie wiem co i się zachwyciłam, oczywiście jak to ubrałas w słowa.
OdpowiedzUsuńHm, tyle tylko że to nie o ubieraniu było... No mi gorąco tak czy inaczej, a to na jutro sie przyda taka rozgrzewka ;))
Mig, to ja się bardzo polecam. Mogę jeszcze o szparagach wpleść :)
UsuńA może zostanem blogerkom kulinarnom?
Jednak, jakby na to nie patrzec, to ZAGRYZLAS kochanke Malza. Czyli to taki horror erotyczny. No i z silnymi elementami komediowymi.
OdpowiedzUsuńNastepca Tarantino nam tu rosnie, psze panstwa ;)
Co więcej, ja ją konsumowałam po kawałeczku w trakcie. Jak modliszka, troszku, a co tam :) Ważne, że Małż nietknięty. Konsumpcyjnie nietknięty, bo z czegoś te dzieci jednak się wzięły.
UsuńTak, jak se tak usiędę na ryczce i się tak zastanowię, to czuję tak głęboko w sobie powołanie, by pisać comedy porno. Już każde z osobna jest bardzo śmieszne.
I ide o zaklad, ze przynosi niezla kase.
UsuńTylko jak to sprawdzić? I o co zakład? :D
UsuńMatko jedyna! Też mi zbielały wargi na takie opisy...
OdpowiedzUsuńAle, że usta, tak? Krew Ci odpłynęła widocznie do ważniejszych organów, by zagrać fugę!
UsuńMnie to się śni Ogórek ;)
OdpowiedzUsuńMichał czy Magdalena?
UsuńNo masz. A mi się znowu śniło, że mnie okradli. No i ja się pytam donośnym głosem - z czego?! Ale okazuje się, że nawet jak nie ma z czego, to i tak się przyśni.
OdpowiedzUsuńMonia, ale te truskawy ze zdjęcia to już prawdziwe, tak? Smaczne toto? Nie zajeżdża proszkiem "E" i barwnikiem identycznym z naturalnym?
Kanionku, Tobie nawet niektórzy guziki z jesionki kradną!
UsuńTo truskawki sprzed dwóch lat, dostaliśmy w darze małą skrzyneczkę i o dziwo były pyszne. Żadnego proszku E, prochów z Gangesu, ani smaku starej skarpetki. Byłam zaskoczona.
Uwielbiam truskawki ale w tym sezonie już się chyba nie tknę...
OdpowiedzUsuńoślepi mnie biel małżowych pośladków!
Może do czerwca CI przejdzie, Jarecka. Widzisz, jaki Małż traumatyczny? I pomyśl ze współczuciem, że ja tak mam już kilkanaście lat!
UsuńKurczę, no ja nie miewam. Chyba że wypieram (tu doktor Freud miałby pewnie coś do powiedzenia :)
OdpowiedzUsuńA truskawki śnią mi sie tylko w kontekście traumatycznych wspomnień z 'pickowania' w hrabstwie Shropshire. Erotyki tam nie było za grosz (a nawet za pensa :))
Nie?! Ja permanentnie, musimy się razem wybrać na kozetkę. Dowodem na to, że pensa przeczytałam jako penisa!
UsuńTak się dzieje jeśli przed snem miesza się sok z buraka z sokiem z marchewki - witaminowy kac nocny:)))) Ale truskawkę to bym zjadła, nawet tą na której leżał bladopośladkowy małżonek...
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie wiem, czy przyczynkiem do tego nie była moja nowa piżamka, dół jest w kolorze truskawki w maleńkie kropeczki. Gabaryty nawet zbliżone.
UsuńBlade poślady Małża są i tak ciemniejsze od mojej twarzy. On jest śniady jak śniedź.
Znam te orgie. Tylko ja to przechodzę, gdy na maminym poletku pierwsze truskawy się pojawią, jeszcze takie niedojrzałe, zielonkawe... Smak tej pierwszej...Łooo rajusiu...10 mikroorgazmów w ciągu 5 minut!
OdpowiedzUsuńP.S. Znów posikałaś i popłakałaś mnie ze śmiechu. ;)
Tak, smak tych pierwszych, gruntowych, wprost z krzaczka mmmmmm!
UsuńAle, że zagryzasz z zegarkiem w ręku?
Taki tam...fetysz. ;)
UsuńTruskawki są pyyycha, nigdy nie mogę się ich najeść.W pewnym momencie się zawsze okazuje, że JUŻ ICH NIE MA. I zawsze ten ból zawodu...
OdpowiedzUsuńA mnie się dziś śniło, że walczyłam ze ZŁEM. Głownie z ZOO, pomagały mi hipcie i manaty i żyrafy. Byłam wśród tych zwierzaków bardzo sprytna i giętka i szczupła. I uchylałam się od kul snajpera za każdym razem, jak na mnie świeciło jego małe czerwone światełko...
Teraz, po obudzeniu, obawiam się, że tak łatwo by mnie pośród hipciów nie wypatrzył...
Truskawki właśnie robią mi to samo. Co roku od kilkudziesięciu lat! Najpierw jest za wcześnie na truskawki, no b o na pewno pryskane. POtem jest wysyp, to człowiek kupuje po kilo czy dwa, Mat dopada, samej się skubnie kilka. Tak kilkukrotnie, aż truskawki robią się coraz mniejsze i mniejsze, aż w końcu przychodzi taki moment, ZUPEŁNIE NIEOCZEKIWANIE, że znikają. A mrożone i kompotowe, to zupełnie jak jeść liść szczawiu prosto z pola, w dodatku osikany przez sarenkę.
UsuńBila, Ty się zastanów, czy nie chcesz pracować w Zoo, może mój stołek jeszcze nie ostygł. Nie mamy tylko manatów, ale pakuj manatki! Są hipcie!!!!